[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego? Jest to otępiający wynik warstwy tłuszczu zwanej przyz­wyczajeniem.Masz wyrobione stałe pojęcia na temat rzeczy, które widzisz, i z chwilą gdy je spotkasz, wła­ściwie nie postrzegasz ich w zmieniającej się świeżości, ale jako ciągle te same mętne, tępe i nudne idee, do których doszedłeś siłą przyzwyczajenia.I to jest twój sposób postępowania z ludźmi i z przedmio­tami; tak właśnie się do nich odnosisz: nie ma tu świeżości, zaskoczenia nowością, ale ciągle ten sam rutynowo nudny stosunek wynikający z przyzwycza­jenia.Jesteś niezdolny do patrzenia w inny, bardziej twórczy sposób, gdyż wyrobiwszy w sobie taki właś­nie nawyk patrzenia na świat i na ludzi, możesz włą­czyć w twoim umyśle automatycznego pilota i pójść spać.Czwarta warstwa: twoje przywiązania i twoje lęki.Tę warstwę można najłatwiej zobaczyć.Weźmy pod uwagę silne przywiązanie, lęk albo antypatię, które odczuwamy wobec kogoś lub czegoś — w mo­mencie, gdy kierujesz się takim odczuciem, przesta­jesz widzieć, jaka ta osoba lub rzecz jest naprawdę.Wystarczy, byś przypomniał sobie osoby, których nie lubisz, których się boisz, albo do których jesteś przy­wiązany, by zdać sobie sprawę, jak bardzo jest to prawdziwe.Czy widzisz teraz, że znajdujesz się w więzieniu stworzonym przez wierzenia i tradycje twego społe­czeństwa i kultury, przez idee, uprzedzenia, przy­wiązania i lęki wynikające z twoich uprzednich do­świadczeń? Kolejne mury otaczają twoją więzienną celę, tak że wydaje się rzeczą prawie niemożliwą, byś mógł kiedykolwiek z niej wyjść i doświadczyć bogac­twa życia, miłości i wolności, które znajdują się da­leko poza więzienną fortecą.A jednak zadanie to jest nie tylko możliwe, ale w gruncie rzeczy łatwe, a na­wet zachwycające.Jak możesz się wydostać z twojej celi więziennej? Powinieneś zrobić cztery rzeczy: po pierwsze, zdać sobie sprawę, że jesteś otoczony mu­rami więziennymi, że twój umysł jest uśpiony.Większości nawet nie przychodzi to do głowy, tak więc żyją i umierają jako więźniowie.Większość łudzi sta­je się konformistami; dostosowują się do więziennego życia.Nieliczni stają się reformatorami; walczą o po­prawę warunków życia w więzieniu, o lepsze światło, lepszą wentylację.Niezmiernie rzadko pojawiają się buntownicy, rewolucjoniści, którzy rozwalają mury więzienia.Możesz stać się rewolucjonistą, jeśli mury więzienne staną się.dla ciebie sprawą najważniejszą.Po drugie, przypatruj się murom.Spędzaj godzi­ny, przypatrując się własnym ideom, przyzwyczaje­niom, swoim przywiązaniem i lękom, nie osądzając ich ani ich nie potępiając.Przypatruj się im, a one runą.Po trzecie, poświęć trochę czasu na obserwację lu­dzi i rzeczy wokół siebie.Przypatruj się, ale patrz rzeczywiście tak, jakbyś je widział po raz pierwszy; twarzy przyjaciela, liściom drzewa, ptakowi w locie, zachowaniu i gestom ludzi, których spotykasz.Zo­bacz ich znowu naprawdę takimi, jakimi w istocie są, bez tłumiącego i ogłupiającego działania twoich idei i przyzwyczajeń.Czwarty i najważniejszy krok: usiądź spokojnie i obserwuj działanie twojego umysłu.Jest on żywym strumieniem myśli, uczuć i reakcji.Przyglądaj się te­mu wszystkiemu przez dłuższy czas tak, jak wpatru­jesz się w płynącą rzekę albo jak patrzysz na film.Po pewnym czasie będzie to dla ciebie o wiele bar­dziej pasjonujące niż przyglądanie się jakiejś rzece czy filmowi.A przede wszystkim odczujesz przypływ życia i coraz większe wyzwolenie.A poza tym, czy można to nazwać życiem, jeśli nie jesteś świadom swoich własnych myśli i odczuć? Mówi się, że życie bez samoświadomości nie jest nic warte.Nie można nawet nazywać go życiem; jest to mechaniczna egzystencja robota; sen, nieświadomość, śmierć; a przecież jest to coś, co ludzie nazywają ludzkim ży­ciem.Tak więc patrz, obserwuj, pytaj, badaj, a twój umysł stanie się żywy i rozproszy warstwy tłuszczu; stanie się ostry, czujny i aktywny.Mury twego wię­zienia runą, tak że nie pozostanie kamień na kamie­niu ze świątyni i będziesz uszczęśliwiony, bo zoba­czysz rzeczy takimi, jakimi one są, doświadczysz bezpośrednio Rzeczywistości.JAŁMUŻNAKiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa.(Mt6,3)Z jałmużną jest podobnie jak ze szczęściem i świę­tością.To niemożliwe, byś mógł powiedzieć, że jesteś szczęśliwy, gdyż w tej samej chwili, w której uzmy­słowisz sobie swoje szczęście, ono cię opuści.Poza tym to, co ty nazywasz szczęściem, wcale nie jest do­świadczeniem szczęścia, ale chwilowym podniece­niem, poruszeniem wywołanym przez pewne osoby, rzeczy czy wydarzenia.Prawdziwe szczęście nie ma przyczyny.Jesteś szczęśliwy bez żadnej racji.Ono samo wymyka się świadomości.Jest świadomością nie-siebie.Podobnie jest ze świętością.W momencie uświa­domienia sobie, że jesteś święty, smakujesz gorzkie­go owocu samousprawiedliwienia.Dobry uczynek jest dobrym uczynkiem tylko wtedy, gdy ty sam nie uświadamiasz sobie, że on taki jest — wkładasz tak wiele miłości w swoje działanie, że prawie nie uświa­damiasz sobie tego, że jest to dobry i zasługujący na pochwałę uczynek.Twoja lewa ręka nie ma pojęcia, że prawa ręka czyni coś dobrego, zapewniającego za­sługę w niebie.Robisz tak, bo to wydaje ci się natu­ralne i oczywiste.Poświęć trochę czasu, by uświa­domić sobie, że jakakolwiek cnota, którą możesz w sobie dostrzec, wcale nie jest cnotą, ale czymś, co chytrze sam z trudem wypracowałeś.Gdyby to była prawdziwa cnota, cieszyłbyś się nią głęboko i odczu­wałbyś ją jako coś tak dalece naturalnego, że do gło­wy by ci nie przyszło sądzić, że to jest cnota.Tak więc pierwszą cechą świętości jest to, że człowiek so­bie jej nie uświadamia.Świętość nie wymaga specjalnych starań.Wysiłek może zmienić twoje zachowanie, ale nie może zmie­nić ciebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl