Pokrewne
- Strona Główna
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Christian Jacq Prawo Pustyni
- Zajdel Janusz A Prawo do powrotu
- 'Prawo Turystyczne' R.Walczak
- Prawo Turystyczne R. Walczak (2)
- Władysław Wężyk Podróże po starożytnym Âświecie
- Walter Miller Kantyk dla Leibowitza
- White Stephen Program (2)
- Tołstoj Lew Anna Karenina
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przestałam czytać, gdy tylko zaczęły się śmiać, i uciekłam do domu.Nie wyszłam z pokoju,dopóki nie zjawił się Tuck i nie przekonał mnie,że powinnam zmierzyć się ze światem.W piątekna lekcji pana Furie cofnęłam się do tamtegodnia.– Chyba mam niedopieczonego burgera.Jestróżowy – mówi Carlos, wpatrując się w jedną z bułek z łososiem przygotowanych przez mamę.– To ryba – wyjaśniam mu.– Łosoś.– I ma ości?Kręcę głową.Wyjmuje bułkę z koszyka, ogląda ją, wzruszaramionami.Chyba nie jada na co dzieńpełnoziarnistego pieczywa.– Muszę iść do pracy, ale Kiara może cię jutropodwieźć na zakupy – proponuje mama.–Wybierzesz sobie to, co lubisz.– Lubisz sport, Carlos? – pyta Brandon.– To zależy.– Od czego?– Kto gra.Ale nie oglądam tenisa i golfa, jeśli o to ci chodziło.– Nie mówię o oglądaniu sportu.Co ty gadasz?– mówi Brandon i śmieje się z niego.– Mówię ograniu.Mój najlepszy przyjaciel, Maks, gra wfutbol, a jest w moim wieku.– No i dobrze – kwituje Carlos i odgryzakawałek łososiowego burgera.– A ty grasz w futbol? – pyta Brandon.– Nie.– A w bejsbol?– Nie.Brandon się rozkręcił i nie da spokoju, dopókinie usłyszy takiej odpowiedzi, na jaką czeka.– A w tenis?– To by było nada.– To jaki sport uprawiasz?Carlos odkłada bułkę.O, nie.W jego okupojawia się buntowniczy błysk.– Horyzontalne tango.Mama i Brittany krztuszą się jedzeniem.– Carlos… – zaczyna ojciec ostrzegawczym tonem,któregoużywawwyjątkowychsytuacjach.– Taniec to nie sport – mówi Brandon doCarlosa, nieświadomy tego, co zbulwersowałodorosłych.– Właśnie, że tak, kiedy ja go uprawiam –odpowiada Carlos.Alex wstaje.– Carlos, musimy porozmawiać.Na osobności.Ahora – mówi przez zaciśnięte zęby.Alex wchodzi do domu.Nie jestem pewna, czyCarlos go posłucha.Waha się, ale po chwilisłychać szuranie krzesła po płytkach werandy.Och, to zdecydowanie nie będzie miła rozmowa.Brittany zasłania uszy rękoma.– Powiedz mi, proszę, kiedy przestaną siękłócić.Brandon odwraca się do taty i robi wielkie,niewinne oczy.– Tatusiu, wiesz, jak się uprawia horyzontalnetango?15.CarlosLubisz być takim pendejo? Sprawia ci to przyjemność? – pyta mój brat w kuchni, gdziejesteśmy poza zasięgiem uszu gringos.–Mhm…tak.Miałemnajlepszegonauczyciela.Prawda, Alex?Kiedy zamordowali ojca, miałem cztery lata.Alex był najstarszym facetem w domu, odkądskończył sześć lat.Jest ode mnie tylko trochę starszy, ale oprócz niego nie było nikogo donaśladowania.Mój brat opiera się o blat kuchenny i zakładaręce na piersi.– Powiem ci, jak jest: przymknęli cię zanarkotyki.Mam gdzieś, czy były twoje, czy nie, bo to ty wpadłeś.Więc morda w kubeł i nie róbim problemów, bo jak nie, to cię zamkną wpoprawczaku i strażnicy będą śledzić każdy twójkrok.Co wolisz?– Nie mogę wrócić do Chicago? Jest tam rodzina.I mam dawnych przyjaciół.– Nie ma takiej opcji.– Zanim odpowiem, Alexdodaje: – Nie chcę, żebyś się zadawał z tymi z Latynoskiej Krwi.Poza tym Destiny wcale naciebie nie czeka, jeśli to o nią chodzi.Zerwałem z Destiny, kiedy moja rodzinaspakowała manatki i przeprowadziła się doMeksyku.Powiedziała, że nie ma sensuutrzymywać związku na odległość, skoro niewiadomo, czy się jeszcze kiedyś spotkamy.Prawda jest taka, że musieliśmy wyjechać zChicago przez Aleksa.A gdybym nie wyjechał, tonadal chodziłbym z Destiny i nie utknąłbym wpokoju z zasłonami w cholerne żółte kropeczki.Tak to już jest w moim życiu, że każdy wkońcu mnie zostawia.Od czasu Destiny nieangażuję się uczuciowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Przestałam czytać, gdy tylko zaczęły się śmiać, i uciekłam do domu.Nie wyszłam z pokoju,dopóki nie zjawił się Tuck i nie przekonał mnie,że powinnam zmierzyć się ze światem.W piątekna lekcji pana Furie cofnęłam się do tamtegodnia.– Chyba mam niedopieczonego burgera.Jestróżowy – mówi Carlos, wpatrując się w jedną z bułek z łososiem przygotowanych przez mamę.– To ryba – wyjaśniam mu.– Łosoś.– I ma ości?Kręcę głową.Wyjmuje bułkę z koszyka, ogląda ją, wzruszaramionami.Chyba nie jada na co dzieńpełnoziarnistego pieczywa.– Muszę iść do pracy, ale Kiara może cię jutropodwieźć na zakupy – proponuje mama.–Wybierzesz sobie to, co lubisz.– Lubisz sport, Carlos? – pyta Brandon.– To zależy.– Od czego?– Kto gra.Ale nie oglądam tenisa i golfa, jeśli o to ci chodziło.– Nie mówię o oglądaniu sportu.Co ty gadasz?– mówi Brandon i śmieje się z niego.– Mówię ograniu.Mój najlepszy przyjaciel, Maks, gra wfutbol, a jest w moim wieku.– No i dobrze – kwituje Carlos i odgryzakawałek łososiowego burgera.– A ty grasz w futbol? – pyta Brandon.– Nie.– A w bejsbol?– Nie.Brandon się rozkręcił i nie da spokoju, dopókinie usłyszy takiej odpowiedzi, na jaką czeka.– A w tenis?– To by było nada.– To jaki sport uprawiasz?Carlos odkłada bułkę.O, nie.W jego okupojawia się buntowniczy błysk.– Horyzontalne tango.Mama i Brittany krztuszą się jedzeniem.– Carlos… – zaczyna ojciec ostrzegawczym tonem,któregoużywawwyjątkowychsytuacjach.– Taniec to nie sport – mówi Brandon doCarlosa, nieświadomy tego, co zbulwersowałodorosłych.– Właśnie, że tak, kiedy ja go uprawiam –odpowiada Carlos.Alex wstaje.– Carlos, musimy porozmawiać.Na osobności.Ahora – mówi przez zaciśnięte zęby.Alex wchodzi do domu.Nie jestem pewna, czyCarlos go posłucha.Waha się, ale po chwilisłychać szuranie krzesła po płytkach werandy.Och, to zdecydowanie nie będzie miła rozmowa.Brittany zasłania uszy rękoma.– Powiedz mi, proszę, kiedy przestaną siękłócić.Brandon odwraca się do taty i robi wielkie,niewinne oczy.– Tatusiu, wiesz, jak się uprawia horyzontalnetango?15.CarlosLubisz być takim pendejo? Sprawia ci to przyjemność? – pyta mój brat w kuchni, gdziejesteśmy poza zasięgiem uszu gringos.–Mhm…tak.Miałemnajlepszegonauczyciela.Prawda, Alex?Kiedy zamordowali ojca, miałem cztery lata.Alex był najstarszym facetem w domu, odkądskończył sześć lat.Jest ode mnie tylko trochę starszy, ale oprócz niego nie było nikogo donaśladowania.Mój brat opiera się o blat kuchenny i zakładaręce na piersi.– Powiem ci, jak jest: przymknęli cię zanarkotyki.Mam gdzieś, czy były twoje, czy nie, bo to ty wpadłeś.Więc morda w kubeł i nie róbim problemów, bo jak nie, to cię zamkną wpoprawczaku i strażnicy będą śledzić każdy twójkrok.Co wolisz?– Nie mogę wrócić do Chicago? Jest tam rodzina.I mam dawnych przyjaciół.– Nie ma takiej opcji.– Zanim odpowiem, Alexdodaje: – Nie chcę, żebyś się zadawał z tymi z Latynoskiej Krwi.Poza tym Destiny wcale naciebie nie czeka, jeśli to o nią chodzi.Zerwałem z Destiny, kiedy moja rodzinaspakowała manatki i przeprowadziła się doMeksyku.Powiedziała, że nie ma sensuutrzymywać związku na odległość, skoro niewiadomo, czy się jeszcze kiedyś spotkamy.Prawda jest taka, że musieliśmy wyjechać zChicago przez Aleksa.A gdybym nie wyjechał, tonadal chodziłbym z Destiny i nie utknąłbym wpokoju z zasłonami w cholerne żółte kropeczki.Tak to już jest w moim życiu, że każdy wkońcu mnie zostawia.Od czasu Destiny nieangażuję się uczuciowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]