[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ty zastanów się, czy chcesz mi pomóc, czy nie, bopotem będzie za pózno.Nie masz wyboru.Jeśli Kosmopol wie, kim jest Binx, towcześniej czy pózniej ktoś wreszcie podejmie drastyczną decyzję: zaatakują nas.101 Zrozum, że tu nie chodzi już o życie kilku ludzi! Oni potrzebują jakiegoś mo-ralnego uzasadnienia dla tej decyzji, rozumiesz? Gdybyśmy byli tylko zwykłymiporywaczami, można by ciągnąć sprawę dowolnie długo i nikt nie ośmieliłby sięnarazić życia zakładnika.Opinia publiczna nie jest poinformowana o prawdziwejsytuacji, dlatego Kosmopol na razie nie może rozprawić się z nami siłą.Moglibyprzecież rozwalić tę stację razem z nami, ale wówczas nie mieliby żadnego dowo-du, nie potrafiliby przekonać świata o naszych prawdziwych zamiarach, a zatemi o słuszności swych posunięć.To ich powstrzymuje i daje nam czas do działania.Ale, powtarzam, czas ten jest ograniczony.Zastanów się, Jan.Jedziemy na jednymwózku.Nie wyjdziesz stąd inaczej jak tylko razem z nami.Albo nas wszystkichrozwalą.Więc pomyśl dobrze, przypomnij sobie wszystko. Masz chyba rację.Teraz widzę, że dałem się wrobić w paskudną sprawę.Teraz rozumiem, co miał na myśli major z Kosmopolu, kiedy powiedział, że macietylko jedną szansę uzyskania przewagi.Szansą miał być pewnie młody Binx.Major powiedział jeszcze, że tej szansy na pewno wam nie da.Widocznie ma tegoczłowieka u siebie, pod dobrą opieką.A zatem pozostaje im tylko użycie siły, o ilewy, oczywiście, nie zechcecie dobrowolnie wydać Binxa. To jest nasza ostatnia karta w grze.Możemy zrobić to w każdej chwilii odpowiadać jedynie za porwanie.Kodeks nie jest zbyt surowy, a nie udowodniąnam nic ponad to  powiedział Aldez, pochmurniejąc wyraznie. Ale dość tychrozważań.Heron, odprowadz go i zamknij dobrze.4Jan raz jeszcze przetrawiał wszystko, co zdołał sklecić z domysłów i strzęp-ków informacji, jakie wyłowił z rozmów przeprowadzonych na stacji.Szajka Al-deza najwyrazniej traciła szansę.Ich plany, pomyślane jako błyskawiczna akcja,dawały perspektywy powodzenia.Niespodziewane przeciągnięcie się sprawy kła-dło ją zupełnie.Aldez przegrywał wyścig z czasem, ponieważ stary Molton okazałsię człowiekiem twardym i zawziętym.Obecnie nawet próby torturowania Mol-tona przyniosłyby Aldezowi więcej szkody niż pożytku, stanowiłyby bowiem do-datkowe obciążenie przed sądem.Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, Aldezowi musi zależeć, by nie zostawiać zasobą krwawych śladów.Myśl o tym pozwoliła Janowi odprężyć się nieco i prze-spać spokojnie.Kiedy się obudził, nowa myśl zepsuła mu dobry nastrój.Zastana-wiając się nadal nad celem, w jakim wysłano go tutaj, uprzytomnił sobie, że byćmoże major chciał w ten sposób zdobyć świadka zamiarów Aldeza, aby przed są-dem oskarżyć go nie tylko o porwanie kosmolotu.Jako tego drugiego po Molto-102 nie świadka, Aldez mógłby chcieć pozbyć się Jana.Ostatecznie, nie ma żadnegodowodu na to, że Jan dotarł do Arthemis.Całe śledztwo oparłoby się na zezna-niach Moltona, a to zbyt mało dla skrupulatnego sądu. Ale, wreszcie, major gwarantował mi w pewnym sensie bezpieczeństwo! pocieszył się Jan i zaczął rozmyślać, co by tu powiedzieć Aldezowi, by do resztyzmącić jego i tak już zachwianą wiarę w sukces planów.Raz jeszcze wrócił do tej sprawy sprzed lat pięćdziesięciu.W miarę jak o tymrozmyślał, coraz to nowe strzępy informacji, napływając z jakichś zakamarkówpamięci, uzupełniały obraz tamtych wydarzeń.W kilka lat po podpisaniu układu o powszechnym i całkowitym rozbrojeniu,zniszczono, rozmontowano i unieszkodliwiono wszelkie środki masowego raże-nia, głowice nuklearne, rakiety dalekiego zasięgu, wyrzutnie, miny atomowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl