[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znowu wmieszaÅ‚ siÄ™ Wirski, jednego dnia kupiÅ‚ mi podróżny kufer,drugiego dnia spakowaÅ‚ mi rzeczy i mówi: "Jedz!."Ażem siÄ™ rozgniewaÅ‚.Czego oni, u diabÅ‚a, chcÄ… mnie siÄ™ç pozbyć.?.KazaÅ‚em im na zÅ‚ość rozpakowaćrzeczy i kufer nakryć dywanem, bo mnie to już drażni.Ale swojÄ… drogÄ…, tak bym gdzieÅ› pojechaÅ‚.takbym jechaÅ‚.MuszÄ™ jednak pierwej trochÄ™ siÅ‚ nabrać.Wciąż brak mi apetytu, chudnÄ™, zle sypiam, choć przez caÅ‚ydzieÅ„ jestem senny; miewam jakieÅ› zawroty, bicia serca.Ech! wszystko to przejdzie.Klejn także zaczyna siÄ™ zaniedbywać.Spóznia siÄ™ do sklepu, znosi jakieÅ› książeczki, chodzi na sesje niewiadomo z kim.Ale to najgorsze, że z sumy przeznaczonej mu przez Wokulskiego wziÄ…Å‚ już tysiÄ…crubli i wydaÅ‚ w ciÄ…gu jednego dnia.Na co?.Pomimo to wszystko dobry chÅ‚opak! A najlepszÄ… miarÄ… jego poczciwoÅ›ci jest fakt, że nawet baronowaKrzeszowska nie wyrzuciÅ‚a go ze swego domu, gdzie po dawnemu mieszka na trzecim piÄ™trze, zawszecichutki, nikomu nie mÄ…cÄ…c wody.Gdyby tylko wydobyÅ‚ siÄ™ z tych niepotrzebnych stosunków; bo z %7Å‚ydami może nie być awantury, ale znim!.Niech go tam Pan Bóg oÅ›wieca i chroni.ZabawnÄ… historiÄ™ i pouczajÄ…cÄ… opowiedziaÅ‚ mi Klejn.UÅ›miaÅ‚em siÄ™ do Å‚ez, a zarazem przybyÅ‚ mi jedenwiÄ™cej dowód sprawiedliwoÅ›ci boskiej nawet w drobiazgowych rzeczach."Krótki jest triumf bezbożników" - mówi, zdaje mi siÄ™, Pismo Å›wiÄ™te czy może jaki ojciec KoÅ›cioÅ‚a.Ktokolwiek zresztÄ… powiedziaÅ‚, jest niezawodnym, że zdanie to sprawdziÅ‚o siÄ™ i na baronowej, i naMaruszewiczu.Wiadomo, że baronowa raz pozbywszy siÄ™ Maleskiego i Patkiewicza zapowiedziaÅ‚a stróżowi, ażeby podżadnym pozorem nie wynajmowaÅ‚ mieszkania na trzecim piÄ™trze studentom, choćby miaÅ‚o stać pustkÄ….RzeczywiÅ›cie, pokój studencki przez parÄ™ miesiÄ™cy byÅ‚ nie zajÄ™ty, ale pani miaÅ‚a przynajmniejsatysfakcjÄ™.Tymczasem wróciÅ‚ do niej mąż, baron, i naturalnie objÄ…Å‚ zarzÄ…d kamienicy.A ponieważ baron ciÄ…glepotrzebuje pieniÄ™dzy, wiÄ™c mocno korciÅ‚ go i ów pusty pokój, i zakaz baronowej, który zmniejszaÅ‚dochody o sto dwadzieÅ›cia rubli rocznie.Nade wszystko jednak buntowaÅ‚ go Maruszewicz (już siÄ™ pogodzili!.), który znowu ciÄ…gle odKrzeszowskiego pożycza pieniÄ™dzy.- Co baron - mówiÅ‚ mu nieraz - masz sprawdzać, czy kandydat na lokatora jest, czy nie jeststudentem? Na co ten kÅ‚opot? Byle nie przyszedÅ‚ w mundurze, to już nie student; a jak z góry zamiesiÄ…c zapÅ‚aci, to brać, i kwita. Baron mocno wziÄ…Å‚ do serca te rady; nakazaÅ‚ nawet stróżowi, ażeby gdy trafi siÄ™ lokator, nie pytajÄ…cprzysÅ‚aÅ‚ go na górÄ™.Stróż, rozumie siÄ™, powiedziaÅ‚ o tym swej żonie, a żona Klejnowi, któremu znowuchciaÅ‚o siÄ™ mieć sÄ…siadów najlepiej odpowiadajÄ…cych jego gustowi.WiÄ™c w parÄ™ dni po owej dyspozycji zjawia siÄ™ u barona jakiÅ› elegant z dziwnÄ… fizjognomiÄ…, a jeszczedziwniej ubrany: jego spodnie nie pasowaÅ‚y do kamizelki, kamizelka do surduta, a krawat dowszystkiego.- W domu pana barona jest kawalerski pokój do wynajÄ™cia - mówiÅ‚ elegant - za dziesięć rublimiesiÄ™cznie?- A tak - mówi baron - może go pan obejrzy.- O, to zbyteczne! Jestem pewny, że pan baron nie wynajmowaÅ‚by zÅ‚ego mieszkania.Czy mogÄ™ daćzadatek?- ProszÄ™ - odpowiada baron.- A ponieważ pan ufasz mi na sÅ‚owo, wiÄ™c i ja nie bÄ™dÄ™ żądaÅ‚ bliższychinformacyj.- O, jeżeli pan baron życzy sobie.- MiÄ™dzy ludzmi dobrze wychowanymi wystarcza wzajemne zaufanie - odparÅ‚ baron.- Mam wiÄ™cnadziejÄ™, że ani ja, ani moja żona, a nade wszystko moja żona nie bÄ™dzie miaÅ‚a powodu skarżyć siÄ™ napanów.MÅ‚ody czÅ‚owiek gorÄ…co Å›cisnÄ…Å‚ go za rÄ™kÄ™.- DajÄ™ panu sÅ‚owo - rzekÅ‚ - że nigdy nie zrobimy przykroÅ›ci paÅ„skiej żonie, która może niesÅ‚usznieuprzedziÅ‚a siÄ™.- Dość! Dość!.panie - przerwaÅ‚ baron.WziÄ…Å‚ zadatek i wydaÅ‚ kwit.Po wyjÅ›ciu mÅ‚odzieÅ„ca wezwaÅ‚ do siebie Maruszewicza.- Nie wiem - rzekÅ‚ strapiony baron - czy nie palnÄ…Å‚em gÅ‚upstwa.bo lokatora już mam, ale sÄ…dzÄ…c zopisu obawiam siÄ™, czy nie bÄ™dzie nim jeden z tych mÅ‚odych ludzi, których wÅ‚aÅ›nie wypÄ™dziÅ‚a mojażona.- Wszystko jedno!.- odparÅ‚ Maruszewicz - byle z góry pÅ‚acili.Na drugi dzieÅ„ z rana wprowadzili siÄ™ do pokoiku trzej mÅ‚odzi ludzie, ale tak cicho, że nikt ich nawet niewidziaÅ‚.Nikt nawet nie uważaÅ‚, że wieczorami sesjonujÄ… z Klejnem.ZaÅ› w kilka dni pózniej wpadÅ‚ dobarona mocno zirytowany Maruszewicz woÅ‚ajÄ…c:- A wie baron, że to istotnie sÄ… ci hultaje, których wyrzuciÅ‚a baronowa.Maleski, Patkiewicz.- Wszystko jedno - odpowiada baron [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl