Pokrewne
- Strona Główna
- Brzezinska Anna, Winiewski Grzegorz Wielka Wojna 02 Na ziemi niczyjej
- Gniewkowska Anna Szary odcień bieli
- Tołstoj Lew Anna Karenina
- Lew Tolstoj Anna Karenina
- Anne McCaffrey Sen Jak Smierc (4)
- Andrzej Perepeczko Dzika Mrowka i tam tamy
- Quinn Anthony Grzech Pierworodny Autobiografi
- Brown Dan Anioly i demony
- Crowley John Pozne lato (2)
- Heinlein Robert A Kot ktory przenika sciany
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- achtenandy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie potrafiła kłamać.Finnenpozwolił sobie na pobłażliwyuśmiech.Prawda, że Dime łatwobyło wykorzystywać, rudzielecsam się o to prosił, jednak Kairawydawała się Finnenowi ostatniąosobą, która by się zdecydowałanacośtakiego.Niemniejnajwyraźniej to właśnie robiła, boprzecież musiała zdawać sobiesprawę, jak bardzo chłopakowi naniej zależy.— Dime jest miły, ale na dłuższąmetę męczący — powiedziałniedbale.— Gdybyś chciałazamienić go na kogoś trochębardziej sensownego, to wiesz,gdzie mnie szukać.6Egzekucja art-zbrodniarza MirkiMirheia odbyła się w wieżyuniwersytetu na oczach pięciusetzaproszonychgości.Salaprzypominała okrągłą studnię:najniżej, a jednocześnie najbliżejscenysiedzielici,którymmorderca wyrządził najwięcejszkód.Wśródnichbyłrzeczoznawca Omari.Finnen,wychylając się z loży na piątympiętrze,widziałjegolśniącąłysinę, a także całą nalaną sadłemsylwetkę.Dwajubraninaczarnopomocnicywprowadziliskazanegoisalawybuchłagwarem.Ktoś bił brawo, ktoś sięśmiał, na scenę spadały skórkipomarańczy, kwiaty i zmięte wkulkę wiersze sławiące wyczynyart-zbrodniarza.ZaplecamiFinnenusłyszałoklaski bite od niechcenia przezBrina Issę.Nie wiedział, czy Issawyraża w ten sposób aprobatę dlamordercy, czy może dla tych,którzy go złapali.Doszedł downiosku, że pewnie jedno idrugie.Wychylił się jeszcze bardziej.Szkoda, pomyślał, że Mirheiwygląda tak mało imponująco.Był to chudy, trzęsący sięstaruszek,najwyraźniejwystraszonyiniebardzopojmował, co się wokół niegodzieje.Bez protestów pozwolił,by go przywiązano do żelaznejramy, i nie krzyczał, kiedy jeden zpomocników zaczął golić mugłowę.Naszpikowanynarkotykami,zdecydował Finnen.Gdy na scenie zjawił się kat, gwarprzycichł.Niemalnamacalniemożna było wyczuć, jak napięciew sali rośnie.Kat narysował na ogolonej głowieskazańca kilka linii, po czymchwycił nóż i ciął.Skóra zeszłagładko, odsłaniając kość czaszki.Jeden z pomocników ścierał krewspływającą po twarzy Mirheia,drugi tylko trzymał tacę znarzędziami.Kat zmienił nóż na dłuto imłoteczek,którymiostrożniepodważył, a potem zdjął fragmentczaszki o szerokości dłoni.Przezcały czas Mirhei był przytomny,choćwyglądałonato,żetrepanacja uszkodziła mu nerwy,bo rysy miał obwisłe jak u idioty,a z kącika otwartych ust ciekłaślina.W sali rozległo się pełne niechęci buczenie, ktoś rzucił wkata ogryzkiem jabłka.Mężczyzna pracował dalej, jakbyniczego nie dostrzegł.Drugi pomocnik odłożył tacę ipomógł wejść na scenę metalowejkobiecie.Mechaniczni zazwyczajnie mieli wyraźnie zaznaczonejpłci, ta jednak była wyjątkiem.Naga i złota, miała potężny biust,cienką talię i nawet wyrzeźbioneloczki.Umieszczenie Mirheia w takimciele musiało być przejawemosobliwegopoczuciahumorusędziów.Pomocnik powiedział do kobietycoś, czego Finnen nie usłyszał, aona pochyliła się, wypinając wstronępublikipołyskującepośladki.Ktoś zagwizdał, ktośinny wychylił się z loży i zacząłwykonywać obsceniczne gesty.Pomocnikmanipulowałwokolicach karku kobiety, by pochwili zdjąć jej z ramion złotągłowę.Włożył dłoń w szyję,wyjął i rozwinął przewody.Drugipomocnikumieściłnaichkońcach długie, ostro zakończoneigły, które błyszczały w świetlegazowych lamp jak cieniutkiesople lodu.Gdy kat wbił pierwszą z nich wgąbczastąmasęodsłoniętegomózgu, przez salę przebiegłogłośne „ach”.Widzowie sięgali polornetki i wychylali się z lóż takbardzo, że niektórym groziłowypadnięcie.Mirheiwciążkrwawił i ślinił się obficie, złotagłowa przewracała oczami iotwierała usta, ale chwilowopozbawiona strun głosowych, niemogłanicpowiedzieć.Katpracowałzprecyzją,umieszczającigływodpowiednich miejscach.Finnen z całych sił ściskał wpalcach lornetkę, którą pożyczyłmu Issa.Nie użył jej ani razu,wystarczyło mu to, co widział bezniej.Chciał się odwrócić, chciałwyjść, ale nie potrafił oderwaćoczu od egzekucji.Transfer osobowości z ciałaludzkiegodomechanicznegopowoli dobiegał końca.A Finnenowi czasem zdawało się,że tam, na dole, kat za pomocąigieł znęca się nad Nirajem, któryśni swój niekończący się koszmar.7— Co sądzisz o egzekucji? —zapytał Issa, zaciągając mocniejzasłony lektyki.Na zewnątrz hulałwiatr,wewnątrzświetlikowelampki stwarzały przynajmniejzłudzenieciepła.Finnenzauważył, że służący niosą ichteraz tym samym podniebnymtraktem,którymszedłnaspotkanie z Kairą.Przypadek alboironia losu, zależy jak na topatrzeć.— Nie powinno się robić z tegowidowiska — odpowiedział.— Nie powinno — zgodził sięIssa, a chłopak próżno szukał wjego słowach śladu kpiny.Nie chciał, by ojciec Kairy się znimzgadzał.Tomogłobyznaczyć, że istnieje między nimirodzaj wspólnoty poglądów, atego sobie nie życzył.Przywołałw pamięci obraz rozciągniętegona łóżku Niraja.To właśnie byłprawdziwy Issa.Człowiek, którynie miał litości dla własnegodziecka.Służący zatrzymali się, a Finnenwysiadł z lektyki.Słoneczneświatłozakłułogopodpowiekami, zamrugał i skulił się,gdy poczuł uderzenie zimnegowiatru.Stali tuż przy wejściu do Kopuły,która obracała się leniwie naszczycie wieży widowiskowej.Zanimi już zaczynali się gromadzićludzie, czekający, aż półokrągłabrama zrówna się z podniebnymtraktem.— Trzymaj się blisko Dziewiątki— powiedział Issa.— Przywejściu będzie ścisk.Miał rację.Ledwo Kopuła zezgrzytemwyhamowała,tłumpopchnąłichdoprzodu.Niebieska Dziewiątka, potężnymechanicznyonadtopionejtwarzy,parłnaprzódjaklodołamacz.Wymachiwał tępozakończoną piką i wrzeszczał„Przejście dla szlachetnego BrinaIssy i jego gościa! Przejście!”.Tym sposobem znaleźli się wKopule, do której podniebnymitraktami z czterech stron światawlewała się rzeka ludzi.Finnenodetchnął.Wewnątrz było o wieleluźniej, bo tłum się rozpraszał,gdy widzowie zajmowali swojemiejsca wokół okrągłej areny.Chłopakuniósłgłowę.Przezroczystapokrywaprzepuszczałaciepłe,złotepromienie, jakby cała hala byłagigantyczną szklarnią.Patrzącpod światło, mógł zobaczyć zarysmechanizmu sztucznego słońca,które wisiało pod dachem.Issaująłgozałokiećizaprowadził do loży.Gdy usiedli,cztery bramy zostały zamknięte, aKopuła ruszyła.Wirowała takwolno, że Finnen ledwo mógłwyczuć ruch [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Nie potrafiła kłamać.Finnenpozwolił sobie na pobłażliwyuśmiech.Prawda, że Dime łatwobyło wykorzystywać, rudzielecsam się o to prosił, jednak Kairawydawała się Finnenowi ostatniąosobą, która by się zdecydowałanacośtakiego.Niemniejnajwyraźniej to właśnie robiła, boprzecież musiała zdawać sobiesprawę, jak bardzo chłopakowi naniej zależy.— Dime jest miły, ale na dłuższąmetę męczący — powiedziałniedbale.— Gdybyś chciałazamienić go na kogoś trochębardziej sensownego, to wiesz,gdzie mnie szukać.6Egzekucja art-zbrodniarza MirkiMirheia odbyła się w wieżyuniwersytetu na oczach pięciusetzaproszonychgości.Salaprzypominała okrągłą studnię:najniżej, a jednocześnie najbliżejscenysiedzielici,którymmorderca wyrządził najwięcejszkód.Wśródnichbyłrzeczoznawca Omari.Finnen,wychylając się z loży na piątympiętrze,widziałjegolśniącąłysinę, a także całą nalaną sadłemsylwetkę.Dwajubraninaczarnopomocnicywprowadziliskazanegoisalawybuchłagwarem.Ktoś bił brawo, ktoś sięśmiał, na scenę spadały skórkipomarańczy, kwiaty i zmięte wkulkę wiersze sławiące wyczynyart-zbrodniarza.ZaplecamiFinnenusłyszałoklaski bite od niechcenia przezBrina Issę.Nie wiedział, czy Issawyraża w ten sposób aprobatę dlamordercy, czy może dla tych,którzy go złapali.Doszedł downiosku, że pewnie jedno idrugie.Wychylił się jeszcze bardziej.Szkoda, pomyślał, że Mirheiwygląda tak mało imponująco.Był to chudy, trzęsący sięstaruszek,najwyraźniejwystraszonyiniebardzopojmował, co się wokół niegodzieje.Bez protestów pozwolił,by go przywiązano do żelaznejramy, i nie krzyczał, kiedy jeden zpomocników zaczął golić mugłowę.Naszpikowanynarkotykami,zdecydował Finnen.Gdy na scenie zjawił się kat, gwarprzycichł.Niemalnamacalniemożna było wyczuć, jak napięciew sali rośnie.Kat narysował na ogolonej głowieskazańca kilka linii, po czymchwycił nóż i ciął.Skóra zeszłagładko, odsłaniając kość czaszki.Jeden z pomocników ścierał krewspływającą po twarzy Mirheia,drugi tylko trzymał tacę znarzędziami.Kat zmienił nóż na dłuto imłoteczek,którymiostrożniepodważył, a potem zdjął fragmentczaszki o szerokości dłoni.Przezcały czas Mirhei był przytomny,choćwyglądałonato,żetrepanacja uszkodziła mu nerwy,bo rysy miał obwisłe jak u idioty,a z kącika otwartych ust ciekłaślina.W sali rozległo się pełne niechęci buczenie, ktoś rzucił wkata ogryzkiem jabłka.Mężczyzna pracował dalej, jakbyniczego nie dostrzegł.Drugi pomocnik odłożył tacę ipomógł wejść na scenę metalowejkobiecie.Mechaniczni zazwyczajnie mieli wyraźnie zaznaczonejpłci, ta jednak była wyjątkiem.Naga i złota, miała potężny biust,cienką talię i nawet wyrzeźbioneloczki.Umieszczenie Mirheia w takimciele musiało być przejawemosobliwegopoczuciahumorusędziów.Pomocnik powiedział do kobietycoś, czego Finnen nie usłyszał, aona pochyliła się, wypinając wstronępublikipołyskującepośladki.Ktoś zagwizdał, ktośinny wychylił się z loży i zacząłwykonywać obsceniczne gesty.Pomocnikmanipulowałwokolicach karku kobiety, by pochwili zdjąć jej z ramion złotągłowę.Włożył dłoń w szyję,wyjął i rozwinął przewody.Drugipomocnikumieściłnaichkońcach długie, ostro zakończoneigły, które błyszczały w świetlegazowych lamp jak cieniutkiesople lodu.Gdy kat wbił pierwszą z nich wgąbczastąmasęodsłoniętegomózgu, przez salę przebiegłogłośne „ach”.Widzowie sięgali polornetki i wychylali się z lóż takbardzo, że niektórym groziłowypadnięcie.Mirheiwciążkrwawił i ślinił się obficie, złotagłowa przewracała oczami iotwierała usta, ale chwilowopozbawiona strun głosowych, niemogłanicpowiedzieć.Katpracowałzprecyzją,umieszczającigływodpowiednich miejscach.Finnen z całych sił ściskał wpalcach lornetkę, którą pożyczyłmu Issa.Nie użył jej ani razu,wystarczyło mu to, co widział bezniej.Chciał się odwrócić, chciałwyjść, ale nie potrafił oderwaćoczu od egzekucji.Transfer osobowości z ciałaludzkiegodomechanicznegopowoli dobiegał końca.A Finnenowi czasem zdawało się,że tam, na dole, kat za pomocąigieł znęca się nad Nirajem, któryśni swój niekończący się koszmar.7— Co sądzisz o egzekucji? —zapytał Issa, zaciągając mocniejzasłony lektyki.Na zewnątrz hulałwiatr,wewnątrzświetlikowelampki stwarzały przynajmniejzłudzenieciepła.Finnenzauważył, że służący niosą ichteraz tym samym podniebnymtraktem,którymszedłnaspotkanie z Kairą.Przypadek alboironia losu, zależy jak na topatrzeć.— Nie powinno się robić z tegowidowiska — odpowiedział.— Nie powinno — zgodził sięIssa, a chłopak próżno szukał wjego słowach śladu kpiny.Nie chciał, by ojciec Kairy się znimzgadzał.Tomogłobyznaczyć, że istnieje między nimirodzaj wspólnoty poglądów, atego sobie nie życzył.Przywołałw pamięci obraz rozciągniętegona łóżku Niraja.To właśnie byłprawdziwy Issa.Człowiek, którynie miał litości dla własnegodziecka.Służący zatrzymali się, a Finnenwysiadł z lektyki.Słoneczneświatłozakłułogopodpowiekami, zamrugał i skulił się,gdy poczuł uderzenie zimnegowiatru.Stali tuż przy wejściu do Kopuły,która obracała się leniwie naszczycie wieży widowiskowej.Zanimi już zaczynali się gromadzićludzie, czekający, aż półokrągłabrama zrówna się z podniebnymtraktem.— Trzymaj się blisko Dziewiątki— powiedział Issa.— Przywejściu będzie ścisk.Miał rację.Ledwo Kopuła zezgrzytemwyhamowała,tłumpopchnąłichdoprzodu.Niebieska Dziewiątka, potężnymechanicznyonadtopionejtwarzy,parłnaprzódjaklodołamacz.Wymachiwał tępozakończoną piką i wrzeszczał„Przejście dla szlachetnego BrinaIssy i jego gościa! Przejście!”.Tym sposobem znaleźli się wKopule, do której podniebnymitraktami z czterech stron światawlewała się rzeka ludzi.Finnenodetchnął.Wewnątrz było o wieleluźniej, bo tłum się rozpraszał,gdy widzowie zajmowali swojemiejsca wokół okrągłej areny.Chłopakuniósłgłowę.Przezroczystapokrywaprzepuszczałaciepłe,złotepromienie, jakby cała hala byłagigantyczną szklarnią.Patrzącpod światło, mógł zobaczyć zarysmechanizmu sztucznego słońca,które wisiało pod dachem.Issaująłgozałokiećizaprowadził do loży.Gdy usiedli,cztery bramy zostały zamknięte, aKopuła ruszyła.Wirowała takwolno, że Finnen ledwo mógłwyczuć ruch [ Pobierz całość w formacie PDF ]