Pokrewne
- Strona Główna
- Quinnell A J Wiezy krwi
- Quinnell A J Szlak lez
- Quinnell A.J. Czarny rog
- Quinnell A J Misja specjalna
- Quinnell A.J. Blekitny Kartel
- Quinnell A.J. Pieklo
- H.P. Lovecraft Cos na progu F7TQBXIWI76TLG7F3F
- zest24
- brantome Żywoty pań swowolnych (2)
- Pamietnik Z Konferencji Zydozna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lala1605.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak, to do drania podobne. mruknął Creasy ze złością. Trzymaciego wciąż pod obserwacją? Tak. Można by ją pod jakimś pozorem przerwać na parę godzin, na przykładjutro wieczorem?Bob Dines potrząsnął głową. Sprawą zajmuje się nasza paryska placówka.Nie mogę się wtrącać, zwłasz-cza gdyby na przykład po odwołaniu obserwacji pan Joseph Rawlings miał nie-szczęście pożegnać się z tym światem.Po powrocie do swojego pokoju Creasy zadzwonił do Brukseli.Słuchawkępodniósł Raoul. Daj mi do telefonu Blondyneczkę. To ty? A któż by inny. Dzięki za złamanie rączek, ten kutas zasłużył sobie na to. Cała przyjemność po mojej stronie.W minutę pózniej w słuchawce rozległ się głos Blondyneczki. Potrzebuję zaraz Nicole oznajmił jej. Ma być w Paryżu, i to już jutro. Czyżby sprawy zaszły aż tak daleko? zdziwiła się. Nie, i dobrze o tym wiesz.Jest mi potrzebna do zwabienia pewnego faceta.Niech wezmie ze sobą ciuchy, w których będzie wyglądać elegancko, tak żebymogła wejść do każdego hotelu i restauracji w Paryżu, i być traktowana jak damaz towarzystwa.Powinna być gotowa na podjęcie ryzyka.Przekaż jej to. Gdzie ma się zjawić? Będzie miała rezerwację w hotelu Plaza Athenee.Zamelduje się podfałszywym nazwiskiem i z fałszywym paszportem; tym ostatnim zajmie się Kor-kociąg.Trzeba jej załatwić bilet na następny dzień na ranny lot numer czterystadwadzieścia dwa Iberii do Barcelony.Tam przeczeka trzy dni, zanim wróci doBrukseli.A w Paryżu niech wezmie z lotniska taksówkę, pojedzie do hotelu i cze-ka na mnie w swoim pokoju.Jeśli będzie czegoś chciała, niech dzwoni do obsługipokojów, tylko niech nie wychodzi.Skontaktuję się z nią jutro wieczorem.Proszę,załatw jej bilety lotnicze i daj trzy tysiące dolarów w gotówce.Pózniej się z tobąrozliczę. Przyjedzie na pewno.Joe Rawlings przekroczył próg baru w Płaza Athenee o ósmej.Należał doludzi, którzy doceniają znaczenie luksusu i potrafią z niego korzystać, gdy tyl-96ko mają ku temu okazję.Na dzisiejszy wieczór miał jasno wytyczony program.Najpierw kilka drinków w barze, następnie kolacja w La Poupoule , potem prze-jażdżka do Crazy Horse na nocną rewię dla zaostrzenia apetytu, i wreszcie wi-zyta w Babette , gdzie wybierze sobie najatrakcyjniejszą z tamtejszych dziwek.Bar był pełny szykownie ubranych gości: mieszanka miejscowych krezusówi zasobnych w gotówkę turystów.Jego oczy błyskawicznie wyłowiły samotną ko-bietę, która siedziała w końcu baru.Przywołując w pamięci linijkę z My FairLady : Zbrojny w siłę swego czaru, ruszył krokiem pełnym wiary , podkradł sięniczym jaszczurka i wślizgnął się na barowy stołek tuż obok niej.Zamówił u barmana dwudziestopięcioletnią Macallan Scotch.Ze stroju i bi-żuterii noszonej przez kobietę momentalnie odgadł, że ma do czynienia z repre-zentantką wyższych sfer.Nieznajoma ubrana była w wieczorową suknię z nie-bieskiego jedwabiu.Wiedząc co nieco o szlachetnych kamieniach Rawlings beztrudu policzył, że nefrytowy wisiorek między jej kształtnymi piersiami wart jestcały majątek.Spostrzegł także, iż brylantowa bransoleta zdobiąca jej lewą dłońzawiera czystej wody brylanty bez jednej choćby skazy.Co najmniej dziesięć ka-ratów, lekko licząc pięćdziesiąt tysięcy dolarów.Włączając najwyższy bieg zaczął szybko myśleć.Postanowił nie tracić anichwili czasu. Jest pani sama zagadnął czy czeka pani na kogoś? Czekam na męża odparła chłodnym tonem. Niestety, ma przyjechaćdopiero jutro.Zauważył jej obcy akcent i spytał: Jest pani Francuską? Belgijką. Zatrzymała się pani w tym hotelu? Tak.Zwykle mieszkamy u Ritza , ale tym razem nie było miejsca: zajętyprzez Arabów.Minęło pół godziny, zanim udało mu się ją poderwać.W każdym razie myślał,że ją poderwał.Zaspokajając jej ciekawość przedstawił się jako wybitny między-narodowy prawnik, dodając przy tym, że obecnie pracuje z ramienia IBM nadsprawą o prawo patentowe.Zaraz potem pozwolił sobie na małą dygresję: Kiedy podróżuję w interesach, wolę zwykle jadać samotnie.Jestem wiernypowiedzeniu Gulbenkiana, że idealną liczbą do kolacji jest dwa: ja i kelner.Uśmiechnęła się i wyznała z lekkim przygnębieniem: Nie cierpię samotnie jedzonych posiłków.Poszli na kolację do La Poupoule.Od czasu do czasu dotykał jej dłoni i ra-mienia, kilka razy odważył się musnąć stopą jej nogę ukrytą pod stolikiem.Zanimpodano kawę, był już pewny zwycięstwa.Powiedziała mu, że małżonek jest wi-ceprezesem potężnej korporacji przemysłu stalowego i jest od niej dwadzieścia97pięć lat starszy.Czuł narastającą atmosferę erotyzmu i postanowił dolać oliwy doognia. Wybierałem się na nocną rewię do Crazy Horse zaczął dotykając jejdłoni ale może to dla ciebie zbyt pikantne?Potrząsnęła z uśmiechem głową. Sama bym tam nie poszła.Ale lubię odrobinę pikanterii.Wypełniony oszałamiającą atmosferą przedstawienia w Crazy Horse i po-rwany urodą tancerek, Joe Rawlings dałby się poprowadzić dosłownie wszędzie.Powiodła go do swojego pokoju w Plaza Athenee zgodnie z własnym życze-niem.Jak mu wyjaśniła w holu hotelowym swoim słodkim głosem, po kochaniuwoli nie wychodzić z łóżka.Otworzyła drzwi i wprowadziła go do środka szepcąc miękkim, śpiewnymgłosem: Myślałeś, że zanosi się dzisiaj na niezłe pieprzonko, co? I owszem, ale nietakie, jakiego się spodziewałeś.Drzwi zamknęły się za jego plecami.Ujrzał duże podwójne łóżko, na którymsiedział Creasy z wymierzonym w niego pistoletem z tłumikiem.Przez pokój przebiegły wypowiadane niespiesznie, tchnące śmiercią słowa: Dostałeś ode mnie swoją dolę dla spłukanych , Joe.I mimo wszystkoto zrobiłeś?Joe Rawlings czuł, że strach ściska mu gardło. Co niby takiego zrobiłem, Creasy?Creasy cisnął w jego stronę fotografię o wymiarach osiem na dziesięć.TrafiłaRawlingsa w kolano i upadła obok niego na podłogę.Spojrzał na zdjęcie: rozpo-znał na nim siebie i Merwada Kwikasa siedzących w restauracji.Wiedział, że już po nim. Wolisz szybko czy boleśnie, Joe? Mamy przed sobą całą noc.Joe Rawlings chciał coś powiedzieć, ale nie był w stanie.Nie mógł oderwaćoczu od lufy pistoletu. Zdradziłeś im moje nazwisko? usłyszał głos Creasy ego.Skinął głową. I nazwisko senatora?Znów przytaknął. Kontaktowałeś się z Abu Nidalem?Przytaknięcie. Zgodził się zapłacić?Rawlings potrząsnął przecząco głową.W głosie Creasy ego pojawiła się refleksyjna nuta: Czyli zdradziłeś im wszystko, co wiesz.A skoro Jibril zapłacił ci zainformacje, dał mi tym samym dowód swojej winy.Pieniądze, jak sądzę, ukryłeśw łazience?98Rawlings kiwnął głową.Stał przykuty do miejsca widokiem lufy i wbitychw niego oczu.Pistolet wystrzelił z cichym plaśnięciem.Pocisk trafił go między oczy.Creasy otworzył drzwi.Nicole stała po drugiej stronie korytarza.Dał jej znak.Weszła do pokoju i popatrzyła na ciało leżące na podłodze.Creasy zawiesił nazewnętrznej klamce kartkę z napisem: Proszę nie przeszkadzać i zamknął drzwi. Masz może jego klucz? zwrócił się do Nicole. Jest w jego kieszeni.Schylił się, przeszukał kieszenie i odnalazł klucz.Wręczył go jej ze słowami: Idz do jego pokoju i przeszukaj łazienkę.Znajdziesz tam rulon banknotów,najpewniej gdzieś za klozetem.Przynieś mi je.Wróciła po pięciu minutach z grubą kopertą.Ciało okryte było długim białymręcznikiem, w którego jednym końcu wykwitła czerwona plama [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Tak, to do drania podobne. mruknął Creasy ze złością. Trzymaciego wciąż pod obserwacją? Tak. Można by ją pod jakimś pozorem przerwać na parę godzin, na przykładjutro wieczorem?Bob Dines potrząsnął głową. Sprawą zajmuje się nasza paryska placówka.Nie mogę się wtrącać, zwłasz-cza gdyby na przykład po odwołaniu obserwacji pan Joseph Rawlings miał nie-szczęście pożegnać się z tym światem.Po powrocie do swojego pokoju Creasy zadzwonił do Brukseli.Słuchawkępodniósł Raoul. Daj mi do telefonu Blondyneczkę. To ty? A któż by inny. Dzięki za złamanie rączek, ten kutas zasłużył sobie na to. Cała przyjemność po mojej stronie.W minutę pózniej w słuchawce rozległ się głos Blondyneczki. Potrzebuję zaraz Nicole oznajmił jej. Ma być w Paryżu, i to już jutro. Czyżby sprawy zaszły aż tak daleko? zdziwiła się. Nie, i dobrze o tym wiesz.Jest mi potrzebna do zwabienia pewnego faceta.Niech wezmie ze sobą ciuchy, w których będzie wyglądać elegancko, tak żebymogła wejść do każdego hotelu i restauracji w Paryżu, i być traktowana jak damaz towarzystwa.Powinna być gotowa na podjęcie ryzyka.Przekaż jej to. Gdzie ma się zjawić? Będzie miała rezerwację w hotelu Plaza Athenee.Zamelduje się podfałszywym nazwiskiem i z fałszywym paszportem; tym ostatnim zajmie się Kor-kociąg.Trzeba jej załatwić bilet na następny dzień na ranny lot numer czterystadwadzieścia dwa Iberii do Barcelony.Tam przeczeka trzy dni, zanim wróci doBrukseli.A w Paryżu niech wezmie z lotniska taksówkę, pojedzie do hotelu i cze-ka na mnie w swoim pokoju.Jeśli będzie czegoś chciała, niech dzwoni do obsługipokojów, tylko niech nie wychodzi.Skontaktuję się z nią jutro wieczorem.Proszę,załatw jej bilety lotnicze i daj trzy tysiące dolarów w gotówce.Pózniej się z tobąrozliczę. Przyjedzie na pewno.Joe Rawlings przekroczył próg baru w Płaza Athenee o ósmej.Należał doludzi, którzy doceniają znaczenie luksusu i potrafią z niego korzystać, gdy tyl-96ko mają ku temu okazję.Na dzisiejszy wieczór miał jasno wytyczony program.Najpierw kilka drinków w barze, następnie kolacja w La Poupoule , potem prze-jażdżka do Crazy Horse na nocną rewię dla zaostrzenia apetytu, i wreszcie wi-zyta w Babette , gdzie wybierze sobie najatrakcyjniejszą z tamtejszych dziwek.Bar był pełny szykownie ubranych gości: mieszanka miejscowych krezusówi zasobnych w gotówkę turystów.Jego oczy błyskawicznie wyłowiły samotną ko-bietę, która siedziała w końcu baru.Przywołując w pamięci linijkę z My FairLady : Zbrojny w siłę swego czaru, ruszył krokiem pełnym wiary , podkradł sięniczym jaszczurka i wślizgnął się na barowy stołek tuż obok niej.Zamówił u barmana dwudziestopięcioletnią Macallan Scotch.Ze stroju i bi-żuterii noszonej przez kobietę momentalnie odgadł, że ma do czynienia z repre-zentantką wyższych sfer.Nieznajoma ubrana była w wieczorową suknię z nie-bieskiego jedwabiu.Wiedząc co nieco o szlachetnych kamieniach Rawlings beztrudu policzył, że nefrytowy wisiorek między jej kształtnymi piersiami wart jestcały majątek.Spostrzegł także, iż brylantowa bransoleta zdobiąca jej lewą dłońzawiera czystej wody brylanty bez jednej choćby skazy.Co najmniej dziesięć ka-ratów, lekko licząc pięćdziesiąt tysięcy dolarów.Włączając najwyższy bieg zaczął szybko myśleć.Postanowił nie tracić anichwili czasu. Jest pani sama zagadnął czy czeka pani na kogoś? Czekam na męża odparła chłodnym tonem. Niestety, ma przyjechaćdopiero jutro.Zauważył jej obcy akcent i spytał: Jest pani Francuską? Belgijką. Zatrzymała się pani w tym hotelu? Tak.Zwykle mieszkamy u Ritza , ale tym razem nie było miejsca: zajętyprzez Arabów.Minęło pół godziny, zanim udało mu się ją poderwać.W każdym razie myślał,że ją poderwał.Zaspokajając jej ciekawość przedstawił się jako wybitny między-narodowy prawnik, dodając przy tym, że obecnie pracuje z ramienia IBM nadsprawą o prawo patentowe.Zaraz potem pozwolił sobie na małą dygresję: Kiedy podróżuję w interesach, wolę zwykle jadać samotnie.Jestem wiernypowiedzeniu Gulbenkiana, że idealną liczbą do kolacji jest dwa: ja i kelner.Uśmiechnęła się i wyznała z lekkim przygnębieniem: Nie cierpię samotnie jedzonych posiłków.Poszli na kolację do La Poupoule.Od czasu do czasu dotykał jej dłoni i ra-mienia, kilka razy odważył się musnąć stopą jej nogę ukrytą pod stolikiem.Zanimpodano kawę, był już pewny zwycięstwa.Powiedziała mu, że małżonek jest wi-ceprezesem potężnej korporacji przemysłu stalowego i jest od niej dwadzieścia97pięć lat starszy.Czuł narastającą atmosferę erotyzmu i postanowił dolać oliwy doognia. Wybierałem się na nocną rewię do Crazy Horse zaczął dotykając jejdłoni ale może to dla ciebie zbyt pikantne?Potrząsnęła z uśmiechem głową. Sama bym tam nie poszła.Ale lubię odrobinę pikanterii.Wypełniony oszałamiającą atmosferą przedstawienia w Crazy Horse i po-rwany urodą tancerek, Joe Rawlings dałby się poprowadzić dosłownie wszędzie.Powiodła go do swojego pokoju w Plaza Athenee zgodnie z własnym życze-niem.Jak mu wyjaśniła w holu hotelowym swoim słodkim głosem, po kochaniuwoli nie wychodzić z łóżka.Otworzyła drzwi i wprowadziła go do środka szepcąc miękkim, śpiewnymgłosem: Myślałeś, że zanosi się dzisiaj na niezłe pieprzonko, co? I owszem, ale nietakie, jakiego się spodziewałeś.Drzwi zamknęły się za jego plecami.Ujrzał duże podwójne łóżko, na którymsiedział Creasy z wymierzonym w niego pistoletem z tłumikiem.Przez pokój przebiegły wypowiadane niespiesznie, tchnące śmiercią słowa: Dostałeś ode mnie swoją dolę dla spłukanych , Joe.I mimo wszystkoto zrobiłeś?Joe Rawlings czuł, że strach ściska mu gardło. Co niby takiego zrobiłem, Creasy?Creasy cisnął w jego stronę fotografię o wymiarach osiem na dziesięć.TrafiłaRawlingsa w kolano i upadła obok niego na podłogę.Spojrzał na zdjęcie: rozpo-znał na nim siebie i Merwada Kwikasa siedzących w restauracji.Wiedział, że już po nim. Wolisz szybko czy boleśnie, Joe? Mamy przed sobą całą noc.Joe Rawlings chciał coś powiedzieć, ale nie był w stanie.Nie mógł oderwaćoczu od lufy pistoletu. Zdradziłeś im moje nazwisko? usłyszał głos Creasy ego.Skinął głową. I nazwisko senatora?Znów przytaknął. Kontaktowałeś się z Abu Nidalem?Przytaknięcie. Zgodził się zapłacić?Rawlings potrząsnął przecząco głową.W głosie Creasy ego pojawiła się refleksyjna nuta: Czyli zdradziłeś im wszystko, co wiesz.A skoro Jibril zapłacił ci zainformacje, dał mi tym samym dowód swojej winy.Pieniądze, jak sądzę, ukryłeśw łazience?98Rawlings kiwnął głową.Stał przykuty do miejsca widokiem lufy i wbitychw niego oczu.Pistolet wystrzelił z cichym plaśnięciem.Pocisk trafił go między oczy.Creasy otworzył drzwi.Nicole stała po drugiej stronie korytarza.Dał jej znak.Weszła do pokoju i popatrzyła na ciało leżące na podłodze.Creasy zawiesił nazewnętrznej klamce kartkę z napisem: Proszę nie przeszkadzać i zamknął drzwi. Masz może jego klucz? zwrócił się do Nicole. Jest w jego kieszeni.Schylił się, przeszukał kieszenie i odnalazł klucz.Wręczył go jej ze słowami: Idz do jego pokoju i przeszukaj łazienkę.Znajdziesz tam rulon banknotów,najpewniej gdzieś za klozetem.Przynieś mi je.Wróciła po pięciu minutach z grubą kopertą.Ciało okryte było długim białymręcznikiem, w którego jednym końcu wykwitła czerwona plama [ Pobierz całość w formacie PDF ]