[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maitland podszedł do mikrofonu w ścianie i wydał odpowiednie instrukcje.— Czy wykonał pan wiele analiz pooperacyjnych? — spytał mimochodem.Niepewna odpowiedź Maitlanda potwierdziła jego domysły.— Nie.Oczywiście, znam wykresy.Teoretycznie jestem doskonale przygotowany.Jason uśmiechnął się do siebie.— Tak.teoria.Po takiej operacji zdarzają się zaburzenia obrazu tylnego i środkowego płatu mózgu.Czasem nawet skroniowego.— Tak, rozumiem — powiedział Maitland.Na te słowa Jason uspokoił się, wiedząc, że jego życiu nie zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo.— Będę obecny przy analizie, profesorze — oznajmił Jason.— Pańskie przygotowanie teoretyczne i moja praktyka doskonałe się uzupełniają.Maitland uśmiechnął się po raz pierwszy.— Z całą pewnością.Dwie godziny później Jason rozciągnął się na łóżku, wyczerpany fizycznie i psychicznie.Dodatkowe napięcie towarzyszące mu podczas tej operacji jeszcze bardziej spotęgowało zmęczenie.Mimo to nie mógł zasnąć; jego myśli krążyły wokół Apolla i tego, co Yoshi powiedział przy śniadaniu.— Kiedy będzie można przewieźć Apolla po operacji? — spytał Japończyk.— Dokąd przewieźć?— Zabrać stąd.— Najwcześniej za dwa dni.Yoshi zafrasował się.— Nie można szybciej?— Można, ale to niebezpieczne dla pacjenta.O co chodzi?Yoshi wziął łyk przesłodzonej herbaty.— Wszystko wskazuje na to, że wydarzenia zbliżają się do punktu kulminacyjnego.Ochrona wewnętrzna została postawiona w stan pełnej gotowości już wczoraj wieczorem.Mój oswojony kuzyn powiedział mi, że dziś rano do ośrodka przywieziono dwóch więźniów.Młodego mężczyznę i kobietę.Admirał natomiast nie rusza się ze swojej kwatery.Ruch jest taki, że brama główna prawie się nie zamyka.— Przecież nie widać stąd głównej bramy.Yoshi westchnął.— Jason, ja widzę wszystko.Brama uruchamiana jest elektronicznie.Każde otwarcie i zamknięcie zostawia ślad w moim komputerze.Wczoraj wieczorem i w nocy otwierała się i zamykała, niczym drzwi supermarketu.Jason spojrzał z respektem na twarz Japończyka.— Jak chcesz przewieźć Apolla?— Karetką.— Jesteś pewien?Yoshi wzruszył ramionami.— Tak, o ile to możliwe w naszej sytuacji.— Jeśli operacja się powiedzie, będzie można go przetransportować po upływie dwunastu godzin, choć wiąże się to z pewnym ryzykiem.Darń ci znać przy kolacji.Czy wszystko jest przygotowane?— Znaczna część budżetu agencji musiała zostać przeznaczona na technikę komputerową.Cały sprzęt elektroniczny jest najnowszej generacji.Ravensburg musiał do tego zatrudnić dobrych fachowców.— Ale nie tak dobrych jak ty?— Nas Japończyków cechuje skromność.— Tak, ale są wyjątki od tej reguły.— Zerknął na zegarek.— Czas na mnie.Ciekawe, kim jest tych dwoje porwanych.— Nie wiem, ale już niedługo się dowiem.Jason był zaintrygowany.— Od swojego oswojonego „kuzyna?”— Tak.— I nie dowiem się, kto to jest?— Obiecałem.Powiem ci, kiedy to będzie potrzebne.Powodzenia.Myślami będę przy tobie.i przy Apollu.Jason zdołał wreszcie zasnąć.Wiedział, że budzik zadzwoni za trzy godziny.Elektroniczny budzik.42— Kiedy będzie można go przewozić?— Najwcześniej za czterdzieści osiem godzin.Admirał Ralf Ravensburg skrzywił usta w grymasie.Widać było jednak, że podjął decyzję i jest pewny swego.— Czy to jest twoja opinia czy Keena? — spytał.Maitland odpowiedział tonem autorytetu.— Admirale, tak skomplikowana operacja to praca zespołowa.Doktor Keen wykonał zadanie chirurga, a ja — neurofizjologa.Nasz wspólny wysiłek zakończył się wielkim sukcesem.— Zawiesił głos, jakby czekał na pochwałę.Ale nie doczekał się.Ravensburg przyglądał mu się, jakby patrzył na mebel.— Tak poważna interwencja chirurgiczna jest jak silny cios.Potrzeba czasu, żeby skutki minęły.Ravensburg zamyślił się na pół minuty.Nagle uśmiechnął się i pochylił do profesora.— Adamie, doceniam wszystko, co uczyniłeś.Projekt Apollo nigdy nie doszedłby do skutku bez ciebie.Dokonaliśmy wielkiego skoku, nasze nazwiska zapiszą się w historii.Czy potrzebujemy jeszcze Keena?— Keena?— Tak.Wykonał swoje zadanie, operacja się powiodła.Czy nie czas pozbyć się go?Maitland nie był zaskoczony.Należał do wąskiego kręgu wtajemniczonych.— Trzeba poczekać jeszcze co najmniej czterdzieści osiem godzin.Na razie wszystko szło dobrze, ale nigdy nie można wykluczyć komplikacji.— Chcesz powiedzieć, że musiałby operować jeszcze raz?— Szansę są minimalne, ale jednak są.— A Kramer? Czy on nie może tego zrobić?Maitland potrząsnął zdecydowanie głową.— Kramer jest kompetentnym chirurgiem, ale daleko mu do tego poziomu.Czemu chcesz wywieźć Apolla?Ravensburg przybrał mesjanistyczny ton.Jego głos zdawał się płynąć z głębi jego brzucha.— Adamie, ciemne siły sprzysięgły się przeciwko nam.Ani na chwilę nie zaprzestają swych wysiłków.Kiedy Galileusz dowiódł,że ziemia krąży wokół słońca, a nie odwrotnie, torturowano go, a potem wtrącono do lochu.Gdy Darwin udowodnił, że nie było Adama i Ewy, wyklęto go i zaczęto ścigać jak przestępcę.Historia ludzkości dowodzi, że nauka zawsze musiała walczyć w swojej obronie.Podniósł palec.— W tej chwili trzymam w ręku córką senator Ling i wywiadowcę z jej biura.Lucille Ling ma władzę i w tej chwili próbuje ją wykorzystać.Wydaje mi się, że mogę powstrzymywać jej wysiłki przez dwa lub trzy dni.ale na pewno nie dłużej.Maitlandowi nie przyszło do głowy, że słucha człowieka niezrównoważonego, bo jego — oraz innych „kuzynów” — umysł był w tym samym stanie.Intelekt nie stanowi tamy dla paranoi.— Dokąd zabierzemy Apolla? — spytał.— Do Rockhampton Ranch, rzecz jasna.Maitland kiwał głową z podziwu dla wielkiej przenikliwości Admirała.Ranczo Rockhampton zajmowało obszar dwudziestu tysięcy akrów w odległym zakątku i miało własne lotnisko.Było nie tyle ranczem, co centrum badawczym zajmującym się biologicznym i genetycznym udoskonalaniem gatunków bydła.Ravensburg finansował je potajemnie z budżetu NAZL i udostępniał wszystkie osiągnięcia badawcze, dlatego Rockhampton odnosiło wielkie sukcesy finansowe.Tamtejsze laboratoria prowadziły pionierskie badania.Posiadaczem ośrodka była firma zarejestrowana na Kajmanach.Nawet CIA nie byłoby łatwo ustalić, że prawdziwym właścicielem jest Ravensburg.— Udasz się tam z nielicznym zespołem wtajemniczonych osób.Tempo rozwoju wydarzeń oszołomiło Maitlanda.Jego umysł koncentrował się na swojej wąskiej specjalności.On, podobnie jak Bayliss, należał do ludzi, których należało prowadzić za rękę.— Co się stanie z NAZL?.— Scenariusz ostateczny, Adamie — oznajmił podniosłym tonem Ravensburg.Profesor patrzył przez dłuższą chwilę na swojego pana i mistrza.Potem przeniósł wzrok na niebieską, metalową skrzynkę na biurku Admirała.Miała zamek otwierany sześciocyfrową kombinacją liczb [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl