Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Card Orson Scott Zadomowienie
- Glen Cook Sny O Stali (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nie-szalona.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A smurgiel sie patrzy z góry, aż głowo kręci, że tak prętko ja pisze.To walonkiem wygładzam jeszcze kawał gumna i pisze litery jeszcze bardziej rozgałęzione.A co tu napisane, pyta sie.On sie pyta, co tu napisane! Ho ho! Tu jest dużo napisane, same ważne rzeczy tu napisane, byle czego sie nie pisze.Pisanie to nie gadanie.Tu jest napisane, opowiadani z wysoka, patykiem pokazuje chłopcowi, napisane tak:Niech będzie pochwalony Jezus Hrystus.Nazywam sie Kaźmierz Bartosiewicz.Tato nazywajo sie Jozef.Żonka nazywa sie Hanna! Smurgiel dopomina sie, co o nim napisane.Czekaj, mówie, napiszem coś i o tobie.Aha Mój pierwszy syn nazywa sie Jozef, tak samo jak dziadko.Ten syn Jozef jest bardzo leniwy, nie chce pomagać.Nie tatu, nie, przestraszył sie, tu napisane, że ja robotny! Czy ja polanow nie nosze? Nie podkładam do piecy? Czy nie grabie siana, nie żniwuje? I w bek!Widze, chłopiec przestraszył sie bardzo, że kiepsko o nim napisane.Nu już dobrze, dobrzę, pocieszam, napiszem tak: Ziutek to dobry chłopiec, posłuszny, do roboty chętny, ale za łakomy! Wszystko by zjad!Oj, nie, nie! Niełakomy ja, niełakomy! Boi sie, widze, a niech sie trochu poboi, bardzo dobrze, będzie lepszy.Tylko że on już prawie płacze, no no, że tak to sie boi pisanego! A, starczy strachu, pochwale: czytam ja, że chłopiec z niego dobry, wszystko zje, czy to kraszone, czy z postem.Ucieszył sie, pyta sie co tu napisane o naszej kobyle.Siwka jest bardzo dobra kobyła, nie narowista, czytam.A wy co robicie! słyszym.To Handzia, cicho z tyłu zaszła, że i nie zobaczylim, po polanka przyszła: Co ty Kaziuk czarujesz!Tato nas opisali, mówi chłopiec.Handzia oczy na mnie wyraczyła: Aboż ty pisać umiesz?To Ziutek tłómaczy, że wszystko tu opisane! On, dziadko, mama, Siwka.Ona obchodzi wkoło moje litery, przygląda sie, o, innymi oczami teraz na mnie popatruje.Naprawdę? Ja tu opisana? Ja? A rowki na ziemi trochu już przyschli i stracili wygląd, to walonkiem wygładzam nowe pleche zmarzniętego i dalej pisze, litery ido mnie teraz bardzo prętko, a rozgałęzione jak raki, jak kwiatki, jak pajenczyny.No no? I co tu napisane? ciekawi sie Handzia.Nic nie mówie, na razie sie pisze, nie czyta, Grzegor nie gadał jak pisał.Aż jak napisał, odstawiał kajet na całe ręke i czytał.Przeczytawszy pisał dalej.To i ja pisze, pisze.Jak sie zapisało całe gładzizne, tłumacze im, żeby wiedzieli:Krowy nazywajo sie Raba i Mećka.Suka Muszka.Dzieci młodsze Stasia i Władzia, Jadzia umarła.Zimy so zimne, lata gorące.W rzece so ryby.W lesie brzozy.Słońce wschodzi i zachodzi.Ojej, wschodzi i zachodzi! dziwi sie Handzia.Patrzajcie no, wszystko prawda!Tatu, a niech tato przeczytajo z książki, prosi smurgiel i książkę daje.Jeszcze raz przeglądam: dziewczynka, pies, domek, koń z wozem, auto.Czemu nie, mógby ja im poczytać o tym aucie co w Surażu kurę rozjechało.Ale jakoś nie wypada, litery te jakieś takie nie moje, w rządkach.Z tej książki nie umiem czytać, mówie im, to inaksze litery, szkolne.Handzia bierze pooglądać: przekłada kartkę po kartce, o, takie makatkę wyhaftuje! Pokazuje nam bardzo ładny obrazek: dziewczynka w środku, tato i mama trzymajo za ręce, z boku piesek skacze.Wyhaftujcie, wyhaftujcie mamo! cieszy sie chłopiec i pod spodem litery pokazuje.Ale z tymi literami! Z literami.A pewnie że z literami! mówi Handzia i za polana sie bierze.Nabrała brzemię, poszli.Na obiad uczycielka zachodziła krótko, prętko jadła, leciała, i nie było jej do późna, przychodziła jak dzieci już spali, ja też nieraz pod pierzyno leżał, tylko Handzia czekała, żeb podać jej mleko.Wypije po cichu, a umywszy sie, abo książkę czyta, abo spać idzie, prawdę powiedziawszy, to sie z nio prawie nie gadało.I tak wszystkie dni mijali, kromie nidzieli.Już w piersze nidziele zygarek nie zadzwonił, spała i spała, nie wstydziwszy sie słonka, dawno było po śniadaniu, Handzia dzieci pomyła, koszuli nam pomieniała, przymiotła, ja cielaka napoiwszy, ogolił sie, umył i siedział na stołku koło popielnika, tatko po swojemu na zamiecie kości podgrzewali, ot, gadało sie półciszkiem o tym dziadu co u Grzegorychi zadomowił sie całkiem, śpi tam, żyje, pomaga w robocie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.A smurgiel sie patrzy z góry, aż głowo kręci, że tak prętko ja pisze.To walonkiem wygładzam jeszcze kawał gumna i pisze litery jeszcze bardziej rozgałęzione.A co tu napisane, pyta sie.On sie pyta, co tu napisane! Ho ho! Tu jest dużo napisane, same ważne rzeczy tu napisane, byle czego sie nie pisze.Pisanie to nie gadanie.Tu jest napisane, opowiadani z wysoka, patykiem pokazuje chłopcowi, napisane tak:Niech będzie pochwalony Jezus Hrystus.Nazywam sie Kaźmierz Bartosiewicz.Tato nazywajo sie Jozef.Żonka nazywa sie Hanna! Smurgiel dopomina sie, co o nim napisane.Czekaj, mówie, napiszem coś i o tobie.Aha Mój pierwszy syn nazywa sie Jozef, tak samo jak dziadko.Ten syn Jozef jest bardzo leniwy, nie chce pomagać.Nie tatu, nie, przestraszył sie, tu napisane, że ja robotny! Czy ja polanow nie nosze? Nie podkładam do piecy? Czy nie grabie siana, nie żniwuje? I w bek!Widze, chłopiec przestraszył sie bardzo, że kiepsko o nim napisane.Nu już dobrze, dobrzę, pocieszam, napiszem tak: Ziutek to dobry chłopiec, posłuszny, do roboty chętny, ale za łakomy! Wszystko by zjad!Oj, nie, nie! Niełakomy ja, niełakomy! Boi sie, widze, a niech sie trochu poboi, bardzo dobrze, będzie lepszy.Tylko że on już prawie płacze, no no, że tak to sie boi pisanego! A, starczy strachu, pochwale: czytam ja, że chłopiec z niego dobry, wszystko zje, czy to kraszone, czy z postem.Ucieszył sie, pyta sie co tu napisane o naszej kobyle.Siwka jest bardzo dobra kobyła, nie narowista, czytam.A wy co robicie! słyszym.To Handzia, cicho z tyłu zaszła, że i nie zobaczylim, po polanka przyszła: Co ty Kaziuk czarujesz!Tato nas opisali, mówi chłopiec.Handzia oczy na mnie wyraczyła: Aboż ty pisać umiesz?To Ziutek tłómaczy, że wszystko tu opisane! On, dziadko, mama, Siwka.Ona obchodzi wkoło moje litery, przygląda sie, o, innymi oczami teraz na mnie popatruje.Naprawdę? Ja tu opisana? Ja? A rowki na ziemi trochu już przyschli i stracili wygląd, to walonkiem wygładzam nowe pleche zmarzniętego i dalej pisze, litery ido mnie teraz bardzo prętko, a rozgałęzione jak raki, jak kwiatki, jak pajenczyny.No no? I co tu napisane? ciekawi sie Handzia.Nic nie mówie, na razie sie pisze, nie czyta, Grzegor nie gadał jak pisał.Aż jak napisał, odstawiał kajet na całe ręke i czytał.Przeczytawszy pisał dalej.To i ja pisze, pisze.Jak sie zapisało całe gładzizne, tłumacze im, żeby wiedzieli:Krowy nazywajo sie Raba i Mećka.Suka Muszka.Dzieci młodsze Stasia i Władzia, Jadzia umarła.Zimy so zimne, lata gorące.W rzece so ryby.W lesie brzozy.Słońce wschodzi i zachodzi.Ojej, wschodzi i zachodzi! dziwi sie Handzia.Patrzajcie no, wszystko prawda!Tatu, a niech tato przeczytajo z książki, prosi smurgiel i książkę daje.Jeszcze raz przeglądam: dziewczynka, pies, domek, koń z wozem, auto.Czemu nie, mógby ja im poczytać o tym aucie co w Surażu kurę rozjechało.Ale jakoś nie wypada, litery te jakieś takie nie moje, w rządkach.Z tej książki nie umiem czytać, mówie im, to inaksze litery, szkolne.Handzia bierze pooglądać: przekłada kartkę po kartce, o, takie makatkę wyhaftuje! Pokazuje nam bardzo ładny obrazek: dziewczynka w środku, tato i mama trzymajo za ręce, z boku piesek skacze.Wyhaftujcie, wyhaftujcie mamo! cieszy sie chłopiec i pod spodem litery pokazuje.Ale z tymi literami! Z literami.A pewnie że z literami! mówi Handzia i za polana sie bierze.Nabrała brzemię, poszli.Na obiad uczycielka zachodziła krótko, prętko jadła, leciała, i nie było jej do późna, przychodziła jak dzieci już spali, ja też nieraz pod pierzyno leżał, tylko Handzia czekała, żeb podać jej mleko.Wypije po cichu, a umywszy sie, abo książkę czyta, abo spać idzie, prawdę powiedziawszy, to sie z nio prawie nie gadało.I tak wszystkie dni mijali, kromie nidzieli.Już w piersze nidziele zygarek nie zadzwonił, spała i spała, nie wstydziwszy sie słonka, dawno było po śniadaniu, Handzia dzieci pomyła, koszuli nam pomieniała, przymiotła, ja cielaka napoiwszy, ogolił sie, umył i siedział na stołku koło popielnika, tatko po swojemu na zamiecie kości podgrzewali, ot, gadało sie półciszkiem o tym dziadu co u Grzegorychi zadomowił sie całkiem, śpi tam, żyje, pomaga w robocie [ Pobierz całość w formacie PDF ]