Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Makuszynski Kornel List z tamtego swiata (SCAN dal
- bliziński józef komedie (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniusiaczek.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciemna masa wypełniła przestrzeń za szybą w drzwiach.Ludzka sylwetka.Leżałam niema, nieruchoma, nie będąc nawet w stanie dobyć z siebie swoich ostatnich krzyków.Sylwetka zawahała się, jakby niepewna swojego następnego ruchu.Była zbyt rozmazana, żeby można zobaczyć jakieś szczegóły.Widziałam tylko postać w drzwiach.Jedynych drzwiach.Boże! Dlaczego nie trzymam w domu pistoletu?Minęło kilka strasznie długich sekund.Może tamten nie widzi zarysu mojego ciała na brzegu łóżka.Może stamtąd pokój wyglądał na pusty.Czy miał latarkę? Czy włączy światło?Mój umysł wyrwał się z paraliżu.Czego uczyli na lekcjach samoobrony? Biegnij, jeśli możesz.Nie mogę.Jeśli jesteś przyparta do muru, walcz, aby wygrać.Gryź.Kłuj palcami.Kop.Zrań go! Zasada numer jeden: Nie pozwól mu znaleźć się na tobie! Zasada numer dwa: Nie daj mu się zaskoczyć.Tak.Zaskocz go.Gdyby udało mi się dostać do którychś drzwi wyjściowych, gliny z samochodu mogłyby mnie uratować.Moja lewa noga była już na podłodze.Cały czas leżąc na plecach, prawą nogę też zaczęłam przesuwać ku krawędzi łóżka, milimetr po milimetrze, okręcając się na pośladkach.Obie nogi miałam już na ziemi, kiedy sylwetka wykonała gwałtowny ruch i oślepiło mnie światło.Moja ręka natychmiast powędrowała do oczu i rzuciłam się do przodu, desperacko próbując odepchnąć intruza na bok i uciec z sypialni.Moja prawa noga zaplątała się w prześcieradle i jak długa rozłożyłam się na dywanie.Szybko przeturlałam się na lewo i podniosłam się na czworaki, starając się znaleźć twarzą do atakującego.Zasada numer trzy: Nigdy nie odwracaj się plecami.Postać stała cały czas po drugiej stronie pokoju, trzymając rękę na włączniku światła.Dopiero teraz miała twarz.Twarz zdradzającą jakieś wewnętrzne cierpienie, przyczyn którego mogłam tylko się domyślać.Twarz, którą znałam.Wyraz mojej własnej twarzy zmieniał się jak w kalejdoskopie.Przerażenie.Rozpoznanie.Zmieszanie.Nasze oczy spotkały się i długo się w siebie wpatrywałyśmy.Żadna z nas się nie ruszyła.Żadna nic nie mówiła.Wpatrywałyśmy się w siebie uporczywie.Krzyknęłam.- Cholera, Gabby! Ty głupia suko! Co ty wyprawiasz? Co Ja ci zrobiłam? Ty suko! Ty cholerna suko!Usiadłam na piętach, położyłam ręce na uda i nawet nie próbowałam powstrzymać łez spływających mi po twarzy i szlochu wstrząsającego ciałem.25Kołysałam się, szlochając i krzycząc.Mówiłam bezładnie, a w połączeniu ze szlochem, moje słowa brzmiały zupełnie niespójnie.Wiedziałam, że to mój głos, ale nie miałam siły, żeby go powstrzymać.Niezrozumiały bełkot dobywał się z moich ust, a ja kołysałam się, szlochałam i krzyczałam.Szybko szlochanie wygrało z krzykami i zredukowane zostało do stłumionego chlipania.Po raz ostatni wzdrygnęłam się spazmatycznie, przestałam się kołysać i przeniosłam uwagę na Gabby.Ona też płakała.Stała przy drzwiach, jedną rękę zaciskała kurczowo na gniazdku, a drugą przyciskała do piersi.Jej palce to się zaciskały, to rozluźniały.Jej pierś opadała ciężko za każdym razem, kiedy nabierała powietrza, a łzy spływały jej po twarzy.Kwiliła cicho i w ogóle się nie ruszała, jeżeli nie liczyć tej jednej drżącej ręki.- Gabby? - Załamał mi się głos i wyszło “-by?".Skinęła sztywno głową, a okalające jej bladą twarz dredy aż podskoczyły, i Zaczęła cicho chlipać, jakby starała się powstrzymać łzy.Wyglądało na to, że nie była w stanie mówić.- Jezu Chryste, Gabby! Zwariowałaś? - wyszeptałam, będąc już w stanie jako tako nad sobą zapanować.- Co ty tu robisz? Dlaczego nie zadzwoniłaś?Chyba zastanawiała się nad drugim pytaniem, ale próbowała odpowiedzieć na pierwsze.- Musiałam.z tobą porozmawiać.Po prostu wpatrywałam się w nią.Starałam się znaleźć tę kobietę przez, trzy tygodnie.Unikała mnie.Było wpół do piątej rano, a ona po prostu włamała się do mojego mieszkania i sprawiła, że postarzałam się przynajmniej o dziesięć lat.- Jak tu weszłaś?- Ciągle mam klucze.- Znowu łapczywie łapała oddech, ale tym razem już ciszej i wolniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Ciemna masa wypełniła przestrzeń za szybą w drzwiach.Ludzka sylwetka.Leżałam niema, nieruchoma, nie będąc nawet w stanie dobyć z siebie swoich ostatnich krzyków.Sylwetka zawahała się, jakby niepewna swojego następnego ruchu.Była zbyt rozmazana, żeby można zobaczyć jakieś szczegóły.Widziałam tylko postać w drzwiach.Jedynych drzwiach.Boże! Dlaczego nie trzymam w domu pistoletu?Minęło kilka strasznie długich sekund.Może tamten nie widzi zarysu mojego ciała na brzegu łóżka.Może stamtąd pokój wyglądał na pusty.Czy miał latarkę? Czy włączy światło?Mój umysł wyrwał się z paraliżu.Czego uczyli na lekcjach samoobrony? Biegnij, jeśli możesz.Nie mogę.Jeśli jesteś przyparta do muru, walcz, aby wygrać.Gryź.Kłuj palcami.Kop.Zrań go! Zasada numer jeden: Nie pozwól mu znaleźć się na tobie! Zasada numer dwa: Nie daj mu się zaskoczyć.Tak.Zaskocz go.Gdyby udało mi się dostać do którychś drzwi wyjściowych, gliny z samochodu mogłyby mnie uratować.Moja lewa noga była już na podłodze.Cały czas leżąc na plecach, prawą nogę też zaczęłam przesuwać ku krawędzi łóżka, milimetr po milimetrze, okręcając się na pośladkach.Obie nogi miałam już na ziemi, kiedy sylwetka wykonała gwałtowny ruch i oślepiło mnie światło.Moja ręka natychmiast powędrowała do oczu i rzuciłam się do przodu, desperacko próbując odepchnąć intruza na bok i uciec z sypialni.Moja prawa noga zaplątała się w prześcieradle i jak długa rozłożyłam się na dywanie.Szybko przeturlałam się na lewo i podniosłam się na czworaki, starając się znaleźć twarzą do atakującego.Zasada numer trzy: Nigdy nie odwracaj się plecami.Postać stała cały czas po drugiej stronie pokoju, trzymając rękę na włączniku światła.Dopiero teraz miała twarz.Twarz zdradzającą jakieś wewnętrzne cierpienie, przyczyn którego mogłam tylko się domyślać.Twarz, którą znałam.Wyraz mojej własnej twarzy zmieniał się jak w kalejdoskopie.Przerażenie.Rozpoznanie.Zmieszanie.Nasze oczy spotkały się i długo się w siebie wpatrywałyśmy.Żadna z nas się nie ruszyła.Żadna nic nie mówiła.Wpatrywałyśmy się w siebie uporczywie.Krzyknęłam.- Cholera, Gabby! Ty głupia suko! Co ty wyprawiasz? Co Ja ci zrobiłam? Ty suko! Ty cholerna suko!Usiadłam na piętach, położyłam ręce na uda i nawet nie próbowałam powstrzymać łez spływających mi po twarzy i szlochu wstrząsającego ciałem.25Kołysałam się, szlochając i krzycząc.Mówiłam bezładnie, a w połączeniu ze szlochem, moje słowa brzmiały zupełnie niespójnie.Wiedziałam, że to mój głos, ale nie miałam siły, żeby go powstrzymać.Niezrozumiały bełkot dobywał się z moich ust, a ja kołysałam się, szlochałam i krzyczałam.Szybko szlochanie wygrało z krzykami i zredukowane zostało do stłumionego chlipania.Po raz ostatni wzdrygnęłam się spazmatycznie, przestałam się kołysać i przeniosłam uwagę na Gabby.Ona też płakała.Stała przy drzwiach, jedną rękę zaciskała kurczowo na gniazdku, a drugą przyciskała do piersi.Jej palce to się zaciskały, to rozluźniały.Jej pierś opadała ciężko za każdym razem, kiedy nabierała powietrza, a łzy spływały jej po twarzy.Kwiliła cicho i w ogóle się nie ruszała, jeżeli nie liczyć tej jednej drżącej ręki.- Gabby? - Załamał mi się głos i wyszło “-by?".Skinęła sztywno głową, a okalające jej bladą twarz dredy aż podskoczyły, i Zaczęła cicho chlipać, jakby starała się powstrzymać łzy.Wyglądało na to, że nie była w stanie mówić.- Jezu Chryste, Gabby! Zwariowałaś? - wyszeptałam, będąc już w stanie jako tako nad sobą zapanować.- Co ty tu robisz? Dlaczego nie zadzwoniłaś?Chyba zastanawiała się nad drugim pytaniem, ale próbowała odpowiedzieć na pierwsze.- Musiałam.z tobą porozmawiać.Po prostu wpatrywałam się w nią.Starałam się znaleźć tę kobietę przez, trzy tygodnie.Unikała mnie.Było wpół do piątej rano, a ona po prostu włamała się do mojego mieszkania i sprawiła, że postarzałam się przynajmniej o dziesięć lat.- Jak tu weszłaś?- Ciągle mam klucze.- Znowu łapczywie łapała oddech, ale tym razem już ciszej i wolniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]