Pokrewne
- Strona Główna
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Narodziny Smokow
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Moreta Pani Smokow z Pern
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Long Julie Anne Siostry Holt 02 Urocza i nieznona
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Mistrz Harfiarzy z Pern
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu (2)
- Podręcznik ArchiCad 9 pl
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Szczura, kurcząt, by-dła.podróżując statkiem o wiele lepiej odżywiać się szczurami, niż spowodo-wać panikę na pokładzie, a w konsekwencji poszukiwania twojej trumny.Lepiejjest oczyścić statek ze szczurów! To mówiąc, pociągnął krew z kieliszka z takąlubością, jakby to był przedni burgund.Zrobił niewinną minę. Tak szybko robisię teraz ciemno. Chcesz powiedzieć, że możemy odżywiać się krwią zwierząt? zapyta-łem. Tak. Dopił do końca i niedbałym ruchem wrzucił kieliszek do ogniana kominku.Zerknąłem na potłuczone resztki. Nie masz nic przeciwko, co? Wskazał ruchem głowy na kominek z sarkastycznym uśmiechem. Wierzęmocno, że nie, bo i tak nic na to nie poradzisz, nawet gdyby ci się to nie podobało. Mogę ciebie i twego ojca po prostu wyrzucić z Pointę du Lac, jeśli zechcę.Straciłem cierpliwość i po raz pierwszy okazałem mu tak wyrazną niechęć. Dlaczego miałbyś to zrobić? zapytał kpiąco z udanym przestrachem.Nie wiesz przecież jeszcze wszystkiego.prawda ? Zarechotał i wolno ruszyłprzez pokój.Podszedł do szpinetu.Dotknął delikatnie instrumentu. Grasz ? zapytał.Odpowiedziałem coś w rodzaju: Nie dotykaj tego.A on znowu zaśmiał siętylko. Dotknę, jeśli będę chciał odparł, po czym zaczął mówić dalej: Nieznasz, na przykład, jeszcze wszystkich zagrożeń i niebezpieczeństw, jakie czyhająna ciebie w nowym życiu.A umrzeć teraz.to byłoby dopiero nieszczęście. Musi być jeszcze ktoś inny, kto mógłby nauczyć mnie tych rzeczy od-powiedziałem. Z całą pewnością nie jesteś jedynym wampirem na świecie!Twój ojciec ma może siedemdziesiąt lat, nie więcej.Nie jesteś więc zbyt długowampirem.Ciebie też ktoś musiał w to wprowadzić. A czy ty myślisz, że tak łatwo odszukać innych ? Oni zobaczą, jak ty się donich zbliżasz, przyjacielu, ale ty ich nie będziesz widział.Nie, obawiam się, że niemasz wielkiego wyboru w tej chwili, przyjacielu.Ja jestem twoim nauczycielemi potrzebujesz mnie, nic na to nie możesz poradzić.Obaj też mamy kim się opie-kować.Mój ojciec potrzebuje stałej opieki lekarskiej i jest jeszcze sprawa twojejmatki i siostry.Nie próbuj tylko dać im podstaw do jakichkolwiek podejrzeń.Po29prostu, opiekuj się nimi i moim ojcem, co oznacza, że jutrzejszej nocy lepiej cipójdzie niż dzisiejszej.Nie zapomnij też o swojej plantacji.Dbaj o nią.No, do-syć tego, idziemy spać.Obaj będziemy spali w tym samym pokoju, to zmniejszyznacznie ryzyko. Nie, zostaw sobie sypialnię, jeśli chcesz powiedziałem. Nie mamzamiaru być z tobą w jednym pokoju.Wtedy wściekł się. Louis, nie rób głupstw! krzyczał. Ostrzegam cię.Jak tylko wzejdziesłońce, staniesz się zupełnie bezbronny.Nic ciebie nie uchroni, absolutnie nic.Oddzielne pokoje oznaczają podwójną ostrożność i podwójne ryzyko odkrycianaszej tajemnicy.Powiedział jeszcze mnóstwo innych rzeczy z zamiarem przestraszenia mniei zmuszenia do posłuszeństwa, ale równie dobrze mógłby mówić do ściany.Przy-glądałem mu się uważnie, lecz nie słuchałem go.Wydawał mi się teraz słabyi głupi. Będę spał sam uciąłem potok tych słów, jednocześnie przystępując dogaszenia kolejnych świec. Już prawie ranek nalegał. Więc zamknij mnie tu odrzekłem, chwytając w dłonie moją trumnę.Uniosłem ją i zacząłem schodzić po schodach.Słyszałem, jak z wściekłością za-trzaskuje zamki za mną i zasłania kotarami okna.Niebo było już blade choć na-dal upstrzone migoczącymi gwiazdami.Wyszedłem na zewnątrz.Zaczęło padaći bruk na podwórku błyszczał od deszczu.Dotarłem do samotnej kaplicy bra-ta.Otworzyłem drzwi, odgarniając róże i ciernie, które prawie je opieczętowały.Ustawiłem trumnę na kamiennej posadzce przed klęcznikiem.W coraz to jaśniej-szym świetle prawie już dostrzegałem wizerunki świętych na ścianach. Pawle powiedziałem cicho, zwracając się do brata po raz pierwszyw moim życiu nic nie czuję do ciebie, twoja śmierć nic mnie nie obchodzi, a jed-nocześnie, po raz pierwszy, odczuwam cię pełniej, odczuwam żal z powodu twojejutraty, jakbym przedtem nie był do tego zdolny. Widzisz. wampir zwrócił się do chłopaka po raz pierwszy, w tamtejwłaśnie chwili, stałem się w pełni i całkowicie wampirem.Zamknąłem drewnianeokiennice na małych okratowanych oknach i zaryglowałem drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Szczura, kurcząt, by-dła.podróżując statkiem o wiele lepiej odżywiać się szczurami, niż spowodo-wać panikę na pokładzie, a w konsekwencji poszukiwania twojej trumny.Lepiejjest oczyścić statek ze szczurów! To mówiąc, pociągnął krew z kieliszka z takąlubością, jakby to był przedni burgund.Zrobił niewinną minę. Tak szybko robisię teraz ciemno. Chcesz powiedzieć, że możemy odżywiać się krwią zwierząt? zapyta-łem. Tak. Dopił do końca i niedbałym ruchem wrzucił kieliszek do ogniana kominku.Zerknąłem na potłuczone resztki. Nie masz nic przeciwko, co? Wskazał ruchem głowy na kominek z sarkastycznym uśmiechem. Wierzęmocno, że nie, bo i tak nic na to nie poradzisz, nawet gdyby ci się to nie podobało. Mogę ciebie i twego ojca po prostu wyrzucić z Pointę du Lac, jeśli zechcę.Straciłem cierpliwość i po raz pierwszy okazałem mu tak wyrazną niechęć. Dlaczego miałbyś to zrobić? zapytał kpiąco z udanym przestrachem.Nie wiesz przecież jeszcze wszystkiego.prawda ? Zarechotał i wolno ruszyłprzez pokój.Podszedł do szpinetu.Dotknął delikatnie instrumentu. Grasz ? zapytał.Odpowiedziałem coś w rodzaju: Nie dotykaj tego.A on znowu zaśmiał siętylko. Dotknę, jeśli będę chciał odparł, po czym zaczął mówić dalej: Nieznasz, na przykład, jeszcze wszystkich zagrożeń i niebezpieczeństw, jakie czyhająna ciebie w nowym życiu.A umrzeć teraz.to byłoby dopiero nieszczęście. Musi być jeszcze ktoś inny, kto mógłby nauczyć mnie tych rzeczy od-powiedziałem. Z całą pewnością nie jesteś jedynym wampirem na świecie!Twój ojciec ma może siedemdziesiąt lat, nie więcej.Nie jesteś więc zbyt długowampirem.Ciebie też ktoś musiał w to wprowadzić. A czy ty myślisz, że tak łatwo odszukać innych ? Oni zobaczą, jak ty się donich zbliżasz, przyjacielu, ale ty ich nie będziesz widział.Nie, obawiam się, że niemasz wielkiego wyboru w tej chwili, przyjacielu.Ja jestem twoim nauczycielemi potrzebujesz mnie, nic na to nie możesz poradzić.Obaj też mamy kim się opie-kować.Mój ojciec potrzebuje stałej opieki lekarskiej i jest jeszcze sprawa twojejmatki i siostry.Nie próbuj tylko dać im podstaw do jakichkolwiek podejrzeń.Po29prostu, opiekuj się nimi i moim ojcem, co oznacza, że jutrzejszej nocy lepiej cipójdzie niż dzisiejszej.Nie zapomnij też o swojej plantacji.Dbaj o nią.No, do-syć tego, idziemy spać.Obaj będziemy spali w tym samym pokoju, to zmniejszyznacznie ryzyko. Nie, zostaw sobie sypialnię, jeśli chcesz powiedziałem. Nie mamzamiaru być z tobą w jednym pokoju.Wtedy wściekł się. Louis, nie rób głupstw! krzyczał. Ostrzegam cię.Jak tylko wzejdziesłońce, staniesz się zupełnie bezbronny.Nic ciebie nie uchroni, absolutnie nic.Oddzielne pokoje oznaczają podwójną ostrożność i podwójne ryzyko odkrycianaszej tajemnicy.Powiedział jeszcze mnóstwo innych rzeczy z zamiarem przestraszenia mniei zmuszenia do posłuszeństwa, ale równie dobrze mógłby mówić do ściany.Przy-glądałem mu się uważnie, lecz nie słuchałem go.Wydawał mi się teraz słabyi głupi. Będę spał sam uciąłem potok tych słów, jednocześnie przystępując dogaszenia kolejnych świec. Już prawie ranek nalegał. Więc zamknij mnie tu odrzekłem, chwytając w dłonie moją trumnę.Uniosłem ją i zacząłem schodzić po schodach.Słyszałem, jak z wściekłością za-trzaskuje zamki za mną i zasłania kotarami okna.Niebo było już blade choć na-dal upstrzone migoczącymi gwiazdami.Wyszedłem na zewnątrz.Zaczęło padaći bruk na podwórku błyszczał od deszczu.Dotarłem do samotnej kaplicy bra-ta.Otworzyłem drzwi, odgarniając róże i ciernie, które prawie je opieczętowały.Ustawiłem trumnę na kamiennej posadzce przed klęcznikiem.W coraz to jaśniej-szym świetle prawie już dostrzegałem wizerunki świętych na ścianach. Pawle powiedziałem cicho, zwracając się do brata po raz pierwszyw moim życiu nic nie czuję do ciebie, twoja śmierć nic mnie nie obchodzi, a jed-nocześnie, po raz pierwszy, odczuwam cię pełniej, odczuwam żal z powodu twojejutraty, jakbym przedtem nie był do tego zdolny. Widzisz. wampir zwrócił się do chłopaka po raz pierwszy, w tamtejwłaśnie chwili, stałem się w pełni i całkowicie wampirem.Zamknąłem drewnianeokiennice na małych okratowanych oknach i zaryglowałem drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]