[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powinnyśmy oddać to do sanforyzacji.Niedługo cały dom będzie mniejszy od pudełka zapałek i znajdziemy się na ulicy”.Ostatnie słowo należało do Ćhunni.,W słońcu, bez ścian - prorokował duch najstarszej matki - nie przetrwamy.Zamienimy się w proch, wiatr nas porwie i poniesie”.Później znowu stracił świadomość.Kiedy powrócił do przytomności, nie było już huśtawki ani matek, leżał samotnie w łożu z czterema kolumnami, po których wspinały się drewniane węże, i z rajem wyszytym na baldachimie - w śmiertelnym łożu dziadka.Czuł się silny jak koń.Pora wstawać.Zeskoczył z łóżka i boso, w piżamie, wyszedł z pokoju, zanim dotarło do niego, że jest to kolejne złudzenie, ale wówczas już nie mógł się zatrzymać, unieruchomić stóp, które przestały mu dolegać i niosły go przez zagracone korytarze pełne wieszaków na kapelusze, wypchanych ryb w akwariach i rozbitych zegarów, wtedy zorientował się, że dom wcale się nie skurczył, przeciwnie, rozrósł się, powiększył do tego stopnia, iż zawiera w swoich murach wszystkie miejsca, w których Omar kiedykolwiek był.Stanowił podsumowanie wszystkich możliwości.Omar otworzył pokryte pajęczyną drzwi i wzdrygnął się przed małą, jasno oświetloną grupką postaci w białych maskach, pochylonych nad jakimś ciałem.Znalazł się w sali operacyjnej szpitala Mount Hira.Postacie skinęły na niego przyjaźnie, chciały, aby pomógł im w operacji, ale on bał się spojrzeć na twarz pacjenta.Odwrócił się energicznie i poczuł pod stopami pękające łuski nasion sosny, wtedy wokół zaczęła się wykształcać oficjalna rezydencja głównodowodzącego sił zbrojnych.W pewnej chwili zaczął biec, starając się znaleźć drogę powrotną do łóżka, ale korytarze ciągle skręcały gdzieś bez ostrzeżenia, tak że w końcu znalazł się w dużym, zdobionym zwierciadełkami namiocie i w kawałeczku lustra zobaczył twarz panny młodej, która miała wokół szyi pętlę; zawołał: „Powinnaś pozostać martwa!”, sprawiając, że naraz goście zaczęli się na niego gapić.Wszyscy stali w łachmanach z uwagi na niebezpieczeństwo dostania się w zbyt porządnym stroju między wzburzony tłum i skandowali unisono: wstyd, wstyd, to ten, ten, co wypuścił z tyłka tlen.Potem uciekał znowu, tym razem coraz wolniej, stawał się ociężały, jego spocone podbródki kołysały się, opadając coraz niżej, aż sięgnęły sutków, zwały tłuszczu zeszły do kolan i w końcu już nie był w stanie się poruszyć, choć bardzo chciał, pocił się jak mysz, było mu to zimno, to gorąco, nie ucieknę, pomyślał i runął na plecy, a na niego opadł łagodnie biały, wilgotny całun, wtedy uświadomił sobie, że jest w łóżku.Usłyszał głos, który z trudem zidentyfikował jako należący do Haszmat Bibi.Przemawiała z wnętrza chmury: „Jedyne dziecko.Ciągle zaprząta im biedne głowy”.Tyle że on nie pozostał jedynym dzieckiem.Pali się, płonie w tym zimnym ogniu.Zapalenie opon mózgowych.Bilquis Hajdar przy jego boku wskazuje ze złością na firmową puszkę Peek Frean.„Trucizna - rzuca oskarżenie - trujące bakterie w cieście.Ale byliśmy głodni, nie mogliśmy się powstrzymać, więc jedliśmy”.Wytrącony z równowagi przez tę skazę na honorze rodziny, zaczął bronić gościnności swych matek, nie, w żadnym razie, ciasto było wprawdzie czerstwe, ale nie bądź śmieszna, pomyśl o podróży w autobusie, o tym, co piliśmy, jakąś zieloną różową i żółtą ciecz, mieliśmy nie najlepszą odporność.Bilquis wzruszyła ramionami, podeszła do kredensu, po czym zaczęła wyciągać po kolei poszczególne elementy kompletu porcelany Gardnera i rozbijać je o podłogę na różowo-niebieski pył.Zamknął oczy, ale powieki nie były już żadną przeszkodą, były po prostu przejściem do innych miejsc, do Razy Hajdara w mundurze z dwiema małpami na ramionach.Małpa z prawej strony miała twarz maulany Dawuda i dłonie przyciśnięte do ust; na lewym ramieniu siedział Iskander Harappa i drapał się pod małpią pachą.Hajdar zakrył uszy, Isky, podrapawszy się, zasłonił oczy, ale spoglądał przez palce.„Kończą się opowieści, kończą światy - oświadczył Isky małpa - potem nadchodzi sądu dzień”.Ożywszy, ogień i śmierć tańczyły w płomieniach.Gdy spadała gorączka, przypomina sobie, że śnił, ale nie mógł wiedzieć, iż były to w istocie prawdziwe wizje przyszłości, tego, co się jeszcze zdarzy.Kłótni między trzema generałami.Ciągłych zaburzeń w życiu publicznym.Poruszenia potężnych sił, decydujących o tym, że armia stała się niestabilna.W końcu uwolnienia Ardźumand i Haruna, czyli obejmujących władzę, odrodzonych w potędze dziewicy Żelazne Majtki i jej jedynej miłości.Upadku Boga i przyjęcia w to miejsce mitu o męczenniku Iskandrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl