Pokrewne
- Strona Główna
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006
- Moorcock Michael Corum 2 Krolowa mieczy (SCAN dal 1058)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radioclubhit.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wbrew tobie i androidom, Sutton, odczytamy je tak, jak chcemy, aby zostały odczytane.I niechaj wielbią cię wszystkie oślizgłe, pełzające stwory, które tak bardzo podziwiasz.Nic bowiem na boskim świecie nie może dominować nad Człowiekiem czy nawet zrównać się z ludzkością.Na twarzy szefa korporacji malowała się odraza.- Pozostawiam cię teraz samemu sobie, Sutton - oświadczył.- Twoje nazwisko stanie się najczarniejszą plamą w naszej historii.Sylaby, które je tworzą, staną się dźwiękiem, dławiącym gardło każdego człowieka, który spróbuje je wymówić.“Sutton" stanie się rzeczownikiem pospolitym, którym posługiwać się będą ludzie, aby się nawzajem obrazić.Rzucił mu w twarz obelgę, która mogła stanowić powód do wyzwania, ale Sutton nie ruszył się z ławki.Trevor wstał, zaczął iść przed siebie i nagle się odwrócił.Jego głos nie był silniejszy od szeptu, ale wbił się w umysł Suttona jak dobrze naostrzony nóż.- Idź i umyj twarz.Zmyj plastyk i znak.Ale nigdy już nie będziesz człowiekiem, Sutton.Nie ośmielisz się więcej tak nazwać.Obrócił się na pięcie i odszedł.Patrząc na jego oddalającą się sylwetkę, Asher poczuł się tak, jakby cała ludzkość odwróciła się do niego plecami.Gdzieś w jego mózgu zabrzmiał odległy dźwięk przypominający odgłos zatrzaskiwanych drzwi.50.W kącie pokoju paliła się jedna lampa.Walizeczka leżała na stoliku, w kręgu światła, a Eva Aromur stała obok krzesła, jakby oczekując na jego przybycie.- Wróciłeś - powiedziała - aby odebrać notatki.Przygotowałam je dla ciebie.Stojąc w drzwiach, pokręcił głową.- Jeszcze nie.Będę ich potrzebował później.Ale nie teraz.A teraz, pomyślał, problem, który dręczył mnie przez całe popołudnie.Z trudem znajdował odpowiednie słowa, aby go sformułować.- Dzisiaj rano przy śniadaniu wspomniałem ci o broni - rzekł.- Zapewne pamiętasz, że powiedziałem wtedy, iż jest tylko jeden jej egzemplarz, a nie można prowadzić wojny pojedynczym pistoletem.Eva skinęła głową.Jej oświetlona lampą twarz była spięta.- Pamiętam, Ash.- Są miliony egzemplarzy - oświadczył.- Ile tylko chcesz.Przeszedł przez pokój i stanął przed nią twarzą w twarz.- Jestem po waszej stronie - rzekł po prostu.- Dziś po południu widziałem się z Trevorem.Przeklął mnie w imieniu całej ludzkości.Wolno podniosła rękę i poczuł, jak jej gładka i chłodna dłoń przesuwa się po jego policzku.Potem palce Ev wsunęły się we włosy Suttona i delikatnie, z czułością potrząsnęła jego głową.- Ash, umyłeś twarz.Znowu jesteś sobą.Kiwnął głową.- Chcę znowu być człowiekiem - oznajmił.- Trevor powiedział ci o Kołysce, prawda?- Trochę się domyśliłem, a on dopowiedział res tę O androidach, które nie noszą znaku.- Wykorzystujemy je jako szpiegów-wyjaśniła tonem.jakby to było zupełnie oczywiste.- Niektóre z nich są nawet w kwaterze głównej Trevora.Sądzi, że są ludźmi.- A Herkimer? - zapytał.- Nie ma go tu, Ash.Nie może się tu znajdować po tym, co się zdarzyło na patio.- Oczywiście - przytaknął Sutton.- Oczywiście, rozumiem doskonale.Evo, my, ludzie, jesteśmy takimi łajdakami.- Usiądź - zaproponowała.- Tam stoi krzesło.Mówisz takie dziwne rzeczy, że aż się boję.Usiadł.- Co się stało? - zapytała.Nie odpowiedział.A po chwili rzekł:- Dziś wieczorem myślałem o Herkimerze.Także podczas rozmowy z Trevorem.Uderzyłem go dziś rano i jutro zareagowałbym na jego słowa tak samo.W ludzkiej naturze bowiem tkwi coś takiego.Evo, my, ludzie, wszystko zdobywaliśmy, walcząc.Walczyliśmy toporem i pałką, pistoletem i bombą atomową, i.- Zamilcz! - krzyknęła Eva.- Nic nie mów, dobrze?Popatrzył na nią ze zdziwieniem.- Ludzie, powiedziałeś.A czymże jest Herkimer, jeżeli nie człowiekiem? Jest człowiekiem.wykonanym przez ludzi.Robot może zrobić innego człowieka i w dalszym ciągu pozostają one robotami, prawda? A człowiek wykonuje innego człowieka i obaj są ludźmi.- Trevor obawia się, że androidy obejmą panowanie - mruknął ze zmieszaniem Sutton.- Że nie będzie już więcej ludzi.Nie będzie więcej prawdziwych, biologicznych ludzi.- Ash, przejmujesz się czymś, czego nie rozstrzygną jeszcze tysiące następnych pokoleń.Po co ci to?Pokręcił głową.- Chyba nie ma sensu.Ale wciąż o tym wszystkim myślę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Wbrew tobie i androidom, Sutton, odczytamy je tak, jak chcemy, aby zostały odczytane.I niechaj wielbią cię wszystkie oślizgłe, pełzające stwory, które tak bardzo podziwiasz.Nic bowiem na boskim świecie nie może dominować nad Człowiekiem czy nawet zrównać się z ludzkością.Na twarzy szefa korporacji malowała się odraza.- Pozostawiam cię teraz samemu sobie, Sutton - oświadczył.- Twoje nazwisko stanie się najczarniejszą plamą w naszej historii.Sylaby, które je tworzą, staną się dźwiękiem, dławiącym gardło każdego człowieka, który spróbuje je wymówić.“Sutton" stanie się rzeczownikiem pospolitym, którym posługiwać się będą ludzie, aby się nawzajem obrazić.Rzucił mu w twarz obelgę, która mogła stanowić powód do wyzwania, ale Sutton nie ruszył się z ławki.Trevor wstał, zaczął iść przed siebie i nagle się odwrócił.Jego głos nie był silniejszy od szeptu, ale wbił się w umysł Suttona jak dobrze naostrzony nóż.- Idź i umyj twarz.Zmyj plastyk i znak.Ale nigdy już nie będziesz człowiekiem, Sutton.Nie ośmielisz się więcej tak nazwać.Obrócił się na pięcie i odszedł.Patrząc na jego oddalającą się sylwetkę, Asher poczuł się tak, jakby cała ludzkość odwróciła się do niego plecami.Gdzieś w jego mózgu zabrzmiał odległy dźwięk przypominający odgłos zatrzaskiwanych drzwi.50.W kącie pokoju paliła się jedna lampa.Walizeczka leżała na stoliku, w kręgu światła, a Eva Aromur stała obok krzesła, jakby oczekując na jego przybycie.- Wróciłeś - powiedziała - aby odebrać notatki.Przygotowałam je dla ciebie.Stojąc w drzwiach, pokręcił głową.- Jeszcze nie.Będę ich potrzebował później.Ale nie teraz.A teraz, pomyślał, problem, który dręczył mnie przez całe popołudnie.Z trudem znajdował odpowiednie słowa, aby go sformułować.- Dzisiaj rano przy śniadaniu wspomniałem ci o broni - rzekł.- Zapewne pamiętasz, że powiedziałem wtedy, iż jest tylko jeden jej egzemplarz, a nie można prowadzić wojny pojedynczym pistoletem.Eva skinęła głową.Jej oświetlona lampą twarz była spięta.- Pamiętam, Ash.- Są miliony egzemplarzy - oświadczył.- Ile tylko chcesz.Przeszedł przez pokój i stanął przed nią twarzą w twarz.- Jestem po waszej stronie - rzekł po prostu.- Dziś po południu widziałem się z Trevorem.Przeklął mnie w imieniu całej ludzkości.Wolno podniosła rękę i poczuł, jak jej gładka i chłodna dłoń przesuwa się po jego policzku.Potem palce Ev wsunęły się we włosy Suttona i delikatnie, z czułością potrząsnęła jego głową.- Ash, umyłeś twarz.Znowu jesteś sobą.Kiwnął głową.- Chcę znowu być człowiekiem - oznajmił.- Trevor powiedział ci o Kołysce, prawda?- Trochę się domyśliłem, a on dopowiedział res tę O androidach, które nie noszą znaku.- Wykorzystujemy je jako szpiegów-wyjaśniła tonem.jakby to było zupełnie oczywiste.- Niektóre z nich są nawet w kwaterze głównej Trevora.Sądzi, że są ludźmi.- A Herkimer? - zapytał.- Nie ma go tu, Ash.Nie może się tu znajdować po tym, co się zdarzyło na patio.- Oczywiście - przytaknął Sutton.- Oczywiście, rozumiem doskonale.Evo, my, ludzie, jesteśmy takimi łajdakami.- Usiądź - zaproponowała.- Tam stoi krzesło.Mówisz takie dziwne rzeczy, że aż się boję.Usiadł.- Co się stało? - zapytała.Nie odpowiedział.A po chwili rzekł:- Dziś wieczorem myślałem o Herkimerze.Także podczas rozmowy z Trevorem.Uderzyłem go dziś rano i jutro zareagowałbym na jego słowa tak samo.W ludzkiej naturze bowiem tkwi coś takiego.Evo, my, ludzie, wszystko zdobywaliśmy, walcząc.Walczyliśmy toporem i pałką, pistoletem i bombą atomową, i.- Zamilcz! - krzyknęła Eva.- Nic nie mów, dobrze?Popatrzył na nią ze zdziwieniem.- Ludzie, powiedziałeś.A czymże jest Herkimer, jeżeli nie człowiekiem? Jest człowiekiem.wykonanym przez ludzi.Robot może zrobić innego człowieka i w dalszym ciągu pozostają one robotami, prawda? A człowiek wykonuje innego człowieka i obaj są ludźmi.- Trevor obawia się, że androidy obejmą panowanie - mruknął ze zmieszaniem Sutton.- Że nie będzie już więcej ludzi.Nie będzie więcej prawdziwych, biologicznych ludzi.- Ash, przejmujesz się czymś, czego nie rozstrzygną jeszcze tysiące następnych pokoleń.Po co ci to?Pokręcił głową.- Chyba nie ma sensu.Ale wciąż o tym wszystkim myślę [ Pobierz całość w formacie PDF ]