Pokrewne
- Strona Główna
- Assollant Alfred Niezwykłe choć prawdziwe przygody kapitan
- Alfred Hitchcock Tajemnica czlowieka z blizna
- Alfred Rambaud Piercień cezara
- Szklarski Alfred 5 Tajemnicza wyprawa Tomka
- Alfred Szklarski Tomek Wsrod Lowcow Glow
- Alfred Szklarski Tomek wsrod lowcow glow (3)
- Alfred Szklarski Tomek wsrod lowcow glow (2)
- Kay Guy Gavriel Tigana (2)
- Silverberg Robert Zamkniety swiat
- Wilbur Smith Gdy Poluje Lew
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pozycb.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stamtąd na mułach jechaliśmy górskimi szlakami przez Huanco do Cerro de Pasco, skąd już jest linia kolejowa przez Oroya do Limy[75].– Niech licho porwie taką linię kolejową, choroba górska[76] dała mi się nieźle we znaki! – narzekał Wilson.– Nie posłuchał pan rady jadących z nami górników, którzy częstowali koką – powiedział Wilmowski.– Żując kokę nie odczuwałem zbyt wielkich dolegliwości.– Dlatego też zapewne żucie koki rozpowszechniło się wśród Indian peruwiańskich – zauważył Tomek.– Z nas najgorzej w wysokich górach czuła się Natka.– Sprawiałam wam wiele kłopotów – przyznała Natasza.– Mam nadzieję, że teraz spiszę się lepiej!– Później zastanowimy się, co mamy zrobić z kochanymi kobietami – zaproponował Wilmowski.– Najpierw musimy omówić naszą sytuację i ustalić trasę wyprawy.– Nie ma co odkładać na później sprawy kobiet! – zaoponowała Sally.– Jeśli idzie o mnie, idę z Tommym! Mara, żona Haboku, także za żadne skarby nie odstąpi swego męża.Natka, a co ty powiesz?– Oczywiście, że idę z wami! Przecież wujek wie najlepiej, że nie jestem mazgajem, mam dobre oko i strzelam celnie! W górach mogę żuć kokę i jakoś to będzie!– Teraz wujek widzi, jak to jest z naszymi żonami – wtrącił Zbyszek.– Ani Tomek, ani ja jeszcze nie zdołaliśmy wyrwać się z epoki matriarchatu.Wygląda więc na to, że sprawa pań już została rozstrzygnięta.Wilmowski uśmiechnął się.Natasza, tak jak Zbyszek, mówiła do niego “wujku”, z czym godził się bez urazy, ponieważ cenił i lubił młodą, odważną rewolucjonistkę.– Ostateczna decyzja w tej sprawie należy do Tomka – rzekł po chwili.– Jako dowódca wyprawy odpowiada za bezpieczeństwo nas wszystkich.– Ależ, kochany ojcze! – zaoponował Tomek.– Nie ośmieliłbym się prowadzić wyprawy w twojej obecności! Ty jesteś dowódcą!Wilmowski ogarnął syna ciepłym spojrzeniem, po czym powiedział:– Nie bądź taki skromny, synu! Na śmiałości nigdy ci nie zbywało, począwszy od pierwszych łowów w Australii.A przecież wtedy miałeś zaledwie czternaście lat! Teraz jesteś już młodym, rozsądnym mężczyzną i doświadczonym podróżnikiem.Wszyscy możemy ci zaufać.Prowadziłeś wyprawę poszukiwawczą, najlepiej orientujesz się w sytuacji.– Nie jestem pewny, czy naprawdę zasługuję na tak pochlebną opinię, ojcze – powiedział Tomek rumieniąc się z radości.– Teraz jednak bardzo cię proszę o poprowadzenie tej wyprawy.Po prostu boję się wziąć na siebie odpowiedzialność za tak duże przedsięwzięcie.To zbyt poważna sprawa, przecież chodzi o życie dwóch naszych najlepszych przyjaciół! Tu trzeba wielkiej rozwagi, opanowania i doświadczenia, które ty właśnie posiadasz.Przecież z panem Smugą już polowałeś w Ameryce Południowej.Moja propozycja jest następująca: ty, ojcze, prowadzisz wyprawę, ja natomiast, jeśli pozwolisz, będę czuwał nad bezpieczeństwem wszystkich, tak jak to na naszych wyprawach robi pan Smuga.– Skromność jest rzadką cechą u tak młodego mężczyzny – wtrącił Wilson.– Panie Wilmowski, może pan naprawdę być dumny ze swego syna.– Jestem dumny, już to powiedziałem – potwierdził Wilmowski.– Przyjmuję twoją propozycję, Tomku, chociaż i tak będziesz musiał wspierać mnie radą.– Dziękuję, ojcze! Trasę omówimy po kolacji, na pewno pan Wilson i ty jesteście głodni.Teraz chciałbym tylko zapytać, czy udało ci się sprzedać jacht Tadka?– Nie sprzedałem jachtu – odparł Wilmowski.– Nie mogłem zgodzić się na tak wielkoduszną ofiarę z jego strony.Przecież ten statek jest jego największą dumą i radością!– W jaki więc sposób zdobyłeś pieniądze na wyprawę? – zdumiał się Tomek.– Wypożyczyłem jacht na dwanaście miesięcy przyjacielowi pana Hagenbecka, który wybiera się na wycieczkę po Morzu Śródziemnym – wyjaśnił Wilmowski.– Ponadto pan Nixon wyłożył znaczną kwotę na pokrycie kosztów wyprawy.Nie chciałem przyjąć pieniędzy od pana Nixona, ale on traktuje Smugę jak swego wspólnika, który występuje w jego imieniu.– Bo tak też jest naprawdę! – potwierdził Wilson.– To przecież pan Smuga postawił na nogi Kompanię Nixon-Rio Putumayo.Bez niego Nixon nie dałby rady zawistnym konkurentom.– Tak, to prawda! Pan Nixon w ważnych sprawach całkowicie polegał na panu Smudze.W Manaos wszyscy się z nim liczyli – dodał Zbyszek.– Jakże się cieszę, że poczciwy Tadek nie stracił swego ulubionego jachtu! – zawołała Sally.– To wspaniały człowiek, dla przyjaciół oddałby ostatnią koszulę!– Kapitan i pan Smuga są niezwykłymi ludźmi – wtrąciła Natasza.– Potrafią się z każdym dzielić ostatnim kawałkiem chleba.Zawsze wiedzą, komu należy pomóc i kiedy trzeba uderzyć.To wzory prawdziwych mężczyzn!– Masz rację, Natka – powtórzył Tomek.– Pan Smuga jest dla mnie ideałem, zawsze się staram go naśladować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Stamtąd na mułach jechaliśmy górskimi szlakami przez Huanco do Cerro de Pasco, skąd już jest linia kolejowa przez Oroya do Limy[75].– Niech licho porwie taką linię kolejową, choroba górska[76] dała mi się nieźle we znaki! – narzekał Wilson.– Nie posłuchał pan rady jadących z nami górników, którzy częstowali koką – powiedział Wilmowski.– Żując kokę nie odczuwałem zbyt wielkich dolegliwości.– Dlatego też zapewne żucie koki rozpowszechniło się wśród Indian peruwiańskich – zauważył Tomek.– Z nas najgorzej w wysokich górach czuła się Natka.– Sprawiałam wam wiele kłopotów – przyznała Natasza.– Mam nadzieję, że teraz spiszę się lepiej!– Później zastanowimy się, co mamy zrobić z kochanymi kobietami – zaproponował Wilmowski.– Najpierw musimy omówić naszą sytuację i ustalić trasę wyprawy.– Nie ma co odkładać na później sprawy kobiet! – zaoponowała Sally.– Jeśli idzie o mnie, idę z Tommym! Mara, żona Haboku, także za żadne skarby nie odstąpi swego męża.Natka, a co ty powiesz?– Oczywiście, że idę z wami! Przecież wujek wie najlepiej, że nie jestem mazgajem, mam dobre oko i strzelam celnie! W górach mogę żuć kokę i jakoś to będzie!– Teraz wujek widzi, jak to jest z naszymi żonami – wtrącił Zbyszek.– Ani Tomek, ani ja jeszcze nie zdołaliśmy wyrwać się z epoki matriarchatu.Wygląda więc na to, że sprawa pań już została rozstrzygnięta.Wilmowski uśmiechnął się.Natasza, tak jak Zbyszek, mówiła do niego “wujku”, z czym godził się bez urazy, ponieważ cenił i lubił młodą, odważną rewolucjonistkę.– Ostateczna decyzja w tej sprawie należy do Tomka – rzekł po chwili.– Jako dowódca wyprawy odpowiada za bezpieczeństwo nas wszystkich.– Ależ, kochany ojcze! – zaoponował Tomek.– Nie ośmieliłbym się prowadzić wyprawy w twojej obecności! Ty jesteś dowódcą!Wilmowski ogarnął syna ciepłym spojrzeniem, po czym powiedział:– Nie bądź taki skromny, synu! Na śmiałości nigdy ci nie zbywało, począwszy od pierwszych łowów w Australii.A przecież wtedy miałeś zaledwie czternaście lat! Teraz jesteś już młodym, rozsądnym mężczyzną i doświadczonym podróżnikiem.Wszyscy możemy ci zaufać.Prowadziłeś wyprawę poszukiwawczą, najlepiej orientujesz się w sytuacji.– Nie jestem pewny, czy naprawdę zasługuję na tak pochlebną opinię, ojcze – powiedział Tomek rumieniąc się z radości.– Teraz jednak bardzo cię proszę o poprowadzenie tej wyprawy.Po prostu boję się wziąć na siebie odpowiedzialność za tak duże przedsięwzięcie.To zbyt poważna sprawa, przecież chodzi o życie dwóch naszych najlepszych przyjaciół! Tu trzeba wielkiej rozwagi, opanowania i doświadczenia, które ty właśnie posiadasz.Przecież z panem Smugą już polowałeś w Ameryce Południowej.Moja propozycja jest następująca: ty, ojcze, prowadzisz wyprawę, ja natomiast, jeśli pozwolisz, będę czuwał nad bezpieczeństwem wszystkich, tak jak to na naszych wyprawach robi pan Smuga.– Skromność jest rzadką cechą u tak młodego mężczyzny – wtrącił Wilson.– Panie Wilmowski, może pan naprawdę być dumny ze swego syna.– Jestem dumny, już to powiedziałem – potwierdził Wilmowski.– Przyjmuję twoją propozycję, Tomku, chociaż i tak będziesz musiał wspierać mnie radą.– Dziękuję, ojcze! Trasę omówimy po kolacji, na pewno pan Wilson i ty jesteście głodni.Teraz chciałbym tylko zapytać, czy udało ci się sprzedać jacht Tadka?– Nie sprzedałem jachtu – odparł Wilmowski.– Nie mogłem zgodzić się na tak wielkoduszną ofiarę z jego strony.Przecież ten statek jest jego największą dumą i radością!– W jaki więc sposób zdobyłeś pieniądze na wyprawę? – zdumiał się Tomek.– Wypożyczyłem jacht na dwanaście miesięcy przyjacielowi pana Hagenbecka, który wybiera się na wycieczkę po Morzu Śródziemnym – wyjaśnił Wilmowski.– Ponadto pan Nixon wyłożył znaczną kwotę na pokrycie kosztów wyprawy.Nie chciałem przyjąć pieniędzy od pana Nixona, ale on traktuje Smugę jak swego wspólnika, który występuje w jego imieniu.– Bo tak też jest naprawdę! – potwierdził Wilson.– To przecież pan Smuga postawił na nogi Kompanię Nixon-Rio Putumayo.Bez niego Nixon nie dałby rady zawistnym konkurentom.– Tak, to prawda! Pan Nixon w ważnych sprawach całkowicie polegał na panu Smudze.W Manaos wszyscy się z nim liczyli – dodał Zbyszek.– Jakże się cieszę, że poczciwy Tadek nie stracił swego ulubionego jachtu! – zawołała Sally.– To wspaniały człowiek, dla przyjaciół oddałby ostatnią koszulę!– Kapitan i pan Smuga są niezwykłymi ludźmi – wtrąciła Natasza.– Potrafią się z każdym dzielić ostatnim kawałkiem chleba.Zawsze wiedzą, komu należy pomóc i kiedy trzeba uderzyć.To wzory prawdziwych mężczyzn!– Masz rację, Natka – powtórzył Tomek.– Pan Smuga jest dla mnie ideałem, zawsze się staram go naśladować [ Pobierz całość w formacie PDF ]