[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A to może oznaczać, że ma już jakiś plan, którego jest pewien i że najprawdopodobniej całkowicie zmienił koncepcję działania.- Pan go zna lepiej - wtrącił Hildor.- Ale nie wyobrażam sobie planu, który dawałby mu jakieś rozsądne szansę rozwiązania tego kryzysu bez zabicia nas wszystkich, a proszę mi powiedzieć jak pan sobie wyobraża jednoczesne zabicie trzydziestu telepatów?- Ja nie wyobrażam sobie tego, ale on tak.Znam go zbyt dobrze.Skoro posunął się do przesłuchania Alicji, to znaczy, że chce z wami skończyć natychmiast.- Należy więc czekać - podsunął Sonorov.- Niezupełnie - Bron pochylił się nad intercomem.- Proszę połączyć mnie z którąkolwiek z następujących osób: pilot porucznik Anna Bor, admirał Kir Jeni, kapitan Peter Hol.Czekam.Hildor zrozumiał, że teraz może ich uratować cud, albo coś, czego by się nigdy nie spodziewał.* * *Baza Operacyjna Policji mieściła się na sto drugim piętrze jej siedziby w Genewie.Ta wielka sala licząca ponad pięćset metrów kwadratowych powierzchni zapełniona była aparaturą do granic możliwości, ale dzięki temu pozwalała uzyskiwać natychmiastowe połączenie z każdym funkcjonariuszem policji znajdującym się w dowolnym punkcie Systemu Słonecznego.Tego dnia jej personel został zredukowany do minimum niezbędnego do obsługi łączności na Ziemi oraz z Księżycem.Na fotelu dowódczym zasiadał osobiście Alfred Boko w otoczeniu swojego sztabu kryzysowego.Ludzi złożonych z najwierniejszych agentów, współpracujących z nim dla Borisova od samego początku.Każdy, kogo to interesowało mógł stwierdzić, że Wielki Szef jest dzisiaj wyjątkowo zdenerwowany.W praktyce interesowało to wszystkich obecnych na tej sali.Oni sami byli jeszcze bardziej zdenerwowani.Bo też dzisiejsza operacja była wyjątkowo niebezpieczna.Wszyscy znali reputację mutantów i doskonale wiedzieli, że wystarczy by wymknął im się jeden, a wtedy wszyscy mogą się pożegnać z życiem.Tę reputację mutanci zdobywali długie lata i nikt nie uważał jej za wyolbrzymioną.Ta sala była zapełniona tylko zawodowcami.Alfred Boko po raz setny zastanawiał się, w jaki sposób wywinąć się z tej matni.Nie robił sobie złudzeń, co do powodzenia dzisiejszej operacji.Pomysł Boriso - va byłby doskonały gdyby chodziło o kogokolwiek innego.W tym przypadku szansę jego powodzenia eksperci określili na siedemdziesiąt procent.On sam nie dawał nawet dziesięciu.A i to, tylko w chwilach kiedy za wszelką cenę chciał siebie pocieszyć.Nie miał wyjścia.Musiał grać z Borisovem do końca.- Zebra trzy melduje o wykonaniu zadania - zameldował oficer łączności.- Czy zebra jeden i dwa odezwały się?- Bez przerwy meldują.Jeni i Hol są poza domem.- Każcie zebrze trzy czekać u Bor.Może zjawi się tam któryś z tych dwóch.- Czy rozpoczynamy drugą fazę?Druga faza polegała na podrzuceniu trupów morderców.Faza trzecia miała polegać na bohaterskiej interwencji policji.- Czekać - rozkazał i zaczął się gorączkowo zastanawiać nad sytuacją.Były jeszcze zbyt małe szansę na to, żeby Hol czy Jeni zorientowali się w sytuacji.Zebra trzy wykonała zadanie.To znaczyło, że ich szaleńcza strategia zdała egzamin.Natomiast każda minuta opóźnienia mogła jedynie odebrać im inicjatywę.- Czy zlokalizowano miejsce pobytu Hildora? - zapytał mając nadzieję, że to będzie jakiś ślad.- Nie.- Wydaję rozkaz: Patrole zebra cztery do zebra trzydziestu dwóch rozpoczynają natychmiastowe działania.W każdym przypadku mają czekać na miejscu na odwołanie, meldując bez przerwy o sytuacji.Jeżeli zbraknie im tematów niech liczą do tysiąca.* * *Trójka mutantów przechwyciła rozkaz Boko i to do reszty zepsuło im humor.Nie mogli zabić agenta bez zdradzenia się.Ujawnienie teraz faktu, że Anna żyje mogło jedynie przyspieszyć działanie Boko wobec reszty.- Kto mieszka obok? - zapytał Annę Jeni.- Jakiś facet.Nie znam go.- Ruszamy - rozkazał więźniowi - to nasza jedyna szansa.Musimy skorzystać z jego video nadał telepatycznie do reszty.Pet pokiwał w milczeniu głową i wycelował swój laser w drzwi wejściowe.Idioto wtargnęła w j ego myśli Anna - spokojnie.Bez śladów.Pet opuścił broń i nacisnął dzwonek.Nikt im nie odpowiedział.Spróbował jeszcze kilkakrotnie, z tym samym skutkiem.Wyszedł - mruknął i ponownie wycelował swój laser w drzwi wejściowe.Tym razem nikt nie protestował.Po chwili znaleźli się w mieszkaniu ponuro podobnym do apartamentów Anny.Tylko okna wychodzące na inną stronę ulicy pozwalały odróżnić to mieszkanie od mieszkania Anny.Nawet meble były podobne w swej funkcjonalnej bezduszności.Jeni natychmiast skoczył do videofonu starając się złapać Hildora.Profesor dalej zajęty był swoimi sprawami i pozostawał dla wszystkich nieuchwytny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl