[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A może.Może Aragorn? Jego dzień się przybliża.On jestsilny i surowy, śmiały i stanowczy, zdolny do powzięcia własnej decyzji i zaryzykowaniaw potrzebie najwyższej stawki.To wydaje się prawdopodobne.Aragorn mógł zajrzeć wkryształ i ukazać się Nieprzyjacielowi, aby mu rzucić wyzwanie.Ciekawe! Ano, niedowiemy się prawdy, dopóki nie przybędą jezdzcy Rohanu.jeśli nie przybędą za pózno!Czekają nas złe dni.Zpijmy dziś, skoro jeszcze można.- Ale. zaczął Pippin.- O co chodzi? Na dziś wypraszam sobie więcej  ale.- Ale Gollum!  powiedział Pippin. Jakże to możliwe, że Frodo i Sam wędrują razem zGollumem, a nawet za jego przewodem? Wyczułem, że droga, którą obrali, przerażaFaramira nie mniej niż ciebie.Co na niej grozi?- Tego ci nie mogę dzisiaj wytłumaczyć  odparł Gandalf  ale serce moje z dawnaprzeczuwało, że Frodo spotka się z Gollumem, zanim dopełni swojej misji.Na szczęściealbo na zgubę.O Kirith Ungol na razie nie chcę nic mówić.Boję się zdrady ze stronytego nieszczęsnego stwora.Tak jednak musi być.Pamiętajmy, że często zdrajca samsiebie zdradza i mimo woli oddaje usługi dobrej sprawie.Bywa tak, bywa.Dobranoc,Pippinie!Nazajutrz poranek był szary jak zmierzch, a w sercach ludzkich otucha, na krótkoożywiona dzięki powrotowi Faramira, znów zamarła.Skrzydlatych Cieni nie ujrzano tegodnia nad grodem, lecz raz po raz z wysoka dochodził uszu mieszkańców nikły okrzyk, ikażdy, kto go usłyszał, kulił się na chwilę z przerażenia, a co słabsi duchem jęczeli ipłakali.Faramir znów opuścił stolicę. Nie dają mu wytchnąć  szemrali ludzie. Władcazbyt wiele wymaga od swego syna; obciąża go podwójnymi obowiązkami, skoro drugi syn zginął.Wszyscy też wypatrywali od północy przybycia sojuszników pytając:  Gdziesą jezdzcy Rohanu?Faramir nie wyjechał z własnej ochoty.Władca grodu zazwyczaj narzucał swoją wolęRadzie, a w owych dniach mniej niż kiedykolwiek skłonny był ulegać cudzemu zdaniu.Wczesnym rankiem zwołał Radę.Podczas niej wszyscy dowódcy stwierdzili zgodnie, żewobec zagrożenia od południa siły ich są niedostateczne i nie mogą ze swej stronypodjąć żadnych kroków wojennych, dopóki nie przybędą jezdzcy Rohanu.Na razietrzeba tylko obsadzić mury wojskiem i czekać.- Mimo wszystko  rzekł Denethor  nie wolno lekkomyślnie opuszczać zewnętrznychplacówek obronnych, murów Rammas z tak wielkim nakładem pracy pobudowanych.Nieprzyjaciel musi drogo zapłacić za przekroczenie Rzeki.Nie może zaś tego dokonaćw większej sile, zdolnej zagrozić naszemu grodowi, ani od północy w Kair Andros, gdziechronią przeprawy bagna, ani też od południa w okolicy Lebennin, gdzie Rzeka jestbardzo szeroka i potrzebowałby wielkiej floty, aby ją przebyć.Uderzy z pewnością całymimpetem na Osgiliath, jak niegdyś, kiedy Boromir zagrodził mu skutecznie drogę.- To była tylko próba  powiedział Faramir. Teraz gdyby nawet przeprawa kosztowałaNieprzyjaciela dziesięćkroć więcej niż nas, i tak byłby to dla nas opłakany rachunek.Onbowiem mniej ucierpi na stracie całej armii niż my na stracie jednej kompanii.A ci,których pozostawimy na tak daleko wysuniętych placówkach, będą mieli odwrót odcięty,gdy nieprzyjacielskie wojska wedrą się w głąb granic.- Co stanie się z Kair Andros?  spytał książę. Te strażnicę koniecznie trzeba utrzymać,jeśli chcemy obronić Osgiliath.Nie zapominajmy o niebezpieczeństwie grożącym odlewego skrzydła.Rohirrimowie może nadejdą, a może nie.Faramir powiadomił nas, jakwielka potęga zgromadziła się za Czarną Bramą.Niejedna armia stamtąd wyruszy i niew jednym tylko miejscu spróbuje zapewne przekroczyć Rzekę.- na wojnie nie obędzie się bez wielkiego ryzyka  odparł Denethor [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl