Pokrewne
- Strona Główna
- Hobb Skrytobójca 3 Wyprawa Skrytobójcy
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Tolkien J R R Drzewo i Lisc oraz Mythopoeia
- 2 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 2 Dwie Wieze
- Tolkien J.R.R Powrót króla
- Tolkien J.R.R Dwie Wieze
- J.R.R Tolkien Niedokonczone opowiesci t.1
- Chmielewska Joanna Wszelki wypadek
- Philip K. Dick Ubik (2)
- Norton Andre Na skrzydlach Magii (SCAN dal 1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A gdzie? A gdzie? wykrzyknęło kilka głosów.- Skądże mam wiedzieć? Wolno mu być, gdzie chce, byle rano zapłacił za nocleg.Proszę,pan Tuk jest tutaj, nie powiecie, że zniknął.- Co widziałem, to widziałem, a widziałem, że go nie było widać upierał się Mugwort.- A ja mówię, że to pomyłka powtórzył Butterbur zbierając na tacę potłuczone kufle.- Oczywiście, że pomyłka odezwał się Frodo. Nie zniknąłem wcale! Jestem tutaj!Rozmawiam sobie z Obieżyświatem.Wysunął się w krąg światła padającego od kominka, lecz większość towarzystwa cofnęłasię przed nim, jeszcze bardziej teraz zdumiona.Nie zadowoliło ich tłumaczenie, żeprzewróciwszy się podpełznął szybko pod stołami w kąt.Gromada wzburzonych izaniepokojonych ludzi i hobbitów zaraz wyniosła się z gospody, straciwszy chęć dodalszej zabawy tego wieczora.Ten i ów rzucił Frodowi nieżyczliwe spojrzenie, a wszyscyszeptali coś między sobą.Krasnoludy i obcy ludzie, których paru tu nocowało,powiedzieli dobranoc gospodarzowi, lecz Froda i jego przyjaciół zbyli milczeniem.Wkrótce tylko Obieżyświat, na którego nikt nie zwracał uwagi, został pod ścianą.Pan Butterbur nie wydawał się zbytnio zmartwiony.Zapewne liczył, że w jegogospodzie przez następnych kilka wieczorów będzie pełno, póki cała okolica nie obgadagruntownie tajemniczego zdarzenia.- No i co pan zrobił, panie Underhill? zwrócił się do Froda. Wystraszył mi pan gości ipotłukł kufle swoim brykaniem!- Bardzo mi przykro, że sprawiłem tyle zamieszania rzekł Frodo. Doprawdy, niemiałem wcale takich zamiarów.To bardzo nieszczęśliwy przypadek.- Już dobrze, dobrze, panie Underhill.Ale następnym razem, jeśli pan zechce fikaćkoziołki czy też pokazywać magiczne sztuki, niech pan lepiej uprzedzi całe towarzystwo,a przede wszystkim mnie.My tu trochę podejrzliwie odnosimy się do wszelkichdziwactw.czy cudów.I nie lubimy niespodzianek.- Nic podobnego nigdy już nie zrobię, obiecuję panu, panie Butterbur.A teraz pójdęchyba do łóżka.Chcemy ruszyć jutro jak najwcześniej.Czy będzie pan łaskawdopilnować, żeby kucyki były gotowe na ósmą rano?- Oczywiście.Ale nim się pożegnamy, poproszę o chwilkę rozmowy w cztery oczy, panieUnderhill.Coś mi się właśnie przypomniało, co muszę panu powiedzieć.Mam nadzieję,że mi pan tego nie wezmie za złe.Załatwię jeszcze to i owo, a pózniej przyjdę dopańskiego pokoju, jeśli pan pozwoli.127- Proszę bardzo! odparł Frodo, ale serce w nim zadrżało.Ciekaw był, ile jeszczerozmów w cztery oczy przyjdzie mu odbyć, zanim będzie mógł pójść spać.Czyżbywszyscy sprzysięgli się przeciw niemu? Zaczął podejrzewać, że nawet pyzate obliczestarego Barlimana kryje jakieś złowrogie zamiary.128Rozdział 10Obieżyświatrodo, Pippin i Sam powrócili do saloniku.Zalegały go ciemności.Merry wyszedł,a ogień na kominku przygasł.Dopiero gdy hobbici rozdmuchali żar i dorzuciliFparę trzasek, okazało się, że Obieżyświat jest tutaj także.Siedział sobie spokojnietuż przy drzwiach!- Hej! zawołał Pippin. Coś ty za jeden i czego tu chcesz?- Nazywają mnie Obieżyświatem odpowiedział a wasz przyjaciel obiecał mi chwilępoufnej rozmowy, chociaż możliwe, że o tym zapomniał.- Tyś mi nawzajem obiecał, o ile pamiętam, że usłyszę coś, co mi się może przydać rzekł Frodo. Co więc masz mi do powiedzenia?- Dużo różnych rzeczy odparł Obieżyświat ale, oczywiście, nie za darmo.- Co to ma znaczyć? żywo spytał Frodo.- Nie bój się! Znaczy to tylko tyle: powiem ci, co wiem, i dam ci dobrą radę, ale zażądamnagrody.- Jakiej mianowicie? spytał Frodo.Podejrzewał teraz, że trafił na łotrzyka, i zzakłopotaniem uświadomił sobie, że wziął z domu bardzo niewiele pieniędzy.Całazawartość jego kasy nie wystarczy zapewne, by zaspokoić łajdaka, a na dalszą podróż nicnie zostanie.- Takiej, na jaką na pewno będzie cię stać odparł Obieżyświat z nikłym uśmiechem,jakby odgadł myśli Froda. Po prostu: wezmiesz mnie z sobą i pozwolisz sobietowarzyszyć, póki sam nie zechcę cię porzucić.- Och, doprawdy! rzekł Frodo zdumiony, lecz niezbyt uspokojony. Nawet gdybymmiał zamiar powiększyć kompanię, musiałbym wiedzieć znacznie więcej, niż wiem otobie i twoich sprawach, zanimbym się na coś podobnego zgodził.- Zwietnie! wykrzyknął tamten zakładając nogę na nogę i rozpierając wygodniej wfotelu. Widzę, że odzyskałeś rozsądek, a to się bardzo chwali.Dotychczas byłeś zbytlekkomyślny.A więc dobrze! Powiem ci, co wiem, a nagrodę pozostawię do twojegouznania.Może będziesz rad mi ją przyznać, jak mnie wysłuchasz.- Mów zatem rzekł Frodo. Co ci wiadomo?- Wiele.aż za wiele o ponurych sprawach chmurnie odparł Obieżyświat. Ale jeśli ociebie chodzi. Wstał, szybko otworzył drzwi, wyjrzał na korytarz.Potem cichozamknął drzwi, usiadł znowu i ciągnął zniżając głos: - Mam dobry słuch, a chociaż nieumiem znikać, dużo w życiu polowałem na rozmaite dzikie i czujne stworzenia; potrafię,jeżeli chcę, ukryć się dobrze.Otóż siedziałem za żywopłotem przy gościńcu na zachódod Bree dzisiejszego wieczora, kiedy czterej hobbici nadjechali od strony Kurhanów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- A gdzie? A gdzie? wykrzyknęło kilka głosów.- Skądże mam wiedzieć? Wolno mu być, gdzie chce, byle rano zapłacił za nocleg.Proszę,pan Tuk jest tutaj, nie powiecie, że zniknął.- Co widziałem, to widziałem, a widziałem, że go nie było widać upierał się Mugwort.- A ja mówię, że to pomyłka powtórzył Butterbur zbierając na tacę potłuczone kufle.- Oczywiście, że pomyłka odezwał się Frodo. Nie zniknąłem wcale! Jestem tutaj!Rozmawiam sobie z Obieżyświatem.Wysunął się w krąg światła padającego od kominka, lecz większość towarzystwa cofnęłasię przed nim, jeszcze bardziej teraz zdumiona.Nie zadowoliło ich tłumaczenie, żeprzewróciwszy się podpełznął szybko pod stołami w kąt.Gromada wzburzonych izaniepokojonych ludzi i hobbitów zaraz wyniosła się z gospody, straciwszy chęć dodalszej zabawy tego wieczora.Ten i ów rzucił Frodowi nieżyczliwe spojrzenie, a wszyscyszeptali coś między sobą.Krasnoludy i obcy ludzie, których paru tu nocowało,powiedzieli dobranoc gospodarzowi, lecz Froda i jego przyjaciół zbyli milczeniem.Wkrótce tylko Obieżyświat, na którego nikt nie zwracał uwagi, został pod ścianą.Pan Butterbur nie wydawał się zbytnio zmartwiony.Zapewne liczył, że w jegogospodzie przez następnych kilka wieczorów będzie pełno, póki cała okolica nie obgadagruntownie tajemniczego zdarzenia.- No i co pan zrobił, panie Underhill? zwrócił się do Froda. Wystraszył mi pan gości ipotłukł kufle swoim brykaniem!- Bardzo mi przykro, że sprawiłem tyle zamieszania rzekł Frodo. Doprawdy, niemiałem wcale takich zamiarów.To bardzo nieszczęśliwy przypadek.- Już dobrze, dobrze, panie Underhill.Ale następnym razem, jeśli pan zechce fikaćkoziołki czy też pokazywać magiczne sztuki, niech pan lepiej uprzedzi całe towarzystwo,a przede wszystkim mnie.My tu trochę podejrzliwie odnosimy się do wszelkichdziwactw.czy cudów.I nie lubimy niespodzianek.- Nic podobnego nigdy już nie zrobię, obiecuję panu, panie Butterbur.A teraz pójdęchyba do łóżka.Chcemy ruszyć jutro jak najwcześniej.Czy będzie pan łaskawdopilnować, żeby kucyki były gotowe na ósmą rano?- Oczywiście.Ale nim się pożegnamy, poproszę o chwilkę rozmowy w cztery oczy, panieUnderhill.Coś mi się właśnie przypomniało, co muszę panu powiedzieć.Mam nadzieję,że mi pan tego nie wezmie za złe.Załatwię jeszcze to i owo, a pózniej przyjdę dopańskiego pokoju, jeśli pan pozwoli.127- Proszę bardzo! odparł Frodo, ale serce w nim zadrżało.Ciekaw był, ile jeszczerozmów w cztery oczy przyjdzie mu odbyć, zanim będzie mógł pójść spać.Czyżbywszyscy sprzysięgli się przeciw niemu? Zaczął podejrzewać, że nawet pyzate obliczestarego Barlimana kryje jakieś złowrogie zamiary.128Rozdział 10Obieżyświatrodo, Pippin i Sam powrócili do saloniku.Zalegały go ciemności.Merry wyszedł,a ogień na kominku przygasł.Dopiero gdy hobbici rozdmuchali żar i dorzuciliFparę trzasek, okazało się, że Obieżyświat jest tutaj także.Siedział sobie spokojnietuż przy drzwiach!- Hej! zawołał Pippin. Coś ty za jeden i czego tu chcesz?- Nazywają mnie Obieżyświatem odpowiedział a wasz przyjaciel obiecał mi chwilępoufnej rozmowy, chociaż możliwe, że o tym zapomniał.- Tyś mi nawzajem obiecał, o ile pamiętam, że usłyszę coś, co mi się może przydać rzekł Frodo. Co więc masz mi do powiedzenia?- Dużo różnych rzeczy odparł Obieżyświat ale, oczywiście, nie za darmo.- Co to ma znaczyć? żywo spytał Frodo.- Nie bój się! Znaczy to tylko tyle: powiem ci, co wiem, i dam ci dobrą radę, ale zażądamnagrody.- Jakiej mianowicie? spytał Frodo.Podejrzewał teraz, że trafił na łotrzyka, i zzakłopotaniem uświadomił sobie, że wziął z domu bardzo niewiele pieniędzy.Całazawartość jego kasy nie wystarczy zapewne, by zaspokoić łajdaka, a na dalszą podróż nicnie zostanie.- Takiej, na jaką na pewno będzie cię stać odparł Obieżyświat z nikłym uśmiechem,jakby odgadł myśli Froda. Po prostu: wezmiesz mnie z sobą i pozwolisz sobietowarzyszyć, póki sam nie zechcę cię porzucić.- Och, doprawdy! rzekł Frodo zdumiony, lecz niezbyt uspokojony. Nawet gdybymmiał zamiar powiększyć kompanię, musiałbym wiedzieć znacznie więcej, niż wiem otobie i twoich sprawach, zanimbym się na coś podobnego zgodził.- Zwietnie! wykrzyknął tamten zakładając nogę na nogę i rozpierając wygodniej wfotelu. Widzę, że odzyskałeś rozsądek, a to się bardzo chwali.Dotychczas byłeś zbytlekkomyślny.A więc dobrze! Powiem ci, co wiem, a nagrodę pozostawię do twojegouznania.Może będziesz rad mi ją przyznać, jak mnie wysłuchasz.- Mów zatem rzekł Frodo. Co ci wiadomo?- Wiele.aż za wiele o ponurych sprawach chmurnie odparł Obieżyświat. Ale jeśli ociebie chodzi. Wstał, szybko otworzył drzwi, wyjrzał na korytarz.Potem cichozamknął drzwi, usiadł znowu i ciągnął zniżając głos: - Mam dobry słuch, a chociaż nieumiem znikać, dużo w życiu polowałem na rozmaite dzikie i czujne stworzenia; potrafię,jeżeli chcę, ukryć się dobrze.Otóż siedziałem za żywopłotem przy gościńcu na zachódod Bree dzisiejszego wieczora, kiedy czterej hobbici nadjechali od strony Kurhanów [ Pobierz całość w formacie PDF ]