[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieszkańcy miasta wiedzieli także, iż wkrótce po masakrze w Obozie Smitha uwolniono tysiąc dwustu niewolników w Centralu i Ljubow zgadzał się z pułkownikiem, że tubylcy mogą uznać to drugie wy­darzenie za rezultat pierwszego.Wywołało to coś, co pułkownik Dongh nazwałby “mylnym wrażeniem", ale @prawdopodobnie nie miało znaczenia.Ważne było to, że uwolniono niewolników.Wyrządzonego zła nie dało się naprawić, ale przynajmniej już więcej go nie czyniono.Mogli zacząć od nowa: tubylcy bez tego bolesnego, po­zostającego bez odpowiedzi zdumienia, dlaczego jumeni traktują ludzi jak zwierzęta, a on bez ciężaru wyjaśniania i dojmującego uczucia niezmywalnej winy.Wiedząc, jak cenią szczerość i otwarte rozmowy na tematy przerażające lub kłopotliwe, oczekiwał, że w Tun­tarze ludzie będą z nim o tym rozmawiać, z tryumfem, ubolewaniem, radością lub zdumieniem.Nikt tego nie uczynił.W ogóle niewiele z nim rozmawiano.Przybył późnym popołudniem, co odpowiadało przyby­ciu do ziemskiego miasta zaraz po wschodzie słońca.@Athsheanie oczywiście spali - koloniści często ignorowali dostrzegalne fakty - lecz ich niż fizjologiczny przypadał na okres między południem a szesnastą, podczas gdy u Ziemian występuje on zwykle między drugą i piątą rano; i mieli oni cykl wysokiej temperatury i wysokiej aktywności z dwoma punktami szczytowymi przypadającymi na obie pory zmroku, świt i wieczór.Większość dorosłych spała pięć lub sześć godzin na dwadzieścia cztery, w kilku drzem­kach, a młodzi mężczyźni spali tylko dwie na dwadzieścia cztery, tak więc, jeśli odliczyło się zarówno ich drzemki, jak i stany śnienia jako “lenistwo", można było powiedzieć, że nigdy nie spali.O wiele łatwiej było tak powiedzieć, niż zrozumieć, co rzeczywiście robili.W tej chwili w Tuntarze wszystko zaczynało się znowu ruszać po południowym spadku aktywności.Ljubow zauważył wielu obcych.Patrzyli na niego, ale żaden się nie zbliżył; przechodzili jedynie innymi ścieżkami w mroku wielkich dębów.W końcu nadszedł jego ścieżką ktoś, kogo znał, kuzynka przywódczyni, Sherrar, stara kobieta o niewielkim znaczeniu i niewiele rozumiejąca.Przywitała go uprzejmie, ale nie umiała lub nie chciała odpowiedzieć na pytania Ljubowa o przywódczynię i jego dwu najlepszych informatorów, Egatha Opiekuna Sadów i Tubaba Śniącego.Och, przywódczyni jest bardzo zajęta, i kto to jest Egath, może chodzi mu o Gebana, a Tubab może być tu, a może gdzie indziej albo nie.Trzymała się Ljubowa i nikt inny z nim nie rozmawiał.Torował sobie drogę przez zagajniki i polanki Tuntaru do Szałasu Mężczyzn w towarzystwie utykającej, narzekającej ma­leńkiej zielonej staruchy.- Są zajęci - powiedziała Sherrar.- Śnią?- Skąd mogłabym wiedzieć? Chodź, Ljubow.Chodź i zobacz.Wiedziała, że zawsze był gotów coś obejrzeć, ale nie mogła niczego wymyślić, żeby go odciągnąć.- Chodź i zobacz sieci na ryby - powiedziała nie­pewnie.Przechodząca dziewczyna, jedna z Młodych Myśliwych, spojrzała w górę na niego; czarne spojrzenie, pełne takiej wrogości, jakiej nigdy nie doświadczył ze strony żadnego Athsheanina, z wyjątkiem może małego dziecka, które zmarszczyło brwi na widok jego wzrostu i bezwłosej twa­rzy.Lecz ta dziewczyna nie była przestraszona.- Dobrze - powiedział do Sherrar, czując, że jedynym jego wyjściem była uległość.Jeśli u Athshean rzeczywiście w końcu rozwinęło się - i to gwałtownie - poczucie grupowej wrogości, musi to przyjąć i po prostu spróbować pokazać im, że pozostał godnym zaufania, pewnym przy­jacielem.Ale jak ich sposób odczuwania i myślenia mógł zmienić się tak szybko, po tak długim czasie? I dlaczego? W Obozie Smitha prowokacja była bezpośrednia i nie do zniesienia: okrucieństwo Davidsona mogło wywołać przemoc nawet u Athshean.Lecz to miasto, Tuntar, nigdy nie było za­atakowane przez Ziemian, nie przeżyło łapanki niewol­ników, nie widziało wycinania czy palenia okolicznego lasu.On sam, Ljubow, był tam - antropolog czasem rzuca swój cień na obraz, który odmalowuje - ale nie wcześniej niż ponad dwa miesiące temu.Mieli wiadomości z lądu Smitha; znajdowali się teraz wśród nich uciekinierzy, byli niewolnicy, którzy doznali cierpień z rąk Ziemian i mówili @o tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl