[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Po chwili ten zniewolony kobiecy umysł stał się spokojniej­szy, pewniejszy.I długa noc dobiegła końca.Było to dziwne, ten sen o nocy.Holroyd trwał na zacienionej krawędzi świadomości, zdumiony dziwnym, wewnętrznym prze­konaniem.Co się stało? Starał się odepchnąć od siebie niepokoją­ce poczucie dziwności i odepchnąć tę noc, która go otaczała.Wresz­cie otworzył oczy.Nie leżał na ziemi, jak mu się zdawało.Jego stopy stały twar­do na gruncie; ze swojego miejsca widział wiejską dziewczynę Moorę, odwróconą do niego twarzą.Powędrował spojrzeniem obok niej, potem wokół niej, chłonąc znajomą scenę - salon w domku pośród dżungli, który opuścił kilka godzin wcześniej.Umysł Holroyda poruszyły wspomnienia.Z powrotem tutaj.Przywiodła go z powrotem - przez królestwo ciemności.Ale jak?- Czy ja śniłem?- spytał tępo.- To była pamięć - odparła dziewczyna.Zdawało się to w ogóle nie mieć sensu.Holroyd przyglądał się jej badawczo, ale dziewczęca twarz była zupełnie pozbawiona wy­razu.Jednak po chwili dodała:- To pamięć o tym, jak Ptah po raz pierwszy został przywie­dziony do Gonwonlane.Tylko za twym pozwoleniem i podczas tej podróży mogłam ci pokazać, co się stało.Przyznasz, że warto było tego doświadczyć.Holroyd wciąż stał nieruchomo, odtwarzając co chwila ten ob­raz.to wspomnienie w swoim umyśle.- Ale ty tam byłaś! - rzekł w końcu i przez chwilę był prze­konany, że znalazł jakąś fatalną skazę w całej tej historii.- Prawdę mówiąc, to ty mnie prowadziłaś.Zamilkł, przypominając sobie, jak część jej umysłu została znie­wolona, a druga buntowała się gniewnie przeciwko rozkazom od­ległego głosu władcy.Usłyszał cichy głos dziewczyny:- Tak, byłam tam, ale nie z własnej woli.Być może masz te­raz pojęcie o mocy, która ci się opiera.Holroyd skinął głową i poczuł, jak pełznie mu po ciele powol­ny, nieprzyjemny dreszcz.Jej wyjaśnienie pasowało do tego, cze­go właśnie doświadczył, ale nie mógł go zaakceptować.Kobieta, owa istota z przestrzeni, która rozkazywała.Bogini Ineznia! Nie pozbył się jej.Już nie była tylko imieniem, była rze­czywistością.Po raz pierwszy Holroyd zdał sobie sprawę, że wal­czy o życie.Zbliżył się ostrożnie do podwyższenia, z którego wystawała laska modlitewna.Sięgając po nią, spojrzał pytającym wzrokiem na dziewczynę, po czym wyciągnął dłoń.Skinęła głową i podeszła bliżej.Jej szybka reakcja sprawiła, że Holroyd uśmiechnął się za­żenowany.Chyba powinien przeprosić za to, że tak nagle uciekł -akurat wtedy, gdy pragnęła, za sprawą tejże laski, pokazać mu źró­dło boskiej mocy.Postanowił jednak, że nie przeprosi, gdyż postą­pił słusznie.Biorąc pod uwagę okoliczności, niewiedzę, niezwy­kłość otoczenia, było rzeczą zrozumiałą, że nie chciał zaufać nieznajomej.Ryzyko wciąż istniało, ale teraz wydawało się bar­dziej odległe, bo zachowanie dziewczyny jakby potwierdzało jej dobrą wolę.Stojąc u jego boku, powiedziała:- Laska modlitewna jest ważna, ale najpierw chciałabym ci przedstawić pokrótce skomplikowane zadania, które są nieodzow­nym warunkiem twojego istnienia w Gonwonlane.Zastanawiałeś się pewnie, dlaczego podbój Nushirvanu jest tak ważny.Chodzi o Tron Władzy.Znajdował się początkowo w pałacu-cytadeli, ale -zapamiętaj to dobrze - został przeniesiony, a to dlatego, że w chwili, gdy na nim zasiądziesz, odzyskasz całą władzę.Przeniosła go bo­gini Ineznia na kapitel Nushira z Nushirvanu, za pozwoleniem sa­mego Nushira.Ona wierzy, że potrafi cię zniszczyć, zanim zdołasz do niego dotrzeć.Posłuchaj, Ptahu, jestem absolutnie przekonana, że tylko dzięki inwazji, wykorzystując największą, najpotężniej­szą armię, jaką kiedykolwiek zgromadzono, masz szansę dotrzeć do tego tajemniczego, nie nazwanego kapitelu Nushira i zdobyć boski tron Ptaha.- Dziewczyna zamilkła, jakby chciała przydać swoim słowom mocy, po czym ciągnęła z najwyższą powagą:-Nadszedł zatem czas na najniebezpieczniejsze działanie.Za wszelką cenę musimy przejąć inicjatywę; jak tylko objaśnię ci znaczenie laski modlitewnej, powiem, co według mnie powinieniś uczynić w następnej kolejności.A teraz weź mnie za rękę.Holroyd ujął ostrożnie jej dłoń.Była ciepła, niemal boleśnie żywa, jakby kryjąca się w niej siła witalna rozpalała płomień, elek­tryczny, wibrujący płomień.Pojawiła się myśl: jak niezwykłym doznaniem byłby pocałunek z taką kobietą! Spojrzał przenikliwym wzrokiem na dziewczynę.Czyżby ta ulotna sugestia spłynęła z jej umysłu do ręki, której dotykał? Zdecydował, że nie.Sam był bez wątpienia zdolny do takiej myśli.Obserwował z powagą, jak dziew­czyna sięga drugą dłonią po laskę modlitewną.W chwili gdy jej palce już, już miały dotknąć laski, wstrzymała się i odwróciła.- Chciałabym ci jeszcze raz dobitnie uświadomić, że przypo­minasz Księcia bieżnio nawet brzmieniem głosu.- A co to ma wspólnego z.- spytał Holroyd i urwał.W tej chwili palce dziewczyny ścisnęły mocno fioletowo zabarwiony me­tal.Pierwsza fala musiała natychmiast popłynąć przez drugą dłoń, trzymającą jego rękę.Zdawało mu się, że dotyka przewodu pod napięciem.Zwijał się w milczącej agonii, próbując się uwolnić.Ale jego wysiłki pozbawione były mocy.Miał dość czasu, by uświadomić sobie, że znów padł ofiarą podstępu.8Wspinaczka na KlifieZ podłogi pałacowego lochu, gdzie leżała skulona, L'onee wciąż widziała boginię mężnie.Pogrążona w półcieniu, usadowio­na na wielkim tronie, który specjalnie kazała przynieść tu przed wieloma dniami, niewielka, kształtna postać Inezni trwała w bez­ruchu.Złote włosy, przypominające koronę, połyskiwały lekko.Tkwiła tak z opuszczoną głową, z bezwładnie zwisającymi ramio­nami -jej esencja z pewnością przebywała daleko od ciała.Gdy L'onee obserwowała tę nieruchomą postać, poczuła wzra­stające napięcie, jakby z niezmierzonej nocy napłynął powiew ob­darzonego mądrością wichru.Było coraz silniejsze.Pomieszcze­nie wypełniło się mocą.Płomienie, dotychczas nikłe, rozbłysły silniej, oświetlając męskie ciało, które spadło z cichym plaśnię­ciem na kamienną posadzkę.W tym samym momencie złotowłosa bogini na tronie drgnęła.Otworzyła oczy i wybuchnęła śmiechem.Śmiech był dźwięczny, niczym muzyka.Ineznia zsunęła się z tronu i stanęła nad ciemnowłosą kobietą.Jej głos płonął trium­fem.- Och, słodka L'onee, mój plan działa.On sądzi, że jestem tobą, i już dał się przeprowadzić przez królestwo ciemności, Tym samym najniebezpieczniejsze z pomniejszych zaklęć - koniecz­ność pokazania mu, jak Ptah został przeniesiony ze świata Holroyda do Gonwonlane - zostało unieważnione.Poczuł też strumień mocy z laski modlitewnej, nie tak jak Ptah początkowo zakładał, bezpośrednio, ale przez moje ciało, pozbawiony dwóch elemen­tów energii, których celem było poruszenie jego pamięci.- Znów zabrzmiał jej melodyjny śmiech, by przygasnąć po chwili, gdy za­częła mówić: - Zamierzam utrzymać go w tym umysłowym po­mieszaniu przynajmniej do chwili, gdy trzy kolejne zaklęcia zo­staną unieważnione.Potem już będzie to bez znaczenia.Istnieje kilka sposobów, by zmusić go do anulowania szóstego zaklęcia, pomijając atak na Nushirvan.Co się tyczy siódmego, jeśli uda mi się kiedykolwiek położyć ręce na tronie, nie sądzę, by Ptah zdołał na nim zasiąść [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl