[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musi go odzyskać.Bez względu na cenę musi odzyskać kapitana Hedrocka.To dziwne, po­myślała wreszcie, że ona, zawsze zimna, twarda jak stal i wyracho­wana, tak nieludzko cesarska, okazała się w końcu tak bardzo po­dobna do innych kobiet, zdolnych do więzi emocjonalnej z jakimś mężczyzną.Jakby pierwszy szok oddania się temu wybranemu zmie­nił skład chemiczny jej ciała.Kiedy wczoraj o osiemnastej zaanon­sowano przybycie Hedrocka, Innelda była już zdecydowana.Trak­towała swoją decyzję jako rezultat potrzeby urodzenia następcy tro­nu.Oczywiście, jedynie Hedrock mógł zostać ojcem jej dziecka.Podczas pierwszej audiencji, jakiej mu udzieliła osiem miesięcy temu, oświadczył chłodno, że przybył do pałacu wyłącznie po to, aby ją poślubić.W pierwszym momencie rozbawił ją, potem rozgniewał, wręcz rozwścieczył.Ale w rzeczywistości jedynie on poprosił o jej rękę.Psychologiczny aspekt tej sprawy zawsze miał olbrzymie zna­czenie.Czasami odczuwała niesprawiedliwość, z jaką spotykali się inni mężczyźni, którzy również mogli mieć takie ambicje albo pra­gnienia.Etykieta dworska zabraniała im nawet o tym myśleć.Zgod­nie z tradycją do niej należał pierwszy krok, ale ona nigdy go nie zrobiła.Kiedy przyszło co do czego, myślała wyłącznie o tym jedynym mężczyźnie, jaki jej się oświadczył.Stawił się punktualnie o osiem­nastej, w odpowiedzi na pilne wezwanie i bez namysłu zgodził aa natychmiastowe małżeństwo.Prosta ceremonia odbyła się na forum publicznym.Cesarzowa składała śluby przed telestatem, tek by cały świat ją zobaczył i usłyszał.Hedrock pozostał na uboczu.Nie wspo­mniano jego imienia, nazywając go „zasłużonym oficerem, który zdobył najwyższe uznanie Jej Cesarskiej Mości".Jako małżonek musiał pozostać w tle.Liczyli się tylko członkowie rodu Isher.Mężczyźni i kobiety, których poślubiali, pozostawali osobami prywatnymi.Tak stanowiło prawo i nigdy nie przyszło jej do głowy, że coś było w tym nie tak.Teraz od dziesięciu godzin była żoną i w ciągu tego czasu zarówno jej umysł, jak i organizm przystosował się do tej zmiany.Myśli, któ­re przychodziły jej do głowy, w niczym nie przypominały tych, które miewała wcześniej - zastanawiała się, jakie będą dzieci wybranego mężczyzny i jak będzie je wychowywać, jak należy odmienić życie w pałacu, żeby dzieci mogły w nim zamieszkać.Po sześciu godzi­nach powiedziała mu o umówionym spotkaniu z Edwardem Gonishem.Rozstali się, lecz dziwny wyraz jego oczu nie dawał jej spoko­ju.A teraz ta klęska i rosnąca świadomość, że Hedrocka nie było, ze starzy wrogowie wydarli go z samego serca jej imperium.Uświado­miła sobie, że ktoś, chyba kanclerz dwora, odczytywał jej listę środ­ków ostrożności, jakie podjęto, aby zapobiec przeciekowi informa­cji, że pałac został zaatakowany.Zakazała mówić o tym komukolwiek.Wszyscy świadkowie pod groźbą surowej kary przysięgali milczenie.Do świtu ekipy remonto­we opuszczą pałac, nie pozostawiając ani śladu, a jakakolwiek hi­storia, która wyjdzie poza mury, zostanie umiejętnie zamieniona w bezpodstawną pogłoskę, wyśmiana i nazwana absurdem, Cesarzo­wa zdawała sobie sprawę, że szybkie, skuteczne stłumienie wszel­kich plotek jest niezwykle istotne.Zachodziła obawa, że prestiż Domu Isher mógł doznać uszczerbku, lecz sukces cenzury sprawił, że nie­bezpieczeństwo oddaliło się i wydawało obecnie sprawą drugorzęd­ną.Powinna rozdzielić nagrody i zaszczyty, ale teraz liczyło się tyl­ko to, żeby go odzyskać.Powoli otrząsała się z posępnego nastroju.Odsunęła te my­śli, skupiając się na otoczeniu.- Najpierw trzeba się dowiedzieć, co się wydarzyło, a potem działać - pomyślała.Marszcząc brwi, przyjrzała się zniszczonym ścianom.Zielone oczy rozbłysły pło­mieniem.-Po kierunku wypalających promieni wnioskuję, że to nasza strona jest winna tych uszkodzeń, z wyjątkiem wyłomu w głównym murze - oceniła chłodno z cieniem swego dawnego sardonicznego uśmiechu.Jeden z oficerów pokiwał posępnie głową.- Chodziło im tylko o kapitana Hedrocka.Użyli paraliżującego promienia, przewracając naszych żołnierzy jak kręgle.Ludzie wciąż dochodzą do siebie, choć nie odnieśli poważniejszych ran.Podobnie było z generałem Grallem po tym, jak kapitan Hedrock pozornie go uśmiercił, wywołując u niego atak serca podczas obiadu przed dwo­ma miesiącami.- Ale co się stało? - zapytała ostro.- Sprowadźcie mi naoczne­go świadka.Czy kapitan Hedrock spał, kiedy.przypuścili atak?- Nie.- odpowiedział ostrożnie oficer.-Nie, Wasza Wysokość.Znajdował się na dole, w kryptach.-Gdzie?Żołnierz sprawiał wrażenie nieszczęśliwego.- Jak tylko Wasza Wysokość opuściła pałac wraz ze świtą, kapi­tan Hed.małżonek Waszej.- Nazywaj go, proszę, „księciem Hedrockiem" - poprawiła go niecierpliwie.- Dziękuję, Wasza Wysokość.W kryptach książę Hedrock udał się do jednego ze starych magazynów, usunął część muru.- Co takiego? Mów dalej!- lak, Wasza Wysokość.Oczywiście, znając jego nową pozy­cję, nasi strażnicy pomagali mu w usunięciu części metalowej barie­ry i przetransportowaniu jej do wind i dalej, do tego korytarza.- Oczywiście.- Żołnierze, którzy złożyli mi raport, powiedzieli, że ten frag­ment ściany nic nie ważył, lecz cechował się wewnętrznym oporem na ruch.Miał około dwóch stóp szerokości i sześć i pół stopy długo­ści; a kiedy kapi.książę Hedrock przeszedł przezeń i zniknął, a na­stępnie powrócił.- Kiedy co zrobił? Pułkowniku, o czym pan mówi? Oficer pochylił z szacunkiem głowę.- Proszę wybaczyć, że mówię bez ładu i składu.Nie widziałem tego wszystkiego osobiście.Poskładałem jedynie w całość różne re­lacje.Rozum mi podpowiada, że bardziej powinienem wierzyć w to, co sam zobaczyłem.W rzeczywistości widziałem, jak wszedł do wydzielonej tarczy ściennej, zniknął i wrócił po minucie.Cesarzowa poczuła pustkę w głowie.Wiedziała, że w końcu dotrze do niej sens stów pułkownika, ale póki co, zdawał się on nie do pojęcia, pogrzebany głęboko w gmatwaninie słów pozbawionych znaczenia.Hedrock zszedł do krypt głęboko pod pałacem, wyjął część ściany, a potem co?Zadała to pytanie na głos.-A potem, Wasza Wysokość, przyniósł ją do właściwą części pałacu i czekał.- To było przed atakiem? Oficer zaprzeczył mchem głowy.- Podczas ataku.Był w krypcie, kiedy skoncentrowany ogień okrętów wojennych Sklepów z Bronią zrobił ten wyłom W murze.Jako szef pałacowej straży osobiście ostrzegłem go o tym, co się dzieje, lecz to jedynie przyspieszyło jego powrót na powierzchnię, gdzie go pojmano.Przez chwilę ponownie czuła się bezradna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl