[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ledwo zdążył to zrobić, a już we wszystkich metalo­wych przedmiotach zaczął iskrzyć prąd o napięciu stu tysięcy woltów.- Co mam zrobić teraz? - spytał Plojanin dwie minuty póź­niej.- Obejdź cały okręt i sprawdź, czy wszyscy miłe są martwi.Prawie natychmiast nadeszła od Plojanina informacja, że prze­żyło około stu rulli, którzy teraz unikają wszelkiego kontaktu z metalowymi powierzchniami.Jamieson zamyślił się.Potem opisał Plojaninowi aparat radiowy i powiedział:- Za każdym razem, gdy któryś z nich będzie próbował się nim posłużyć, wejdź do środka i skieruj prąd przez siebie.Rozu­miesz?Plojanin potwierdził, a Jamieson jeszcze dodał:- Informuj mnie regularnie, ale tylko w momentach, gdy ża­den z nich nie będzie próbował korzystać z radia.I nie wchodź do głównej tablicy rozdzielczej bez mojego pozwolenia.- Zrobię, co każesz - obiecał Plojanin.Pięć minut później skontaktował się z Jamiesonem, który był w zbrojowni.- Jeden z nich chciał skorzystać z radia, ale w końcu zrezy­gnował i odszedł.- Bardzo dobrze - powiedział Jamieson.- Pilnuj ich dalej.Uważał, że ma nad milami znaczną przewagę, bo wiedział, kiedy można bezkarnie dotykać metalu, podczas gdy oni muszą zainstalować skomplikowane urządzenia, zanim ośmielą się swo­bodnie chodzić po okręcie.Zabrał się teraz do cięcia ogromnymi nożycami kabli łączą­cych działa ze stanowiskami celowniczymi.Chciał mieć pew­ność, że żadne działo nie wystrzeli, póki nie zostanie przeprowa­dzony kompleksowy remont.Po wykonaniu tego zadania skierował się na pokład szalu­powy.Plojanin dołączył do niego w chwili, gdy starał się wcis­nąć do szalupy przez właz przypominający wejście do mysiej nory.- Po tej stronie jest kilku raili - powiedział Plojanin.- Le­piej przejść tędy.W końcu udało im się wsiąść do szalupy i odlecieli.Jednak minęło pięć dni, zanim spotkali ludzki okręt wojenny.Szlachetnego Aaisha Yeellu nie było na krążowniku, na któ­ry sprowadzono Jamiesona.Nie zginaj więc od porażenia prą­dem, a nawet nie od razu się dowiedział, że jeniec uciekł.Gdy w końcu wiadomość do niego dotarła, jego sztab był przekona­ny, że ukarze śmiercią tych, którzy zawinili.Ale zamiast wydawać wyroki śmierci, Aaish powiedział w za­myśleniu:-A więc to był nasz przeciwnik? Co za niebezpieczna istota.W milczeniu rozważał niebezpieczeństwo, jakie ma groziło podczas tego tygodnia, kiedy przebywał na planecie.Odzyskał prawie całą zdolność percepcji i dzięki temu mógł pomyśleć o czymś absolutnie niezwykłym jak na osobnika o tak wysokiej randze.- Wydaje mi się - przekazał przez nadajnik fal świetlnych -że po raz pierwszy zdarzyło się, by Najwyższy Władca znalazł się na polu bitwy.I tak rzeczywiście było.Po raz pierwszy w historii najwyż­szy dowódca przybył na „linię frontu" ze swoich kwater na za­pleczu.Opuścił bezpieczne schronienie rodzinnej planety i wy­stawił na niebezpieczeństwo swoje cenne życie.Cała Ria drżała z niepokoju, gdy wiadomość została ogłoszona publicznie.Najszlachetniejszy rull dalej dzielił się swoimi przemyśle­niami:- Trzeba chyba przyznać, że nie mieliśmy dokładnych infor­macji o naturze istot ludzkich.Wydaje mi się oczywiste, że nie doceniliśmy ich możliwości.Chylę czoło przed ich gorliwością i odwagą w walce i uważam, że nie mamy szans na ostateczne wygranie tej wojny.Chciałbym zatem, by Centralna Rada zade­cydowała, czy mamy ją prowadzić dalej.Nie przewiduję natych­miastowego wycofania się, ale walki mogą stawać się coraz rzad­sze w miarę jak zaczniemy zajmować pozycję defensywną w tym rejonie wszechświata, i jak, być może, zwrócimy naszą uwagę na inne galaktyki.Lata świetlne stamtąd Jamieson zdawał raport przed prze­świetnym Zgromadzeniem Galaktycznym:- Odnoszę wrażenie, że między milami znajdowała się bar­dzo ważna osobistość.A ponieważ przez pewien czas udało mi się ją utrzymać pod pełną hipnozą, należy mieć nadzieję na ko­rzystny obrót wydarzeń.Powiedziałem mu, że mile nie docenia­ją ludzi i że nie wygrają wojny.Zasugerowałem mu też, by zwró­cili swoją uwagę na inne galaktyki.Musiały upłynąć długie lata, zanim ludzie w końcu nabrali pewności, że wojna z milami dobiegła końca.Przedtem jednak członków Zgromadzenia zafascynował sposób, w jaki młody ezwal dopomógł w nawiązaniu kontaktu z niewidzialnym Plojaninem, i to, jak ten nowy sojusznik pomógł człowiekowi uciec z wojennego okrętu raili i dostarczyć na Ziemię niezwykłej wagi informacje.Takie były owoce niezmordowanych wysiłków, jakie czło­wiek czynił od lat, by prowadzić politykę przyjazną w stosunku do pozaziemskich ras.Przytłaczającą większością głosów Zgromadzenie utworzyło dla Jamiesona nowe stanowisko i nadało mu tytuł Administratora Działu Ras Pozaziemskich.Wrócił na Planetę Carsona z upoważnieniem do nawiązywa­nia stosunków nie tylko z ezwalami, lecz również z innymi rasa­mi.Kiedy upłynęło jeszcze trochę czasu, stał się znany jako ten, który prowadził negocjacje z milami i położył kres wojnie z nimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl