Pokrewne
- Strona Główna
- Mika Waltari Egipcjanin Sinuhe
- Dav
- Tara Sivec Gdyby nie Ty . Igrajac z ogniem
- Grange Jean Christophe Przysięga otchłani
- Dick Philip K Kosmiczne Marionetki
- Hogan James P Giganci T 1 Gwiezdne dziedzictwo
- Andrzej Pilipiuk Zagadka Kuby Rozpruwacza(4)
- Olson Lynne, Cloud Stanley Sprawa honoru
- Zahorski Władysław Podania i Legendy Wileńskie
- Dolega Mostowicz Tadeusz Znachor. Profesor Wilczur
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radioclubhit.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Toteż nigdy nie widziałem ludzkiego skupiska bardziej niezadowolonego i kłótliwego jak osiedle murarzy w Achetaton, gdy budowano tę nową stolicę.Muszę jednak przyznać, że z czasem robotnicy przywykli i przystosowali się do wszystkich trudności i nie lżyli już faraona, tylko z westchnieniem wspominali swoje dawne domy, nie pragnąc w gruncie rzeczy do nich wrócić.Kobiety jednak nadal trzymały po kryjomu kozy w izbach, gdyż nawet faraon nie mógł im w tym przeszkodzić.Nadszedł wylew Rzeki, a potem zima, lecz faraon nie wrócił już do Teb i uparcie przebywał na pokładzie swego statku i stamtąd rządził krajem.Każdy kamień, który położono przy budowie miasta, każda kolumna, którą postawiono, cieszyły go wielce i często wybuchał śmiechem z przekornej radości, gdy widział wznoszące się wzdłuż ulic piękne i lekkie drewniane domki, gdyż myśl o Tebach żarła jego duszę jak trucizna.Na budowę miasta Achetaton zużył wszystko złoto, które odziedziczył po Amonie, a ziemię Amona kazał we wszystkich prowincjach rozdzielić pomiędzy najbiedniejszych, którzy nie posiadali własnej roli do uprawiania.Rozkazał też zatrzymywać wszystkie statki, które płynęły w górę Rzeki, i kupował ich ładunki, każąc wyładowywać je w Achetaton.Prócz jego własnych murarzy przybyło do Achetaton także mnóstwo innych robotników, którzy mieszkali nad Rzeką w glinianych dołach i w szałasach z sitowia, wyrabiali cegłę i miesili glinę.Wyrównywali oni ulice i kopali kanały nawadniające, a w parku faraona wykopali święte jezioro dla Atona.Także krzewy i drzewa zwożono na statkach z daleka i po wylewie Rzeki zasadzono je w Mieście Niebiańskim.Nawet zupełnie już wyrośnięte owocowe drzewa zasadzono tam, tak że faraon już następnego lata drżącymi ze wzruszenia rękami mógł zrywać pierwsze daktyle, figi i jabłka granatu, które dojrzały w jego mieście.Jako lekarz miałem mnóstwo roboty, bo chociaż zdrowie faraona poprawiło się i czuł się szczęśliwy, widząc, jak miasto jego kwitnie i lekko wystrzela z ziemi kolorowymi kolumnami, to wśród robotników grasowały zarazy, dopóki budowa kanałów nie uczyniła okolicy zdrowszą.Na budowie zdarzały się rozmaite nieszczęśliwe wypadki z powodu pośpiechu.Nim wybudowano nabrzeże, krokodyle napastowały tragarzy pracujących przy wyładunku statków, gdy brodzili w wodzie.Strasznie było słuchać ich krzyków i chyba nie ma okropniejszego widoku, jak mężczyzna szamoczący się i wrzeszczący w paszczy krokodyla, zanim potwór zniknie w swojej jamie i zaniesie ofiarę do gniazda, by tam zginęła.Ale faraon był tak zapatrzony w swoją prawdę, że nie widział nic z tego wszystkiego i żeglarze wynajmowali za swoje miedziaki poławiaczy krokodyli z Dolnego Kraju, którym stopniowo udało się zmniejszyć liczbę krokodyli w Rzece.Wielu utrzymywało, że krokodyle przyszły do Achetaton za statkiem faraona z Teb, ale nic pewnego nie da się na ten temat powiedzieć, choć wiem, że krokodyl to okropnie mądra i sprytna ryba.Trudno uwierzyć, by krokodyle umiały skojarzyć statek faraona z pływającymi w rzece trupami, ale jeśli istotnie tak było, to krokodyl jest zaprawdę niezwykle mądrym zwierzęciem.Mądrość nie zabezpieczała jednak krokodyli od pętli zakładanych przez poławiaczy z Dolnego Kraju, wynajętych za miedziaki żeglarzy, skutkiem czego wnet uznały za najlepsze zostawić brzegi koło Achetaton w spokoju, co również świadczy o wielkiej mądrości tej dziwnej i strasznej ryby.A wyniósłszy się spod Achetaton, rozłożyły się wyczekująco stadami nad dolnym biegiem Rzeki aż do Memfis, miasta, które Horemheb obrał sobie na główną kwaterę.Muszę bowiem opowiedzieć, że także i Horemheb, gdy tylko rzeka opadła, przyjechał do Achetaton wespół z panami z królewskiego dworu, choć nie przybył tam, aby pozostać i osiedlić się, lecz po to, by nakłonić Echnatona do rezygnacji z rozwiązania armii.Gdyż faraon polecił mu zwolnić ze służby Murzynów i Szardanów i odesłać ich do ich krajów, lecz Horemheb odwlekał wykonanie rozkazu i grał na zwłokę pod rozmaitymi pozorami, jako że spodziewał się wybuchu powstania w Syrii i chciał tam przenieść te oddziały.Po zamieszkach w Tebach Murzyni i Szardanie byli bowiem tak okropnie znienawidzeni w całym Egipcie, że na widok Murzyna lub Szardana ludzie spluwali i rozcierali plwocinę w pyle stopą.Faraon Echnaton był jednak niezachwiany w swym postanowieniu i Horemheb marnował tylko na próżno czas w Achetaton.Rozmowy ich kończyły się co dzień tak samo i mogę opowiedzieć, jak wyglądały.Horemheb zaczynał:– W Syrii panuje wielki niepokój i egipskie kolonie są tam słabe.Król Aziru rozdmuchuje nienawiść do Egiptu i nie wątpię, że w odpowiedniej chwili wywoła otwarte powstanie.Na co faraon Echnaton odpowiadał:– Czyś widział podłogę w moim pałacu, na której artyści układają właśnie wzory na sposób kreteński, w nadrzeczne sitowia i lecące kaczki? Co do twoich słów, to nie wierzę, by w Syrii wybuchło powstanie, gdyż posłałem wszystkim tamtejszym królom znak życia.Powszechnie wiadomo, że król Aziru jest moim przyjacielem.Przyjął on krzyż i zbudował w Amurru świątynię dla Atona.Oglądałeś chyba kolumnadę świątyni Atona koło mego pałacu.Warto to zobaczyć, mimo że kolumny murowane są tylko z cegły, żeby zyskać na czasie.Odpychająca jest dla mnie także sama myśl, by niewolnicy harowali w kamieniołomach po to, żeby wyłamywać kamień dla Atona.Wracając do Aziru, to nie masz powodu wątpić w jego wierność.Otrzymałem od niego wiele glinianych tabliczek, w których z zapałem wypytuje o nowiny związane z Atonem, jeśli chcesz, moi pisarze mogą ci pokazać te tabliczki, gdy tylko archiwum zostanie uporządkowane.A na to Horemheb:– Szczam na jego tabliczki, równie fałszywe i plugawe jak on sam.A jeśli twoim niezłomnym postanowieniem jest rozwiązać armię, pozwól mi przynajmniej wzmocnić wojska straży granicznej.Już bowiem obecnie południowe plemiona, nie bacząc na kamienie graniczne, wypasają trzody na naszych pastwiskach w kraju Kusz i w Syrii i palą wsie naszych czarnych sojuszników, co im zresztą przychodzi bardzo łatwo, bo wsie zbudowane są ze słomy.Echnaton odpowiadał:– Nie sądzę, by mieli oni złe zamiary, tylko bieda pędzi ich na nasze pastwiska.Niech więc nasi sprzymierzeńcy dzielą się pastwiskami z południowymi plemionami, ja zaś poślę krzyż życia także i do nich.Nie wierzę też, by celowo podpalali wsie.Jak sam mówisz, te słomiane wioski łatwo stają się łupem ognia i z powodu kilku pożarów nie opłaca się potępiać całych szczepów.Jeśli jednak chcesz, wzmocnij straże graniczne w kraju Kusz i w Syrii, bo to twoja sprawa dbać o bezpieczeństwo królestwa, tylko pod warunkiem, że będziesz te oddziały trzymał jako straż graniczną, nie zaś jako stałą armię.Na co znów Horemheb:– W każdym razie, mój szalony przyjacielu Echnatonie, musisz mi pozwolić zreorganizować oddziały wartownicze w całym Egipcie, bo rozpuszczeni do domów żołnierze z biedy plądrują domy i kradną skóry przeznaczone na podatki oraz biją chłopów kijami.Ale faraon Echnaton pouczał go wtedy:– Widzisz, Horemhebie, do czego to doszło, dlatego żeś mnie nie słuchał.Gdybyś więcej rozmawiał z żołnierzami o Atonie, nie robiliby czegoś podobnego, teraz jednak serca ich są zamroczone, a pręgi po batach na ich grzbietach pieką tak, że nie wiedzą co czynią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Toteż nigdy nie widziałem ludzkiego skupiska bardziej niezadowolonego i kłótliwego jak osiedle murarzy w Achetaton, gdy budowano tę nową stolicę.Muszę jednak przyznać, że z czasem robotnicy przywykli i przystosowali się do wszystkich trudności i nie lżyli już faraona, tylko z westchnieniem wspominali swoje dawne domy, nie pragnąc w gruncie rzeczy do nich wrócić.Kobiety jednak nadal trzymały po kryjomu kozy w izbach, gdyż nawet faraon nie mógł im w tym przeszkodzić.Nadszedł wylew Rzeki, a potem zima, lecz faraon nie wrócił już do Teb i uparcie przebywał na pokładzie swego statku i stamtąd rządził krajem.Każdy kamień, który położono przy budowie miasta, każda kolumna, którą postawiono, cieszyły go wielce i często wybuchał śmiechem z przekornej radości, gdy widział wznoszące się wzdłuż ulic piękne i lekkie drewniane domki, gdyż myśl o Tebach żarła jego duszę jak trucizna.Na budowę miasta Achetaton zużył wszystko złoto, które odziedziczył po Amonie, a ziemię Amona kazał we wszystkich prowincjach rozdzielić pomiędzy najbiedniejszych, którzy nie posiadali własnej roli do uprawiania.Rozkazał też zatrzymywać wszystkie statki, które płynęły w górę Rzeki, i kupował ich ładunki, każąc wyładowywać je w Achetaton.Prócz jego własnych murarzy przybyło do Achetaton także mnóstwo innych robotników, którzy mieszkali nad Rzeką w glinianych dołach i w szałasach z sitowia, wyrabiali cegłę i miesili glinę.Wyrównywali oni ulice i kopali kanały nawadniające, a w parku faraona wykopali święte jezioro dla Atona.Także krzewy i drzewa zwożono na statkach z daleka i po wylewie Rzeki zasadzono je w Mieście Niebiańskim.Nawet zupełnie już wyrośnięte owocowe drzewa zasadzono tam, tak że faraon już następnego lata drżącymi ze wzruszenia rękami mógł zrywać pierwsze daktyle, figi i jabłka granatu, które dojrzały w jego mieście.Jako lekarz miałem mnóstwo roboty, bo chociaż zdrowie faraona poprawiło się i czuł się szczęśliwy, widząc, jak miasto jego kwitnie i lekko wystrzela z ziemi kolorowymi kolumnami, to wśród robotników grasowały zarazy, dopóki budowa kanałów nie uczyniła okolicy zdrowszą.Na budowie zdarzały się rozmaite nieszczęśliwe wypadki z powodu pośpiechu.Nim wybudowano nabrzeże, krokodyle napastowały tragarzy pracujących przy wyładunku statków, gdy brodzili w wodzie.Strasznie było słuchać ich krzyków i chyba nie ma okropniejszego widoku, jak mężczyzna szamoczący się i wrzeszczący w paszczy krokodyla, zanim potwór zniknie w swojej jamie i zaniesie ofiarę do gniazda, by tam zginęła.Ale faraon był tak zapatrzony w swoją prawdę, że nie widział nic z tego wszystkiego i żeglarze wynajmowali za swoje miedziaki poławiaczy krokodyli z Dolnego Kraju, którym stopniowo udało się zmniejszyć liczbę krokodyli w Rzece.Wielu utrzymywało, że krokodyle przyszły do Achetaton za statkiem faraona z Teb, ale nic pewnego nie da się na ten temat powiedzieć, choć wiem, że krokodyl to okropnie mądra i sprytna ryba.Trudno uwierzyć, by krokodyle umiały skojarzyć statek faraona z pływającymi w rzece trupami, ale jeśli istotnie tak było, to krokodyl jest zaprawdę niezwykle mądrym zwierzęciem.Mądrość nie zabezpieczała jednak krokodyli od pętli zakładanych przez poławiaczy z Dolnego Kraju, wynajętych za miedziaki żeglarzy, skutkiem czego wnet uznały za najlepsze zostawić brzegi koło Achetaton w spokoju, co również świadczy o wielkiej mądrości tej dziwnej i strasznej ryby.A wyniósłszy się spod Achetaton, rozłożyły się wyczekująco stadami nad dolnym biegiem Rzeki aż do Memfis, miasta, które Horemheb obrał sobie na główną kwaterę.Muszę bowiem opowiedzieć, że także i Horemheb, gdy tylko rzeka opadła, przyjechał do Achetaton wespół z panami z królewskiego dworu, choć nie przybył tam, aby pozostać i osiedlić się, lecz po to, by nakłonić Echnatona do rezygnacji z rozwiązania armii.Gdyż faraon polecił mu zwolnić ze służby Murzynów i Szardanów i odesłać ich do ich krajów, lecz Horemheb odwlekał wykonanie rozkazu i grał na zwłokę pod rozmaitymi pozorami, jako że spodziewał się wybuchu powstania w Syrii i chciał tam przenieść te oddziały.Po zamieszkach w Tebach Murzyni i Szardanie byli bowiem tak okropnie znienawidzeni w całym Egipcie, że na widok Murzyna lub Szardana ludzie spluwali i rozcierali plwocinę w pyle stopą.Faraon Echnaton był jednak niezachwiany w swym postanowieniu i Horemheb marnował tylko na próżno czas w Achetaton.Rozmowy ich kończyły się co dzień tak samo i mogę opowiedzieć, jak wyglądały.Horemheb zaczynał:– W Syrii panuje wielki niepokój i egipskie kolonie są tam słabe.Król Aziru rozdmuchuje nienawiść do Egiptu i nie wątpię, że w odpowiedniej chwili wywoła otwarte powstanie.Na co faraon Echnaton odpowiadał:– Czyś widział podłogę w moim pałacu, na której artyści układają właśnie wzory na sposób kreteński, w nadrzeczne sitowia i lecące kaczki? Co do twoich słów, to nie wierzę, by w Syrii wybuchło powstanie, gdyż posłałem wszystkim tamtejszym królom znak życia.Powszechnie wiadomo, że król Aziru jest moim przyjacielem.Przyjął on krzyż i zbudował w Amurru świątynię dla Atona.Oglądałeś chyba kolumnadę świątyni Atona koło mego pałacu.Warto to zobaczyć, mimo że kolumny murowane są tylko z cegły, żeby zyskać na czasie.Odpychająca jest dla mnie także sama myśl, by niewolnicy harowali w kamieniołomach po to, żeby wyłamywać kamień dla Atona.Wracając do Aziru, to nie masz powodu wątpić w jego wierność.Otrzymałem od niego wiele glinianych tabliczek, w których z zapałem wypytuje o nowiny związane z Atonem, jeśli chcesz, moi pisarze mogą ci pokazać te tabliczki, gdy tylko archiwum zostanie uporządkowane.A na to Horemheb:– Szczam na jego tabliczki, równie fałszywe i plugawe jak on sam.A jeśli twoim niezłomnym postanowieniem jest rozwiązać armię, pozwól mi przynajmniej wzmocnić wojska straży granicznej.Już bowiem obecnie południowe plemiona, nie bacząc na kamienie graniczne, wypasają trzody na naszych pastwiskach w kraju Kusz i w Syrii i palą wsie naszych czarnych sojuszników, co im zresztą przychodzi bardzo łatwo, bo wsie zbudowane są ze słomy.Echnaton odpowiadał:– Nie sądzę, by mieli oni złe zamiary, tylko bieda pędzi ich na nasze pastwiska.Niech więc nasi sprzymierzeńcy dzielą się pastwiskami z południowymi plemionami, ja zaś poślę krzyż życia także i do nich.Nie wierzę też, by celowo podpalali wsie.Jak sam mówisz, te słomiane wioski łatwo stają się łupem ognia i z powodu kilku pożarów nie opłaca się potępiać całych szczepów.Jeśli jednak chcesz, wzmocnij straże graniczne w kraju Kusz i w Syrii, bo to twoja sprawa dbać o bezpieczeństwo królestwa, tylko pod warunkiem, że będziesz te oddziały trzymał jako straż graniczną, nie zaś jako stałą armię.Na co znów Horemheb:– W każdym razie, mój szalony przyjacielu Echnatonie, musisz mi pozwolić zreorganizować oddziały wartownicze w całym Egipcie, bo rozpuszczeni do domów żołnierze z biedy plądrują domy i kradną skóry przeznaczone na podatki oraz biją chłopów kijami.Ale faraon Echnaton pouczał go wtedy:– Widzisz, Horemhebie, do czego to doszło, dlatego żeś mnie nie słuchał.Gdybyś więcej rozmawiał z żołnierzami o Atonie, nie robiliby czegoś podobnego, teraz jednak serca ich są zamroczone, a pręgi po batach na ich grzbietach pieką tak, że nie wiedzą co czynią [ Pobierz całość w formacie PDF ]