[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie.Jesteśmy długowieczni, ale śmiertelni: jest nas rzeczywiście dziewię-cioro  taka jest tradycja  ale Kapituła ciągle się odnawia.Co zaś do  nieogra-niczonych możliwości.To przecież niewyobrażalnej wagi brzemię.Jesteśmymagiczną tarczą, wiek po wieku przykrywającą tę oazę Rozumu, w którym takprzytulnie rozsiadła się wasza lekkomyślna cywilizacja.A jest ona przecież całko-wicie obca temu Zwiatu, w którym i ja, i pan się urodziliśmy.Zródziemie walczyz tym obcym ciałem, uderzając weń z całą mocą swej magii.Gdy udaje się namprzyjąć uderzenie na siebie  tracimy ciało, i to po prostu boli.Ale jeśli popeł-niamy błąd i uderzenie dosięga waszego światka.Na to, co wtedy odczuwamy,nie ma nawet w ludzkim języku nazwy.Cały ból Zwiata, cały strach Zwiata, całarozpacz Zwiata  oto zapłata za naszą pracę.Gdyby tylko pan wiedział, jak mo-że boleć pustka. Węgle pod kapturem jakby przyprószył popiół. Jednymsłowem: wątpię, czy warto zazdrościć nam naszych możliwości. Proszę wybaczyć  wymamrotał Haladdin. Nikt z ludzi nawet nie po-dejrzewa.opowiada się jakieś niestworzone.Ja sam też myślałem, że jeste-ście fantomami, którym nic do naszego realnego świata. Wręcz przeciwnie.Ja na przykład dobrze znam pańskie prace. Nie, poważnie?! Oczywiście.Moje gratulacje: to, co pan zrobił dwa lata temu w dziedziniebadania włókien nerwowych, otworzy nową epokę w fizjologii.Nie jestem pe-wien, czy trafi pan do szkolnych podręczników, ale do uniwersyteckich  gwa-rantuję.Jeśli tylko, w świetle ostatnich wydarzeń w tym Zwiecie, w ogóle będąistniały szkolne podręczniki i uniwersytety. Ta-ak?  przeciągnął nieco zdziwiony Haladdin.Co tam gadać  takaocena w ustach Sharha-Rany, jeśli to naprawdę jest Sharha-Rana, była przyjem-na.Może  przyjemna to niezbyt właściwe słowo, ale wielki matematyk chybakiepsko się wyznaje w obcej dla siebie dziedzinie. Sądzę, że się pan myli.Rzeczywiście, osiągnąłem co nieco w dziedzinie mechanizmów działania trucizni odtrutek, ale ta praca o włóknach nerwowych  to była po prostu przejścio-wa pasja.Kilka ciekawych eksperymentów, hipoteza, którą należy jeszcze we-ryfikować i weryfikować. Nigdy niczego nie mylę  zimno odciął Nazgul. Ta niewielka publi-70 kacja to najlepsza pańska rzecz, największe życiowe osiągnięcie, w każdym razieona uczyni pańskie nazwisko nieśmiertelnym.Mówię tak nie dlatego, że tak my-ślę, a dlatego, że to wiem.Posiadamy określone możliwości co do przewidywaniaprzyszłości i rzadko z nich korzystamy. No tak, przecież pana powinna interesować przyszłość nauki. W tym konkretnie przypadku interesowała mnie nie przyszłość nauki,a pan. Ja? Tak, pan.Ale niektóre aspekty i tak pozostały niejasne, dlatego więc przy-byłem tu, żeby zadać panu kilka pytań.Niemal wszystkie będą.dość osobiste,proszę więc o jedno: niech pan odpowiada tak szczerze, jak pan może, ale pro-szę nie zmyślać.tym bardziej, że to nie ma sensu.I przy okazji  proszę niekręcić głową we wszystkie strony! Dokoła waszego biwaku nie ma ani jednegoczłowieka w promieniu. Nazgul chwilę się zastanawiał .w promieniudwudziestu trzech mil, a pana druhowie będą spali, póki my nie skończymy.Noto jak? Zgadza się pan na rozmowę w takich warunkach? Jeśli dobrze zrozumiałem  krzywo uśmiechnął się zapytany  może panotrzymać odpowiedzi i bez mojego udziału. Mogę  zgodził się gość. Ale nie będę się do tego uciekał, w każdymrazie nie w rozmowie z panem.Chodzi o to, że zamierzam złożyć panu pewnąpropozycję, więc musimy jakoś, minimalnie przynajmniej, ufać sobie.Proszęposłuchać, pan zapewne sądzi, że przybyłem tu kupić pańską nieśmiertelną duszę? Haladdin burknął coś w odpowiedzi. Proszę o tym zapomnieć, to zupełnabzdura! Co jest bzdurą? Kupowanie dusz, ot co.Duszę, żeby pan wiedział, można otrzymać w pre-zencie, jako ofiarę, można nieodwołalnie stracić  to prawda, ale kupno i sprze-daż, to rzeczy zupełnie absurdalne.To jak w miłości, nie ma w niej miejsca nażadne  ty mnie, a ja tobie , ponieważ w przeciwnym przypadku żadna to mi-łość.A i nie tak znowuż interesująca ta pańska dusza, jeśli mam być szczery. Proszę mi powiedzieć. Zmieszne, ale poczuł się nieco dotknięty.Co w takim razie pana interesuje? Po pierwsze, interesuje mnie dlaczego świetny uczony porzucił pracę, bę-dącą dla niego nie środkiem zarobkowania, a sensem życia, i stał się lekarzempolowym w czynnej służbie. Może, na przykład, ciekaw był jak wygląda w praktyce mechanizm dzia-łania pewnych interesujących trucizn.Taki, wie pan, ogrom materiału ginie bezpożytku. To znaczy, że trafieni elfickimi strzałami żołnierze Armii Południe byli dlapana tylko doświadczalnymi królikami? Kłamstwo! Znam pana jak zły szeląg 71 poczynając od tych kretyńskich eksperymentów na sobie i kończąc na.Dlacze-go chce pan wyglądać na większego cynika, niż to jest w rzeczywistości? Przecież medycyna w ogóle predestynuje do cynizmu, a już praktycznamedycyna wojskowa w szczególności.Powinien pan wiedzieć, że każdy nowi-cjusz przechodzi taki test.Oto przywieziono trzech rannych: perforowana ranaw brzuch, ciężka rana uda  otwarte złamanie, utrata krwi, szok i cała reszta,i lekka rana ramienia.Operować można tylko po kolei.Od kogo zaczniesz? Wszy-scy nowicjusze odpowiadają:  Wiadomo  od rany brzucha. A nieprawda odpowiada egzaminator.Póki będziesz się z nim bawił  a ten i tak umrze z dzie-więćdziesięcioprocentowym prawdopodobieństwem  u drugiego, tego z udem,zaczną się komplikacje, i w najlepszym przypadku straci on nogę, a najpewniejteż kopnie w kalendarz.Tak więc należy zaczynać od najcięższego przypadku, aleod tego, który można jeszcze wyciągnąć  to znaczy od rannego w udo.A rannyw brzuch.Cóż, dać mu lek przeciwbólowy, a potem niech się wypowie Jedy-ny.Normalnemu człowiekowi może się to wydać szczytem cynizmu i nieczułości,ale na wojnie, gdy musisz wybrać między  zle i  bardzo zle , tylko tak możnapostępować.To, wie pan, w Barad-Dur przy herbatce z konfiturami można byłosobie tak gadać o bezcennym ludzkim życiu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl