Pokrewne
- Strona Główna
- Assollant Alfred Niezwykłe choć prawdziwe przygody kapitan
- Alfred Hitchcock Tajemnica czlowieka z blizna
- Alfred Rambaud Piercień cezara
- Robert Spector Amazon.com LOQM6VKFQ3XKAW744SJR
- Szklarski Alfred 5 Tajemnicza wyprawa Tomka
- Alfred Szklarski Tomek Wsrod Lowcow Glow
- pbi11
- McNaught Judith Raj
- Mercedes Lackey Zwiastun Burzy
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Smocze Werble
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nie-szalona.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fruwające, pierzaste klejnociki.- ileż w nich zagadek, ile trudu sprawiały badaczom, wśród których wielu było Polaków! Ojciec wspominał mu kiedyś o swych i Smugi kontaktach z Konstantym Branickim[82], protektorem nauk przyrodniczych w Polsce.Branicki, z zamiłowania ornitolog, organizował oraz finansował wyprawy naukowe do różnych krajów w celu zbierania okazów fauny.Dzięki niemu przyrodnik i podróżnik Konstanty Jelski kolekcjonował okazy fauny w Peru.Potem jego pracę kontynuował zoolog i podróżnik Jan Sztolcman.Zbadał on wybrzeże Peru i okolice źródeł Amazonki, którą przepłynął aż do Belem, skąd powrócił do Polski.Następnie razem z Siemiradzkim przebywał w Ekwadorze, a w końcu odbył wyprawę do Egiptu i Sudanu.Strzelec Jan Kalinowski, również zaangażowany przez Branickiego, przez trzynaście lat gromadził cenne zbiory w Brazylii i Peru.Tomek słyszał od ojca, na ile trudów i osobistych niebezpieczeństw byli narażeni polscy naukowcy - podróżnicy[83].Przeważnie w pojedynkę wyruszali w głąb nieznanych, dzikich krain, źle uzbrojeni i niedostatecznie wyposażeni.Ile ofiarności wymagało od Sztolcmana zdobycie zbioru okazów kolibra Loddigesia mirabilis, którego istnienie potwierdzał tylko jeden okaz tego ptaka, zdobyty w 1847 roku!Wnętrze Ameryki Południowej wciąż jeszcze było mało znane.Wciąż jeszcze w ostępach ginęli pojedynczy podróżnicy, jak i liczne dobrze wyposażone wyprawy.W dzikim Grań Pajonalu przepadł nawet tak doświadczony podróżnik jak Smuga.Z coraz większą dumą Tomek przypominał sobie nazwiska polskich naukowców i podróżników.Wśród nich znajdował się Józef Siemiradzki, geolog[84], który razem ze Sztolcmanem badał Ekwador, dorzecze Amazonki, Panamę i Antyle, a potem już sam podróżował po Brazylii i Argentynie.On to właśnie badał mało znane obszary Patagonii u stóp Andów i poprawił niedokładne mapy tych okolic.A Ignacy Domeyko w Chile? Odkrywał bogactwa naturalne Andów, założył pierwszy uniwersytet w Chile; jemu, jako dobroczyńcy ludzkości, wystawiono pomniki w wielu miastach[85].Tylu Polaków wsławiło się badaniami w Ameryce Południowej, a ilu jeszcze zasłuży się nauce w przyszłości[86]?Mało znany kontynent Ameryki Południowej wciąż intrygował wielu wybitnych przyrodników różnej narodowości.Interesowali się nim tacy naukowcy jak Humboldt, Darwin i d'Orbigny[87].Tomek aż napuszył się z dumy, że obok nazwisk tak sławnych ludzi znajdowały się w historii badań Ameryki Południowej również nazwiska polskich uczonych i badaczy.- Hejże, brachu! Źle się czujesz czy drzemiesz? - zawołał kapitan No wieki.Zamyślony Tomek drgnął i odwrócił się do przyjaciela.- Nie śpię, Tadku - odparł.- Po prostu różne myśli plątały mi się po głowie.- Nie baw się w filozofa na glodniaka.Pan Nixon mówi, że tylko patrzeć przystani na rzece.Już czas na kolację i odpoczynek.Nogi mi zdrętwiały od tego siedzenia w łodzi i w brzuchu burczy.- Nasi na "Santa Marii" siedzą teraz przy stole - mruknął Tomek.- Za godzinę i my będziemy jedli kolację.Już widać przystań - wtrącił Nixon.Przy prawym brzegu rzeki ukazała się prymitywna, chybotliwa platforma, zbudowana z pali drzewnych odartych z kory.Przy kilku łodziach przywiązanych lianami do przystani krzątała się grupka półnagich Indian.Na widok nadpływającej łodzi chwycili za łuki i strzelby, gdyż spotkania z obcymi w amazońskiej dżungli zawsze budziły niepokój.- Do stu zdechłych wielorybów! Niezbyt przyjaźnie nas tutaj witają - zawołał kapitan No wieki.- Mają się na baczności - odparł Tomek.W tej chwili na przystani rozbrzmiały przyjazne okrzyki.Wioślarze w łodzi ochoczo odpowiedzieli na nie i silniej uderzyli wiosłami w wodę.Wkrótce łódź przybiła do brzegu.Indianie Cubeo uprzejmie, lecz bez uniżoności witali Nixona, który dość często przyjeżdżał do obozów zbieraczy kauczuku.Z zachowania Indian od razu można było poznać, że lubią kierownika kompanii.Nixon przedstawił Tomka i Nowickiego jako przyjaciół Smugi.Błyski życzliwego zaciekawienia ukazały się w oczach Cubeów.Po krótkim powitaniu Indianie poprowadzili gości ku obozowi, który zbudowany był nad strumieniem wpadającym do rzeki Putumayo.Tomek i Nowicki ciekawie rozglądali się po obozie.Nigdzie nie było widać śladów napadu sprzed kilku miesięcy.W pobliżu magazynu kauczuku stały dwa baraki mieszkalne wzniesione na palach, a wokół nich stały szałasy indiańskie.Na platformie baraku ukazał się biały mężczyzna.- Oto Wilson, kierownik tego obozu i dwóch innych w pobliżu rzeki Japura - odezwał się Nixon na widok mężczyzny.- Cóż za miła wizyta?! - zawołał Wilson.- Czyżby przywiózł pan tak długo oczekiwanych gości z Europy?- Nie myli się pan, nareszcie przyjechali - odparł Nixon [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Fruwające, pierzaste klejnociki.- ileż w nich zagadek, ile trudu sprawiały badaczom, wśród których wielu było Polaków! Ojciec wspominał mu kiedyś o swych i Smugi kontaktach z Konstantym Branickim[82], protektorem nauk przyrodniczych w Polsce.Branicki, z zamiłowania ornitolog, organizował oraz finansował wyprawy naukowe do różnych krajów w celu zbierania okazów fauny.Dzięki niemu przyrodnik i podróżnik Konstanty Jelski kolekcjonował okazy fauny w Peru.Potem jego pracę kontynuował zoolog i podróżnik Jan Sztolcman.Zbadał on wybrzeże Peru i okolice źródeł Amazonki, którą przepłynął aż do Belem, skąd powrócił do Polski.Następnie razem z Siemiradzkim przebywał w Ekwadorze, a w końcu odbył wyprawę do Egiptu i Sudanu.Strzelec Jan Kalinowski, również zaangażowany przez Branickiego, przez trzynaście lat gromadził cenne zbiory w Brazylii i Peru.Tomek słyszał od ojca, na ile trudów i osobistych niebezpieczeństw byli narażeni polscy naukowcy - podróżnicy[83].Przeważnie w pojedynkę wyruszali w głąb nieznanych, dzikich krain, źle uzbrojeni i niedostatecznie wyposażeni.Ile ofiarności wymagało od Sztolcmana zdobycie zbioru okazów kolibra Loddigesia mirabilis, którego istnienie potwierdzał tylko jeden okaz tego ptaka, zdobyty w 1847 roku!Wnętrze Ameryki Południowej wciąż jeszcze było mało znane.Wciąż jeszcze w ostępach ginęli pojedynczy podróżnicy, jak i liczne dobrze wyposażone wyprawy.W dzikim Grań Pajonalu przepadł nawet tak doświadczony podróżnik jak Smuga.Z coraz większą dumą Tomek przypominał sobie nazwiska polskich naukowców i podróżników.Wśród nich znajdował się Józef Siemiradzki, geolog[84], który razem ze Sztolcmanem badał Ekwador, dorzecze Amazonki, Panamę i Antyle, a potem już sam podróżował po Brazylii i Argentynie.On to właśnie badał mało znane obszary Patagonii u stóp Andów i poprawił niedokładne mapy tych okolic.A Ignacy Domeyko w Chile? Odkrywał bogactwa naturalne Andów, założył pierwszy uniwersytet w Chile; jemu, jako dobroczyńcy ludzkości, wystawiono pomniki w wielu miastach[85].Tylu Polaków wsławiło się badaniami w Ameryce Południowej, a ilu jeszcze zasłuży się nauce w przyszłości[86]?Mało znany kontynent Ameryki Południowej wciąż intrygował wielu wybitnych przyrodników różnej narodowości.Interesowali się nim tacy naukowcy jak Humboldt, Darwin i d'Orbigny[87].Tomek aż napuszył się z dumy, że obok nazwisk tak sławnych ludzi znajdowały się w historii badań Ameryki Południowej również nazwiska polskich uczonych i badaczy.- Hejże, brachu! Źle się czujesz czy drzemiesz? - zawołał kapitan No wieki.Zamyślony Tomek drgnął i odwrócił się do przyjaciela.- Nie śpię, Tadku - odparł.- Po prostu różne myśli plątały mi się po głowie.- Nie baw się w filozofa na glodniaka.Pan Nixon mówi, że tylko patrzeć przystani na rzece.Już czas na kolację i odpoczynek.Nogi mi zdrętwiały od tego siedzenia w łodzi i w brzuchu burczy.- Nasi na "Santa Marii" siedzą teraz przy stole - mruknął Tomek.- Za godzinę i my będziemy jedli kolację.Już widać przystań - wtrącił Nixon.Przy prawym brzegu rzeki ukazała się prymitywna, chybotliwa platforma, zbudowana z pali drzewnych odartych z kory.Przy kilku łodziach przywiązanych lianami do przystani krzątała się grupka półnagich Indian.Na widok nadpływającej łodzi chwycili za łuki i strzelby, gdyż spotkania z obcymi w amazońskiej dżungli zawsze budziły niepokój.- Do stu zdechłych wielorybów! Niezbyt przyjaźnie nas tutaj witają - zawołał kapitan No wieki.- Mają się na baczności - odparł Tomek.W tej chwili na przystani rozbrzmiały przyjazne okrzyki.Wioślarze w łodzi ochoczo odpowiedzieli na nie i silniej uderzyli wiosłami w wodę.Wkrótce łódź przybiła do brzegu.Indianie Cubeo uprzejmie, lecz bez uniżoności witali Nixona, który dość często przyjeżdżał do obozów zbieraczy kauczuku.Z zachowania Indian od razu można było poznać, że lubią kierownika kompanii.Nixon przedstawił Tomka i Nowickiego jako przyjaciół Smugi.Błyski życzliwego zaciekawienia ukazały się w oczach Cubeów.Po krótkim powitaniu Indianie poprowadzili gości ku obozowi, który zbudowany był nad strumieniem wpadającym do rzeki Putumayo.Tomek i Nowicki ciekawie rozglądali się po obozie.Nigdzie nie było widać śladów napadu sprzed kilku miesięcy.W pobliżu magazynu kauczuku stały dwa baraki mieszkalne wzniesione na palach, a wokół nich stały szałasy indiańskie.Na platformie baraku ukazał się biały mężczyzna.- Oto Wilson, kierownik tego obozu i dwóch innych w pobliżu rzeki Japura - odezwał się Nixon na widok mężczyzny.- Cóż za miła wizyta?! - zawołał Wilson.- Czyżby przywiózł pan tak długo oczekiwanych gości z Europy?- Nie myli się pan, nareszcie przyjechali - odparł Nixon [ Pobierz całość w formacie PDF ]