Pokrewne
- Strona Główna
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Narodziny Smokow
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Moreta Pani Smokow z Pern
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Long Julie Anne Siostry Holt 02 Urocza i nieznona
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Mistrz Harfiarzy z Pern
- Raport Witolda Pileckiego
- Żygadło Hieronim Drzemiąca tajga. Wspomnienia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nie-szalona.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ku jej ogromnej uldze starsza dama przytaknęła i poprosiła gości, by raczyli spocząć po takdługiej podróży.- Czy mieliście dobrą drogę? - zapytała lekko Claudia.- Taką sobie - odrzekł natychmiast Thomas.- Po prostu okropną - powiedziała jego żona w tej samej chwili.- Na miłość boską, Rosie, czy musisz tak wiecznie narzekać? - zagrzmiał jowialnieThomas.- Jak wam zapewne wiadomo, Rose cierpi na nieustanne bóle głowy.Zawszedoprowadza się do migren tymi swoimi ziółkami i lekarstwami - dodał trochę zbyt głośno.Ze zdziwieniem Claudia zobaczyła błysk niechęci w oczach siostry, lecz zniknął, skryty zabladymi powiekami równie szybko, Jak się pojawił.Rose spuściła głowę na moment, po czymrozsiadła się wygodnie w fotelu i rozejrzała po pokoju.- Mój Boże, więc jednak nie udało ci się pozbyć tej plamy z sofy - zauważyła wysokim,słodko brzmiącym głosem.- Jak to dobrze, że przywiozłam coś, co może temu zaradzić.Tocudowny środek, który stosuje nasza kucharka.Może przywróci także kolor tym zasłonom?Claudia zacisnęła zęby.Rose najwyrazniej nie pamiętała, że plama była wynikiem małegowypadku panicza George a z ciastkiem wiśniowym, którego surowo zabroniono mu wnosić dotego pokoju.Tak czy inaczej, była to obrzydliwa kanapa, kupiona przez Emanuela w dniu jegoprzeprowadzki do Ravencroft.- Ależ moja droga - kontynuowała niewinnie Rose.- Przecież ty nie jesteś w żałobie!- Ano nie - odparła krótko Claudia.- Gdybym się was dziś spodziewała, włożyłabym cośbardziej stosownego.Jednak żałobę zdjęłam już dawno temu.I tak nosiłam ją tylko przygościach.W końcu Emanuel nie żyje od ponad roku.Rose zacisnęła usta, lecz nie odezwała się ani słowem.Była nijako wyglądającą kobietą,wyblakłą i bez temperamentu - co według Claudii było zasługą dziesięcioletniego małżeństwaz Thomasem - która zdawała sięwtapiać w otoczenie.- Czy mogę coś powiedzieć, pani Carstairs? - wtrącił się Fletcher Botsford nosowymgłosem; usadowił się na złocistej kanapce tuż obok Claudii i teraz ujął jej dłoń.- Uważam, żewygląda pani bardzo pięknie.- Wycisnął mokry pocałunek na jej ręce i pochylił głowę wgeście, który miał oznaczać szacunek.- Założę się, że nie spodziewałaś się zobaczyć z nami Fletchera, co? - zahuczał Thomas.-Musiałem go odciągnąć choć na trochę od wielkomiejskich przyjemności, jak sama rozumiesz.Zlicznotki z miasta nie bardzo chciały go wypuścić z rąk.Botsford skromnie spuścił oczy, lecz nadal trzymał dłoń Claudii.Wyswobadzając palce zjego spoconego uścisku, uśmiechnęła się.- Jak to miło, że cieszy się pan takim powodzeniem, panie Botsford - mruknęła cicho.-Zrozumiemy, jeżeli wkrótce będzie chciał pan wracać do Gloucester.Z pewnym poczuciem winy zobaczyła, jak mężczyzna się czerwieni.Fletcher właściwie niebył złym człowiekiem, ale Thomas już dawno powinien się zorientować, że ona nie zamierzapoślubić tego głupiego błazna.Dlaczego szwagier ciągle zmuszał ją do towarzystwa tegomłodzieńca? Dobrze wiesz dlaczego - pomyślała z zimną ironią.Nawet teraz, gdy goobserwowała, Thomas rozglądał się po pokoju z miną, której Claudia tak bardzo nielubiła.Zdawać się mogło, że to on jest właścicielem majątku.Cichy dzwięk za plecami przyciągnął jej uwagę.Odwróciła głowę i nagle oczy się jejrozszerzyły.Pchając przed sobą stoliczek do herbaty, zastawiony najlepszym srebrem iporcelaną, ubrany z największą uwagą i szykiem, do pokoju wszedł Jem January.- Pani życzyła sobie herbaty? - zapytał z powagą.Claudia nie była w stanie wydobyć z siebie głosu, więc tylko milcząco skinęła głową.Panna Melksham wstała z kanapy i gestem wskazała kamerdynerowi, gdzie ma postawićstolik.- Tu, January.Dziękuję.- Odwróciła się do siostrzenicy i zapytała spokojnie: - Czy chcesz,żebym nalała, kochanie?Claudia przez chwilę patrzyła w oczy Jemowi; odpowiedział jej ironicznym spojrzeniemszarych zrenic.Skinęła głową.Thomas uważnie przyglądał się kamerdynerowi, gdy ten zwielką uwagą i gracją roznosił herbatę i ciastka.Delikatna porcelana, z której Claudia byłabardzo dumna, nawet nie zabrzęczała w jego doświadczonych dłoniach.- Czy to ten człowiek zastąpił tego.jak mu tam? - zapytał Thomas.- Morgana.Zastąpił Morgana - odrzekła Claudia zaciskając dłonie.- Jest bardzo młody - zauważyła Rose, gdy kamerdyner stawiał przed nią filiżankę herbaty.- Może i tak, ale przyszedł do nas z doskonałymi referencjami - powiedziała cierpkoClaudia.Zobaczyła, że kąciki ust pozornie zajętego swoją pracą Jema unoszą się w uśmiechu.Dopilnował, by wszyscy obecni w pokoju zostali należycie obsłużeni, po czym ukłonił sięuprzejmie i wyszedł bez słowa.Claudia odetchnęła z ulgą.- W każdym razie zna się na tym, co robi - rzekł łaskawie Thomas.- Cieszę się, że wreszcieznalazłaś kogoś na zastępstwo tego.jak mu.Morgana.A teraz opowiedz nam, co się tuostatnio wydarzyło? Czy już dogadałaś się z Fosterem na temat wypasu owiec?Claudia szczerze nie znosiła omawiać interesów ze szwagrem.Dając mu wymijającąodpowiedz, rozpaczliwie szukała bezpieczniejszego tematu.Odwróciła się do Rose.- George wyrósł już na prawdziwego małego mężczyznę, nieprawdaż? Może trochę pózniej,gdy.odpoczniecie po podróży, zabiorę go do stajni, żeby zobaczył naszego nowego zrebaka.- Do stajni! - wykrzyknęła Rose z przerażeniem.- Nie sądzę, żeby to był.- yrebaka? - zapytał chrapliwym głosem Thomas, jakby nie słysząc reakcji żony.- CzyżbyJenny wreszcie się ozrebiła?- Wczoraj w nocy - odparła Claudia.Poczuła, że ogarniająca ją radość koi stargane nerwy.- Urodziła małego ogierka.Jesteśmy z niego bardzo dumni.Thomas też wyglądał na bardzo dumnego, zupełnie jak gdyby właśnie wygrał na loterii.- Jeżeli jest naprawdę ładny, moglibyśmy dostać za niego ładną sumkę od SelwynaMorthwaite a - powiedział ochoczo.- Spotkałaś go już kiedyś, prawda? Mieszka jakieś pięćmil stąd. Moglibyśmy? W Claudii aż zagotowało się z wściekłości.- On nie jest na sprzedaż, Thomasie.Zamierzamy go zostawić jako ogiera rozpłodowego,kiedy Czarodziej już nie będzie w stanie.Jonasz powiada, że.- Brednie! - wtrącił mało uprzejmie Thomas.- Czyżbyś nadał we wszystkim słuchała radtego starego głupca?Rose zaczęła kręcić się niespokojnie w fotelu, a panna Melksham wyraznie zesztywniała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Ku jej ogromnej uldze starsza dama przytaknęła i poprosiła gości, by raczyli spocząć po takdługiej podróży.- Czy mieliście dobrą drogę? - zapytała lekko Claudia.- Taką sobie - odrzekł natychmiast Thomas.- Po prostu okropną - powiedziała jego żona w tej samej chwili.- Na miłość boską, Rosie, czy musisz tak wiecznie narzekać? - zagrzmiał jowialnieThomas.- Jak wam zapewne wiadomo, Rose cierpi na nieustanne bóle głowy.Zawszedoprowadza się do migren tymi swoimi ziółkami i lekarstwami - dodał trochę zbyt głośno.Ze zdziwieniem Claudia zobaczyła błysk niechęci w oczach siostry, lecz zniknął, skryty zabladymi powiekami równie szybko, Jak się pojawił.Rose spuściła głowę na moment, po czymrozsiadła się wygodnie w fotelu i rozejrzała po pokoju.- Mój Boże, więc jednak nie udało ci się pozbyć tej plamy z sofy - zauważyła wysokim,słodko brzmiącym głosem.- Jak to dobrze, że przywiozłam coś, co może temu zaradzić.Tocudowny środek, który stosuje nasza kucharka.Może przywróci także kolor tym zasłonom?Claudia zacisnęła zęby.Rose najwyrazniej nie pamiętała, że plama była wynikiem małegowypadku panicza George a z ciastkiem wiśniowym, którego surowo zabroniono mu wnosić dotego pokoju.Tak czy inaczej, była to obrzydliwa kanapa, kupiona przez Emanuela w dniu jegoprzeprowadzki do Ravencroft.- Ależ moja droga - kontynuowała niewinnie Rose.- Przecież ty nie jesteś w żałobie!- Ano nie - odparła krótko Claudia.- Gdybym się was dziś spodziewała, włożyłabym cośbardziej stosownego.Jednak żałobę zdjęłam już dawno temu.I tak nosiłam ją tylko przygościach.W końcu Emanuel nie żyje od ponad roku.Rose zacisnęła usta, lecz nie odezwała się ani słowem.Była nijako wyglądającą kobietą,wyblakłą i bez temperamentu - co według Claudii było zasługą dziesięcioletniego małżeństwaz Thomasem - która zdawała sięwtapiać w otoczenie.- Czy mogę coś powiedzieć, pani Carstairs? - wtrącił się Fletcher Botsford nosowymgłosem; usadowił się na złocistej kanapce tuż obok Claudii i teraz ujął jej dłoń.- Uważam, żewygląda pani bardzo pięknie.- Wycisnął mokry pocałunek na jej ręce i pochylił głowę wgeście, który miał oznaczać szacunek.- Założę się, że nie spodziewałaś się zobaczyć z nami Fletchera, co? - zahuczał Thomas.-Musiałem go odciągnąć choć na trochę od wielkomiejskich przyjemności, jak sama rozumiesz.Zlicznotki z miasta nie bardzo chciały go wypuścić z rąk.Botsford skromnie spuścił oczy, lecz nadal trzymał dłoń Claudii.Wyswobadzając palce zjego spoconego uścisku, uśmiechnęła się.- Jak to miło, że cieszy się pan takim powodzeniem, panie Botsford - mruknęła cicho.-Zrozumiemy, jeżeli wkrótce będzie chciał pan wracać do Gloucester.Z pewnym poczuciem winy zobaczyła, jak mężczyzna się czerwieni.Fletcher właściwie niebył złym człowiekiem, ale Thomas już dawno powinien się zorientować, że ona nie zamierzapoślubić tego głupiego błazna.Dlaczego szwagier ciągle zmuszał ją do towarzystwa tegomłodzieńca? Dobrze wiesz dlaczego - pomyślała z zimną ironią.Nawet teraz, gdy goobserwowała, Thomas rozglądał się po pokoju z miną, której Claudia tak bardzo nielubiła.Zdawać się mogło, że to on jest właścicielem majątku.Cichy dzwięk za plecami przyciągnął jej uwagę.Odwróciła głowę i nagle oczy się jejrozszerzyły.Pchając przed sobą stoliczek do herbaty, zastawiony najlepszym srebrem iporcelaną, ubrany z największą uwagą i szykiem, do pokoju wszedł Jem January.- Pani życzyła sobie herbaty? - zapytał z powagą.Claudia nie była w stanie wydobyć z siebie głosu, więc tylko milcząco skinęła głową.Panna Melksham wstała z kanapy i gestem wskazała kamerdynerowi, gdzie ma postawićstolik.- Tu, January.Dziękuję.- Odwróciła się do siostrzenicy i zapytała spokojnie: - Czy chcesz,żebym nalała, kochanie?Claudia przez chwilę patrzyła w oczy Jemowi; odpowiedział jej ironicznym spojrzeniemszarych zrenic.Skinęła głową.Thomas uważnie przyglądał się kamerdynerowi, gdy ten zwielką uwagą i gracją roznosił herbatę i ciastka.Delikatna porcelana, z której Claudia byłabardzo dumna, nawet nie zabrzęczała w jego doświadczonych dłoniach.- Czy to ten człowiek zastąpił tego.jak mu tam? - zapytał Thomas.- Morgana.Zastąpił Morgana - odrzekła Claudia zaciskając dłonie.- Jest bardzo młody - zauważyła Rose, gdy kamerdyner stawiał przed nią filiżankę herbaty.- Może i tak, ale przyszedł do nas z doskonałymi referencjami - powiedziała cierpkoClaudia.Zobaczyła, że kąciki ust pozornie zajętego swoją pracą Jema unoszą się w uśmiechu.Dopilnował, by wszyscy obecni w pokoju zostali należycie obsłużeni, po czym ukłonił sięuprzejmie i wyszedł bez słowa.Claudia odetchnęła z ulgą.- W każdym razie zna się na tym, co robi - rzekł łaskawie Thomas.- Cieszę się, że wreszcieznalazłaś kogoś na zastępstwo tego.jak mu.Morgana.A teraz opowiedz nam, co się tuostatnio wydarzyło? Czy już dogadałaś się z Fosterem na temat wypasu owiec?Claudia szczerze nie znosiła omawiać interesów ze szwagrem.Dając mu wymijającąodpowiedz, rozpaczliwie szukała bezpieczniejszego tematu.Odwróciła się do Rose.- George wyrósł już na prawdziwego małego mężczyznę, nieprawdaż? Może trochę pózniej,gdy.odpoczniecie po podróży, zabiorę go do stajni, żeby zobaczył naszego nowego zrebaka.- Do stajni! - wykrzyknęła Rose z przerażeniem.- Nie sądzę, żeby to był.- yrebaka? - zapytał chrapliwym głosem Thomas, jakby nie słysząc reakcji żony.- CzyżbyJenny wreszcie się ozrebiła?- Wczoraj w nocy - odparła Claudia.Poczuła, że ogarniająca ją radość koi stargane nerwy.- Urodziła małego ogierka.Jesteśmy z niego bardzo dumni.Thomas też wyglądał na bardzo dumnego, zupełnie jak gdyby właśnie wygrał na loterii.- Jeżeli jest naprawdę ładny, moglibyśmy dostać za niego ładną sumkę od SelwynaMorthwaite a - powiedział ochoczo.- Spotkałaś go już kiedyś, prawda? Mieszka jakieś pięćmil stąd. Moglibyśmy? W Claudii aż zagotowało się z wściekłości.- On nie jest na sprzedaż, Thomasie.Zamierzamy go zostawić jako ogiera rozpłodowego,kiedy Czarodziej już nie będzie w stanie.Jonasz powiada, że.- Brednie! - wtrącił mało uprzejmie Thomas.- Czyżbyś nadał we wszystkim słuchała radtego starego głupca?Rose zaczęła kręcić się niespokojnie w fotelu, a panna Melksham wyraznie zesztywniała [ Pobierz całość w formacie PDF ]