[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miała odbyć tę ceremonię na następnym Spotkaniu.Charoli i jego banda zobaczyli ją samą i wszyscy ją przymusili.- Wszyscy? Przymusili? Gwałtem? - Jondalar nie posiadał się z oburzenia.- Dziewczynę, jeszcze nie kobietę.Trudno mi w to uwierzyć!- Wszyscy - potwierdził Laduni, a zimny gniew w jego gło­sie był groźniejszy niż jakiekolwiek wzburzenie.- Nie puścimy tego płazem! Nie wiem, czy znudziły im się samice płaskogło-wych, czy też znaleźli sobie inną wymówkę, ale tego już za dużo.Zadali jej ból, krwawiła.Mówi, że nigdy więcej nie chce mieć do czynienia z żadnym mężczyzną.Odmówiła udziału w rytuale kobiecości.- To straszne, ale trudno mieć jej to za złe.To nie jest sposób na pokazanie młodej kobiecie Daru Matki.- Jej matka boi się, że jeśli odmówi uhonorowania Matki ceremonią kobiecości, to nigdy nie będzie miała dzieci.- Chyba ma rację, ale co można zrobić? - spytał Jondalar.- Jej matka żąda kary śmierci dla Charoliego i chce, żebyśmy wypowiedzieli krwawą zemstę jego jaskini.Zemsta jest jej pra­wem, ale krwawa zemsta może zniszczyć wszystkich.Poza tym to nie jaskinia Charoliego jest powodem kłopotów.To ta jego banda, a kilku z nich nawet nie jest z tej samej jaskini.Wysłałem wiadomość do Tomasiego, który jest tam przywódcą, i zapro­ponowałem plan działania.- Jaki plan?- Uważam, że wszyscy Losadunai muszą się połączyć i rozbić tę bandę.Mam nadzieję, iż Tornasi zgodzi się ze mną t razem przekonamy wszystkich, że tych młodych mężczyzn należy spro­wadzić z powrotem i oddać pod nadzór jaskiń.Zaproponowałem mu również, żeby pozwolił matce Madenii na zemstę, zamiast prowadzić krwawą wojnę.Tomasi jednak jest krewnym matki Charoliego.- To będzie dla niego trudna decyzja - powiedział Jondalar.Zauważył, że Ayla przysłuchiwała się uważnie.- Czy ktoś wie, gdzie jest ta banda? Nie mogą mieszkać z żadnymi z waszych ludzi.Nie wierzę, że jakakolwiek jaskinia Losadunai dałaby schronienie takim łotrom.- Na południe stąd jest jałowa okolica z podziemnymi rze­kami i wieloma jaskiniami.Krążą pogłoski, że ukrywają się w ja­skini na skraju tego obszaru.- Trudno będzie ich znaleźć, skoro jest tam wiele jaskiń.- Nie mogą cały czas siedzieć w jaskini.Muszą zdobywać żywność.Można ich więc wytropić i pójść za nimi.Dobremu tropicielowi będzie łatwiej znaleźć ich ślady niż ślady jakiegoś zwierzęcia, ale potrzebna jest współpraca wszystkich jaskiń.Nie minie wiele czasu, a ich znajdziemy.- A co z nimi wówczas zrobicie? - Tym razem pytanie zadała Ayla.- Myślę, że jak się raz tych młodych łajdaków rozdzieli, nietrudno będzie zerwać ich więzi z bandą.Każda jaskinia da sobie na swój sposób radę z jednym czy z dwoma.Wątpię, czy większość z nich naprawdę chce żyć poza społecznością Losa­dunai i nie należeć do żadnej jaskini.Któregoś dnia zapragną mieć towarzyszki życia, a nie ma wielu kobiet, które chciałyby żyć tak jak oni.- Chyba masz rację - zgodził się Jondalar.- Tak mi żal tej młodej kobiety - odezwała się Ayla.- Jak jej na imię? Madenia? - Na twarzy miała wyraz głębokiej troski.- Mnie też jej żal - powiedział Jondalar.- Chciałbym tu zostać i pomóc, ale jeśli wkrótce nie przeprawimy się przez lodowiec, będziemy musieli czekać do następnej zimy.- Już może być zbyt późno na przeprawę - rzekł Laduni.- Zbyt późno? Ależ jest mróz, jest zima.Wszystko mocno za­marzło.Wszystkie szczeliny powinny być wypełnione śniegiem.- Tak, teraz jest zima, ale późna.Wszystko może się zdarzyć.Jeszcze nadal istnieje szansa, że udałoby się przejść, lecz jeśli fen przyjdzie wcześnie - co jest możliwe - szybko roztopi śnieg.Lodowiec może być wtedy zdradliwy, a w obecnej sytuacji nie sądzę, by bezpieczna była droga dookoła, przez terytorium płaskogłowych na północy.Ostatnio nie są zbyt przyjaźni.Cha-roli i jego banda wzbudzili ich wrogość.Nawet zwierzęta chronią swoje samice i będą walczyć w ich obronie.- Nie są zwierzętami.- Ayla wystąpiła w obronie klanu.-Są ludźmi, po prostu są innego rodzaju ludźmi.Laduni ugryzł się w język; nie chciał obrazić gościa.Mając tak bliski kontakt ze zwierzętami, może traktuje wszystkie zwie­rzęta jak ludzi.Skoro wilk jej broni i ona obchodzi się z nim jak z człowiekiem, czy można się dziwić, że również płasko­głowych uważa za ludzi? Wiedział, że są sprytni, ale nie są ludźmi.W trakcie tej rozmowy zgromadził się wokół nich tłumek.Niewysoki, szczupły mężczyzna w średnim wieku, z rozburzoną czupryną, uśmiechnął się nieśmiało i powiedział:- Nie uważasz, że powinieneś im dać odpocząć, Laduni?- Zastanawiałam się, czy masz zamiar trzymać ich tutaj i roz­mawiać przez cały dzień - dodała stojąca obok kobieta.Była pulchna, odrobinę niższa od mężczyzny, który odezwał się po­przednio, i miała przyjazną twarz.- Przepraszam, oczywiście masz rację.Pozwól, że was przed­stawię.- Spojrzał najpierw na Aylę, po czym zwrócił się do mężczyzny: - Losaduno, Który Służysz Matce w Jaskini Gorą­cego Źródła Losadunai, to jest Ayla z Obozu Lwa Mamutoi, wybrana przez Lwa Jaskiniowego, chroniona przez Niedźwiedzia Jaskiniowego, Córka Ogniska Mamuta.- Ognisko Mamuta! Też jesteś więc Tą Która Służy Matce -rzekł mężczyzna z uśmiechem zdziwienia, zanim ją powitał.- Nie, jestem Córką Ogniska Mamuta.Mamut uczył mnie, ale nigdy nie przeszłam ceremonii inicjacji - wyjaśniła Ayla.- Ale urodzona przy Ognisku Mamuta! Musisz być także wybrana przez Matkę, poza wszystkim innym - powiedział z wyraźnym zachwytem mężczyzna.- Losaduna, jeszcze jej nie powitałeś - skarciła go pulchna kobieta.Losaduna spojrzał na nią zmieszany.- O, rzeczywiście.Te wieczne formalności.W imieniu Duny, Wielkiej Matki Ziemi, witam cię, Aylo z Mamutoi, wybrana przez Obóz Lwa Córko Ogniska Mamuta.Stojąca obok niego kobieta westchnęła i pokiwała głową.- Wszystko pomieszał, ale jeśli chodziłoby o jakąś mało zna­ną ceremonię czy legendę o Matce, pamiętałby wszystko do­kładnie.Ayla nie mogła powstrzymać uśmiechu.Jeszcze nie spotkała nikogo Służącego Matce, który wydawałby się mniej nadawać do pełnienia tej funkcji.Ci, których znała, byli pewnymi siebie, wyjątkowymi jednostkami i emanowała z nich moc.Zupełnie nie byli podobni do tego roztargnionego, nieśmiałego mężczyzny, który nie zwracał uwagi na swoją powierzchowność i zachowy­wał się przyjaźnie i dość lękliwie.Ta kobieta zdawała się jednak wiedzieć, na czym polega jego siła, a Laduni okazywał mu sza­cunek.Losaduna był najwyraźniej czymś więcej, niż widać było na pierwszy rzut oka.- Nie szkodzi - powiedziała Ayla do kobiety.- Właściwie niczego nie pomylił.- Była przecież wybrana także przez Obóz Lwa; adoptowana, nie zaś urodzona wśród nich.Zwróciła się do mężczyzny, który ujął jej obie ręce: - Pozdrawiam Tego Który Służy Wielkiej Matce Wszystkich i dziękuję ci za powitanie, Losaduna.Uśmiechał się na dźwięk innej nazwy Duny, a głos zabrał Laduni:- Solandio z Losadunai, urodzona w Jaskini Górskiej Rzeki, towarzyszko życia Losaduny, to jest Ayla z Obozu Lwa Mamutoi, wybrana przez Lwa, chroniona przez Wielkiego Niedźwiedzia, Córka Ogniska Mamuta.- Pozdrawiam cię, Aylo z Mamutoi, i zapraszam do naszej izby - odparła Solandia.Pełne tytuły i powiązania zostały już wypowiedziane wystarczającą ilość razy.Nie sądziła, by musiała je znowu powtarzać.- Dziękuję ci, Solandio.Losaduni spojrzał z kolei na Jondalara [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl