[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.20  W przyszłym tygodniu będę w tej okolicy polował z psami  oznajmił na zakończenie.Sądzę, że wyruszymy w środę około dziewiątej ze Stanton Wood.Wspominam o tym wnadziei, że wybierze się tam pani zobaczyć, jak szykujemy się do łowów.Jeśli tylko dopiszepogoda, proszę wyświadczyć nam ten zaszczyt i osobiście powiedzieć  darzbór.Kiedy goście odjechali, siostry wymieniły zdziwione spojrzenia. Cóż za niewymowny zaszczyt!  wykrzyknęła w końcu Elżbieta. Któż by pomyślał, żelord Osborne wybierze się do Stanton.Jest bardzo przystojny  ale Tom Musgrave i tak bijego na głowę.Jest o wiele zabawniejszy i wytworniejszy od swego przyjaciela.Cieszę się, żelord Osborne ani razu się do mnie nie odezwał, bo nie chciałabym być zmuszona dokonwersowania z tak wybitną osobistością.Tom natomiast jest bardzo miły, nieprawdaż? Czysłyszałaś, że gdy tylko wszedł, zapytał, gdzie są panna Penelopa i panna Margaret? Ta wizytawytrąciła mnie zupełnie z równowagi.Cieszę się wszelako, że Nanny nie nakryła jeszczestołu serwetą, wyglądałoby to nad wyraz niezręcznie.Powiedzenie, że Emmie wizyta lorda Osborne a ani trochę nie pochlebiła, byłobykłamstwem i znaczyłoby, że jest to dziewczyna wyjątkowo dziwna, ale jej zadowolenie niebyło bynajmniej niezmącone.Przybycie dostojnego gościa mile połechtało jej próżność, alezadrasnęło dumę.Wolałaby się raczej dowiedzieć, że pragnął tej wizyty, ale nie ośmielił sięjej złożyć, niż zobaczyć go w Stanton.Pośród różnych niemiłych uczuć, przyszło jej nagle dogłowy pytanie, czemu pan Howard nie dostąpił przywileju odwiedzenia jej w towarzystwiejego lordowskiej mości? Uznała jednak, że albo o tej wizycie nic nie wiedział, albo odmówiłwzięcia w niej udziału, uważając ją za impertynencję i wykroczenie przeciwko dobrymobyczajom.Pan Watson także nie był zachwycony, usłyszawszy, co się wydarzyło.Poirytowanyuporczywym bólem i nieskłonny do wyrozumiałości, bez ogródek dał wyraz swoimuczuciom. Fiu! Fiu! Cóż takiego skłoniło lorda Osborne a do złożenia nam wizyty? Mieszkamy tuod czternastu lat i jak dotąd nikt z ich rodziny nas nie zauważał.To zapewne niemądrywymysł tego wałkonia, Toma Musgrave a.Nie mogę złożyć rewizyty.A nawet gdybym mógł to i tak bym nie chciał.Kiedy więc Tom Musgrave odwiedził ich ponownie, polecono mu przeprosićmieszkańców Osborne Castle, że stan zdrowia pana Watsona nie pozwala mu odwzajemnićwizyty.Wymówka była aż nadto wystarczająca.Tydzień czy dziesięć dni minęło spokojnie, nim nowa, trwająca blisko pół dnia krzątaninanie przerwała zgodnego i pełnego serdeczności życia obu sióstr, których wzajemne oddanierosło, w miarę jak coraz lepiej się poznawały.Zakłócił ich spokój list, zapowiadającynieoczekiwany przyjazd pana Roberta Watsona wraz z małżonką.Państwo Watsonowie mieliodwiezć Margaret do domu, żywiąc przy tym nadzieję, że przy okazji poznają swą siostręEmmę.Oczekiwanie na tę wizytę zajęło myśli obu sióstr i przynajmniej jednej z nich całkowiciewypełniło czas.Ponieważ Jane była kobietą zamożną, przygotowania do jej przyjęciatraktowano poważnie.A że Elżbieta więcej miała dobrych chęci niż umiejętności wprowadzeniu domu, nie obyło się bez pośpiechu i krzątaniny.Czternastoletnia rozłąka z bliskimi sprawiła, że bracia i siostry byli dla Emmy zupełnieobcy.Jednak oczekując przybycia Margaret, lękała się nie tylko jej obcości; na podstawietego, co o niej słyszała, sądziła, że ma także inne powody do obaw.Obawiała się, że dzieńprzybycia całej gromadki do Stanton będzie ostatnią chwilą sielanki w rodzinnym domu.Robert Watson pracował jako prawnik w Croydon i znakomicie radził sobie w swymfachu.Był zadowolony zarówno z siebie samego, jak i z faktu, że poślubił jedyną córkęmecenasa, w którego kancelarii terminował; panna miała sześć tysięcy funtów posagu.PaniRobertowa była nie mniej od męża zadowolona z wysokości tej sumy, dzięki niej posiadała21 bowiem teraz w Croydon przyzwoity dom, mogła wydawać w nim eleganckie przyjęcia inosić piękne stroje.Jeśli chodzi o urodę, nie odznaczała się niczym nadzwyczajnym, a jejusposobienie cechowały arogancja i zarozumialstwo.W przeciwieństwie do niej Margaret nie była pozbawiona urody: miała wiotką, ślicznąfigurę i sporo wdzięku, choć rysy jej twarzy były raczej zbyt mało wyraziste niż ładne.Kiedyjednak jej oblicze tężało z gniewu lub niepokoju, ślady jakiejkolwiek urody znikały zeńzupełnie.Widząc swą siostrę po tak długiej rozłące, starała się odnosić do niej  podobnie jakdo wszystkich obcych osób  mile i przyjaznie.Jej pragnienie okazania siostrzanej sympatiiobjawiało się ani na chwilę nie znikającym z twarzy uśmiechem oraz powolnym cedzeniemsłów.Była tak  zachwycona, mogąc znów zobaczyć najdroższą Emmę , że z trudem wymawiałakażdą sylabę. Jestem pewna, że zostaniemy przyjaciółkami  oświadczyła z uczuciem, kiedy usiadłyobok siebie w salonie.Emma nie wiedziała, co ma odpowiedzieć.Nie próbowała też nawetnaśladować sposobu mówienia siostry.Pani Robertowa Watson zerkała na nią z ciekawością ipełnym satysfakcji współczuciem  jej myśli od pierwszej chwili krążyły wokół utraconegoprzez dziewczynę spadku po ciotce.Cały czas rozważała też, o ileż lepiej być córkądżentelmena z Croydon nizli siostrzenicą starej kobiety, która przy byle okazji gotowa jestrzucić się w ramiona irlandzkiego kapitana.Robert był beztrosko miły  jak przystało na brata i człowieka zamożnego.Bardziejpochłaniały go dyskusje z listonoszem, pomstowanie na przesadne podnoszenie cen przezpocztę i przyglądanie się podejrzanej półkoronówce niż powitanie siostry, która nie miała jużteraz odziedziczyć żadnego majątku, jakim mógłby zarządzać. Stan waszej drogi jest po prostu haniebny, Elżbieto  powiedział. Jeszcze gorszy niżdawniej.Na niebiosa! Gdybym tu mieszkał, zażądałbym jej naprawienia.Kto jest teraz u wasmierniczym?Państwo Robertowie Watson zostawili w Croydon córeczkę, o którą teraz serdeczniedopytywała się Elżbieta, żałując, że bratanica nie przyjechała razem z rodzicami. To miło z twojej strony, że o nią pytasz  odparła pani Watson. Zapewniam cię, żeciężko nam było przekonać Augustę, by zechciała zostać w domu.Musiałam skłamać, żejedziemy tylko do kościoła i wkrótce wrócimy.Ale sama rozumiesz: nie można jej byłozabrać bez niani; bardzo dbam o to, by zawsze miała odpowiednią opiekę. Słodkie maleństwo!  zawołała Margaret. Konieczność rozstania się z nią niemalzłamała mi serce. Czemu więc było ci tak spieszno, żeby od niej uciec?  odparła pani Robertowa. Jesteśniegodziwym stworzeniem.Kłóciłam się o to z tobą przez całą drogę, prawda? Cóż to zawizyta! W głowie się nie mieści! Wiecie, jak jestem szczęśliwa, goszcząc was wszystkie wswoim domu, i chciałabym, żebyście zostawały u nas przynajmniej przez kilka miesięcy.Bardzo mi więc przykro  dodała z dowcipnym uśmiechem  że tej jesieni nie zdołaliśmyuczynić Croydon miejscem milszym twemu sercu. Ależ najdroższa Jane, nie zawstydzaj mnie swoimi kpinami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl