[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Połączenie działało bez zakłóceń.Yoda zamrugał ciężkimi, opadającymi powiekami - cowyglądało tak, jakby był znudzony - ale jednocześnie po-ruszył długimi uszami, w czym Oui-Gon rozpoznał oznakęzdziwienia.- A zatem być może, że Xanatos wielkie zło planuje,powiadasz? - rzekł Yoda.- Dobrze, że to odkryłeś, Oui--Gonie, tak.Ale na reakcję jeszcze nie czas.Podejrzewam, że on ma zamiar przejąć władzę na64 Uczeń Jedi - Jude Watson  02.Mroczny PrzeciwnikBandomeer - odparł Qui-Gon.- Tej planety nie stać nawojnę.Trzeba zapobiec walce.- Ale twoim celem bezpieczeństwo jest, hmm? A to powolnych posunięć wymaga.Dowodów nie masz - zauwa-żył mistrz.- Plików nie udało ci się przejrzeć.- Udało mi się przejrzeć jego.Xanatosa.- Aha, aż taki pewien jesteś? W sprawie Xanatosa za-wsze byłeś pewien.Qui-Gon zamilkł.Na swój spokojny sposób mistrz Yodaudzielił mu upomnienia.Rzeczywiście, był pewien Xanato-sa.Bronił go za każdym razem, gdy Yoda dawał mułagodne ostrzeżenia dotyczące ucznia.- Za długo od przeszłości się odgradzałeś, Qui-Gonie- powiedział po chwili milczenia Yoda.- Teraz przed niąuciekasz.Ale to już długo nie potrwa; wkrótce odwrócić sięi stanąć do walki będziesz musiał.- Skoro tak mówisz, mistrzu.- Qui-Gon usiłował ukryćzniecierpliwienie.Z wysiłkiem próbował zastanowić sięnad mądrymi słowami Yody.Lekceważenie jego rad jesz-cze nigdy nikomu nie wyszło na dobre.- Wykorzystać taktykę Xanatosa przeciwko niemu mu-sisz - poradził Yoda.- Bawi się z tobą.Na razie przestrze-gać zasad gry będziesz, tak.Miejsce na popełnienie błędu65 Uczeń Jedi - Jude Watson  02.Mroczny Przeciwnikmu dasz i powinie mu się noga.Sztuka polega na tym,żeby zaczekać na to.- Tak - odparł Qui-Gon - teraz to widzę.- Już miałprzerwać połączenie, kiedy Yoda uniósł dłoń.Jeszcze jedno - powiedział.- pytanie do ciebiemam.Dlaczego nie mówisz Obi-Wanowi całej prawdy, Qui-Go-nie? On nie wie o tym, jak sądzę.A przecież, choć w innymmiejscu, na ten sam ślad co ty wpadł.- To prawda - przyznał Jinn.- Ale nie ma potrzeby,żeby dowiedział się już teraz.To by go naraziło na niebez-pieczeństwo.Robię to dla jego dobra.- Kiedy mistrz akceptuje ucznia, uczeń akceptuje nie-bezpieczeństwo - odpowiedział Yoda.- Zapominasz, że Obi-Wan nie jest moim uczniem -zareplikował chłodno Qui-Gon.- Po prostu jesteśmy aku-rat na tej samej planecie, a to różnica.Yoda wolno pokiwał głową.- Różnica w zaufaniu, tak.Ty myślisz, że łatwiejprzeszłość niż przyszłość zmienić.Qui-Gon poczuł przypływ irytacji.-To nielogiczne -powiedział.- Nie da się zmienić przeszłości.- Nielogiczne, racja - zgodził się Yoda.- Więc czemutak myślisz? - Wciąż kiwając głową, przerwał połączenie.66 Uczeń Jedi - Jude Watson  02.Mroczny PrzeciwnikQui-Gon stanął obok wychodzącego na wschód - naBandor - okna.Jak zwykle, rozmowa z Yodą sprawiła, żezaczął podawać w wątpliwość własne motywy.Dlaczegoodrzucił propozycję pomocy ze strony Obi-Wana? A jeśli,nie ostrzegając go przed Xanatosem, wystawił chłopca najeszcze gorsze niebezpieczeństwo? Popełnił błąd.l choćczasem dojście do tego wniosku zabierało mu dużo czasu,to uświadomiwszy to sobie, zawsze działał prędko.Włączył komunikator i wysłał wiadomość do Obi-Wana.Zwykle chłopiec odpowiadał bezzwłocznie.Teraz upłynęłodziesięć minut i Qui-Gon zaczął się niepokoić.Nadał wiadomość do Si Treemby i również nie dostałodpowiedzi.Zamknął oczy i zebrał Moc.l wtedy to poczuł,coś mrocznego, coś jakby pustkę.Obi-Wan był w niebez-pieczeństwie.Ktoś zaczął walić do drzwi.Qui-Gon poszedł otwo-rzyć, wiedząc już, że czeka go zła wiadomość.W korytarzu stała Clat'Ha.Lśniące rude włosymiała w nieładzie, z zielonych oczu wyzierał niepokój.- Właśnie rozmawiałam z Si Treembą - oznajmiła bezwstępu.- Obi-Wan zniknął.67 Uczeń Jedi - Jude Watson  02.Mroczny PrzeciwnikROZDZIAA 11Póki miał zamknięte oczy, słyszał szum morza.Amoże tak mu dudniło w skroniach?Obi-Wan ostrożnie otworzył oczy.Znajdował się w podłużnym, wąskim, nisko sklepionympomieszczeniu.Wzdłuż ścian ciągnęły się rzędyszerokich łóżek.W nogach każdego z nich leżała zwiniętapościel.Był sam.Jego miecz świetlny gdzieś zniknął,podobnie jak komunikator.Ktoś obandażował mu żebra i ramię i założył cośna szyję.Chłopiec pomacał to.Coś jakby obręcz alboobroża.Gładka w dotyku, raczej bez zapięcia, którepozwoliłoby ją zdjąć.Może było to jakieś urządzeniewspomagające proces leczenia.Uniósł głowę i natychmiast syknął głośno z bólu.Oddychał powoli, narzucając myślom spokój, tak jak gonauczono.Przyjął swój ból.Przyjął go jak przyjaciela,mówiącego mu, że jego ciało zostało zranione.68 Uczeń Jedi - Jude Watson  02.Mroczny PrzeciwnikPodziękował mu za zwrócenie na to jego uwagi, lskoncentrował wolę na zdrowieniu.Ból zelżał odrobinę już po chwili, pozwalając Obi-Wa-nowiwstać.Wysoko w górze zauważył wąskie okno.Starającsię nie stracić równowagi, stanął na palcach na jednym złóżek i wyjrzał na zewnątrz.Ogarnęła go czarna rozpacz.Za oknem kilometramiciągnęło się bezkresne szare morze.Nie zobaczył aniskrawka lądu.%7ładnych statków.Tylko wielką platformę i jejwysokie, wyrastające z wody szyby.Od razu domyślił się, gdzie jest - na Wielkim MorzuBandomeer, zajmującym połowę powierzchni planety.Za-pewne na jakiejś dalekomorskiej platformie wydobywczej.Okopalniach dalekomorskich krążyły tylko pogłoski; niemówiło się o nich głośno.%7łycie było na nich surowe i nie-bezpieczne; wielu górników nie wracało z takich miejsc.- O, więc już nie śpisz.Obi-Wan odwrócił się, zaskoczony.W drzwiach staławysoka postać o bardzo smutnym wyglądzie.Miała białeobwódki wokół oczu i ciemne skórę, która wyglądała tak,jakby łuszczyła się białymi płatami.Ręce tej istoty były nie-przeciętnie długie - sięgały poniżej kolan - i wydawały sięzrobione z gumy.69 Uczeń Jedi - Jude Watson  02.Mroczny Przeciwnik- Jak się czujesz? Martwiłem się o ciebie - powiedziałstwór, ale zanim Obi-Wan zdążył odpowiedzieć, zachi-chotał i zawołał: - Skłamałem! To nieprawda!- Kim jesteś? - spytał Kenobi.W głowie mu się zakrę-ciło, zmusił wiec umysł do odzyskania jasności.Ostrożniezszedł na podłogę.- A co cię to obchodzi? Nazywam się Guerra.JestemPhindianinem.Różni tu trafiają, najróżniejsi.A skoro jużo tym mówimy, to rusz się, mały Człowieku.Guerra bez ostrzeżenia wyrzucił rękę przed siebie,sięgnął nią miedzy dwa łóżka i zacisnął dłoń na nadgar-stku Obi-Wana.- Spieszy mi się do roboty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl