[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W moim ostatnim zbiorze opowiadań jest jedno, które szczególnie lubię, “Poranek Gedeona".- Głos Kelly brzmiał teraz śpiewnie, niczym muzyka odległego wodospadu.- To był jego ostatni poranek.Gdy jadł śniadanie, matka rozwaliła mu głowę sie­kierą.Max i Annie siedzieli bez słowa, nie mają odwagi głośniej ode­tchnąć.Kelly przechyliła głowę jak ptak obserwujący robaka.- Właściwie było to zupełnie niezrozumiałe.Tyle razy przedtem powtarzała mu, by nie wchodził do kuchni w zabłoconych butach, gdy właśnie umyła podłogę,W ciemnym salonie zamajaczyła nagle wizja wiejskiej kuchni zbroczonej krwią.- Motywy.Tak, Elliot miał rację.Pisząc, wykorzystujemy całą naszą wiedzę, wszystko, co widzimy i czujemy.Czasami zbieramy okruchy cudzego życia, podobnie jak sroka gromadzi świecące ka­wałki połamanej broszki.Zbieramy je i łączymy w coś zupełnie no­wego i odmiennego, jednak ta nowa jakość zawsze bierze początek w przeszłości.Naszej wspólnej przeszłości.- Twojej także - wtrąciła miękko Annie.Kelly skinęła głową.Siedząc w staromodnym fotelu z wysokim oparciem, z rękami skromnie złożonymi na kolanach i szczupłymi ramionami obciągniętymi zielonym swetrem, wyglądała niemal jak dziecko.- Moja przeszłość - i Elliot.Moja przeszłość i moja teraźniej­szość.Wiecie, Elliot miał rację co do mnie i mylił się jednocześnie.- Czy może nam to pani wyjaśnić? - nalegał Max niskim, łagod­nym tonem.Kelly w zamyśleniu pokiwała głową.- To bardzo interesujące.Zawsze wracamy do motywów.Elliot nie rozumiał, że dla mnie nie miało żadnego znaczenia, czy rozpowie o wszystkim, czy nie, czy poda prawdziwą wersję czy fałszywą.Przy­puszczam, że wyciągnął tę historię od którejś z moich szkolnych ko­leżanek.To wydarzyło się podczas studiów.Czy był pan kiedyś na południu stanu Arkansas? Kelly zwracała się teraz bezpośrednio do Maxa.- Gdyby pan był, może lepiej by pan teraz zrozumiał.Czy wie pan, że gdy się przemierza bagna Arkansas, można natknąć się na jeziora całkowicie osłonięte drzewami, a z gałęzi tych drzew zwi­sają węże.Znowu ten senny, marzycielski uśmiech.- Wyobraźcie sobie podobny obraz.Ciemność pod cyprysami, spokojna, szmaragdowa woda i grube węże kołyszące się na gałę­ziach.Arkansas - kraina ciszy, ciemności i opuszczenia.O tak, wła­śnie opuszczenia.Wiele rodzin żyje tam przez długie wieki bez żad­nego kontaktu ze światem zewnętrznym.Ale moja siostra Pamela i ja poszłyśmy razem do collge'u.Wiedziałam, że Pamela jest nieco dziwna, ale sądziłam, że gdy będę w pobliżu, wszystko się ułoży Wynajęłyśmy skromny pokoik w pensjonacie oddalonym o dwie przecznice od campusu.Pamela uczęszczała na kursy rysunku i ma­larstwa.- Głos Kelly ożywił się nagle.- Ona naprawdę świetnie rysuje.Gdy jest szczęśliwa, maluje roześmiane dzieci, gdy jest nieszczę­śliwa.Najpierw odnaleziono psa sąsiadów mieszkających tuż obok nas.Miał poderżnięte gardło.Potem była papuga z ukręconym łbem.Nasza gospodyni miała kota, pięknego kota, który sypiał na jedwabnej poduszce i jadał specjalne pożywienie.- Ręce Kelly poru­szały się, jakby głaskała kota.Annie nie pytała, co się stało z tym kotem.Nie chciała wiedzieć.- Pamela?Oczy Kelly skoncentrowały się na Maxie.- Powiedziałam, że to ja byłam winna, że chciałam przeprowa­dzić eksperyment związany z psychologią stresu.Obiecałam, że to się już więcej nie powtórzy.Czy rozumie pan, dlaczego tak postąpi­łam?- Żeby chronić siostrę.- Tak.Inaczej zamknięto by ją w zakładzie, a tego by nie zniosła.Ja nigdy jej nie zamykam.Pozwalam jej chodzić, gdzie chce, tyle że zawsze czuwam w pobliżu.Ataki takie jak dzisia nie zdarzają się często.Myślę, że wyczuła moje zdenerwowanie; ona jest bardzo wrażliwa na atmosferę, Teraz już wszystko w porządku.Dostała środek uspokajający, po którym będzie spała przez całą noc, a jutro się obudzi w znakomitym nastroju i pójdziemy razem na plażę w po­szukiwaniu najpiękniejszych okazów morskich jeży.- Dlaczego nic zaprowadzisz jej do lekarza? Przecież ona jest chora.Powinnaś to wiedzieć studiowałaś psychologię.W zielonych oczach Kelly, zwróconych teraz ku Annie, nie było widać śladu rozmarzeniu- Sporo o mnie wiesz.- Dlaczego nie oddasz jej do szpitala?Pod niemal przezroczy skórą Kelly wyraźnie rysowały się nie­bieskie żyłki.- Nigdy.Nawet nie zdajesz sobie sprawy, czym by to było dla niej.Byłaś kiedyś w szpitalu dla umysłowo chorych? Brązowe ściany i cementowe podłogi, ludzie o pustym nieobecnym spojrzeniu odzia­ni w zielone kitle, lekarze, którzy nie potrafią właściwie potraktować choroby, gdyż sami jej nie rozumieją.- Zawahala się i dalej mówiła tak cicho, że Annie musiała się pochylić, by ją usłyszeć.- Byłaby tam śmiertelnie wystraszona i niezwykle samotna.- Historia tych incydentów ze zwierzętami musi być odnotowana w pani papierach w college'u - powiedział Max żywo.- Stąd pochodzą informacje Elliota.Czy naprawdę byłoby pani obojętne, gdyby zaczął głośno o tym mówić?- A dlaczego miałabym się tym przejmować?- Ponieważ ktoś mógłby odkryć prawdę o Pameli i nalegać na jej odosobnienie.- Nigdy bym na to nie pozwoliła.- Kelly dumnie podniosła gło­wę.Była bezlitosnym, nieubłaganym i niebezpiecznym przeciwni­kiem, niezwykle przewidującym, i doskonale zdawała sobie z tego sprawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl