[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twarz intruza pozostawała wciąż w mroku.Obszedł stolik dookoła i usiadł naprzeciw niej.Miał gęste, czarne włosy; płomień świec odbijał się w ciepłych oczach koloru wody morskiej.Twarz była ogorzała od wiatru i słońca.Patrzył na nią, jakby oczekując słów powitania.Nie doczekał się; uśmiechnął się szeroko - i w całym lokalu zrobiło się jaśniej.- Cóż to, Heidi Milligan, naprawdę mnie nie poznajesz? Przypomniała sobie wreszcie i odczuła radosny dreszcz.- Pitt! O mój Boże, Dirk Pitt!Spontanicznie ujęła dłońmi jego głowę, przyciągnęła do siebie i pocałowała w usta.Pitt osłupiał ze zdziwienia.Kiedy wreszcie go puściła, usiadł prosto i z niedowierzaniem potrząsnął głową.- To zadziwiające, jak mało mężczyźni wiedzą o kobietach.Spodziewałem się w najlepszym razie uścisku ręki.Na policzkach Heidi pojawił się rumieniec.- Zaskoczyłeś mnie w momencie słabości.Rozczuliłam się nad swoim marnym losem i nagle zobaczyłam przyjaciela.no i trochę mnie poniosło.Pitt delikatnie uścisnął jej dłonie.Uśmiech zniknął z jego twarzy.- Bardzo zasmuciła mnie wiadomość o śmierci admirała Bassa.To był porządny facet.Jej wzrok przygasł.- Na szczęście nie cierpiał długo.Stracił przytomność i odszedł.- Gdyby nie jego dobrowolna interwencja, ta afera Vixena mogła się skończyć fatalnie - przypomniał sobie Pitt.- Pamiętasz, jak się poznaliśmy?- Tak: przyjechałem do jego domu koło Lexington w Wirginii, żeby zrobić wywiad w tej sprawie; był już na emeryturze.- A ja pomyślałam wtedy, że znowu jakiś urzędas przyjeżdża zawracać mu głowę.Potraktowałam cię okropnie.Przez chwilę Pitt patrzył na nią w milczeniu.- Był dla ciebie kimś bardzo bliskim, prawda? Przytaknęła.- Żyliśmy razem prawie półtora roku.To był facet ze starej, dobrej szkoły, ale nie proponował mi małżeństwa.Zawsze mówił, że to bez sensu, żeby młoda kobieta wiązała się na trwałe z kimś, kto już jedną nogą jest w grobie.Pitt dostrzegł w jej oczach łzy i szybko zmienił temat.- Nie obrazisz się chyba, jeśli powiem, że wyglądasz dziś jak pensjonarka na pierwszej w życiu randce.- Przeciwnie.To wspaniały komplement i we właściwym momen­cie.- Heidi uśmiechnęła się z wdzięcznością.Wyprostowała się i rozejrzała po sali.- Ale nie powinnam ci zabierać za wiele czasu.Chyba jesteś tu z kimś?- Nie, jestem sam.Korzystam z krótkiego urlopu i doszedłem do wniosku, że najlepiej odpocznę w jakiejś cichej, spokojnej knajpce.- Cieszę się, że cię spotkałam - powiedziała nieśmiało.- Wystarczy, że rozkażesz, a będę twoim niewolnikiem aż do świtu.Spojrzała na niego i nagle przestała widzieć i słyszeć wszystko, co działo się wokół.Spuściła skromnie wzrok.- No to rozkazuję - szepnęła.Zaledwie weszli do pokoju, Dirk wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł na łóżko.- Nie ruszaj się - powiedział.- Sam wszystko zrobię.Rozbierał ją powoli, systematycznie, nie zapominając nawet o kol­czyku w uchu.Starał się przy tym jak najmniej jej dotykać, wzmagając w niej głód oczekiwania.Nie spieszył się.Ciekawe, pomyślała, ile kobiet poddawał już takiej słodkiej torturze.W bezdennej głębi jego oczu dostrzegła iskrę pożądania i jeszcze bardziej ją to podnieciło.Nagle poczuła jego wargi na swoich: były gorące i wilgotne.Z radością poddała się, kiedy ujął mocnymi dłońmi jej biodra i przyciągnął do siebie.Wszystkie tkanki jej ciała zaczęły tętnić nie kontrolowanym pulsem.Kiedy wreszcie Dirk wszedł w nią, jej ciche westchnienia przeszły w otwarty krzyk.A potem była już tylko nie kończąca się furia rozkoszy.Rozdział 10Najrozkoszniejsza faza snu to nie początek i nie środek nocy, ale ostatnie minuty przed przebudzeniem.To właśnie wtedy przez śpiący umysł przebiegają żywe, barwne fantazje.W takim momencie dzwonek telefonu brutalnie przywracający nas do rzeczywistości brzmi jak zgrzyt żelaza po szkle.Heidi cierpiała podwójnie: nie dość, że telefon dzwonił jak wściekły, to jeszcze od drzwi pokoju dobiegało głośne, niecierpliwe stukanie.Jej myśli z trudem uwalniały się z kokonu snu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl