[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aletrzeba!Sp´dziliÊmy jeszcze tylko dwa wspólne dni w Brukseli u syna Herma-na i zebraliÊmy si´ do odjazdu.Hermanowie stali na balkonie, a ja z sa-mochodu powiewa"am im przez okienko malutkà foliowà flagà.To onaprzywita"a nas przy wjeêdzie do domu ludzi, którzy z takim rozp´demweszli w nasze Ýycie.B´dziemy t´sknili za nimi, za Holandià, oni b´dàt´sknili za nami.A my zrobimy wszystko, aby przyjechali do Polski.Minà" rok.Rok cudownej, przyjacielskiej korespondencji, w której oninas zapraszali do Holandii, a my ich do Polski.I wreszcie uda"o nam si´nak"oniç Hermana i Antoinette do odwiedzenia nas.W czerwcu napisa-li, Ýe przyp"ywajà niemieckim promem 18 sierpnia.ByliÊmy ogromnieszcz´Êliwi.Zdzis"aw zaplanowa" natychmiast ca"y ich pobyt.ChcieliÊmy,aby poza Trójmiastem zobaczyli Warszaw´, Kraków, marzyliÊmy o sp"y-wie Dunajcem.Niestety nie planowaliÊmy wyjazdu do Zakopanego, po-niewaÝ Herman kilka lat wczeÊniej przeszed" zawa" serca, a wi´c Tatrymog"yby okazaç si´ dla niego niebezpieczne.Od 1 do 15 sierpnia 1980 roku byliÊmy z m´Ýem poza Polskà i na trzydni przed przyjazdem Holendrów przylecieliÊmy do Gda’ska.A w Gda’-sku tymczasem wybuch" polski Sierpie’ 1980.Strajki, komunikacja niedzia.Problemy nawet z chlebem.Co b´dzie z przyjazdem Holendrów?StawaliÊmy na g"owie, aby przez te trzy dni zaopatrzyç dom.Osiemna-stego nakry"am do obiadu i pojechaliÊmy do Nowego Portu.Prom przy-p"ynà".Widaç go by"o z daleka, ale nie móg" wejÊç do portu.Nie mia" gokto przycumowaç.Pracownicy portowi teÝ strajkowali.By" ch"odnydzie’.Ja lekko ubrana, nieprzygotowana na wystawanie nad wodà.Go-dziny up"ywa"y, a prom wciàÝ nie wchodzi".Wreszcie nadano komuni-kat, Ýe jednak wp"ynie, a za"oga sama go zacumuje, ale nikt z pasaÝerównie zejdzie na làd, tylko zaokr´tujà si´ ci, którzy majà odp"ynàç.Niechcemy wierzyç, Ýe nasi przyjaciele nas nie odwiedzà.Dalej czekamy.- 112 - DrÝ´ z zimna i przeraÝenia, a Zdzis"aw tuli mnie do siebie, choç teÝ jestbardzo zdenerwowany.Odurza mnie zapach pachnàcego groszku przy-branego holenderskimi barwami, którego wiàzank´ dla Antoinette trzy-ma w r´ku Zdzis"aw.Wreszcie kolos wp"ywa do portu i.Nagle z górne-go pok"adu sp"ywa w dó" bardzo d"uga bia"o-czerwona flaga.Sprawaszybko si´ wyjaÊnia.To Antoinette zrobi"a d"ugi jedwabny bia"o-czerwo-ny szal i razem z Hermanem stojà, trzymajàc go w r´kach.S"ysz´ kocha-nego Hermana, wo"ajàcego mnie po imieniu, widz´ Antoinette z chus-teczkà przy oczach.P"acze.I ja p"acz´.Wiemy juÝ, Ýe Holendrzy nieprzekroczà progu naszego domu, Ýe nie zobaczà Polski, dla której majàtyle sympatii i tyle ÝyczliwoÊci.W porcie okropny krzyk.To rozmowy mi´dzy ludêmi na promie, a ty-mi, którzy na nich czekali.Zdzis"aw podaje wreszcie przez kogoÊ wiàzank´ pachnàcego groszkudla Antoinette, która za chwil´ wtula w kwiaty zap"akanà twarz.A po-tem nagle wiadomoÊç, Ýe pasaÝerowie mogà zejÊç na chwil´ do komorycelnej i tam zobaczyç si´ z bliskimi.Jedyna szansa, aby si´ chociaÝ uca-"owaç.BoÝe, jak bardzo p"akaliÊmy wszyscy czworo! Tylko Herman sta-ra" si´ Ýartowaç i tulàc mnie, tak "adnie powiedzia":  Wiesz, BoguÊ, war-to by"o odbyç t´ podróÝ, aby ci´ przynajmniej uca"owaç.Podali nam ja-kieÊ drobiazgi i wrócili na pok"ad.Prom sta" jeszcze d"ugo.PasaÝerowiesi´ okr´towali, nasi Holendrzy tkwili na pok"adzie, a my  na brzegu.W pewnym momencie Herman zniknà" mi z pola widzenia.Antoinet-te gestem da"a nam do zrozumienia, Ýe poszed" do kajuty zaÝyç coÊ naserce.Ogarn´"o mnie przeraÝenie.PrzecieÝ on by" po zawale! Ale zachwil´ znowu zobaczy"am jego kochanà, zawsze uÊmiechni´tà twarz.I odp"yn´li.Znowu minà" rok i przysz"o lato.Tym razem my lecieliÊmy do Holan-dii.I znowu Hermanowie i niezapomniane wspólne chwile.Z ich kosz-marnego  pobytu w Polsce pozosta"a tylko zasuszona wiàzanka pachnà-cego groszku.Pi´kny dom w Bloemendaalu znowu by" pe"en ludzi, pol-skoÊci i tego zdrowego, beztroskiego Êmiechu.Nadszed" dzie’ odlotu.Na lotnisku p"aka"am, a Herman ca"ujàc mniena poÝegnanie powiedzia":  BoguÊ, nie wolno ci p"akaç.Przyrzeknij mi,Ýe nie b´dziesz p"aka"a przy Ýadnym ze mnà poÝegnaniu.Przyrzek"am.A potem czas bieg" coraz szybciej.T´skniliÊmy za sobà wzajemnie takbardzo, Ýe Holendrzy nie chcieli czekaç do nast´pnego lata.Zaprosili nasna BoÝe Narodzenie.Marzyli, abyÊmy urzàdzili u nich polskie Êwi´ta.Zdzis"aw zdoby" wszystkie najpi´kniejsze nagrania polskich kol´d, a jau"oÝy"am spis polskich potraw na Wigili´.Wys"aliÊmy depesz´, Ýe przylatujemy 19 grudnia 1981.- 113 - 13 grudnia, jak wielu ludziom wtedy, zmieni" i nasze plany.Pami´tam,co powiedzia" Zdzis"aw, kiedy dowiedzieliÊmy si´, Ýe wyjazd do Holandiijest na razie niemoÝliwy:  Hermana juÝ nie zobaczymy.Mia"am Ýal dom´Ýa, Ýe powiedzia" coÊ tak potwornego.A jednak.10 marca 1982 roku otrzyma"am pierwszà od czasu wprowadzeniaw Polsce stanu wojennego kart´ z Holandii.Bodewesowie napisali, Ýeczekajà na nas i proszà, abyÊmy jak najpr´dzej przyjechali.Napisali, Ýenasz dom jest w ich domu i najpóêniej na Âwi´ta Wielkanocne musimybyç w Bloemendaal.12 marca przysz"a depesza, Ýe Herman zmar" nagle w"aÊnie tego dnia,kiedy dotar"a do nas pocztówka.Trudno opisaç, jak bardzoprzeÝyliÊmy odejÊcie Hermana.W czasie jego pogrzebu w PolsceÊwieci"o cudowne s"o’ce.To takjakby Herman uÊmiecha" si´ domnie ostatni juÝ raz, rysujàcswoje s"oneczniki.Patrzy"am najego fotografi´ i myÊla"am: Herman, jak tu nie p"akaç? Jawiem, przyrzek"am ci, Ýe nie b´-d´ p"aka"a przy Ýadnym poÝe-gnaniu z Tobà, ale tego ostatecz-30.Antoinette i Herman  nasi holenderscynego poÝegnania przecieÝ nieprzyjacieleprzewidzia"am.I nie by"o ci da-ne zobaczyç Polski, kraju, którego bia"o-czerwone barwy tak ukocha"eÊ.DziÊ, gdy myÊl´ o Hermanie, brzmi mi w uszach to, co powiedzia"przy ostatnim poÝegnaniu ze mnà:  PomyÊl, BoguÊ, jakie to pi´kne.Prze-cieÝ w naszym wieku powoli traci si´ przyjació", bo odchodzà.A my przy-jació" zyskaliÊmy i to z Polski, z kraju o tak smutnej historii.1981- 114 - FRANCJA I FRANCUZIChyba w roku 1954 przyjecha" do Warszawy, Teatr Popularny z Pary-Ýa, z przedstawieniem Cyda Racine a z Gérardem Philipe w roli tytu"o-wej.Dostanie si´ do teatru na ten spektakl graniczy"o z cudem.Mia"amjednak to szcz´Êcie i obejrza"am Gérarda  by" Êwietny.Pokaza" prawdzi-wà klas´ i do tego wszystkiego jeszcze tak pi´knie wyglàda" w swoim ko-stiumie.Po przedstawieniu ruszy"am za kulisy i jakoÊ dopcha"am si´ doaktora.Uda"o mi si´ nawet zamieniç z nim kilka s"ów.By" bardzo bez-poÊredni, emanowa" wdzi´kiem, tak dobrze znanym z jego filmów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl