[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chętnie podejmę ryzyko przed-stawienia panu mojego punktu widzenia, jeśli zechce pan posłuchać.OczywiścieWalt również będzie mile połechtany, jeśli uda mu się pana tu wetknąć.Widzi pan,on sądzi, że przechytrzył mnie swą całkowitą szczerością i otwartością w otacza-niu mnie swymi ludzmi. Pan zaś  zauważył Paul  uważa, iż przechytrzył jego.94  Ja wiem, że tak jest w istocie  odparł Tyne z uśmiechem. I maminteligentnego przyjaciela, który też tak twierdzi. A zatem, rzecz załatwiona  skwitował Paul.Wstał, razem z nim podnieślisię Tyne i Eaton. Chciałbym poznać pańskiego inteligentnego przyjaciela. Kiedyś to może nastąpi  odparł Tyne.Wymienili uściski dłoni. W istocie, sądzę, że tak się stanie.To właśnie jego opinia zadecydowałao tym, że przyjąłem pana do swego zespołu.Paul spojrzał bystro na Naczelnego.Z ostatnimi słowami wyraz twarzy Ty-ne a zmienił się nagle.Ta zmiana była tak szybka i tak szybki był powrót donormalności, że niemożliwe było określenie, co właściwie mignęło w tej twarzy.Przypominało to nagłe obnażenie klingi. Poczekam zatem  zakończył Paul, a Eaton wyprowadził go na zewnątrz.Opuściwszy gmach kompleksu Kwatery Głównej Naczelnego Inżyniera Zwia-ta, rozdzielili się.Eaton wrócił do swych zajęć, Paul zaś odszukał Jase a.Przechodząc przez drzwi apartamentu Nekromanty i wsuwając klucz do kie-szeni, usłyszał głosy.Jeden należał do Jase a.Drugi jednak.Paul zatrzymał sięusłyszawszy ten głos, był głębokim, dzwięcznym i sarkastycznie brzmiącym ba-sem Blunta. Jase  mówił Blunt  zdaję sobie sprawę z tego, że niekiedy posądzaszmnie o to, iż zbyt wiele czasu poświęcam na udawanie playboya.z tym jednakmusisz się pogodzić. Walt! Wcale tak nie myślę!  sądząc po głosie, młodszy mężczyzna byłponury i zmęczony. Któż, spośród wszystkich ludzi, mógłby powiedzieć to-bie, co masz robić? Po prostu chciałbym wiedzieć, co zamierzasz, na wypadekgdybym musiał przejąć kierowanie biegiem naszych spraw. Jeśli przejmiesz władzę, pokierujesz sprawami po swojemu i tak powinnobyć  odparł Blunt. Zajmujmy się przeszkodami wtedy, gdy się wyłaniają, niewcześniej.Być może, nie będziesz musiał brać spraw w swoje ręce.Kto wszedł?Przy ostatnich słowach Paul, mijając zakręt w przedpokoju, wchodził właśniedo saloniku apartamentu Jase a.Przejście w ścianie do biura w mieszkaniu Kantelibyło otwarte i Paul zobaczył przez nie szerokie barki i plecy Blunta i częściowozasłoniętą nimi zdumioną twarz Jase a. To ja, Formain  oznajmił Paul i ruszył w stronę przejścia w ścianie.Jasejednak szybko przeszedł obok Blunta i wkroczył do swego mieszkania, zamykającza sobą drzwi do biura. O co chodzi?  spytał Paula. Wygląda na to, że jestem teraz członkiem osobistego sztabu NaczelnegoInżyniera Zwiata  oznajmił Paul.Ponad ramieniem Jase a spojrzał na zamkniętąścianę. Tam jest Walter Blunt, nieprawdaż? Chciałbym z nim pomówić.Minął Jase a, podszedł do ściany i odsunął ją.Zobaczył za nią puste biuro.95  Gdzie on się podział?  zwrócił się do Jase a. Wyobrażam to sobie tak  zakpił Jase  że gdyby chciał zostać i pomówićz tobą, to pewnie by został.Paul odwrócił się i wszedł do biura.Idąc dalej, dotarł do położonych głębiejpokojów Kanteli.Nie było tu nikogo.Przy drzwiach wejściowych nie spostrzegłjednak nic, co świadczyłoby o tym, że Walter Blunt tędy wychodził.Paul wrócił do mieszkania Nekromanty.Nie zastał Jase a, który najwyrazniejteż już wyszedł.Paul, zakłopotany i zmieszany, miał już zamiar pójść za jegoprzykładem, kiedy wejście do pokoju Jase a otworzyło się z cichym trzaskiemi ktoś wszedł.Oczekujący Blunta, Jase a lub ich obu razem Paul znieruchomiał z wrażenia,gdy w pokoju pojawiła się Kantela [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl