Pokrewne
- Strona Główna
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006
- Young Samantha On Dublin Street 04 Sztuka uwodzenia
- Sztuka wyznaczania i osiagania Marcin Kijak full
- Alan Loy McGinnis Sztuka Motywacji (2)
- McGinnis Alan Loy Sztuka Motywacji
- Alan Loy McGinnis Sztuka Motywacji
- Clifford Francis Trzecia strona medalu
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Gabriel Richard A. Scypion Afrykański Starszy największy wódz starożytnego Rzymu
- Gilgamesz Epos starozytnego dwurzecza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- achtenandy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To w nas wzbudza ciekawość, a bez tego dzieło66Upadnie, choćby w inne ozdoby świeciło.Część piękna się podoba, ale próżna praca,Gdy całą sztukę jedna nić droga pozłaca.Natenczas ma zupełną dzieło doskonałość.Gdy i części w nim piękne, i piękna z nich całość.Proste, skromne powinno być dzieła zaczęcie,Bez najmniejszej wysady.Ten, który nadęcieHukliwą trąbą dzieje opiewać zaczynaSwojego bohatyra, i Latony synaZmiało na pomoc wzywa, cóż godnego dalejW dziele swoim nam powie, żebyśmy nie spali?Czy się równie potrafi utrzymać w robocie?Ledwie co podniósł skrzydła, jużci leży w błocie;Nie dotrzymał nam słowa, choć obiecał siła,Tak drobną mysz w połogu góra urodziła.Jak mi się ten podoba, co się nie nadyma,Co mało obiecuje, a wiele dotrzyma!Podając bohatyra czasom wiekopomnym,Tak zaczyna swe dzieło, tonem prostym, skromnym: Walki i męża powiem, który naprzód z TrojeZjechawszy, na brzeg włoski przybił nawy swoje.Wiele ten był i ziemią, i morzem trapiony,Gwałtem bogów i gniewem okrutnej Junony.Potem się coraz wyżej do góry podnosi,Szumy wiatrów i srogie flagi morza głosi,A dalej śmielszym jeszcze postępując rymem,Tajne bogów wyroki ogłasza nad Rzymem,67Jak nad całym obejmie światem panowanie.Toż się w czarne spuściwszy Erebu otchłanie,Liczy straszne piekielnych dziwolągów maryI okrutne bezbożnych ludzi w piekle kary,I sędziów nieujętych wyroki straszliwe.Wreszcie wszedłszy na pola Elizu szczęśliweStawia duchów wybranych orszak znakomity,Którym winien Rzym rady i miecza zaszczyty.Nie zawsze trzeba górno na Pegazie latać,Lecz wspaniałość słodyczą, wdzięk mocą przeplatać,Tysiączne z rozmaitych stron ozdoby ściągnąć,Wspaniałość z przyjemnością słodkim węzłem sprzągnąć;Wystawić bohatyry podziwienia godne,I w szczęściu, i w nieszczęściu zawsze z sobą zgodne,Wspaniałym tchnące sercem, w urazach otwarte,A nawet, mimo swoich wad, szacunku warte.W tym Homer jest przedziwny.Homer niezrównany [21]:U niego jedne idą po drugich odmiany;W wszelkie bujny piękności i - cudowną cnotą -Czego się tylko dotknie, to przemieni w złoto.Umie wydać naturę, umie wydać ludzi,Zawsze bawi przyjemnie i nigdy nie nudzi.Nie znając niewolnego w swych dziełach porządku,Idzie prostym do końca biegiem od początku.Sama się rzecz wykłada, a w długiej osnowieNic zdrożnego od swego zamiaru nie powie.W nim więc sobie smakujmy, on naszym jest wzorem,68Kto go kocha, ten będzie niepodłym autorem.Już ojciec ten poetów polskie suknie wwleka,Już wspaniały Wirgili Sarmatą od wieka,Już Tass lepiej niż w włoskim wygląda w tym stroju,Już i Milton mieć będzie suknie tegoż kroju,Już w słowiańskim ubiorze chodzi Henryjada [22](Tylko czemu tak długo w ukryciu być rada?).Ale kto twórczy dowcip dostawszy udziałemNa coś większego piórem odważy się śmiałem?Kto przykładem Chocimskiej wojny zapalonyGłośne ku bohatyrów czci nawiąże strony?Cne narodu dowcipy, którym się dziwimy,Które pięknymi dotąd wsławiacie się rymy! -Niech kogo z was odwaga zagrzeje szczęśliwa,Niech sarmackiego wodza dzieje nam opiewa,Niech tak szacownym dziełem język ubogaci!Zaiste, on korzyści prac swoich nie straci,On sobie wieniec chwały niezwiędły zarobi;Pięknym go Bakciorelli pędzlem przyozdobi,Lebrun go wyrznie dłutem na miedzi lub stali,A naród wdzięczen pracy szacownej pochwali.Gdy trajedyja swojej używała sławyWystawując ludowi bohatyrskie sprawy,Zwróciły się dowcipy do innej uciechy.Nie samą tylko trwogą, lecz trefnymi śmiechyStarały się lud bawić i genijusz wprawnyZostał w Atenach twórcą komedyi dawnej [23].69Greczyn, trefny z natury, lubił z drugich szydzić,Nikomu nie darować, każdego zawstydzić.Do szyderstw Eupol, Kratyn, Arystofan skoryTego, kto niezasłużne odbierał honory,Kto się wyniósł tą drogą, którą nie należy,Kto swą zrobił fortunę z publicznej kradzieży,Kto przyszedł do ubóstwa przez głupie utraty,Kto rzucając swe łoże, cudze zrywał kwiaty,Kto na drugich zbójeckim napadał żelazem -Wolno grali na scenie.I gdyby wyrazemSzpetnym nie wykraczali a złością bezwstydną,Granych osób nie brali mask na scenę szydnąI oszczędzali ludzi, karcąc ludzkie wady,Daliby wielkie sceny komicznej przykłady.Lecz zbyt wolne teatru otworzyli wrota,Nie uszła ich szyderstwa ni mądrość, ni cnota,A nawet sam Sokrates, mąż nieporównany,Przed głupim był pospólstwem na teatrze grany.Trzeba było aż prawem swawolą poskromićI poetów ukarać, i aktorów zgromić,Zakazać twarz udawać, wymieniać nazwiska.Stały się przystojniejsze zatem widowiska,Gdy przed dowcipem znikła bezczelność obmierzła.Komedyja bawiła, lecz osób nie gryzła;Karciła obyczaje, wyszydzała błędy,Lecz szanowała cnoty, zasługi, urzędy.W skromnym wierszu Menandra dokładnie wydany70I skąpiec nieużyty, i oszust doznany,I bezecny łakomca, i kostera gołySzedł na scenę.Każdy się śmiał z innymi wspoły,Zmiał się z takich widoków, żartował i szydził,A znalazłszy ich w sobie obraz, sam się wstydził.Tak zręczną komedyja przyprawiona sztuką -Była razem zabawą ludu i nauką.Kto więc bawić i karcić na teatrze żąda,Niechajże bystrym okiem w serce ludzkie wgląda,Niech zna jego słabości, co dziwak, co sknera,Co skąpiec nieużyty, co brzydki przechera,Co łgarz z wytartym czołem, co zuchwalec butny,Co rozrzutnik, co podły, co filut wierutny,A co człowiek poczciwy.Biegły w świata szkole,Pewnie dobrze każdego potrafi grać rolę.On wszystkim stanom własne nada charaktery,On ludzkich obyczajów obraz wyda szczery [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.To w nas wzbudza ciekawość, a bez tego dzieło66Upadnie, choćby w inne ozdoby świeciło.Część piękna się podoba, ale próżna praca,Gdy całą sztukę jedna nić droga pozłaca.Natenczas ma zupełną dzieło doskonałość.Gdy i części w nim piękne, i piękna z nich całość.Proste, skromne powinno być dzieła zaczęcie,Bez najmniejszej wysady.Ten, który nadęcieHukliwą trąbą dzieje opiewać zaczynaSwojego bohatyra, i Latony synaZmiało na pomoc wzywa, cóż godnego dalejW dziele swoim nam powie, żebyśmy nie spali?Czy się równie potrafi utrzymać w robocie?Ledwie co podniósł skrzydła, jużci leży w błocie;Nie dotrzymał nam słowa, choć obiecał siła,Tak drobną mysz w połogu góra urodziła.Jak mi się ten podoba, co się nie nadyma,Co mało obiecuje, a wiele dotrzyma!Podając bohatyra czasom wiekopomnym,Tak zaczyna swe dzieło, tonem prostym, skromnym: Walki i męża powiem, który naprzód z TrojeZjechawszy, na brzeg włoski przybił nawy swoje.Wiele ten był i ziemią, i morzem trapiony,Gwałtem bogów i gniewem okrutnej Junony.Potem się coraz wyżej do góry podnosi,Szumy wiatrów i srogie flagi morza głosi,A dalej śmielszym jeszcze postępując rymem,Tajne bogów wyroki ogłasza nad Rzymem,67Jak nad całym obejmie światem panowanie.Toż się w czarne spuściwszy Erebu otchłanie,Liczy straszne piekielnych dziwolągów maryI okrutne bezbożnych ludzi w piekle kary,I sędziów nieujętych wyroki straszliwe.Wreszcie wszedłszy na pola Elizu szczęśliweStawia duchów wybranych orszak znakomity,Którym winien Rzym rady i miecza zaszczyty.Nie zawsze trzeba górno na Pegazie latać,Lecz wspaniałość słodyczą, wdzięk mocą przeplatać,Tysiączne z rozmaitych stron ozdoby ściągnąć,Wspaniałość z przyjemnością słodkim węzłem sprzągnąć;Wystawić bohatyry podziwienia godne,I w szczęściu, i w nieszczęściu zawsze z sobą zgodne,Wspaniałym tchnące sercem, w urazach otwarte,A nawet, mimo swoich wad, szacunku warte.W tym Homer jest przedziwny.Homer niezrównany [21]:U niego jedne idą po drugich odmiany;W wszelkie bujny piękności i - cudowną cnotą -Czego się tylko dotknie, to przemieni w złoto.Umie wydać naturę, umie wydać ludzi,Zawsze bawi przyjemnie i nigdy nie nudzi.Nie znając niewolnego w swych dziełach porządku,Idzie prostym do końca biegiem od początku.Sama się rzecz wykłada, a w długiej osnowieNic zdrożnego od swego zamiaru nie powie.W nim więc sobie smakujmy, on naszym jest wzorem,68Kto go kocha, ten będzie niepodłym autorem.Już ojciec ten poetów polskie suknie wwleka,Już wspaniały Wirgili Sarmatą od wieka,Już Tass lepiej niż w włoskim wygląda w tym stroju,Już i Milton mieć będzie suknie tegoż kroju,Już w słowiańskim ubiorze chodzi Henryjada [22](Tylko czemu tak długo w ukryciu być rada?).Ale kto twórczy dowcip dostawszy udziałemNa coś większego piórem odważy się śmiałem?Kto przykładem Chocimskiej wojny zapalonyGłośne ku bohatyrów czci nawiąże strony?Cne narodu dowcipy, którym się dziwimy,Które pięknymi dotąd wsławiacie się rymy! -Niech kogo z was odwaga zagrzeje szczęśliwa,Niech sarmackiego wodza dzieje nam opiewa,Niech tak szacownym dziełem język ubogaci!Zaiste, on korzyści prac swoich nie straci,On sobie wieniec chwały niezwiędły zarobi;Pięknym go Bakciorelli pędzlem przyozdobi,Lebrun go wyrznie dłutem na miedzi lub stali,A naród wdzięczen pracy szacownej pochwali.Gdy trajedyja swojej używała sławyWystawując ludowi bohatyrskie sprawy,Zwróciły się dowcipy do innej uciechy.Nie samą tylko trwogą, lecz trefnymi śmiechyStarały się lud bawić i genijusz wprawnyZostał w Atenach twórcą komedyi dawnej [23].69Greczyn, trefny z natury, lubił z drugich szydzić,Nikomu nie darować, każdego zawstydzić.Do szyderstw Eupol, Kratyn, Arystofan skoryTego, kto niezasłużne odbierał honory,Kto się wyniósł tą drogą, którą nie należy,Kto swą zrobił fortunę z publicznej kradzieży,Kto przyszedł do ubóstwa przez głupie utraty,Kto rzucając swe łoże, cudze zrywał kwiaty,Kto na drugich zbójeckim napadał żelazem -Wolno grali na scenie.I gdyby wyrazemSzpetnym nie wykraczali a złością bezwstydną,Granych osób nie brali mask na scenę szydnąI oszczędzali ludzi, karcąc ludzkie wady,Daliby wielkie sceny komicznej przykłady.Lecz zbyt wolne teatru otworzyli wrota,Nie uszła ich szyderstwa ni mądrość, ni cnota,A nawet sam Sokrates, mąż nieporównany,Przed głupim był pospólstwem na teatrze grany.Trzeba było aż prawem swawolą poskromićI poetów ukarać, i aktorów zgromić,Zakazać twarz udawać, wymieniać nazwiska.Stały się przystojniejsze zatem widowiska,Gdy przed dowcipem znikła bezczelność obmierzła.Komedyja bawiła, lecz osób nie gryzła;Karciła obyczaje, wyszydzała błędy,Lecz szanowała cnoty, zasługi, urzędy.W skromnym wierszu Menandra dokładnie wydany70I skąpiec nieużyty, i oszust doznany,I bezecny łakomca, i kostera gołySzedł na scenę.Każdy się śmiał z innymi wspoły,Zmiał się z takich widoków, żartował i szydził,A znalazłszy ich w sobie obraz, sam się wstydził.Tak zręczną komedyja przyprawiona sztuką -Była razem zabawą ludu i nauką.Kto więc bawić i karcić na teatrze żąda,Niechajże bystrym okiem w serce ludzkie wgląda,Niech zna jego słabości, co dziwak, co sknera,Co skąpiec nieużyty, co brzydki przechera,Co łgarz z wytartym czołem, co zuchwalec butny,Co rozrzutnik, co podły, co filut wierutny,A co człowiek poczciwy.Biegły w świata szkole,Pewnie dobrze każdego potrafi grać rolę.On wszystkim stanom własne nada charaktery,On ludzkich obyczajów obraz wyda szczery [ Pobierz całość w formacie PDF ]