Pokrewne
- Strona Główna
- Ken Kesey Lot Nad Kukulczym Gniazdem
- Kesey Ken Lot nad kukulczym gniazdem
- McClure Ken Czerwona zima
- McClure Ken Zaraza
- McClure Ken Dawca
- Follet Ken Wejsc miedzy lwy
- Follet Ken Na skrzydlach orlow scr
- Lauren Oliver Requiem 03
- Weber Ringo tom 4 Nas niewielu
- Robert A. Heinlein Daleki Patrol
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- metta16.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest w dobrym stanie, a maszt został zdjęty, nie złamany.– Całkiem dużo informacji jak na minutowy pobyt pod wodą – zauważył Harris.– W niedzielę często żegluję – wytłumaczył nurek z uśmiechem.Harris i Bloggs wsiedli na rowery i pojechali dalej.Kiedy spotkali główną grupę poszukiwaczy, dowiedzieli się, że trupy mężczyzn zostały już znalezione.– Zamordowani – oznajmił inspektor, który kierował akcją – kapitan Langham, kapral Lee oraz szeregowi Watson, Dayton i Forbes.Dayton został uduszony, reszta zabita ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem.Ciało Langhama musiało leżeć przedtem w kanale.Wszystkich zakopano w płytkim grobie.To była krwawa rzeź.– Był zupełnie roztrzęsiony.Harris przyjrzał się z bliska pięciu trupom ułożonym w jednym rzędzie na ziemi.– Widziałem już kiedyś takie rany, Fred – powiedział.Bloggs przyjrzał się uważniej.– O Boże, to przecież znowu on!Harris skinął głową.– Sztylet – powiedział.– Czy wiecie, kto to zrobił? – spytał zaskoczony inspektor.– Tylko zgadujemy – poinformował go Harris.– Podejrzewamy, że człowiek ten popełnił już dwa morderstwa.Jeśli to ten sam facet, wiemy, kim jest, ale zupełnie nie mamy pojęcia, gdzie go szukać.Inspektor zmrużył oczy.– Ach więc to tak – powiedział.– Sąsiedztwo terenów wojskowych, Oddział Specjalny i MI5, które zjawiają się natychmiast na miejscu wypadku.Czy powinienem jeszcze coś wiedzieć o tej sprawie?– Tak – odpowiedział Harris – jest jeszcze prośba, żeby pan milczał, dopóki pana przełożony nie porozumie się z naszymi ludźmi.– To się wie.– Czy udało się wam jeszcze coś znaleźć, inspektorze? – zapytał Bloggs.– Nadal przeczesujemy teren, zataczając coraz to większe koła, ale jak dotąd bez rezultatu.W grobie leżały też jakieś ubrania.Bloggs badał je uważnie: czarne spodnie, czarny sweter, krótka czarna skórzana kurtka podobna do tych, jakie noszą lotnicy RAF-u.– Strój maskujący – zauważył Harris.– Musiał należeć do dużego mężczyzny – dodał Bloggs.– Jakiego wzrostu jest ten facet, którego szukasz?– Ma ponad sześć stóp.– Czy przesłuchiwałeś już ludzi, którzy znaleźli zatopioną łódź?– Tak.– Bloggs zmarszczył brwi.– Gdzie jest najbliższa śluza?– Cztery mile stąd w górę rzeki.– Jeśli ten facet płynął łodzią, dozorca śluzy musiał go zauważyć, prawda?– Chyba tak – zgodził się inspektor.– Lepiej z nim pogadajmy – zaproponował Bloggs i wsiadł na rower.– Nie myślisz chyba, że zdołam przejechać następne cztery mile – jęknął Harris.– Ależ to świetny sposób na schudnięcie – powiedział Bloggs.Przejechanie czterech mil zajęło im prawie godzinę, ponieważ ścieżka przeznaczona była raczej dla koni, a nie dla rowerzystów; błotnista i nierówna, pełna pojedynczych głazów i wystających korzeni drzew.Zanim jeszcze dotarli do śluzy, Harris ociekał potem, dyszał ciężko i klął cicho pod nosem.Dozorca śluzy siedział przed małym domkiem.Zaciągał się dymem z fajki i rozkoszował miłą atmosferą letniego popołudnia.Był to mężczyzna w średnim wieku o bardzo powolnym sposobie mówienia i jeszcze wolniejszych ruchach.Popatrzył na dwóch rowerzystów z wyrazem lekkiego rozbawienia.Pierwszy przemówił Bloggs, bo Harris strasznie się zasapał.– Jesteśmy z policji.– Ach tak – zdziwił się dozorca.– Czy coś się stało? – zapytał.Wydawał się tak podniecony, jak kot na widok ognia.Bloggs wyciągnął z portfela fotografię Fabera i podał ją mężczyźnie.– Czy widział pan kiedyś tego człowieka? – zapytał.Dozorca położył zdjęcie na kolanach i spokojnie zaczął zapalać fajkę.Przez chwilę w skupieniu przyglądał się podobiźnie mężczyzny, a potem oddał fotografię.– No więc? – zapytał Harris.– Zgadza się.– Kiwał powoli głową.– Był tutaj wczoraj mniej więcej o tej samej porze.Wypił z nami filiżankę herbaty.Nawet dość miły facet.Co on takiego zrobił? Czyżby odsłonił światło w godzinach zaciemnienia?– Wszystko pasuje – powiedział Bloggs i usiadł całkiem zdruzgotany tym, co usłyszał.Harris zaczął głośno myśleć, próbując odtworzyć kolejność wypadków.– Faber cumuje łódź gdzieś na brzegu i pod osłoną nocy idzie zbadać teren wojskowy – mówił cicho, tak żeby dozorca nie mógł go usłyszeć.– Gdy wraca, Home Guard już wykryła jego łódź.Załatwia ich wszystkich po kolei, potem żegluje jeszcze kawałek w stronę linii kolejowej, topi łódź i.wskakuje do pociągu.– W którą stronę biegnie linia kolejowa, przecinająca kanał parę mil w dół rzeki? – zapytał Bloggs dozorcę.– W stronę Londynu.– Cholera jasna! – zaklął Bloggs z bezsilną wściekłością.Bloggs dotarł do Ministerstwa Wojny w Whitehall o północy.Godliman i Parkin już tam na niego czekali.– To on, wszystko się zgadza – poinformował ich Bloggs i opowiedział całą historię.Parkin zdradzał wyraźne ożywienie, Godliman natomiast popadł w zadumę.Kiedy Bloggs skończył swoją relację, Godliman zauważył z goryczą: – Więc wrócił do Londynu i znowu szukamy igły w stogu siana.– Bawił się zapałkami układając z nich obrazek na biurku.– Czy wiecie, że za każdym razem, kiedy spojrzę na tę fotografię, odnoszę wrażenie, że gdzieś już widziałem tego cholernego faceta.– Spróbuj sobie przypomnieć – poprosił Bloggs.– Gdzie to mogło być?Godliman z rezygnacją potrząsnął głową.– Musiało to być tylko raz i w jakichś dziwnych okolicznościach.Jakbym widział tę twarz wśród studentów na wykładzie albo w jakimś w tłumie na przyjęciu.Przelotne spojrzenie, przypadkowe spotkanie.Kiedy sobie wreszcie przypomnę, prawdopodobnie wcale nam to nie pomoże.– Gdzieś w tych okolicach? – nie dawał za wygraną Bloggs.– Zupełnie nie mogę sobie przypomnieć i pewnie dlatego jest to bardzo ważne – powiedział Godliman.Zapadła cisza.Parkin zapalił papierosa jedną z zapałek, którymi bawił się Godliman.– Moglibyśmy zrobić milion odbitek tego zdjęcia – zaproponował Bloggs patrząc na przyjaciela.– Rozdać je wszystkim policjantom, członkom cywilnej obrony przeciwlotniczej, wartownikom Home Guard, dróżnikom i innym funkcjonariuszom, rozwiesić je na parkanach i wydrukować w gazetach.Godliman potrząsnął głową.– To zbyt ryzykowne – powiedział.– No, bo jeśli Faber zdążył przekazać Hamburgowi zdobyte informacje, a my zaczniemy go jawnie szukać na wszystkie możliwe sposoby, szybko wywnioskuje, że wiadomość jest prawdziwa.Rozdmuchując całą sprawę dostarczymy jedynie dowodów na potwierdzenie wiarygodności jego obserwacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Jest w dobrym stanie, a maszt został zdjęty, nie złamany.– Całkiem dużo informacji jak na minutowy pobyt pod wodą – zauważył Harris.– W niedzielę często żegluję – wytłumaczył nurek z uśmiechem.Harris i Bloggs wsiedli na rowery i pojechali dalej.Kiedy spotkali główną grupę poszukiwaczy, dowiedzieli się, że trupy mężczyzn zostały już znalezione.– Zamordowani – oznajmił inspektor, który kierował akcją – kapitan Langham, kapral Lee oraz szeregowi Watson, Dayton i Forbes.Dayton został uduszony, reszta zabita ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem.Ciało Langhama musiało leżeć przedtem w kanale.Wszystkich zakopano w płytkim grobie.To była krwawa rzeź.– Był zupełnie roztrzęsiony.Harris przyjrzał się z bliska pięciu trupom ułożonym w jednym rzędzie na ziemi.– Widziałem już kiedyś takie rany, Fred – powiedział.Bloggs przyjrzał się uważniej.– O Boże, to przecież znowu on!Harris skinął głową.– Sztylet – powiedział.– Czy wiecie, kto to zrobił? – spytał zaskoczony inspektor.– Tylko zgadujemy – poinformował go Harris.– Podejrzewamy, że człowiek ten popełnił już dwa morderstwa.Jeśli to ten sam facet, wiemy, kim jest, ale zupełnie nie mamy pojęcia, gdzie go szukać.Inspektor zmrużył oczy.– Ach więc to tak – powiedział.– Sąsiedztwo terenów wojskowych, Oddział Specjalny i MI5, które zjawiają się natychmiast na miejscu wypadku.Czy powinienem jeszcze coś wiedzieć o tej sprawie?– Tak – odpowiedział Harris – jest jeszcze prośba, żeby pan milczał, dopóki pana przełożony nie porozumie się z naszymi ludźmi.– To się wie.– Czy udało się wam jeszcze coś znaleźć, inspektorze? – zapytał Bloggs.– Nadal przeczesujemy teren, zataczając coraz to większe koła, ale jak dotąd bez rezultatu.W grobie leżały też jakieś ubrania.Bloggs badał je uważnie: czarne spodnie, czarny sweter, krótka czarna skórzana kurtka podobna do tych, jakie noszą lotnicy RAF-u.– Strój maskujący – zauważył Harris.– Musiał należeć do dużego mężczyzny – dodał Bloggs.– Jakiego wzrostu jest ten facet, którego szukasz?– Ma ponad sześć stóp.– Czy przesłuchiwałeś już ludzi, którzy znaleźli zatopioną łódź?– Tak.– Bloggs zmarszczył brwi.– Gdzie jest najbliższa śluza?– Cztery mile stąd w górę rzeki.– Jeśli ten facet płynął łodzią, dozorca śluzy musiał go zauważyć, prawda?– Chyba tak – zgodził się inspektor.– Lepiej z nim pogadajmy – zaproponował Bloggs i wsiadł na rower.– Nie myślisz chyba, że zdołam przejechać następne cztery mile – jęknął Harris.– Ależ to świetny sposób na schudnięcie – powiedział Bloggs.Przejechanie czterech mil zajęło im prawie godzinę, ponieważ ścieżka przeznaczona była raczej dla koni, a nie dla rowerzystów; błotnista i nierówna, pełna pojedynczych głazów i wystających korzeni drzew.Zanim jeszcze dotarli do śluzy, Harris ociekał potem, dyszał ciężko i klął cicho pod nosem.Dozorca śluzy siedział przed małym domkiem.Zaciągał się dymem z fajki i rozkoszował miłą atmosferą letniego popołudnia.Był to mężczyzna w średnim wieku o bardzo powolnym sposobie mówienia i jeszcze wolniejszych ruchach.Popatrzył na dwóch rowerzystów z wyrazem lekkiego rozbawienia.Pierwszy przemówił Bloggs, bo Harris strasznie się zasapał.– Jesteśmy z policji.– Ach tak – zdziwił się dozorca.– Czy coś się stało? – zapytał.Wydawał się tak podniecony, jak kot na widok ognia.Bloggs wyciągnął z portfela fotografię Fabera i podał ją mężczyźnie.– Czy widział pan kiedyś tego człowieka? – zapytał.Dozorca położył zdjęcie na kolanach i spokojnie zaczął zapalać fajkę.Przez chwilę w skupieniu przyglądał się podobiźnie mężczyzny, a potem oddał fotografię.– No więc? – zapytał Harris.– Zgadza się.– Kiwał powoli głową.– Był tutaj wczoraj mniej więcej o tej samej porze.Wypił z nami filiżankę herbaty.Nawet dość miły facet.Co on takiego zrobił? Czyżby odsłonił światło w godzinach zaciemnienia?– Wszystko pasuje – powiedział Bloggs i usiadł całkiem zdruzgotany tym, co usłyszał.Harris zaczął głośno myśleć, próbując odtworzyć kolejność wypadków.– Faber cumuje łódź gdzieś na brzegu i pod osłoną nocy idzie zbadać teren wojskowy – mówił cicho, tak żeby dozorca nie mógł go usłyszeć.– Gdy wraca, Home Guard już wykryła jego łódź.Załatwia ich wszystkich po kolei, potem żegluje jeszcze kawałek w stronę linii kolejowej, topi łódź i.wskakuje do pociągu.– W którą stronę biegnie linia kolejowa, przecinająca kanał parę mil w dół rzeki? – zapytał Bloggs dozorcę.– W stronę Londynu.– Cholera jasna! – zaklął Bloggs z bezsilną wściekłością.Bloggs dotarł do Ministerstwa Wojny w Whitehall o północy.Godliman i Parkin już tam na niego czekali.– To on, wszystko się zgadza – poinformował ich Bloggs i opowiedział całą historię.Parkin zdradzał wyraźne ożywienie, Godliman natomiast popadł w zadumę.Kiedy Bloggs skończył swoją relację, Godliman zauważył z goryczą: – Więc wrócił do Londynu i znowu szukamy igły w stogu siana.– Bawił się zapałkami układając z nich obrazek na biurku.– Czy wiecie, że za każdym razem, kiedy spojrzę na tę fotografię, odnoszę wrażenie, że gdzieś już widziałem tego cholernego faceta.– Spróbuj sobie przypomnieć – poprosił Bloggs.– Gdzie to mogło być?Godliman z rezygnacją potrząsnął głową.– Musiało to być tylko raz i w jakichś dziwnych okolicznościach.Jakbym widział tę twarz wśród studentów na wykładzie albo w jakimś w tłumie na przyjęciu.Przelotne spojrzenie, przypadkowe spotkanie.Kiedy sobie wreszcie przypomnę, prawdopodobnie wcale nam to nie pomoże.– Gdzieś w tych okolicach? – nie dawał za wygraną Bloggs.– Zupełnie nie mogę sobie przypomnieć i pewnie dlatego jest to bardzo ważne – powiedział Godliman.Zapadła cisza.Parkin zapalił papierosa jedną z zapałek, którymi bawił się Godliman.– Moglibyśmy zrobić milion odbitek tego zdjęcia – zaproponował Bloggs patrząc na przyjaciela.– Rozdać je wszystkim policjantom, członkom cywilnej obrony przeciwlotniczej, wartownikom Home Guard, dróżnikom i innym funkcjonariuszom, rozwiesić je na parkanach i wydrukować w gazetach.Godliman potrząsnął głową.– To zbyt ryzykowne – powiedział.– No, bo jeśli Faber zdążył przekazać Hamburgowi zdobyte informacje, a my zaczniemy go jawnie szukać na wszystkie możliwe sposoby, szybko wywnioskuje, że wiadomość jest prawdziwa.Rozdmuchując całą sprawę dostarczymy jedynie dowodów na potwierdzenie wiarygodności jego obserwacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]