Pokrewne
- Strona Główna
- Pohl Frederik Kroniki Heechow
- Forsyth Frederick Piesc Boga tom 1
- Forsyth Frederick Negocjator (4)
- Forsyth Frederick Negocjator (2)
- Higgins Clark Mary Carol Przybierz swoj dom ostrokrzewem
- A19483 2
- Ossendowski A. F. Przez kraj
- Justin Scott Blekitne Bractwo
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka
- JM Keynes The Economic Consequences Of The Peace
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po ostatecznym stłumieniu rewolty Simby w kongijskiej stolicy dokonano zamachu stanu i władzę objął generał Mobutu.Natychmiast też podjął działania zmierzające do rozwiązania i odesłania do domów przeróżnych oddziałów białych najemników.Piąte Commando, południowoafrykańsko-brytyjskie, pozwoliło się rozwiązać.Szóste, dowodzone przez Francuza, Boba Denarda, stawiło opór.W czerwcu roku 1967 podnieśli bunt w Stanleyville; Denard został postrzelony w głowę i ewakuowany do Rodezji.Dowództwo objął Jacques Schramme.Zebrał pod sobą resztki Piątego Commahdo, Francuzów z Szóstego Commando pozbawionych teraz dowódcy i swych własnych Belgów.A także kilkuset żołnierzy z Katangi.Pod koniec lipca, nie będąc w stanie utrzymać Stanleyville, wyruszyli w kierunku granicy, kładąc pokotem wszystkich, którzy stanęli im na drodze, aż dotarli do Bukavu, uroczej niegdyś miejscowości wypoczynkowej dla Belgów, chłodnego kurortu nad brzegiem jeziora.Tam się okopali.Trzymali się przez trzy miesiące, aż wreszcie skończyła im się amunicja.Wtedy przemaszerowali po prostu mostem na drugą stronę jeziora do sąsiedniej republiki Ruandy.Resztę Quinn już słyszał.Pomimo braku amunicji sterroryzowali rząd Ruandy, który podejrzewał, że jeśli nie spełni ich żądań, mogą po prostu ,,przejąć” cały kraj.Belgijski konsul znalazł się w bardzo kłopotliwym położeniu.Wielu belgijskich najemników utraciło dowody tożsamości, przypadkiem lub z premedytacją.Nękany dyplomata wystawił im tymczasowe belgijskie dowody osobiste na nazwiska, jakie mu podawali.To wtedy pewnie Paul Marchais przeistoczył się w Paula Leforta.Nie potrzeba było jakiegoś niezwykłego sprytu, by później wymienić te papiery na normalny dowód osobisty, zwłaszcza jeżeli jakiś Paul Lefort rzeczywiście istniał i właśnie tam gdzieś zaginął.23 kwietnia 1968 roku dwa samoloty Czerwonego Krzyża repatriowały w końcu białych najemników.Jeden poleciał prosto do Brukseli, zabrawszy na pokład wszystkich Belgów.Wszystkich oprócz jednego.Belgijska opinia publiczna gotowała się do powitania najemników jak bohaterów, ale nie policja.Skonfrontowała wszystkich wysiadających z samolotu ze swą własną listą ,,poszukiwanych”.Marchais musiał zabrać się tym drugim DC-6, tym, który odstawiał swój ludzki ładunek do Pizy, Zurychu i Paryża.Łącznie oba samoloty przywiozły z powrotem do Europy 123 najemników południowoafrykańskich i różnych europejskich narodowości.Quinn był pewien, że Marchais leciał tym drugim samolotem, że zniknął na dwadzieścia trzy lata w ślepych zaułkach prac w wesołych miasteczkach, aż został zwerbowany do swego ostatniego zagranicznego zadania.Quinnowi było potrzebne nazwisko jeszcze jednego człowieka, który wykonywał z nim to zadanie.W tych wycinkach gazetowych nie było nic, co pomogłoby mu wpaść na jego trop.Wrócił Lutz.- Jeszcze jedno - powiedział Quinn.- Nie mogę - zaprotestował Lutz.- i tak już się rozniosło, że piszę coś o historii najemnictwa.A ja nic takiego nie piszę.Zajmuję się spotkaniem ministrów rolnictwa krajów Wspólnego Rynku.- Poszerz swoje horyzonty - poradził mu Quinn.- Ilu niemieckich najemników brało udział w buncie w Stanleyville, w przemarszu do Bukavu, było oblężonych w Bukavu i internowanych w Ruandzie?Lutz zanotował.- Mam w domu żonę i dzieci, które na mnie czekają - mruknął.- No to szczęściarz z ciebie - odparł Quinn.Zakres informacji, o które poprosił tym razem, był znacznie węższy, toteż Lutz wrócił z kostnicy już po piętnastu minutach.Tym razem zaczekał, aż Quinn przeczyta.To, co przyniósł, było pełnym dossier niemieckich najemników od roku 1960.Co najmniej kilkunastu.Wilhelm był w Kongo, w Watsa.Zmarł wskutek ran odniesionych w zasadzce na drodze do Paulis.Rolf Steiner był w Biafrze, wciąż jeszcze mieszkał w Monachium, ale nigdy nie był w Kongo.Quinn odwrócił kartkę.Siegfried “Kongo” Muller był w Kongo od początku do samego końca.Umarł w Afryce Południowej w 1983 roku.Było jeszcze dwóch innych Niemców, obaj mieszkali w Norymberdze, podano ich adresy, ale obaj wyjechali po rozwiązaniu Piątego Commando wiosną 1967 roku i w ogóle nie brali udziału w buncie Szóstego w Stanleyville w lipcu.W ten sposób pozostał jeden.Werner Bernhardt należał do Piątego Commando, ale po jego rozwiązaniu przeniósł się do Schramme'a.Brał udział w buncie, w przemarszu do Bukavu i w oblężeniu w kurorcie nad brzegiem jeziora.Jego adresu nie podano.- Gdzie może być teraz? - spytał Quinn.- Jeśli tego nie podają, to znaczy, że zniknął - odparł Lutz.- Wiesz, to się działo w 1968 roku.Teraz mamy dziewięćdziesiąty pierwszy.Może już nie żyć.może być dokładnie gdziekolwiek.Tacy jak on.sam wiesz.w Ameryce Środkowej albo Południowej, Afryce Południowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Po ostatecznym stłumieniu rewolty Simby w kongijskiej stolicy dokonano zamachu stanu i władzę objął generał Mobutu.Natychmiast też podjął działania zmierzające do rozwiązania i odesłania do domów przeróżnych oddziałów białych najemników.Piąte Commando, południowoafrykańsko-brytyjskie, pozwoliło się rozwiązać.Szóste, dowodzone przez Francuza, Boba Denarda, stawiło opór.W czerwcu roku 1967 podnieśli bunt w Stanleyville; Denard został postrzelony w głowę i ewakuowany do Rodezji.Dowództwo objął Jacques Schramme.Zebrał pod sobą resztki Piątego Commahdo, Francuzów z Szóstego Commando pozbawionych teraz dowódcy i swych własnych Belgów.A także kilkuset żołnierzy z Katangi.Pod koniec lipca, nie będąc w stanie utrzymać Stanleyville, wyruszyli w kierunku granicy, kładąc pokotem wszystkich, którzy stanęli im na drodze, aż dotarli do Bukavu, uroczej niegdyś miejscowości wypoczynkowej dla Belgów, chłodnego kurortu nad brzegiem jeziora.Tam się okopali.Trzymali się przez trzy miesiące, aż wreszcie skończyła im się amunicja.Wtedy przemaszerowali po prostu mostem na drugą stronę jeziora do sąsiedniej republiki Ruandy.Resztę Quinn już słyszał.Pomimo braku amunicji sterroryzowali rząd Ruandy, który podejrzewał, że jeśli nie spełni ich żądań, mogą po prostu ,,przejąć” cały kraj.Belgijski konsul znalazł się w bardzo kłopotliwym położeniu.Wielu belgijskich najemników utraciło dowody tożsamości, przypadkiem lub z premedytacją.Nękany dyplomata wystawił im tymczasowe belgijskie dowody osobiste na nazwiska, jakie mu podawali.To wtedy pewnie Paul Marchais przeistoczył się w Paula Leforta.Nie potrzeba było jakiegoś niezwykłego sprytu, by później wymienić te papiery na normalny dowód osobisty, zwłaszcza jeżeli jakiś Paul Lefort rzeczywiście istniał i właśnie tam gdzieś zaginął.23 kwietnia 1968 roku dwa samoloty Czerwonego Krzyża repatriowały w końcu białych najemników.Jeden poleciał prosto do Brukseli, zabrawszy na pokład wszystkich Belgów.Wszystkich oprócz jednego.Belgijska opinia publiczna gotowała się do powitania najemników jak bohaterów, ale nie policja.Skonfrontowała wszystkich wysiadających z samolotu ze swą własną listą ,,poszukiwanych”.Marchais musiał zabrać się tym drugim DC-6, tym, który odstawiał swój ludzki ładunek do Pizy, Zurychu i Paryża.Łącznie oba samoloty przywiozły z powrotem do Europy 123 najemników południowoafrykańskich i różnych europejskich narodowości.Quinn był pewien, że Marchais leciał tym drugim samolotem, że zniknął na dwadzieścia trzy lata w ślepych zaułkach prac w wesołych miasteczkach, aż został zwerbowany do swego ostatniego zagranicznego zadania.Quinnowi było potrzebne nazwisko jeszcze jednego człowieka, który wykonywał z nim to zadanie.W tych wycinkach gazetowych nie było nic, co pomogłoby mu wpaść na jego trop.Wrócił Lutz.- Jeszcze jedno - powiedział Quinn.- Nie mogę - zaprotestował Lutz.- i tak już się rozniosło, że piszę coś o historii najemnictwa.A ja nic takiego nie piszę.Zajmuję się spotkaniem ministrów rolnictwa krajów Wspólnego Rynku.- Poszerz swoje horyzonty - poradził mu Quinn.- Ilu niemieckich najemników brało udział w buncie w Stanleyville, w przemarszu do Bukavu, było oblężonych w Bukavu i internowanych w Ruandzie?Lutz zanotował.- Mam w domu żonę i dzieci, które na mnie czekają - mruknął.- No to szczęściarz z ciebie - odparł Quinn.Zakres informacji, o które poprosił tym razem, był znacznie węższy, toteż Lutz wrócił z kostnicy już po piętnastu minutach.Tym razem zaczekał, aż Quinn przeczyta.To, co przyniósł, było pełnym dossier niemieckich najemników od roku 1960.Co najmniej kilkunastu.Wilhelm był w Kongo, w Watsa.Zmarł wskutek ran odniesionych w zasadzce na drodze do Paulis.Rolf Steiner był w Biafrze, wciąż jeszcze mieszkał w Monachium, ale nigdy nie był w Kongo.Quinn odwrócił kartkę.Siegfried “Kongo” Muller był w Kongo od początku do samego końca.Umarł w Afryce Południowej w 1983 roku.Było jeszcze dwóch innych Niemców, obaj mieszkali w Norymberdze, podano ich adresy, ale obaj wyjechali po rozwiązaniu Piątego Commando wiosną 1967 roku i w ogóle nie brali udziału w buncie Szóstego w Stanleyville w lipcu.W ten sposób pozostał jeden.Werner Bernhardt należał do Piątego Commando, ale po jego rozwiązaniu przeniósł się do Schramme'a.Brał udział w buncie, w przemarszu do Bukavu i w oblężeniu w kurorcie nad brzegiem jeziora.Jego adresu nie podano.- Gdzie może być teraz? - spytał Quinn.- Jeśli tego nie podają, to znaczy, że zniknął - odparł Lutz.- Wiesz, to się działo w 1968 roku.Teraz mamy dziewięćdziesiąty pierwszy.Może już nie żyć.może być dokładnie gdziekolwiek.Tacy jak on.sam wiesz.w Ameryce Środkowej albo Południowej, Afryce Południowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]