Pokrewne
- Strona Główna
- IGRZYSKA MIERCI 01 Igrzyska mierci
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Collins Suzanne Igrzyska mierci 01 Igrzyska mierci
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Makuszynski Kornel Kartki z kalendarza (SCAN dal 1
- 13ffefef
- Rice Anne Wywiad z wampirem
- Mit Lincolna Steve Berry
- Shaw Bob Cicha inwazja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- cukrzycowo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- śe niby jak patrzę? Lena obruszyła się.- Wyglądasz jak ten kot ze Shreka.- Phi parsknęła. Zamknij się i pij!Wyciągnęła w moim kierunku dłoń, przekręciła nadgarstek, kierując go w stronę moichust.- Nie!Odskoczyłem niczym oparzony.Odwróciłem się placami i stałem tylko przera\ony tym,\e naprawdę miałbym ochotę to zrobić.Niczego bardziej w tej chwili nie pragnąłem ni\ pić zLeny.Nie wolno mi było jednak poddać się temu pragnieniu.Po ostatnim razie, gdy zmusiłamnie do tego sytuacja, przysiągłem sobie, \e nigdy więcej tego nie uczynię.Ukryłem swoją twarz w dłoniach, aby uspokoić emocje.Oddychałem cię\ko.Czułemwypity alkohol, który krą\ył po moim ciele, zmuszając płuca do pracy.Usłyszałem, \e Lena tak\e podniosła się z łó\ka.Podeszła do mnie i objąwszy mnie wpasie, przytuliła się do moich pleców.- Proszę wyszeptała. Pozwól mi być z sobą.Słyszałeś przecie\ co powiedział Nori, \enie ma \adnego niebezpieczeństwa.Spróbujmy, mo\e się uda.Nie chcę ju\ dłu\ej na ciebieczekać.Pragnę cię. Cholera! A myślisz, \e ja nie ? pomyślałem.Nie powiedziałem tego jednak głośno.Stałem tak, czując piersi Leny na swoich plecach.Jej ramiona oplatały mnie, a dłoniebłądziły wzdłu\ mego brzucha, sprawiając, \e mimowolnie zacząłem twardnieć.Dotyk jej rąkparzył mnie. Tak kochanie.Tylko przesuń tą rękę trochę ni\ej.Chciałem odwrócić się, chwycić Lenę, rzucić ją na łó\ko, a potem r\nąć ją tak długo, a\ochrypłaby od krzyków.Pokazać jej, czym naprawdę jest seks ze mną.Chciałem wbić w niąnajpierw swojego fiuta a potem jeszcze kły.Tego właśnie pragnąłem.Pieprzyć ją w ka\dymo\liwy sposób i jednocześnie pić z niej.Tego domagała się bestia.Podczas gdy wampir chciał robić z nią najbardziej nieprzyzwoite ze wszystkich rzeczy,Emanuel bronił się.Resztkami sił, lecz jednak.Niech piekło pochłonie Vermounta!38212641851264185 Kochałem Lenę.I właśnie dlatego nie mogłem jej tego zrobić.Owszem, sama mnie o toprosiła, ale pomimo to nie byłem w stanie.Wcią\ walczyłem z samym sobą.Tak\e i tą walkęmusiałem prowadzić do końca.Sam ju\ nie wiedziałem która potyczka ostatecznie oka\e się trudniejsza stawienie czołaVermountowi czy te\ bezustanne opieranie się Lenie.Zastanawiałem się jak to właściwie z nami jest.Z jednej strony wiedziałem, \e niepotrafiłbym ju\ bez niej \yć, lecz równocześnie tak bardzo obawiałem się pozwolić nam wpełni być razem.Sam nie wiedziałem dlaczego tak było, lecz pomimo to, i\ starałem sięwalczyć z własnymi lękami i uprzedzeniami, to jednak wcią\ coś mnie blokowało.Takbardzo pragnąłbym mieć ją jako swoją kobietę, lecz jednocześnie czułem ogromny strachprzed tym, \e faktycznie mogłaby się nią stać.Targały mną sprzeczne uczucia.Piętno Annywcią\ zbierało swój plon.- Nie mogę z mojego gardła wydobyły się słowa.Wypowiadane wbrew temu, czegonaprawdę pragnąłem.Choć była to moja własna wypowiedz, zabrzmiała obco.Wyswobodziłem się z objęć Leny i nie odwracając się nawet, ruszyłem w kierunkuwyjścia.- Emanuelu! Odchodząc, usłyszałem jeszcze zabarwiony rozpaczą głos dziewczyny,której uczucia odrzuciłem po raz kolejny.- Dobranoc, śpij dobrze powiedziałem, zamykając drzwi.Udałem się w kierunku schodów, które miały zaprowadzić mnie na górę.Chciało mi się wyć.* * Krew mego \ycia * *Zdyszana usiadłam na łó\ku.Odruchowo poprawiłam koszulkę, po czym odgarnęłamspocone włosy.Więc jednak to był tylko sen.Czułam się taka nieszczęśliwa.Zostawił mnie, choć prosiłam, by tego nie robił.Takbardzo chciałam, aby dzisiaj został.Tak wiele sobie obiecywałam tego wieczora.Zostaliśmy sami.Nori wyjechał,pozostawiając nas samym sobie.W końcu zdarzyła się noc, gdy Emanuel nie był ju\ takizajęty.Miałam nadzieję, \e spędzimy ją razem.Mo\e nie w taki sposób jak bym chciała, alechocia\ obok siebie.Zaofiarowałam mu nawet swoją krew, byleby tylko nie zostawiał mniesamej.Cała moja nadzieja, jaka mnie ogarnęła wtedy, gdy usłyszałam niespodziewane, lecz takbardzo oczekiwane przeze mnie słowa Matsumury, przekonywujące o tym, \e mo\emy być zesobą, \e nie jest to niebezpieczne, znikła teraz, niczym przebita bańka mydlana w chwili, gdyEmanuel wyrwał się z moich objęć i wyszedł z pokoju.Tak.Długo nie mogłam się uspokoić.Uło\yłam się w jego łó\ku.Sama.Wtuliłam twarz w śliskie poduszki, tłumiąc ichprzyjemnym dotykiem ogarniający mnie smutek.Nie chciałam płakać.Odsuwałamprzygnębiające myśli tak długo, jak tylko dałam radę.W końcu nie potrafiłam ju\ jednakpowstrzymać potoku napływających do moich oczu łez.Płakałam długo, plamiąc pięknepoduszki Emanuela.Tak długo, \e w końcu usnęłam.Zmęczona własną rozpaczą.Przyśnił mi się dziwny sen.Zniło mi się, \e Emanuel wrócił.Czułam jego obecność.38312641851264185 Był zupełnie inny ni\ zwykle.Nie próbował ju\ uciekać.Pozwolił porwać się w szponyswojej własnej namiętności.Wreszcie.We śnie tym całował mnie i pieścił, a w końcu i pił moją krew.Tak jak tego chciałam.Byłam szczęśliwa.Mój wampir zachowywał się właśnie tak, jak pragnęłam.Teraz tak bardzo\ałowałam, i\ był to jedynie sen.Wstałam, po czym wyszłam z sypialni.Udałam się na górę do swojego pokoju, wpierwpodchodząc jeszcze do drzwi wyjściowy.Tak na wszelki wypadek.Stanęłam na progu wnadziei, \e ujrzę Emanuela, lub choćby któryś z jego samochodów, co mogłoby świadczyć otym, \e ju\ wraca.Nie wiedziałam czy tylko dokądś poszedł, czy te\ mo\e pojechał domiasta.Myśl o tym, \e jest tam gdzieś, być mo\e z inną kobietą, nie dawała mi spokoju.Byłam zazdrosna.Tak po prostu.I to o co? O swoje własne myśli.Nagle w mojej pamięci, podsycając jeszcze bardziej i tak ju\ spory niepokój, pojawił sięstary obraz.Sypialnia Emanuela i to, co dane mi było ujrzeć.Mo\e dziś znów spotkał się z tą kobietą.Mo\e raz jeden jeszcze spędza z nią noc.Mo\ekocha się teraz z tamtą robiąc to, przed czym za wszelką cenę broni się, by nie robić zemną.Nie przywykłam do odczuwania zazdrości.A jednak teraz owa zazdrość trawiła mnie,sprawiając nieznośny ból.Nie chciałam, aby Emanuel spotykał się z innymi kobietami.Myśl,\e mógłby to robić rozlewała się goryczą w moim sercu.Zamknęłam drzwi, westchnęłam, po czym ruszyłam z powrotem w kierunku części domu oddzielonej od salonu metalową kratą.Cały parter tonął w mroku.Szybkim krokiem przeszłam przez główne pomieszczenie iudałam się w stronę drzwi, które prowadziły do niewielkiej sypialni, znajdującej się na tyłachdomu Emanuela.To był mój pokój od czasu, gdy tu zamieszkałam.Zciany były tu koloru grafitowego, poprzedzielane stylowymi pasami czarno-białymi,wykończonymi srebrem.Na podłodze le\ał gruby, biały dywan w czarne wzory.Takie samejak i te, które znajdowały się na ścianach.Stało tu biurko, szafa, komoda oraz du\e łó\ko.Wszystkie meble były białe.Tak jak i ściany ozdobione zostały elementami w kolorzesrebrnym.Pokój prezentował się naprawdę pięknie.Zresztą tak samo, jak i w mieszkaniuEmanuela, tak i tutaj wszystko było perfekcyjne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- śe niby jak patrzę? Lena obruszyła się.- Wyglądasz jak ten kot ze Shreka.- Phi parsknęła. Zamknij się i pij!Wyciągnęła w moim kierunku dłoń, przekręciła nadgarstek, kierując go w stronę moichust.- Nie!Odskoczyłem niczym oparzony.Odwróciłem się placami i stałem tylko przera\ony tym,\e naprawdę miałbym ochotę to zrobić.Niczego bardziej w tej chwili nie pragnąłem ni\ pić zLeny.Nie wolno mi było jednak poddać się temu pragnieniu.Po ostatnim razie, gdy zmusiłamnie do tego sytuacja, przysiągłem sobie, \e nigdy więcej tego nie uczynię.Ukryłem swoją twarz w dłoniach, aby uspokoić emocje.Oddychałem cię\ko.Czułemwypity alkohol, który krą\ył po moim ciele, zmuszając płuca do pracy.Usłyszałem, \e Lena tak\e podniosła się z łó\ka.Podeszła do mnie i objąwszy mnie wpasie, przytuliła się do moich pleców.- Proszę wyszeptała. Pozwól mi być z sobą.Słyszałeś przecie\ co powiedział Nori, \enie ma \adnego niebezpieczeństwa.Spróbujmy, mo\e się uda.Nie chcę ju\ dłu\ej na ciebieczekać.Pragnę cię. Cholera! A myślisz, \e ja nie ? pomyślałem.Nie powiedziałem tego jednak głośno.Stałem tak, czując piersi Leny na swoich plecach.Jej ramiona oplatały mnie, a dłoniebłądziły wzdłu\ mego brzucha, sprawiając, \e mimowolnie zacząłem twardnieć.Dotyk jej rąkparzył mnie. Tak kochanie.Tylko przesuń tą rękę trochę ni\ej.Chciałem odwrócić się, chwycić Lenę, rzucić ją na łó\ko, a potem r\nąć ją tak długo, a\ochrypłaby od krzyków.Pokazać jej, czym naprawdę jest seks ze mną.Chciałem wbić w niąnajpierw swojego fiuta a potem jeszcze kły.Tego właśnie pragnąłem.Pieprzyć ją w ka\dymo\liwy sposób i jednocześnie pić z niej.Tego domagała się bestia.Podczas gdy wampir chciał robić z nią najbardziej nieprzyzwoite ze wszystkich rzeczy,Emanuel bronił się.Resztkami sił, lecz jednak.Niech piekło pochłonie Vermounta!38212641851264185 Kochałem Lenę.I właśnie dlatego nie mogłem jej tego zrobić.Owszem, sama mnie o toprosiła, ale pomimo to nie byłem w stanie.Wcią\ walczyłem z samym sobą.Tak\e i tą walkęmusiałem prowadzić do końca.Sam ju\ nie wiedziałem która potyczka ostatecznie oka\e się trudniejsza stawienie czołaVermountowi czy te\ bezustanne opieranie się Lenie.Zastanawiałem się jak to właściwie z nami jest.Z jednej strony wiedziałem, \e niepotrafiłbym ju\ bez niej \yć, lecz równocześnie tak bardzo obawiałem się pozwolić nam wpełni być razem.Sam nie wiedziałem dlaczego tak było, lecz pomimo to, i\ starałem sięwalczyć z własnymi lękami i uprzedzeniami, to jednak wcią\ coś mnie blokowało.Takbardzo pragnąłbym mieć ją jako swoją kobietę, lecz jednocześnie czułem ogromny strachprzed tym, \e faktycznie mogłaby się nią stać.Targały mną sprzeczne uczucia.Piętno Annywcią\ zbierało swój plon.- Nie mogę z mojego gardła wydobyły się słowa.Wypowiadane wbrew temu, czegonaprawdę pragnąłem.Choć była to moja własna wypowiedz, zabrzmiała obco.Wyswobodziłem się z objęć Leny i nie odwracając się nawet, ruszyłem w kierunkuwyjścia.- Emanuelu! Odchodząc, usłyszałem jeszcze zabarwiony rozpaczą głos dziewczyny,której uczucia odrzuciłem po raz kolejny.- Dobranoc, śpij dobrze powiedziałem, zamykając drzwi.Udałem się w kierunku schodów, które miały zaprowadzić mnie na górę.Chciało mi się wyć.* * Krew mego \ycia * *Zdyszana usiadłam na łó\ku.Odruchowo poprawiłam koszulkę, po czym odgarnęłamspocone włosy.Więc jednak to był tylko sen.Czułam się taka nieszczęśliwa.Zostawił mnie, choć prosiłam, by tego nie robił.Takbardzo chciałam, aby dzisiaj został.Tak wiele sobie obiecywałam tego wieczora.Zostaliśmy sami.Nori wyjechał,pozostawiając nas samym sobie.W końcu zdarzyła się noc, gdy Emanuel nie był ju\ takizajęty.Miałam nadzieję, \e spędzimy ją razem.Mo\e nie w taki sposób jak bym chciała, alechocia\ obok siebie.Zaofiarowałam mu nawet swoją krew, byleby tylko nie zostawiał mniesamej.Cała moja nadzieja, jaka mnie ogarnęła wtedy, gdy usłyszałam niespodziewane, lecz takbardzo oczekiwane przeze mnie słowa Matsumury, przekonywujące o tym, \e mo\emy być zesobą, \e nie jest to niebezpieczne, znikła teraz, niczym przebita bańka mydlana w chwili, gdyEmanuel wyrwał się z moich objęć i wyszedł z pokoju.Tak.Długo nie mogłam się uspokoić.Uło\yłam się w jego łó\ku.Sama.Wtuliłam twarz w śliskie poduszki, tłumiąc ichprzyjemnym dotykiem ogarniający mnie smutek.Nie chciałam płakać.Odsuwałamprzygnębiające myśli tak długo, jak tylko dałam radę.W końcu nie potrafiłam ju\ jednakpowstrzymać potoku napływających do moich oczu łez.Płakałam długo, plamiąc pięknepoduszki Emanuela.Tak długo, \e w końcu usnęłam.Zmęczona własną rozpaczą.Przyśnił mi się dziwny sen.Zniło mi się, \e Emanuel wrócił.Czułam jego obecność.38312641851264185 Był zupełnie inny ni\ zwykle.Nie próbował ju\ uciekać.Pozwolił porwać się w szponyswojej własnej namiętności.Wreszcie.We śnie tym całował mnie i pieścił, a w końcu i pił moją krew.Tak jak tego chciałam.Byłam szczęśliwa.Mój wampir zachowywał się właśnie tak, jak pragnęłam.Teraz tak bardzo\ałowałam, i\ był to jedynie sen.Wstałam, po czym wyszłam z sypialni.Udałam się na górę do swojego pokoju, wpierwpodchodząc jeszcze do drzwi wyjściowy.Tak na wszelki wypadek.Stanęłam na progu wnadziei, \e ujrzę Emanuela, lub choćby któryś z jego samochodów, co mogłoby świadczyć otym, \e ju\ wraca.Nie wiedziałam czy tylko dokądś poszedł, czy te\ mo\e pojechał domiasta.Myśl o tym, \e jest tam gdzieś, być mo\e z inną kobietą, nie dawała mi spokoju.Byłam zazdrosna.Tak po prostu.I to o co? O swoje własne myśli.Nagle w mojej pamięci, podsycając jeszcze bardziej i tak ju\ spory niepokój, pojawił sięstary obraz.Sypialnia Emanuela i to, co dane mi było ujrzeć.Mo\e dziś znów spotkał się z tą kobietą.Mo\e raz jeden jeszcze spędza z nią noc.Mo\ekocha się teraz z tamtą robiąc to, przed czym za wszelką cenę broni się, by nie robić zemną.Nie przywykłam do odczuwania zazdrości.A jednak teraz owa zazdrość trawiła mnie,sprawiając nieznośny ból.Nie chciałam, aby Emanuel spotykał się z innymi kobietami.Myśl,\e mógłby to robić rozlewała się goryczą w moim sercu.Zamknęłam drzwi, westchnęłam, po czym ruszyłam z powrotem w kierunku części domu oddzielonej od salonu metalową kratą.Cały parter tonął w mroku.Szybkim krokiem przeszłam przez główne pomieszczenie iudałam się w stronę drzwi, które prowadziły do niewielkiej sypialni, znajdującej się na tyłachdomu Emanuela.To był mój pokój od czasu, gdy tu zamieszkałam.Zciany były tu koloru grafitowego, poprzedzielane stylowymi pasami czarno-białymi,wykończonymi srebrem.Na podłodze le\ał gruby, biały dywan w czarne wzory.Takie samejak i te, które znajdowały się na ścianach.Stało tu biurko, szafa, komoda oraz du\e łó\ko.Wszystkie meble były białe.Tak jak i ściany ozdobione zostały elementami w kolorzesrebrnym.Pokój prezentował się naprawdę pięknie.Zresztą tak samo, jak i w mieszkaniuEmanuela, tak i tutaj wszystko było perfekcyjne [ Pobierz całość w formacie PDF ]