[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście, one same nie mają co do tego żadnych złudzeń."Matki Wielebne czeka ciężka przeprawa - powiedział sobie Mo­neo.- Zamierza wygłosić do nich kazanie.One tego nie znoszą.To może wywołać poważne kłopoty."- Jaka była ich reakcja? - zapytał Leto.- Powiedziano mi, że były rozczarowane, ale się nie upierały.Moneo zastanowił się: "Lepiej przygotuję je na dalsze rozczarowa­nia.Będą poza tym musiały trzymać się z daleka od delegacji Ix i Tleilaxu." Potrząsnął głową.To mogło doprowadzić do jakiegoś bardzo paskudnego spisku.Lepiej będzie ostrzec Duncana.- Prowadzi to do samospełniających się proroctw i usprawiedli­wiania wszelkich nieprzyzwoitości - powiedział Leto.- Ten.retoryczny despotyzm.Panie?- Tak! Osłania zło ścianami przekonania o własnej racji, które są odporne na wszelkie argumenty.Moneo patrzył z wahaniem na ciało Leto, konstatując sposób, w ja­ki prawie niezauważalnym ruchem zaciskają się dłonie, drgają wielkie żebrowane segmenty."Co mam robić, jeżeli Czerw wyjdzie tutaj z niego?" Na czoło Monea wystąpił pot.- Żywi się rozmyślnie zawikłanymi pojęciami, by zdyskredyto­wać opozycję - rzekł Leto.- Całą, Panie?- Jezuici nazywali to "zabezpieczaniem swojej podstawy wła­dzy".To prowadzi bezpośrednio do hipokryzji, która zawsze zdradza się rozziewem między działaniami i wyjaśnieniami.Nigdy się ze sobą nie zgadzają.- Muszę to przestudiować z większą uwagą, Panie.- Ostatecznie rządzi się przez określanie winy, ponieważ hipokry­zja doprowadza do polowań na czarownice i poszukiwania kozłów ofiarnych.- To straszne, Panie.Orszak okrążył zakręt, za którym w skale otwierał się widok na odległy most.- Moneo, słuchasz mnie uważnie?- Tak, Panie, naprawdę.- Opisuję działanie religijnej bazy władzy.- Rozumiem, Panie.- Zatem dlaczego jesteś taki przelękniony?- Rozmowy o władzy religijnej zawsze napawają mnie niepoko­jem, Panie.- Ponieważ ty i Mówiące-do-Ryb sprawujecie ją w moim imie­niu?- Oczywiście, Panie.- Podstawy władzy są bardzo niebezpieczne, ponieważ przyciąga­ją ludzi, którzy są naprawdę szaleni, którzy szukają władzy tylko dla niej samej.Rozumiesz?- Tak, Panie.To dlatego tak rzadko zatwierdzasz petycje o stano­wiska w twoim rządzie.- Doskonale, Moneo!- Dziękuję, Panie.- W cieniu każdej religii czai się Torquemada - powiedział Leto.- Nigdy nie zetknąłeś się z tym nazwiskiem.Wiem o tym, bo spowo­dowałem usunięcie go ze wszystkich kronik.- Dlaczego to zrobiłeś, Panie?- Był kimś obrzydliwym.Z ludzi, którzy się z nim nie zgadzali, robił żywe pochodnie.Moneo ściszył głos:- Jak z historykami, którzy cię rozgniewali, Panie?- Kwestionujesz moje postępowanie?- Nie, Panie!- Dobrze.Historycy umarli w pokoju.Żaden z nich nawet nie po­czuł płomieni.Torquemada jednakże czerpał rozkosz, polecając swe­mu Bogu agonalne krzyki płonących ofiar.- To okropne, Panie.Orszak minął kolejny zakręt z widokiem na most.Wydawało się, że Czerw nie nadchodzi.Jednak wciąż był bardzo blisko.Moneo czuł groźbę tej nieprzewidywalnej obecności, Świętej Obecności, która potrafiła uśmiercać bez ostrzeżenia.Moneo zadrżał.Co znaczyło to dziwne.kazanie? Moneo wie­dział, że niewielu kiedykolwiek słyszało Boga Imperatora mówiącego w ten sposób.Był to przywilej i brzemię zarazem.Była to część ceny płaconej za Pokój Leto.Pokolenia za pokoleniami maszerowały w uporządkowanym szeregu pod dyktando tego pokoju.Tylko we­wnętrzny krąg Twierdzy wiedział o wszystkich, nieczęstych w nim wyłomach - incydentach, kiedy to Mówiące-do-Ryb były wy­syłane wobec przewidywań gwałtownych zajść.Przewidywanie!Moneo spojrzał na milczącego teraz Leto.Oczy Boga Imperatora były zamknięte, a na jego twarzy pojawił się wyraz zamyślenia.To była jeszcze jedna z oznak Czerwia - i to zła.Moneo zadrżał.Czy Leto przewidywał nawet chwile dzikiej gwałtowności? Ta antycypacja przemocy napełniała drżeniem obawy i lęku całe Impe­rium.Leto wiedział, gdzie należy rozmieścić straże, by stłumić poro­nione powstania.Wiedział o nich, zanim wybuchały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl