Pokrewne
- Strona Główna
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- DeMille Nelson John Corey 01 liwkowa Wyspa
- John Ringo Dziedzictwo Aldenata 03 Taniec z Diabłem
- Wojny Rady Tom 1 Tam Będš Smoki Ringo John
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- Pohl Frederik Kroniki Heechow
- Frączek M, Hausner J, Mazur S Wokół ekonomii społecznej
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wrobelek.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chwileczkę - wydusiła w końcu kierowniczka i zniknęła za regałem.Darby siedziała w sali wykładowej, gdy Gray zjawił się wreszcie z wydrukami planów zajęć.- Akers i Kaas powinni siedzieć teraz na wykładach - powiedział.Darby spojrzała na rozkład.- Akers ma kodeks postępowania karnego.Kaas – prawo administracyjne.Oboje będą na zajęciach do dziesiątej.Spróbuję ich znaleźć.- Pokazała Grayowi swoje notatki.- Maylor, Reinhart i Wilson są w domu.Nie dodzwoniłam się do Ratliff i Linneya.- Do Maylora jest najbliżej.Będę u niego za kilka minut.- Co z samochodem? - spytała.- Dzwoniłem do biura Hertza.Podstawią auto na parking “Posta” za piętnaście minut.Mieszkanie Maylora znajdowało się na drugim piętrze magazynu zamienionego na kwatery dla studentów i innych nieszczęśników dysponujących niewielkim budżetem.Chłopak uchylił drzwi po pierwszym stuknięciu.Nie zdjął łańcucha.- Szukam Jamesa Maylora - powiedział Grantham tonem starego kumpla.- To ja.- Nazywam się Gray Grantham i pracuję dla “Washington Post”.Chciałbym ci zadać parę szybkich pytań.Maylor zdjął łańcuch i otworzył drzwi.Gray wszedł do dwupokojowego mieszkania.W pierwszym pomieszczeniu najwięcej miejsca zajmował rower.- O co chodzi? - spytał Maylor.Wydawał się zaintrygowany i chętny do współpracy.- Dowiedziałem się, że zeszłego lata miałeś praktykę u White’a i Blazevicha.- Zgadza się.Przez trzy miesiące.- W jakim dziale?- Spraw międzynarodowych.Brzmi nieźle, ale to bagno i nudna harówa.Siedziałem głównie w archiwum i pomagałem sporządzać pierwsze szkice umów.- Kto był twoim przełożonym?- Nie miałem jednego szefa.O to, żebym miał co robić, martwiło się trzech asesorów.Gość nad nimi nazywał się Stanley Coopman.Jest wspólnikiem.Gray wyciągnął z kieszeni zdjęcie Garcii.- Poznajesz tę twarz?Maylor wziął fotografię i przyjrzał się jej uważnie.Pokręcił głową.- Chyba nie.Kto to jest?- Prawnik.Z tego, co wiem, pracuje u White’a i Blazevicha.- To duża firma.Siedziałem w kącie jednego działu.W sumie zatrudniają ponad czterysta osób, sam pan wie.- Taak.słyszałem.Jesteś pewny, że go nie znasz?- Absolutnie.Zajmują dwanaście pięter.Na większości nigdy nie byłem.Gray schował zdjęcie.- Czy znasz innych praktykantów?- Jasne.Dwie dziewczyny z Georgetown - Laurę Kaas i Joanne Ratliff.Dwóch facetów z Jerzego Waszyngtona: Patricka Franksa i.takiego, co się nazywał Vanladingham; Elizabeth Larson z Harvardu i tę.jak jej było.Amy McGregor z Michigan! Był jeszcze taki jeden z Emory, na którego mówili Moke, ale nie wiem, jak się nazywa, bo go wywalili, zanim się poznaliśmy.Latem mają zawsze mnóstwo studentów na praktykach.- Chciałbyś u nich pracować po studiach?- Nie wiem.Nie jestem pewny, czy nadaję się do dużej firmy.Gray uśmiechnął się i schował notes do tylnej kieszeni spodni.- Posłuchaj, byłeś tam.Powiedz mi, jak zabrałbyś się do szukania tego faceta?Maylor zastanawiał się przez chwilę.- Zakładam, że nie chce pan pójść do firmy i zapytać wprost?- Zgadza się.- I ma pan tylko to zdjęcie?- Aha.- Sądzę, że któryś z praktykantów na pewno by go rozpoznał.- Dzięki.- Czy ten facet ma jakieś problemy?- Nie.Może coś wiedzieć.Choć mogę się mylić.- Gray otworzył drzwi.- Jeszcze raz dziękuję.Darby studiowała jesienny rozkład zajęć, wywieszony na tablicy naprzeciw telefonów.Jeszcze nie wiedziała, co zrobi, gdy skończą się rozpoczęte o dziewiątej ćwiczenia.Tablica ogłoszeń wyglądała tak samo jak w Tulane: u góry wisiał przypięty równo pinezkami plan zajęć dla poszczególnych grup; niżej informacje o wymaganych do zaliczenia lekturach i pracach; pod nimi ogłoszenia w sprawie książek, rowerów, pokoi, współlokatorów, a wokół przypięte bezładnie setki niezmiernie ważnych komunikatów o imprezach, meczach i spotkaniach klubowych.Obok Darby stanęła młoda dama z plecakiem.Czytała uważnie ogłoszenia i była bez wątpienia studentką.- Przepraszam, czy znasz może Laurę Kaas? - zapytała Darby i uśmiechnęła się.- Jasne.- Mam dla Laury wiadomość, ale nie wiem, jak ona wygląda.Czy mogłabyś mi ją pokazać?- Jest na zajęciach?- Tak, ma prawo administracyjne z Shipem.Parter zapełnił się nagle studentami wychodzącymi z czterech sal [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Chwileczkę - wydusiła w końcu kierowniczka i zniknęła za regałem.Darby siedziała w sali wykładowej, gdy Gray zjawił się wreszcie z wydrukami planów zajęć.- Akers i Kaas powinni siedzieć teraz na wykładach - powiedział.Darby spojrzała na rozkład.- Akers ma kodeks postępowania karnego.Kaas – prawo administracyjne.Oboje będą na zajęciach do dziesiątej.Spróbuję ich znaleźć.- Pokazała Grayowi swoje notatki.- Maylor, Reinhart i Wilson są w domu.Nie dodzwoniłam się do Ratliff i Linneya.- Do Maylora jest najbliżej.Będę u niego za kilka minut.- Co z samochodem? - spytała.- Dzwoniłem do biura Hertza.Podstawią auto na parking “Posta” za piętnaście minut.Mieszkanie Maylora znajdowało się na drugim piętrze magazynu zamienionego na kwatery dla studentów i innych nieszczęśników dysponujących niewielkim budżetem.Chłopak uchylił drzwi po pierwszym stuknięciu.Nie zdjął łańcucha.- Szukam Jamesa Maylora - powiedział Grantham tonem starego kumpla.- To ja.- Nazywam się Gray Grantham i pracuję dla “Washington Post”.Chciałbym ci zadać parę szybkich pytań.Maylor zdjął łańcuch i otworzył drzwi.Gray wszedł do dwupokojowego mieszkania.W pierwszym pomieszczeniu najwięcej miejsca zajmował rower.- O co chodzi? - spytał Maylor.Wydawał się zaintrygowany i chętny do współpracy.- Dowiedziałem się, że zeszłego lata miałeś praktykę u White’a i Blazevicha.- Zgadza się.Przez trzy miesiące.- W jakim dziale?- Spraw międzynarodowych.Brzmi nieźle, ale to bagno i nudna harówa.Siedziałem głównie w archiwum i pomagałem sporządzać pierwsze szkice umów.- Kto był twoim przełożonym?- Nie miałem jednego szefa.O to, żebym miał co robić, martwiło się trzech asesorów.Gość nad nimi nazywał się Stanley Coopman.Jest wspólnikiem.Gray wyciągnął z kieszeni zdjęcie Garcii.- Poznajesz tę twarz?Maylor wziął fotografię i przyjrzał się jej uważnie.Pokręcił głową.- Chyba nie.Kto to jest?- Prawnik.Z tego, co wiem, pracuje u White’a i Blazevicha.- To duża firma.Siedziałem w kącie jednego działu.W sumie zatrudniają ponad czterysta osób, sam pan wie.- Taak.słyszałem.Jesteś pewny, że go nie znasz?- Absolutnie.Zajmują dwanaście pięter.Na większości nigdy nie byłem.Gray schował zdjęcie.- Czy znasz innych praktykantów?- Jasne.Dwie dziewczyny z Georgetown - Laurę Kaas i Joanne Ratliff.Dwóch facetów z Jerzego Waszyngtona: Patricka Franksa i.takiego, co się nazywał Vanladingham; Elizabeth Larson z Harvardu i tę.jak jej było.Amy McGregor z Michigan! Był jeszcze taki jeden z Emory, na którego mówili Moke, ale nie wiem, jak się nazywa, bo go wywalili, zanim się poznaliśmy.Latem mają zawsze mnóstwo studentów na praktykach.- Chciałbyś u nich pracować po studiach?- Nie wiem.Nie jestem pewny, czy nadaję się do dużej firmy.Gray uśmiechnął się i schował notes do tylnej kieszeni spodni.- Posłuchaj, byłeś tam.Powiedz mi, jak zabrałbyś się do szukania tego faceta?Maylor zastanawiał się przez chwilę.- Zakładam, że nie chce pan pójść do firmy i zapytać wprost?- Zgadza się.- I ma pan tylko to zdjęcie?- Aha.- Sądzę, że któryś z praktykantów na pewno by go rozpoznał.- Dzięki.- Czy ten facet ma jakieś problemy?- Nie.Może coś wiedzieć.Choć mogę się mylić.- Gray otworzył drzwi.- Jeszcze raz dziękuję.Darby studiowała jesienny rozkład zajęć, wywieszony na tablicy naprzeciw telefonów.Jeszcze nie wiedziała, co zrobi, gdy skończą się rozpoczęte o dziewiątej ćwiczenia.Tablica ogłoszeń wyglądała tak samo jak w Tulane: u góry wisiał przypięty równo pinezkami plan zajęć dla poszczególnych grup; niżej informacje o wymaganych do zaliczenia lekturach i pracach; pod nimi ogłoszenia w sprawie książek, rowerów, pokoi, współlokatorów, a wokół przypięte bezładnie setki niezmiernie ważnych komunikatów o imprezach, meczach i spotkaniach klubowych.Obok Darby stanęła młoda dama z plecakiem.Czytała uważnie ogłoszenia i była bez wątpienia studentką.- Przepraszam, czy znasz może Laurę Kaas? - zapytała Darby i uśmiechnęła się.- Jasne.- Mam dla Laury wiadomość, ale nie wiem, jak ona wygląda.Czy mogłabyś mi ją pokazać?- Jest na zajęciach?- Tak, ma prawo administracyjne z Shipem.Parter zapełnił się nagle studentami wychodzącymi z czterech sal [ Pobierz całość w formacie PDF ]