[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I była dumna ze starego, odważnego człowieka, kiedy odrzucił ofiarowaną mu przez amery­kańskiego oficera marynarki wojennej pomoc.Wspiął się po schodach prowadzących na miejsce ceremonii z twarzą martwą jak maska.Kapelan zaintonował pieśń dziękczynną, a potem puszczono z płyty hymn „Gwiaździsty sztandar", przy którym przeszedł ją dreszcz.Do pokrytego dokumentami stołu podszedł szparko MacArthur w asyście admirałów Halseya i Nimitza.- Zgromadziliśmy się tutaj - zaczął swoim udramatyzowanym stylem - przedstawiciele głównych walczących potęg, aby podpisać uroczystą zgodę, mocą której zostanie odbudowany pokój.- I gdy ciągnął dalej, Maggie czuła, że wszyscy tu zgromadzeni podlegają zbiorowemu wzruszeniu.Domyślała się, że każdy z nich myślał o swoim własnym udziale w tej tragicznej wojnie i o tym, czym ona była dla kraju.Ostatnie słowa MacArthura zadowoliłyby jej ojca.- Żywię szczerą nadzieję - a jest to w istocie nadzieja całej ludzkości - że po tej uroczystej chwili, z krwi i rzezi przeszłości wyłoni się świat lepszy, świat zbudowany na wierze i zrozumieniu, świat dbający o godność człowieka, wypełniający najczulej pielęg­nowaną wolę życia w wolności, tolerancji i sprawiedliwości.Zamknęła oczy i odmówiła szybką modlitwę o to, by te wspaniałe słowa zrodziły równie świetne czyny.I właśnie wtedy rozstąpiły się chmury i wychynęła połyskująca w słońcu góra Fuji.W jakże właściwej chwili, pomyślała - i dostrzegła pijanego delegata aliantów, który robił do Japończyków głupawe miny.Odrażające.Dzięki Bogu nie był to Amerykanin.Shigemitsu popatrzył na pijanego niewidzącym okiem, nadal z maską na twarzy, i powoli, ostentacyjnie włożył na głowę cylinder.To samo zrobili pozostali, towarzyszący mu cywile.Jakże ojciec byłby zachwycony, widząc taki pokaz japońskiej delikatności.MacArthur wypowiadał ostatnie słowa: Módlmy się, aby został odbudowany pokój świata i aby Bóg zachował go na zawsze.Na tym kończymy jeden etap spraw.- Podszedł do Halseya, objął go ramieniem i rzekł coś, co do Maggie dotarło znacznie później: - Bill, gdzie do cholery są te samoloty?Wtedy dopiero dał się słyszeć daleki pomruk i po chwili nad Missouri zaczęły przelatywać setki startujących z lotniskowców superfortec B-29.Było to podnoszące na duchu zwieńczenie całej operacji.Następny dzień Maggie spędziła na próbach ustalenia, co się stało w Hiroszimie i Nagasaki, i wreszcie mogła nadać swemu wydawcy wiadomość, że właśnie się wybiera do tego ostatniego, „atomowego miasta, o którym już zapomniano".Podróż pociągiem była przygodą wręcz niewiarygodną.Pasaże­rowie tłoczyli się nawet na dachach wielu wagonów.Postoje trwały nieskończenie długo.Na niektórych stacjach grupy japońskich rozbrojonych żołnierzy wykonywały rozkazy pozbawionych dys­tynkcji, ale zachowujących szpady, oficerów.Na innych dworcach hałaśliwie lżyli zwierzchników poborowi.Gdy przez okno wagonu ujrzała z przerażeniem niewiarygodną kupę gruzów, która niegdyś była pulsującą życiem Doliną Urakami, zanotowała datę: 7 września.Wydawało się, że z większości wielkich gmachów pozostały jedynie kominy.Przysunął się do jej okna korespondent z Australii.Był przerażony.Powiedział, że jedzie do Nagasaki, żeby zwiedzić obóz jeńców wojennych z Au­stralii i Holandii.Nie znał japońskiego, ale Maggie dowiedziała się, że jeńców przeniesiono gdzie indziej.Uznała, że to także może być „story" i udało się jej zorganizować przedpotopowy pojazd, który dowiózł ich do przytułku Tomachi.- Czy są tu jacyś Amerykanie? - spytała na początek rozmowy.Australijczyk odpowiedział, że wszystkich Jankesów wywiezio­no przed paroma miesiącami, ale jeden Holender ujawnił, że był tu pewien amerykański kapitan.Po chwili wtulała się już w komplet­nie tym zdumionego Willa.Wstrząsnął nią jego stan, wychudł jak szkielet.Twarz miał zmizerniałą, skórę bladą.- Will, Will! - krzyczała, ściskając go z całych sił.W końcu odsunął ją na długość ramion.- Bardzo się zmieniłaś - powiedział.Delikatnie dotknął blizny na jej karczku.- Kamikaze wyrżnął w statek-szpital, na którym akurat byłam - powiedziała mimochodem, przejęta tym, co ujrzała w zrujnowa­nym mieście, jego zaś tak naprawdę trawił jedynie głód wiadomości o Marku i Floss.Gdy zaczęła mu opowiadać, obiegli ją inni jeńcy, spragnieni wiadomości o tym, co się dzieje.Powiedziano im tylko tyle, że jest kapitulacja, ale strażnicy są nadal pod bronią i każą pozostawać na miejscu.- Nasze samoloty zrzuciły trochę żywności i zaopatrzenia - powiedział Will.- Byli tu trzej ludzie z Czerwonego Krzyża, dwaj ze Szwajcarii i jeden ze Szwecji, jak sądzę.Obiecali przysłać szybko pomoc.Korespondenta z Australii otoczyli jego rodacy.Jankesi, powie­dział, przedłużają pasy startowe w mieście na południowym krańcu Kiusiu.- Myślę, że będziecie mogli polecieć stamtąd na Okinawę.Minęła godzina z okładem, zanim Will wyszukał dość spokojne miejsce na końcu przytułka, gdzie mógł wreszcie porozmawiać z Maggie o rodzinie.Potem dała wyraz swemu przerażeniu widokiem zniszczeń Nagasaki i wysłuchała, w stanie szoku, jego krótkiej relacji z tego, co się z nim samym działo po rozbłyskują.Może, poradził, otrzymać lepsze informacje do swojej „story" od strażników i innych jeńców.Przedstawił ją Kitanowi, a ten opisał jej wyprawę na wzgórze i z powrotem.Zafascynowała ją opowieść o ratowaniu cywilów przez jeńców, notowała wszystko dokładnie.Gdy zapadł zmierzch, Kitano zaproponował jej nocleg w domu siostry, która mieszkała po drugiej stronie zatoki.Przez trzy następne dni Kitano oprowadzał ją z Willem po zburzonej Dolinie Urakami, gdzie ciągle jeszcze wisiał trupi odór.Sam widok tej pustaci sprawiał, że czuła się chora.Dopiero wtedy Will opowiedział jej o wyprawie do wioski Michiko.- Obiecałem, że tam wrócę, żeby się z nimi spotkać – powiedział i zaproponował, by pojechali razem.Podróż mógł zorganizować Kitano.Spotkali go, gdy wychodził z odprawy zwołanej przez komen­danta obozu, który zarządził zbiórkę wszystkich jeńców.- Otrzy­maliśmy rozkaz przekazania wam całej broni i amunicji - powie­dział Kitano [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl