[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kondottierowie wynajmowali swoje pułki każdemu, kto zapłacił, wszystko im było jedno, czy on biały, czy czarny, nic ich nie obchodziło, po czyjej stronie słuszność; kto więcej zapłacił, temu służyli; zupełnie, jak kupcy, uważali swoje wojska za towar, zawsze do sprzedania każdemu, kto ma pieniądze.Jeżeli kto źle płacił, opuszczali jego sprawę i przechodzili nieraz do przeciwnika, jeżeli miał gotówkę.Jeżeli jednak kto płacił regularnie, mógł być pewnym ich wierności aż do ostatniej kropli krwi.Takie wojsko było o dużo lepsze od pospolitego ruszenia, bo składało się nie z gospodarzy, ale z ludzi, którzy się tylko żołnierce poświęcali, o niczem innem nie myśleli, bo z wojny żyli, latem i zimą, choćby dziesięć lat, w polu stali, póki były pieniądze i póki było trzeba.A choć padali na wojnie, zaraz się szeregi zapełniały z łatwością nowymi żołnierzami, bo ludzi ochotnych do wojenki nie brakło.Rekrutowali się po większej części z Niemiec, bo tu lud okrutnie przez szlachtę i rycerzów-rabusi uciskany, ratował się chętnie ucieczką w zaciężne pułki.Dużo też było Czechów, u których znaczna część narodu na wojnach husyckich zaprawiła się do żołnierki i do niej przylgnęła.Szkoci słynęli, jako łucznicy.Polacy gardzili tym zarobkiem ; nie było w Polsce ani kondottierów, ani też lud polski krwi na handel nie dawał; widocznie mu się lepiej działo, niż ludowi niemieckiemu, skoro nie uciekał do wojska.Kondotier miał bardzo wielkie zarobki; toteż nieraz księżęta brali się tego rzemiosła.W wojnie trzynastoletniej był między kondottierami nawet jeden książę ślązki, a mianowicie Rudolf żegański zakupiony przez Krzyżaków (poległ zaraz pierwszego roku w bitwie pod Chojnicami).Państwo wojujące zaciężnem żołnierstwem musiało się starać o pieniądze dla niego; trzeba więc było podnieść podatki.Dawniej chodziło się wojnę samemu; teraz płaciło się podatek na wojsko, za to, żeby samemu cicho w domu siedzieć.Trzeba było te podatki obmyśleć, rozdzielić, wydać przepisy, ustanowić urzędników itp.Tak jedna zmiana pociąga za sobą drugą.A zmiany te, przypadając w sam raz podczas wojny, wpływały na jej przedłużenie i dlatego to minęło całych lat trzynaście, nim się wszystko do porządku przyprowadziło, nim się nareszcie odzyskało dawne piastowskie ziemie na północy.Pierwszy rok wojny był nieszczególny; pospolite ruszenie, zmęczone i styrane, nim do Prus przyszło, nie dało rady, pomimo poparcia miejscowej ludności.Nawet biskupi pruscy: chełmiński, pomezański i sambijski powitali radośnie króla polskiego; jeden tylko biskup warmiński trzymał z Zakonem.Miasta same powypędzały ze swych murów krzyżackie załogi, ale udało się Zakonowi utrzymać dwie najważniejsze fortece: Chojnice i Malborg.Pod Chojnicami ponieśli Polacy klęskę.Następnego roku, choć drobna tylko część kraju była już w rękach Zakonu, nie zdołano jednak zdobyć twierdzy Łasina.W trzecim roku zebrano wielkie podatki, najęto zaciężnych, którzy niewypłacani przez Krzyżaków, wymówili im służbę i najęli się Polakom; czwartego roku zajęto Malborg, stolicę Wielkiego Mistrza Zakonu, który przeniósł się do Królewca.Miasto Gdańsk pożyczyło wtenczas królowi 30,000 dukatów.Wtedy to, po zajęciu Malborga, umarł Pogrobowiec, a król Kazimierz Jagiellończyk starał się o jego dziedzictwo dla swego syna, ale zajęty wojną na północy, nie mógł żądań swych poprzeć orężem i musiał pozostawić tron czeski Jerzemu Podiebradzkiemu, a węgierski Maciejowi Korwinowi.Wrocław i książąta dolnego i średniego Ślązka odmówili uznania Podiebradzkiemu; książęta górnoślązcy nie przyłączyli się jednak do nich.Po roku atoli zaczęli się i tamci książęta inaczej namyślać, przewidując, że król czeski nie będzie z nimi żartował.W nieprzyjaźni względem Jerzego wytrwał tylko Wrocław i jeden książę: Baltazar żegański (brat owego kondottiera krzyżackiego).Książę żegańaki, Baltazar, utracił Żegań, który król dał jego bratu, Janowi.Wrocławianie nie złożyli hołdu, choć Podiebradzki przybył do Świdnicy, gdzie się też stawili wszyscy inni ślązcy lennicy; nie złożyli hołdu, choć ich wzywał do tego nuncyusz papieski, który w Listopadzie 1459 zjechał do Wrocławia.Król Jerzy dał im na razie spokój, bojąc się, żeby w razie wojny na Ślązku nie wmieszał się do tej sprawy król polski, - który właśnie zawarł z Zakonem rozejm i traktował o pokój.Jakkolwiek pokój nie przyszedł do skutku, bo Krzyżacy nie chcieli przyjąć polskich warunków, na razie jednak miał król Kazimierz Jagiellończyk wolniejsze ręce.Podiebradzki wyprawił do Polski poselstwo, prosząc o przyjaźń i ofiarując królewiczowi Władysławowi (naonczas trzechletniemu) następstwo po sobie na tronie czeskim.Wkrótce zjechali się obaj monarchowie na Górnym Ślązku, w Bytomiu i to dwa razy w ciągu jednego roku, dnia 6-go Stycznia i 29-go Listopada 1460 roku.Pogodzili się, zawarli przymierze i umówili się, że Kazimierz będzie próbował załatwić pokojowo sprawę z Krzyżakami, żeby nie trzeba było wojny dalej prowadzić; Jerzy przyjął na siebie pośrednictwo i zaprosił Krzyżaków na zjazd do Głogowa.W Maju 1462 zjechali się tam po raz trzeci królowie czeski i polski, ale Krzyżacy swoich posłów wcale nie przysłali.W tymże jednakże roku i w dwóch następnych latach ponosili Krzyżacy ciągle same klęski; już się bowiem Polacy urządzili stosownie do nowych potrzeb wojennych.W roku 1464 poddał się Polsce biskup warmiński.Dwa lata jeszcze bronił się Zakon ostatkiem sił, ale wreszcie w roku 1466 musiał się poddać i zawrzeć pokój w Toruniu na następujących warunkach:Ziemie chełmińska, michałowska i pomorska (Prusy zachodnie) wracają do Polski [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl