[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jakich godzinach była tu pani tamtego wieczoru?Agata opuściła oczy.— Nie pamiętam.Nie patrzyłam bez przerwy na zegarek.Chyba przyszłam około wpół do dziesiątej i wyszłam przed jedenastą.— Porównamy to z zeznaniami innych świadków.Marlow powrócił do pozostałych kobiet.Higgins wyglądał na zakłopotanego.— Widzi pani, panno Lillby, nie można być pewnym nikogo.Tak więc bardzo się pani spieszyła tamtego wieczoru.— Nie mogłam za długo być poza domem — przyznała w końcu.— Wizyta Eliota Tumberfasta była niespodziewana.Sir Mortimer mógł mnie potrzebować i.— I skłamała pani, mówiąc, że jest pani zaziębiona.Sprytne, jednak ryzykowała pani, przychodząc tutaj.Musiała pani mieć jakiś ważny powód.Agata milczała.— Lepiej będzie, jeżeli powie mi pani prawdę — naciskał Higgins — zanim pani przyjaciółki coś wymyślą.Tak czy inaczej, dowiemy się wszystkiego.Pokojówka zagryzła wargi.Była w pułapce.— Dałam słowo.tego wieczoru musiałam oddać dług.— Jaką sumę? — zapytał Higgins.— Czterysta funtów.Przez cały zeszły miesiąc miałam pecha.Higgins tasował karty, jakby przygotowywał jakąś sztuczkę.— Jest jednak pewien kłopot, panno Lillby.Jest pani jedyną osobą mogącą określić czas trwania pani nieobecności.A jeśli powróciła pani późno w nocy.już po godzinie, kiedy miało miejsce morderstwo?— Nie! — zaprotestowała, przerażona.— Nie, nie może pan tak mówić!— Obawiam się, że mogę.— Nie, mam dowód!— Jaki?— Kiedy wróciłam, przed wpół do dwunastą, widziałam lorda Mortimera i Eliota Tumberfasta.Lord Mortimer stał w progu gabinetu i zatrzymywał Tumberfasta, który chciał wyjść.On.on mnie.Nagle jakby odjęło jej mowę.Uprzytomniła sobie coś oczywistego.— On pani nie widział, czy o to chodzi? — odparł za nią Higgins.— Nie mógł widzieć, bo się pani przed nim schowała.Cóż, raz już pani skłamała.— Przysięgam, że mówię prawdę! — krzyknęła ze strachem.— Sprawdzimy, czy lord Mortimer i Eliot Tumberfast pamiętają to zajście.Teraz coś pani pokażę.Chciałbym wiedzieć, co pani o tym myśli.Higgins wyjął z kieszeni anonimowy list.Przeczytała go szybko i z niesmakiem.— To na pewno Tumberfast — wycedziła przez zęby.— Mści się w najpodlejszy sposób.Higgins kontynuował tasowanie kart, po czym położył talię na stole i wyciągnął pikowego asa.— To ponoć zły omen? Eliot Tumberfast.Dobrze go pani zna?W oczach Agaty Lillby można było odczytać nie wygasłą pasję.— Byliśmy ze sobą związani.aż do nastania Frances.Eliot mnie kochał, jestem tego pewna.Przychodził w czasie nieobecności sir Johna Arthura.Mówiłam mu, że Frances Mortimer nie jest dla niego, i nigdy nie będzie.wpadł w jej sidła tak jak inni.Za życia pierwszej pani Mortimer Eliot patrzył tylko na mnie.Nienawidzę go!— Wytoczyła pani przeciw niemu ciężkie oskarżenie — zauważył Higgins, bezskutecznie usiłując przypomnieć sobie kolejną karcianą sztuczkę.— Czterysta funtów długu to sporo.Oddała pani z własnych oszczędności?— Oczywiście.— Przepraszam panią na chwilę.Higgins wstał i podszedł do Marlowa, który kontynuował przesłuchania, notując skrupulatnie nazwiska i adresy znanych rodzin, u których pracowały pokojówki przyłapane na hazardzie.— Chciałbym zamienić z panem kilka słów, nadinspektorze.Przejdźmy do przedpokoju.Opuściwszy nieszczęsne hazardzistki, obaj policjanci wymieniali dyskretne uwagi.— Według deklaracji tych pań — mówił Marlow — Agata Lillby nie po raz pierwszy musi zwracać karciane długi.Podobno jest najbardziej zawziętą amatorką Black Jacka.— Bądźmy ostrożni z plotkami — poradził Higgins.— Zostawiam panu sprawdzenie tego wszystkiego.Zabieram pannę Lillby do Mortimerów.— Czy nie lepiej by było.— Nic nas nie goni — uspokoił Higgins łagodnym tonem.— Dowiedzieliśmy się dzisiaj wielu dziwnych rzeczy.Trzeba teraz będzie oddzielić ziarno od plew.Na początek będę musiał dokładnie przeanalizować osobowość panny Lillby.— Jeśli pan uważa, że tak trzeba.— westchnął Marlow.— Będzie pan musiał wykazać wiele taktu, przestrzegając te panie przed konsekwencjami ich zgubnej pasji.Za mało przejmujemy się ludzką duszą, nadinspektorze.Mimo że Marlow przywykł do oryginalnych spostrzeżeń Higginsa, poczuł się niepewnie.Niemniej zawodowa rutyna szybko wzięła górę.Wyjął metalowe pudełko i zaczął przy nim manipulować.— Cóż za licho! Znowu nie działa!— Nie należy zbytnio ufać tym urządzeniom — zauważył Higgins.— Przyślę panu inspektora stojącego przed budynkiem.✶ ✶ ✶W taksówce wiozącej Higginsa i Agatę Lillby z Soho do Mayfair były główny inspektor długo pisał coś w swoim czarnym notesie.Pokojówka nie śmiała się ani odezwać, ani poruszyć.— Mamy przed sobą poważne zadanie — odezwał się w końcu Higgins.— Co takiego?— Rekonstrukcję wydarzeń.Chciałbym zobaczyć, w jaki sposób powróciła pani do domu w noc zabójstwa.— Panie inspektorze — rzuciła rozgorączkowana Agata [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl