Pokrewne
- Strona Główna
- Chmielewska Joanna Pech (3)
- Brooks Terry Kapitan Hak (2)
- Peter Zarrow China in War
- Madeline Hunter 03 Uwodzi w atłasie
- Cathy Kelly Lekcje uczuć
- Perez Reverte Arturo
- Joanna Chmielewska Lesio (2)
- McCaffrey Anne Niebiosa Pern (SCAN dal 1040)
- Marcowy Kawaler
- Kursa Małgorzata J. TeÂściową oddam od zaraz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To łóżko zapamiętała najle-piej, duże podwójne łóżko, zapadnięte pośrodku.Kiedy się kochali, zardzewiałesprężyny odmierzały rytm.Tej jesieni zdołała wreszcie uniezależnić się od matki.Jack jej pomógł.Ona chce ciągle być górą, powiedział.Im częściej dzwonisz, imczęściej się płaszczysz i prosisz o przebaczenie, tym częściej może ci ojcem wy-kłuwać oczy.Jej to dobrze robi, Wendy, bo może w dalszym ciągu udawać, że to42ty ponosisz winę.Ale tobie nie robi dobrze.Tamtego roku wielokrotnie wałkowaliw łóżku ten temat.(Jack siedzi, owinięty kocem, trzyma w palcach zapalonego papierosa, patrzyjej w oczy w ten swój na pół żartobliwy, na pół gniewny sposób mówi: Powiedziała ci, że masz nigdy więcej nie wracać, co? %7łe masz nigdy już nieprzekroczyć progu jej domu, co? Więc dlaczego nie odkłada słuchawki, skorowie, że to ty dzwonisz? Dlaczego nie pozwala ci wejść do środka tylko wtedy,kiedy ja jestem z tobą? Bo uważa, że mógłbym ją trochę przyhamować.Chce ciętorturować, mała.Głupia jesteś, że wciąż jej na to pozwalasz.Powiedziała ci, żemasz nigdy więcej nie wracać, więc dlaczego jej nie posłuchasz? Daj sobie z tymspokój.I w końcu zaczęła na to patrzeć tak jak on.)Pomysł chwilowego rozstania żeby mogli zobaczyć swój związek z per-spektywy, jak powiedział wyszedł od Jacka.Bała się, że zainteresowała goinna kobieta.Pózniej stwierdziła, że tak nie jest.Na wiosnę znów się zeszli i za-pytał, czy jezdziła odwiedzić ojca.Podskoczyła jak smagnięta pejczem.Skąd wiesz?Cień wie.Szpiegowałeś mnie?I jego niecierpliwy śmiech, zawsze wprawiający ją w takie zakłopotanie jakgdyby miała osiem lat, a on potrafił lepiej niż ona odgadnąć pobudki jej działania.Potrzebowałaś czasu, Wendy.Na co?Chyba na to.żeby się przekonać, za którego z nas chcesz wyjść za mąż.Co ty mówisz, Jack?Zdaje się, że proszę cię o rękę.Zlub.Był na ślubie jej ojciec, nie było matki.Przekonała się, że potrafi z tymżyć, mając Jacka.Potem przyszedł na świat Danny, jej wspaniały syn.To był najlepszy rok, z najlepszym łóżkiem.Po urodzeniu Danny ego Jackwystarał się dla niej o przepisywanie na maszynie dla kilku profesorów z wy-działu anglistyki.Przepisywała pytania na kolokwia, na egzaminy, konspekty wy-kładów, notatki, listy lektur.Skończyło się na tym, że jednemu z nich przepisałanawet powieść, która nigdy nie ukazała się drukiem.co napełniło Jacka pota-jemną radością.Płaca wynosiła czterdzieści dolarów tygodniowo, a podskoczyłaaż do sześćdziesięciu w ciągu dwóch miesięcy poświęconych na przepisywanieniefortunnej powieści.Kupili pierwszy samochód, pięcioletniego buicka, z fote-likiem dla dziecka pośrodku.Inteligentne, pnące się w górę małżeństwo.Dannydoprowadził do jej pojednania z matką, do zgody zawsze pełnej napięcia, nigdynie całkowitej, ale jednak zgody.Jezdziła z Dannym do matki sama.I nie mó-wiła Jackowi, że matka zawsze po swojemu przewija Danny ego, krzywi się napokarm przygotowany dla niego w butelce i potrafi wyśledzić pierwsze oskarży-cielskie ślady odparzeń u niemowlęcia.Matka nigdy niczego nie mówiła otwarcie,43lecz dawała do zrozumienia: ceną, jaką Wendy zaczęła (i może dalej będzie) pła-cić za pojednanie, było poczucie, że jest niedobrą matką.W ten sposób jej matkazawsze trzymała narzędzie tortur pod ręką.Dni spędzała Wendy w domu na zajęciach gospodarskich, karmieniu Dan-ny ego z butelki w słonecznej kuchni ich czteropokojowego mieszkania na dru-gim piętrze, puszczaniu płyt na sfatygowanym przenośnym adapterze stereo, którymiała od czasów szkolnych.Jack wracał do domu o trzeciej (albo o drugiej, jeśliuznał, że może się urwać z ostatniego wykładu) i kiedy Danny spał, prowadził jądo sypialni, gdzie wyzbywała się poczucia niedoskonałości.Wieczorami ona stukała na maszynie, a on pisał albo przygotowywał się do za-jęć.Wtedy wychodziła czasami z sypialni służącej jej jako pokój do pracy i znaj-dowała ich obu w gabinecie, śpiących na kanapie, Jacka w samych kalesonach,Danny ego rozłożonego wygodnie na piersi jej męża, z kciukiem w buzi.KładłaDanny ego do łóżeczka, a następnie czytała to, co Jack świeżo napisał, po czymbudziła go, żeby mógł pójść do łóżka.Najlepsze łóżko, najlepszy rok.I na moim podwórku zaświeci kiedyś słońce.W tamtym okresie Jack pił jeszcze z umiarem.W sobotnie wieczory wpadałodo nich kilku jego kolegów, wypijali skrzynkę piwa i toczyli dyskusje, w którychona rzadko brała udział, bo jej dziedziną była socjologia, jego zaś literatura an-gielska: spierali się o to, czy dzienniki Pepysa należy uważać za literaturę, czyhistorię; rozprawiali o poezji Charlesa Olsona; niekiedy czytali to, co właśnie pi-sali.To i setki innych rzeczy.Nie, tysiące.Nie odczuwała prawdziwej potrzebyuczestniczenia w rozmowach; wystarczało jej, że siedzi w fotelu na biegunachobok Jacka, który ze skrzyżowanymi nogami sadowił się na podłodze z piwemw jednej ręce, drugą delikatnie ściskając jej łydkę lub kostkę.Rywalizacja na uniwersytecie stanowym New Hampshire była zaciekła, a Jackdodatkowo obciążał się pisaniem.Poświęcał mu co najmniej godzinę każdegowieczoru.To należało do codziennego rozkładu jego zajęć.Sobotnie posiedzeniastanowiły nieodzowną terapię.Wyładowywał wtedy nadmiar czegoś, co w prze-ciwnym wypadku mogłoby się gromadzić, gromadzić, aż by pękł.Pod koniec studiów dostał posadę w Stovington, głównie dzięki swoim opo-wiadaniom do tej pory wydrukował cztery; jedno w Esquire.Ten dzień za-pamiętała dość wyraznie; trzy lata nie wystarczyłyby, żeby go zapomnieć.O małonie wyrzuciła koperty w przekonaniu, że proponują im jakąś subskrypcję.Ale pootwarciu listu okazało się, że redakcja Esquire chciałaby zamieścić opowiadanieJacka W sprawie Czarnych Dziur na początku przyszłego roku.Miano zapłacićdziewięćset dolarów po przyjęciu tekstu, nie po wydrukowaniu.Równało się to44prawie jej półrocznym zarobkom jako maszynistki, więc pognała do telefonu, zo-stawiwszy Danny ego w wysokim foteliku, ze śmiesznie wybałuszonymi oczamii buzią umazaną przetartym groszkiem z wołowiną.Jack przyjechał z uniwersytetu trzy kwadranse pózniej, a buick uginał się naresorach pod ciężarem siedmiu przyjaciół i beczułki piwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.To łóżko zapamiętała najle-piej, duże podwójne łóżko, zapadnięte pośrodku.Kiedy się kochali, zardzewiałesprężyny odmierzały rytm.Tej jesieni zdołała wreszcie uniezależnić się od matki.Jack jej pomógł.Ona chce ciągle być górą, powiedział.Im częściej dzwonisz, imczęściej się płaszczysz i prosisz o przebaczenie, tym częściej może ci ojcem wy-kłuwać oczy.Jej to dobrze robi, Wendy, bo może w dalszym ciągu udawać, że to42ty ponosisz winę.Ale tobie nie robi dobrze.Tamtego roku wielokrotnie wałkowaliw łóżku ten temat.(Jack siedzi, owinięty kocem, trzyma w palcach zapalonego papierosa, patrzyjej w oczy w ten swój na pół żartobliwy, na pół gniewny sposób mówi: Powiedziała ci, że masz nigdy więcej nie wracać, co? %7łe masz nigdy już nieprzekroczyć progu jej domu, co? Więc dlaczego nie odkłada słuchawki, skorowie, że to ty dzwonisz? Dlaczego nie pozwala ci wejść do środka tylko wtedy,kiedy ja jestem z tobą? Bo uważa, że mógłbym ją trochę przyhamować.Chce ciętorturować, mała.Głupia jesteś, że wciąż jej na to pozwalasz.Powiedziała ci, żemasz nigdy więcej nie wracać, więc dlaczego jej nie posłuchasz? Daj sobie z tymspokój.I w końcu zaczęła na to patrzeć tak jak on.)Pomysł chwilowego rozstania żeby mogli zobaczyć swój związek z per-spektywy, jak powiedział wyszedł od Jacka.Bała się, że zainteresowała goinna kobieta.Pózniej stwierdziła, że tak nie jest.Na wiosnę znów się zeszli i za-pytał, czy jezdziła odwiedzić ojca.Podskoczyła jak smagnięta pejczem.Skąd wiesz?Cień wie.Szpiegowałeś mnie?I jego niecierpliwy śmiech, zawsze wprawiający ją w takie zakłopotanie jakgdyby miała osiem lat, a on potrafił lepiej niż ona odgadnąć pobudki jej działania.Potrzebowałaś czasu, Wendy.Na co?Chyba na to.żeby się przekonać, za którego z nas chcesz wyjść za mąż.Co ty mówisz, Jack?Zdaje się, że proszę cię o rękę.Zlub.Był na ślubie jej ojciec, nie było matki.Przekonała się, że potrafi z tymżyć, mając Jacka.Potem przyszedł na świat Danny, jej wspaniały syn.To był najlepszy rok, z najlepszym łóżkiem.Po urodzeniu Danny ego Jackwystarał się dla niej o przepisywanie na maszynie dla kilku profesorów z wy-działu anglistyki.Przepisywała pytania na kolokwia, na egzaminy, konspekty wy-kładów, notatki, listy lektur.Skończyło się na tym, że jednemu z nich przepisałanawet powieść, która nigdy nie ukazała się drukiem.co napełniło Jacka pota-jemną radością.Płaca wynosiła czterdzieści dolarów tygodniowo, a podskoczyłaaż do sześćdziesięciu w ciągu dwóch miesięcy poświęconych na przepisywanieniefortunnej powieści.Kupili pierwszy samochód, pięcioletniego buicka, z fote-likiem dla dziecka pośrodku.Inteligentne, pnące się w górę małżeństwo.Dannydoprowadził do jej pojednania z matką, do zgody zawsze pełnej napięcia, nigdynie całkowitej, ale jednak zgody.Jezdziła z Dannym do matki sama.I nie mó-wiła Jackowi, że matka zawsze po swojemu przewija Danny ego, krzywi się napokarm przygotowany dla niego w butelce i potrafi wyśledzić pierwsze oskarży-cielskie ślady odparzeń u niemowlęcia.Matka nigdy niczego nie mówiła otwarcie,43lecz dawała do zrozumienia: ceną, jaką Wendy zaczęła (i może dalej będzie) pła-cić za pojednanie, było poczucie, że jest niedobrą matką.W ten sposób jej matkazawsze trzymała narzędzie tortur pod ręką.Dni spędzała Wendy w domu na zajęciach gospodarskich, karmieniu Dan-ny ego z butelki w słonecznej kuchni ich czteropokojowego mieszkania na dru-gim piętrze, puszczaniu płyt na sfatygowanym przenośnym adapterze stereo, którymiała od czasów szkolnych.Jack wracał do domu o trzeciej (albo o drugiej, jeśliuznał, że może się urwać z ostatniego wykładu) i kiedy Danny spał, prowadził jądo sypialni, gdzie wyzbywała się poczucia niedoskonałości.Wieczorami ona stukała na maszynie, a on pisał albo przygotowywał się do za-jęć.Wtedy wychodziła czasami z sypialni służącej jej jako pokój do pracy i znaj-dowała ich obu w gabinecie, śpiących na kanapie, Jacka w samych kalesonach,Danny ego rozłożonego wygodnie na piersi jej męża, z kciukiem w buzi.KładłaDanny ego do łóżeczka, a następnie czytała to, co Jack świeżo napisał, po czymbudziła go, żeby mógł pójść do łóżka.Najlepsze łóżko, najlepszy rok.I na moim podwórku zaświeci kiedyś słońce.W tamtym okresie Jack pił jeszcze z umiarem.W sobotnie wieczory wpadałodo nich kilku jego kolegów, wypijali skrzynkę piwa i toczyli dyskusje, w którychona rzadko brała udział, bo jej dziedziną była socjologia, jego zaś literatura an-gielska: spierali się o to, czy dzienniki Pepysa należy uważać za literaturę, czyhistorię; rozprawiali o poezji Charlesa Olsona; niekiedy czytali to, co właśnie pi-sali.To i setki innych rzeczy.Nie, tysiące.Nie odczuwała prawdziwej potrzebyuczestniczenia w rozmowach; wystarczało jej, że siedzi w fotelu na biegunachobok Jacka, który ze skrzyżowanymi nogami sadowił się na podłodze z piwemw jednej ręce, drugą delikatnie ściskając jej łydkę lub kostkę.Rywalizacja na uniwersytecie stanowym New Hampshire była zaciekła, a Jackdodatkowo obciążał się pisaniem.Poświęcał mu co najmniej godzinę każdegowieczoru.To należało do codziennego rozkładu jego zajęć.Sobotnie posiedzeniastanowiły nieodzowną terapię.Wyładowywał wtedy nadmiar czegoś, co w prze-ciwnym wypadku mogłoby się gromadzić, gromadzić, aż by pękł.Pod koniec studiów dostał posadę w Stovington, głównie dzięki swoim opo-wiadaniom do tej pory wydrukował cztery; jedno w Esquire.Ten dzień za-pamiętała dość wyraznie; trzy lata nie wystarczyłyby, żeby go zapomnieć.O małonie wyrzuciła koperty w przekonaniu, że proponują im jakąś subskrypcję.Ale pootwarciu listu okazało się, że redakcja Esquire chciałaby zamieścić opowiadanieJacka W sprawie Czarnych Dziur na początku przyszłego roku.Miano zapłacićdziewięćset dolarów po przyjęciu tekstu, nie po wydrukowaniu.Równało się to44prawie jej półrocznym zarobkom jako maszynistki, więc pognała do telefonu, zo-stawiwszy Danny ego w wysokim foteliku, ze śmiesznie wybałuszonymi oczamii buzią umazaną przetartym groszkiem z wołowiną.Jack przyjechał z uniwersytetu trzy kwadranse pózniej, a buick uginał się naresorach pod ciężarem siedmiu przyjaciół i beczułki piwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]