[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uciszywszy gadaninę władczym gestem, rzucił rozmówcy drapieżne spojrzenie.Lecz to, co mówicie, nie jest tak zupełnie bezpodstawne.Może to i dobrze, że jeszcze was niezabiłem, bardziej przydacie mi się żywi. Uśmiechnął się. Poza tym, aby wam pokazać, że niebrak mi doświadczenia, mogę nadmienić, że co do biskupa Fulka, już przedsięwziąłem pewnekroki.Ignacio właśnie miał zażądać wyjaśnień w tym względzie, musiał jednak zamilknąć.Z głębidrogi dobiegł tętent kopyt, zapowiadający przybycie jezdzca.Filip utkwił wzrok w ścieżce, straciwszy zainteresowanie rozmową.Znów sprawiał wrażenieniecierpliwego, zapewne czekał na ważne wieści.Jezdziec pędził co koń wyskoczy.Był to chłopiec w kolczudze siedzący na gniadoszu.Pozdrowiwszy najemników, zwolnił i zeskoczył z siodła.Lusignan zapytał z wysokości swego białego konia: I cóż?  Wszystko zgodnie z waszymi rozkazami, monsieur. Posłaniec zdjął z jaśniusieńkiejczupryny kaptur kolczy.Był bardzo młody, lecz miał wzrok oprawcy. Zamknęliśmy beginkiw kościele, potem podłożyliśmy ogień. A co z przeoryszą? Ulotniła się jak kamfora.Ciągle jej szukają. Przeklęta wiedzma!  wybuchnął Filip. Wracaj i powiedz kompanom, żeby nadal szukali.Musicie mi ją przyprowadzić żywą.Ignacio otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Mówicie o siostrach od Zwiętej Lucyny?  zapytał z drżeniem. Właśnie o nich  odparł Filip niemal rozbawiony. Zdaje się, że istnieje coś, co jestw stanie was poruszyć. Co miały z tym wspólnego te biedne niewiasty? I czego chcecie od przeoryszy? Zdaniem biskupa Fulka posiadały wiedzę na temat Airagne, a może nawet i mnie. Rycerzmachnął lekceważąco ręką. Nie mogę pozwolić, żeby takie wieści się roznosiły.Nikt nie możepoznać prawdy.Kiedy odzyskam władzę nad Airagne, hrabia Nigredo będzie musiał stać się napowrót legendą.Pierś Willalme a, który słuchał w milczeniu, przepełniło jakieś rozdzierające uczuciei chociaż Francuz znajdował się daleko od beginażu, wydało mu się, że patrzy na pożar kościołai słyszy wrzaski niewiast.Wydawszy wściekły okrzyk, zeskoczył z wozu i dobył bułat.Pognałz szybkością błyskawicy, torując sobie drogę wśród piechurów, i ruszył na Filipa z Lusignan opętany gniewem demon przeciwko dziesięciu zbrojnym.Obracał mieczem z siłą młota,uderzając ostrzem, drzewcem, a nawet płazem.Najemnicy otoczyli go kołem, wstrząśnięci owymprzejawem furii, usiłując go powstrzymać i nie odnosząc przy tym ran. Stójcie!  ryknął Ignacio, bojąc się, że towarzysza spotka najgorsze.Już miał się rzucić naratunek, lecz uniemożliwiło mu to paru zbrojnych.Tymczasem Francuz ciągle walczył, nie bacząc na razy i obelgi.Ruszył na Filipa gotów gozabić, ciągnąc za sobą zgraję mężczyzn, którzy próbowali go powstrzymać.Gdy ponowniegroznie wrzasnął, niektórzy żołnierze zwolnili uścisk.Większość jednak trzymała go mocno.Po czym ciżba rozpłaszczyła go na ziemi, zasypała gradem ciosów i kopniaków.Willalmeusiłował dać im odpór, miotając się we wściekłych próbach buntu, lecz górujących nad nimżołnierzy było zbyt wielu.Podniósł z trawy poczerwieniałą twarz, zaciśnięte szczęki, wzrok przepełnionyniewysłowioną nienawiścią.Cały ów gniew skierowany był ku jednemu człowiekowi.Lusignan zsiadł z konia i podszedł ku niemu, zdając sobie sprawę, że podąża za nimosłupiałe spojrzenie Ignacia.Jeden ze zbrojnych podniósł z ziemi bułat Willalme a i mu go podał.Francuz zazgrzytał zębami, starając się wstać, ale unieruchomili go najemnicy.Filipzatrzymał się przed nim, zadarł stopę i nadepnął mu na lewe ramię, to, które przeszył bełt.Willalme wykrzywił urodziwą twarz, jednakże mimo ogromnego cierpienia nie chciał robićz siebie widowiska, krzycząc.Poczuł, że rana się otwiera i znów zaczyna krwawić, podczas gdystopa Lusignana naciska coraz mocniej.Zniósł ukłucia bólu, napinając mięśnie do granicmożliwości, jego oczy zaś wyrażały całą nienawiść, jaką zgromadził w ciele.Gdyby to byłomożliwe, zabiłby go wzrokiem.Nie zdejmując stopy z jego ramienia, Filip machnął bułatem, grożąc mu ciosem.Zanimjednak zadał pchnięcie, odezwał się do Ignacia, który bezsilnie się temu przyglądał: Co wiecie na temat Turba philosophorum? Czy Galib coś wam wyjawił? Nic.To prawda!  odrzekł kupiec. W takim razie macie nadzieję, że wasz syn czegoś się dowiedział i że ja zdołam odnalezć jego albo tę przeklętą księgę. Przytknął miecz do szyi Willalme a. Tymczasem życie tegoawanturnika zależy od was, mistrzu Ignacio.Albo zdecydujecie się współpracować, alboposiekam go na kawałki na waszych oczach.Mozarab chwycił się kurczowo dłońmi krawędzi wozu.Jego chwyt był tak mocny, że kilkadrzazg wbiło mu się w ciało. Zrobię to, czego chcecie  syknął przez zaciśnięte zęby.Tego samego dnia o nader póznej porze do osady Prouille dotarł posłaniec.Zeskoczywszyz konia, zaprowadził wyczerpanego wierzchowca do wodopoju.Zwierzę potrząsnęło łbemi zanurzywszy pysk w wodzie, piło łapczywie.Jezdziec także zamoczył głowę w pojnikui kilkakrotnie ochlapał twarz, nie zachowując ani krzty powściągliwości.Nie pałał chęciąbawienia się w subtelności  po trwającej ponad dzień jezdzie był zmordowany.Nie mógł jednakjeszcze odpocząć.Musiał doprowadzić do końca pewną ważną misję.Odgarnął włosy z czoła i rozejrzał się dokoła w poszukiwaniu kogoś, do kogo mógłby sięzwrócić.Dostrzegłszy stojącego nieopodal żołnierza ze straży, ruszył ku niemu żwawym krokiemi bez zbytnich ceregieli zażądał, by zaprowadzono go do biskupa Fulka.Strażnik zmierzył go podejrzliwie. Powstrzymaj zapał, nieznajomy  odburknął. A w ogóle skąd wiesz, że biskup się tutajukrywa? Wiem, wiem  odparował opryskliwie posłaniec. Zaprowadz mnie do niego.%7łołnierz wykrzywił usta, nie potrafiąc pojąć, na kogo trafił.Tak czy inaczej mężczyzna tenzapewne długo podróżował i znalazł się u kresu sił.Gdyby narobił kłopotów, nietrudno byłobygo obezwładnić. W tej chwili jego wielebność odpoczywa.Nie wolno mu przeszkadzać aż do rana. Dla mnie uczyni wyjątek, zobaczysz. Posłaniec położył mu dłoń na ramieniu poufałymgestem, po czym spojrzał prosto w oczy. Mam dla niego bardzo ważną wiadomość. Jakiego rodzaju wiadomość? Złoto, przyjacielu  szepnął mu do ucha. Zamek pełen złota.Na te słowa żołnierz nie wahał się dłużej i odeskortował go do środka Sacra Praedicatio.Po ożywionej rozmowie biskup Fulk odprawił posłańca z uśmiechem zadowolenia.Rozkazawszy, aby go nakarmić i zapewnić mu nocleg, opadł na drewniane krzesło z poręczamiumieszczone w najciemniejszym kącie komnaty. Złoto Airagne , pomyślał oszołomiony, niemaldostrzegając jego blask.Tyle złota, że mógłby z powrotem przejąć władzę nad diecezją Tuluzy.Podniósł kościste palce do twarzy i pomasował pozbawione rzęs powieki.Był stary, czuł sięjednak pełen wigoru.Miał dość sił, by wsiąść na konia i walczyć.Po wielu miesiącach niemocynoc przyniosła mu niezwykły dar.Nowego sprzymierzeńca.Oto pewien nieprzewidywalnyi ambitny człowiek prosi go o pomoc.Filip z Lusignan.Czy może mu zaufać? Stawka jestwysoka.Lecz w gruncie rzeczy po co zwlekać? Nie mam wyboru.Oto dlaczego messer Filip zwrócił się do mnie , pomyślał z odrobinągoryczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl