[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bron o dziwo sprawiał wrażenie, równie co Oconnor, ucieszonego tym pomysłem.Zaproponował nawet spotkanie z Oconnorem na wieczór.Komandosami dowodził młody porucznik o nazwisku Kirk, który aż palił się do wykazania wyższości swoich ludzi nad cywilami Vira.Oconnor nie wątpił, że jego dom przemienił się w fortecę.Miało to przynajmniej jedną zaletę.Bez jego zgody nikt, ani nic nie mogło prześlizgnąć się do środka.Nawet Boko zostałby ostrzelany, gdyby nie usłuchał wezwania ludzi porucznika, którzy od chwili przybycia na miejsce znajdowali się bezpośrednio pod rozkazami Oconnora.Vir przyglądał się z lekkim uśmieszkiem działalności Kirka, który po szybkim zapoznaniu się z planem rezydencji polecił przysłać cztery dodatkowe straty bojowe z pełną obsadą oraz wprowadzić na orbitę patrolowiec, z zadaniem kontroli ruchu na obszarze stu kilometrów kwadratowych wokół rezydencji.To wszystko wydawało mu się jednak niezbyt doskonałe, bo następnie zażądał, aby Vir zapewnił agentów na trasie przejazdu Oconnora do siedziby rządu i do Parlamentu.Ze sztabu Floty przysłano natomiast dwa specjalne pojazdy z pancerną karoserią.Gest ze strony Brona.Dopiero kiedy na dachu zamontowano trzy radary i kilka anten łączności kosmicznej Kirk przyszedł do Oconnora i zameldował, że od tej chwili Flota w pełni odpowiada za jego życie.Vir przyglądał mu się z niedowierzaniem i kiedy tylko porucznik opuścił gabinet nie wytrzymał.- Przecież ten chłopak szykuje się do regularnej bitwy - stwierdził z nieukrywanym przerażeniem w głosie.- Oczywiście - Oconnor zgodził się z uśmiechem.Wykonuje dosłownie rozkaz, który brzmiał mniej więcej tak: “Przechodzicie pod rozkazy wiceprezydenta Oconnora.Wasze zadanie, to zapewnić mu pełną ochronę przez cały czas, kiedy będziecie pod jego rozkazami.Jeżeli spadnie mu włos z głowy, pogryzie go kochańka, podrapie dziki kot czy spadnie ze schodów, to wy pożegnacie się z marzeniami o karierze.Macie prawo korzystać z wszystkich zasobów Floty.Kiedy mówię z wszystkich, to znaczy dokładnie z wszystkich.Wasze żądania będą wypełniane natychmiast.Odmaszerować".- Jeżeli znam Brona, to rzeczywiście musiał mu coś takiego powiedzieć - wtrąciła się Kristine.- Zostawiam was teraz samych.Idę przypilnować, żeby nie zdemolowali mi kuchni.Tam jest tyle przedmiotów, które mogą być niebezpieczne.Obaj poczekali aż Kristine opuści gabinet.Dopiero potem Oconnor odezwał się już poważnym tonem.- Na razie mamy spokój przynajmniej z jedną sprawą.Miałeś się dowiedzieć, co naprawdę szykuje Borisov.- Rzeczywiście - Vir wyglądał na lekko przytłoczonego rozwojem wydarzeń.- Zupełnie zapomniałem przez ten cały zgiełk.Borisov zamierza wykorzystać Wolne Geny do prowokacji.Giza i Judith mają z tym jakiś związek.Chodzi o Peta.Uważa się go za najsłabsze ogniwo mutantów.Szczegółów nie znam.- Jakieś domysły?Prawdopodobnie zechcą go rozmiękczyć narkotykami i hipnozą, a potem wsadzą mu na plecy jakieś wredne oskarżenie.- Nie wiem, czy nie byłoby słuszne spróbować temu przeszkodzić - Oconnor głośno myślał.- Pewnie zechce z tym wyskoczyć w czasie swojego przemówienia.Tylko, że ja również mam wygłosić przemówienie na tej samej sesji.- Borisov może zmienić program obrad.- Kollombo postara się, żeby nic takiego nie nastąpiło.Czy możesz spróbować przekonać Boko, żeby prezydent zjawił się na dwie godziny przed oficjalnym czasem rozpoczęcia sesji? Ze względów bezpieczeństwa.Tego się nie robi.To jest sprzeczne z regułami ochrony.- Boko przecież wie, że Borisovowi nic nie zagraża.Może uda ci się przekonać go, że obawiasz się ataku na trasie dojazdu.- Raczej nie.- Trudno.Muszę wymyśleć coś innego.- Czy zamierzasz coś zmienić w planach? - Vir wyglądał na lekko zaniepokojonego.Oconnor uśmiechnął się uspokajająco.- Zapewniam cię, że nie masz się czego obawiać.Wygram te wybory.* * *Prywatne mieszkanie Peta Hola składało się z ośmiu pokoi w jednym z największych wieżowców Genewy.Urządzone było luksusowo i bez cienia dobrego smaku.Apoteozą bezguścia była bez wątpienia sypialnia, której ambicją miała być lekkość i nowoczesność.Lustra zdobiące znakomitą większość sufitu i ścian sprawiały natomiast nieodparte wrażenie, że całe pomieszczenie pachniało na milę nowobogacką pretensjonalnością.O dziwo! Judith z Genewy wyraźnie czulą się tu doskonale.Sprawiała wrażenie osoby, która całe życie była przyzwyczajona do luksusów i która traktowała to, jak coś zupełnie naturalnego, coś co było jej przynależne z urodzenia.- Dureń - przemknęło przez myśl Annie, która wraz z Kirem Jenim i Ewą Bonov przyglądała się wydarzeniom w sypialni przez ekran video zainstalowany pod taflą jednego z luster.Pet miał różne manie i zboczenia.Niektóre z nich właśnie okazały się nadzwyczaj pomocne.- Rzeczywiście - przytaknęła bezgłośnie Ewa Bo - nov - trzeba być idiotą, żeby na to nie zwrócić uwagi.- Wystarczy być zarozumiałym - zauważył Jeni.- A to, obawiam się, jest grzechem każdego z nas.- Ta idiotka nie wytrzymałaby przy mnie nawet godziny - stwierdziła Anna, tym razem bez cienia zarozumiałości.Po prostu zauważyła suchym tonem specjalisty pewien oczywisty fakt.Pozostała dwójka w milczeniu przytaknęła jej słowom.Wszyscy wiedzieli, że Pet jest najmniej dojrzały z całej trzydziestki.- Nie wiem, czy dam radę w jeden wieczór.To musi być zrobione dość subtelnie zauważył Jeni.Dziewczyna ma mimo wszystko silny charakter.Nienawidzi go jak nikogo w świecie.Czuje się upokorzona.Nienawiść i miłość chadzają blisko siebie - odparła Ewa.Wy jesteście ekspertkami w tej dziedzinie - zgodził się Jeni, patrząc na reakcję Anny, która w milczeniu kiwnęła głową, nie przerywając obserwacji.Może dobrze byłoby jakoś podtrzymać na duchu Peta? Anna sama nie była przekonana do tego pomysłu i czuło się to wyraźnie w jej myślach.Wystarczy, że się zgodził - zaoponował Jeni.- I tak musimy pamiętać, że teraz on jej również nienawidzi.Jest jeszcze taki niezrównoważony.Reszta odbyła się już w całkowitej ciszy i tylko bardzo subtelny i wytrenowany telepata mógłby domyśleć się, że chodzi tu o coś więcej niż zwykły seans voyeurów.Na szczęście na Ziemi nie było takich telepatów oprócz trzydziestu osób, które akurat były najmniej zainteresowane w publicznym ujawnianiu tego faktu.Pet leżał w milczeniu obok Judith.Zaledwie przed chwilą skończyli się kochać, ale żadne z nich nie odczuwało satysfakcji z tego powodu.* * *Pet, mimo solennych obietnic, stawał się coraz bardziej wściekły na siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl