Pokrewne
- Strona Główna
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Long Julie Anne Siostry Holt 02 Urocza i nieznona
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 01
- Michael Grant Gone. Zniknęli. Faza piąta CiemnoÂść
- Binek Tadeusz
- Rice Anne Krzyk w niebiosa
- pbi11
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dmn.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Talpan często ją nucił.Znowu dziwny zbieg okoliczności!Po śpiewach na estradę wszedł Alessan, podziękował harfiarzom, chwalił ich grę i dziękował za przybycie.Prosił, by korzystali swobodnie z ruathańskiego wina, i grali tak długo, dopóki ostatni tancerz nie opuści placu do tańców.Wszyscy głośno klaskali, wiwatowali, okazując tym jak cenią Lorda Warowni, który nie poskąpił niczego na swoim pierwszym Zgromadzeniu.Wiwaty trwały dużo dłużej niż nakazywała zwykła uprzejmość i towarzyszyły Alessanowi w drodze powrotnej do stołu.Harfiarze zaczęli następną rundę od tańca w kółeczku, który pozwolił Alessanowi zaprosić obydwie dziewczyny.B’lerion tańczył znowu z Oklina.Pani Oma wydawała się tego nie zauważać, tak skoncentrowana była na partnerkach Alessana.Morecie zaschło w gardle od śpiewu i wiwatowania, wiec zdecydowała, że musi znaleźć więcej bendeńskiego białego wina.Kiedy szła do stołu, zatrzymywali ją gospodarze, pytając o Leri i Holth i wyrażając szczery żal, że ta Władczyni Weyru nie bierze udziału w Zgromadzeniu.„Przekaż te pozdrowienia, Orlith.Ucieszą się, że nie zostały zapomniane.”Po chwili Orlith odparła, że Holth jest całkiem zadowolona, że nie musi przez całą noc siedzieć na zimnej skale.„Nie jest ci chyba zimno?” - zapytała niespokojnie Moreta.„Wzgórza ogniowe utrzymują ciepło, a Nabeth i Tamianth ogrzewają mnie.Powinnaś coś zjeść.Zawsze mnie to powtarzasz.”Ten ton Orlith rozbawił Moretę.Ponieważ od ostrego wina z Tilleku kręciło jej się odrobinę w głowie, a z głodu burczało w brzuchu, postanowiła poszukać sobie czegoś do jedzenia, zanim skończy się kołowy taniec.Nabrała pełen talerz pikantnego, pieczonego mięsiwa, bulw i innych smakołyków.Kiedy szukała bendeńskiego wina, kołowy taniec się skończył.Ledwie tylko Alessan podziękował dziewczętom, pani Oma już przedstawiała mu następną.Moreta zauważyła kierującego się w jej stronę Lorda Tolocampa i szybko skręciła w bok, jak gdyby go nie zauważywszy.Miał ponury wyraz twarzy, a ona nie miała ochoty wysłuchiwać na Zgromadzeniu jego wykładów.Przeciskając się przez moment zastanowiła się, czyby nie zatrzymać się przy stole harfiarzy, bo oni mają najlepsze wino, ale stwierdziła, że w towarzystwie harfiarzy Tolocamp tak samo będzie jej zagrażał.Poza tym, oni pewnie i tak mieli go po dziurki w nosie, ponieważ Siedziba Harfiarzy usytuowana była tak blisko Warowni Fort.Zamiast tego dała więc nura za podium harfiarzy i przystanęła na moment, żeby oczy przyzwyczaiły jej się do ciemności.Omal nie potknęła się o siodła, ułożone w stos za podium.Ustawiła jedno z nich i usiadła jak na fotelu, zachwycona, że udało jej się uciec od Tolocampa.Kiedy nadejdzie koniec Przejścia, człowiek ten stanie się powodem wielu zadrażnień.Sh’gall nie poradzi sobie z nim tak łatwo, jak radził sobie z Opadem.„To dobrze, że jesz!” - powiedziała Orlith.Moreta odgryzła olbrzymi kęs pieczeni.Mięso było kruche i soczyste.„Cudowne!” - powiedziała swojej królowej.Jadła z apetytem, oblizując palce, nie chcąc uronić ani kropelki sosu.Ktoś potykając się wszedł za estradę i Moreta, balansując talerzem i klnąc, że jej przerwano, usunęła się w głębszy cień.Czyżby to Tolocamp tu za nią trafił? A może to ktoś, kto miał naturalną potrzebę?„Alessan” - powiedziała jej Orlith, co zaskoczyło Moretę, bo smoczyca nie zapamiętywała imion ludzi.- Moreta? - powiedział niepewnie Alessan.- A, tutaj jesteś - dodał, kiedy zrobiła krok do przodu.- Tak mi się wydawało, że tu się schowasz, żeby uniknąć spotkania z Tolocampem.Przyniosłem mnóstwo jedzenia i picia.Czy nie przeszkadzam ci w twoim odosobnieniu?Nie przeszkadzasz, jeżeli tylko przypadkiem przyniosłeś więcej tego bendeńskiego wina.Żebyś wiedział, że to tilleckie, które podajesz, nie jest złe.- Ale zupełnie nie wytrzymuje porównania z bendeńskimi mam nadzieję, że nikomu o tej różnicy nie wspomniałaś.- Co? Żeby je nam wypili? Pełne uznanie dla kucharza: ta pieczeń jest fantastyczna, a ja umieram z głodu.Siadaj tutaj.Pchnęła w jego kierunku siodło i opróżniwszy swoją czarkę z pośledniego wina, wyciągnęła ją do niego.- Mogę jeszcze dostać trochę wina z Bendenu?- Mam tutaj pełny bukłak.- Alessan nalewał ostrożnie.- Chyba musisz się nim dzielić ze swoimi partnerkami?- Żebyś mi się nie ośmieliła.- Alessan udał, że chce jej odebrać puchar, niby to chcąc jej odebrać wino.- No tak, rozumiem.Jako Lord Warowni robiłeś tylko to, co do ciebie należało.- Spełniłem już swoje obowiązki jako Lord Warowni, a teraz zamierzam towarzyszyć tobie.Dopiero teraz będę się dobrze bawił na tym Zgromadzeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Talpan często ją nucił.Znowu dziwny zbieg okoliczności!Po śpiewach na estradę wszedł Alessan, podziękował harfiarzom, chwalił ich grę i dziękował za przybycie.Prosił, by korzystali swobodnie z ruathańskiego wina, i grali tak długo, dopóki ostatni tancerz nie opuści placu do tańców.Wszyscy głośno klaskali, wiwatowali, okazując tym jak cenią Lorda Warowni, który nie poskąpił niczego na swoim pierwszym Zgromadzeniu.Wiwaty trwały dużo dłużej niż nakazywała zwykła uprzejmość i towarzyszyły Alessanowi w drodze powrotnej do stołu.Harfiarze zaczęli następną rundę od tańca w kółeczku, który pozwolił Alessanowi zaprosić obydwie dziewczyny.B’lerion tańczył znowu z Oklina.Pani Oma wydawała się tego nie zauważać, tak skoncentrowana była na partnerkach Alessana.Morecie zaschło w gardle od śpiewu i wiwatowania, wiec zdecydowała, że musi znaleźć więcej bendeńskiego białego wina.Kiedy szła do stołu, zatrzymywali ją gospodarze, pytając o Leri i Holth i wyrażając szczery żal, że ta Władczyni Weyru nie bierze udziału w Zgromadzeniu.„Przekaż te pozdrowienia, Orlith.Ucieszą się, że nie zostały zapomniane.”Po chwili Orlith odparła, że Holth jest całkiem zadowolona, że nie musi przez całą noc siedzieć na zimnej skale.„Nie jest ci chyba zimno?” - zapytała niespokojnie Moreta.„Wzgórza ogniowe utrzymują ciepło, a Nabeth i Tamianth ogrzewają mnie.Powinnaś coś zjeść.Zawsze mnie to powtarzasz.”Ten ton Orlith rozbawił Moretę.Ponieważ od ostrego wina z Tilleku kręciło jej się odrobinę w głowie, a z głodu burczało w brzuchu, postanowiła poszukać sobie czegoś do jedzenia, zanim skończy się kołowy taniec.Nabrała pełen talerz pikantnego, pieczonego mięsiwa, bulw i innych smakołyków.Kiedy szukała bendeńskiego wina, kołowy taniec się skończył.Ledwie tylko Alessan podziękował dziewczętom, pani Oma już przedstawiała mu następną.Moreta zauważyła kierującego się w jej stronę Lorda Tolocampa i szybko skręciła w bok, jak gdyby go nie zauważywszy.Miał ponury wyraz twarzy, a ona nie miała ochoty wysłuchiwać na Zgromadzeniu jego wykładów.Przeciskając się przez moment zastanowiła się, czyby nie zatrzymać się przy stole harfiarzy, bo oni mają najlepsze wino, ale stwierdziła, że w towarzystwie harfiarzy Tolocamp tak samo będzie jej zagrażał.Poza tym, oni pewnie i tak mieli go po dziurki w nosie, ponieważ Siedziba Harfiarzy usytuowana była tak blisko Warowni Fort.Zamiast tego dała więc nura za podium harfiarzy i przystanęła na moment, żeby oczy przyzwyczaiły jej się do ciemności.Omal nie potknęła się o siodła, ułożone w stos za podium.Ustawiła jedno z nich i usiadła jak na fotelu, zachwycona, że udało jej się uciec od Tolocampa.Kiedy nadejdzie koniec Przejścia, człowiek ten stanie się powodem wielu zadrażnień.Sh’gall nie poradzi sobie z nim tak łatwo, jak radził sobie z Opadem.„To dobrze, że jesz!” - powiedziała Orlith.Moreta odgryzła olbrzymi kęs pieczeni.Mięso było kruche i soczyste.„Cudowne!” - powiedziała swojej królowej.Jadła z apetytem, oblizując palce, nie chcąc uronić ani kropelki sosu.Ktoś potykając się wszedł za estradę i Moreta, balansując talerzem i klnąc, że jej przerwano, usunęła się w głębszy cień.Czyżby to Tolocamp tu za nią trafił? A może to ktoś, kto miał naturalną potrzebę?„Alessan” - powiedziała jej Orlith, co zaskoczyło Moretę, bo smoczyca nie zapamiętywała imion ludzi.- Moreta? - powiedział niepewnie Alessan.- A, tutaj jesteś - dodał, kiedy zrobiła krok do przodu.- Tak mi się wydawało, że tu się schowasz, żeby uniknąć spotkania z Tolocampem.Przyniosłem mnóstwo jedzenia i picia.Czy nie przeszkadzam ci w twoim odosobnieniu?Nie przeszkadzasz, jeżeli tylko przypadkiem przyniosłeś więcej tego bendeńskiego wina.Żebyś wiedział, że to tilleckie, które podajesz, nie jest złe.- Ale zupełnie nie wytrzymuje porównania z bendeńskimi mam nadzieję, że nikomu o tej różnicy nie wspomniałaś.- Co? Żeby je nam wypili? Pełne uznanie dla kucharza: ta pieczeń jest fantastyczna, a ja umieram z głodu.Siadaj tutaj.Pchnęła w jego kierunku siodło i opróżniwszy swoją czarkę z pośledniego wina, wyciągnęła ją do niego.- Mogę jeszcze dostać trochę wina z Bendenu?- Mam tutaj pełny bukłak.- Alessan nalewał ostrożnie.- Chyba musisz się nim dzielić ze swoimi partnerkami?- Żebyś mi się nie ośmieliła.- Alessan udał, że chce jej odebrać puchar, niby to chcąc jej odebrać wino.- No tak, rozumiem.Jako Lord Warowni robiłeś tylko to, co do ciebie należało.- Spełniłem już swoje obowiązki jako Lord Warowni, a teraz zamierzam towarzyszyć tobie.Dopiero teraz będę się dobrze bawił na tym Zgromadzeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]