Pokrewne
- Strona Główna
- Cornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 1 Zimowy Monarcha (3)
- Cornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 2 Nieprzyjaciel Boga
- Trylogia arturiańska 02 Bernard Cornwell Nieprzyjaciel Boga
- pbi11
- Zajdel Janusz A Limes Inferior
- King Stephen Lsnienie
- Christie Agatha Zlo ktore zyje pod sloncem
- May Karol Winnetou tom I
- Chmielewska Joanna Wszystko czerwone
- SE[db] A.deMello Wezwanie do milosci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hakuna.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co najwyżejbędzie prowadzić swą cotygodniową kronikę w VSD".To absolutnie nie oznacza lenistwa (Dictionnaire du Rock naprzykład był przedsięwzięciem znaczącym), to coś innego,coś dużo bardziej zgubnego, coś na kształt mieszaniny nonszalancji z niezależnością, coś, co w każdym razie bardzoskutecznie spycha człowieka na mar nes.Są oczywiście wyjątki, mam na przykład wiele szacunku dla Sylvaina Bourmeau17, pracującego ciężko i regular-17 Sylvain Bourmeau (ur.1965)- dziennikarz ancuski, dawniejwydawca wpływowego magazynu Les lnrockuptibles".nie jak mało kto.Myślę też, że Frederic Beigbeder, wskutekmoich powtarzanych napomnień, zdecydował się w końcuutrzymać swą następną posadę na trochę dłużej niż rok.A mimo to u ludzi, których doceniam, istnieje tak czy inaczej pewna skłonność do nieodpowiedzialności, którą jestem jednak w stanie doskonale zrozumieć.Jestem przecieżsynem człowieka, który założył trzy firmy (a nie ze wszystkimbyłem na bieżąco), przestając się nimi interesować w momencie, kiedy tylko jako tako zaczynały się kręcić, i który wybudował pięć różnych domów (naprawdę wybudował, lejącbeton, heblując deski i tak dalej), a po ich ukończeniu prawienatychmiast rezygnował z zamieszkania w nich.No dobrze, znowu się zaczyna.Nie uciekniemy przedtym.Moją rolą w Pańskim przeznaczeniu będzie być możeto, że zaciągnę Pana ku literaturze wyznania - a to niekoniecznie będzie czymś złym.Schopenhauer zauważa zezdziwieniem, że kłamać w piśmie jest stosunkowo trudno(refleksja nad tą kwestią nie posunęła się do przodu, a i jateż mogę tylko zauważyć ze zdziwieniem: w wymianie epistolarnej jest coś, co zmusza nas do prawdy, do obecności,no nie?)Nie nadaję szczególnej wartości literaturze wyznania.Problem polega na tym, że lubię niemalże wszystkierodzaje literatury.Rozczytywałem się namiętnie w Montaigne'u i w Rousseau, lecz zawsze doznaję smakowitegowstrząsu nerwowego, kiedy czytam ten oto osąd Pascalao Montaigne'u, owo walnięcie szpicrutą w twarz, wyjątkowo bezczelne: Cóż za głupi pomysł, aby namalować samegosiebie!".Spodobało mi się również, aż do przesady, całkowiteprzeciwieństwo literatury wyznania, jakim jest literatura wyobrazni.Moje dytyramby o Lovecrafcie są być może w niektórych miejscach przesadzone.Nie ma znaczenia, biorę odpowiedzialność na siebie.A potem polubiłem, ponad wszystko, i w końcu uznalcm za swą własną, ową drogę pośredniq, drogę powieściopisarzy klasycznych.Powieściopisarzy, którzy tworzą postaci,używając własnego życia, lub życia innych, nieważne, alboteż zmyślają, co wychodzi na to samo.Powieściopisarzy,owych wybitnych wszystkożerców.Tak czy inaczej, odrobina literatury wyznania, to mogłobybyć niezłe.Nie mam o tym pojęcia, nigdy tak naprawdę tegonie spróbowałem, a w każdym razie bardzo rzadko.Myślę, żePan też nic o tym nie wie.Często zle rozumiemy swe własnepowołanie (zadziwiające jest pomyśleć na przykład, że Sartrezdawał się nadawać większą wagę swym dziełom z filozofiiteoretycznej niż Mdłościom czy Słowom).Czy to do Pana przemawia?16 lutego 2008Minął już prawie tydzień, drogi Michelu, a mnie nie udałosię Panu odpowiedzieć.A w tygodniu dzień spędzony nad moim Notatnikiem.A także dzień zebrania, które zorganizowaliśmy z Philippe'em Valem, Laurentem Joffrinem i Caroline Fourestw sprawie Ayaan Hirsi Ali18, owej świetlistej młodej kobiety,skazanej w Holandii na śmierć za to, że ośmieliła się wypowiedzieć o islamie słowa w rodzaju tych, jakie siedem czyosiem lat temu zawiodły Pana do sądu (nie zgadzam się zewspomnianymi wyżej słowami; osobiście wcale nie uważam,że islam jest ze swej istoty wrogi demokracji, prawom człowieka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Co najwyżejbędzie prowadzić swą cotygodniową kronikę w VSD".To absolutnie nie oznacza lenistwa (Dictionnaire du Rock naprzykład był przedsięwzięciem znaczącym), to coś innego,coś dużo bardziej zgubnego, coś na kształt mieszaniny nonszalancji z niezależnością, coś, co w każdym razie bardzoskutecznie spycha człowieka na mar nes.Są oczywiście wyjątki, mam na przykład wiele szacunku dla Sylvaina Bourmeau17, pracującego ciężko i regular-17 Sylvain Bourmeau (ur.1965)- dziennikarz ancuski, dawniejwydawca wpływowego magazynu Les lnrockuptibles".nie jak mało kto.Myślę też, że Frederic Beigbeder, wskutekmoich powtarzanych napomnień, zdecydował się w końcuutrzymać swą następną posadę na trochę dłużej niż rok.A mimo to u ludzi, których doceniam, istnieje tak czy inaczej pewna skłonność do nieodpowiedzialności, którą jestem jednak w stanie doskonale zrozumieć.Jestem przecieżsynem człowieka, który założył trzy firmy (a nie ze wszystkimbyłem na bieżąco), przestając się nimi interesować w momencie, kiedy tylko jako tako zaczynały się kręcić, i który wybudował pięć różnych domów (naprawdę wybudował, lejącbeton, heblując deski i tak dalej), a po ich ukończeniu prawienatychmiast rezygnował z zamieszkania w nich.No dobrze, znowu się zaczyna.Nie uciekniemy przedtym.Moją rolą w Pańskim przeznaczeniu będzie być możeto, że zaciągnę Pana ku literaturze wyznania - a to niekoniecznie będzie czymś złym.Schopenhauer zauważa zezdziwieniem, że kłamać w piśmie jest stosunkowo trudno(refleksja nad tą kwestią nie posunęła się do przodu, a i jateż mogę tylko zauważyć ze zdziwieniem: w wymianie epistolarnej jest coś, co zmusza nas do prawdy, do obecności,no nie?)Nie nadaję szczególnej wartości literaturze wyznania.Problem polega na tym, że lubię niemalże wszystkierodzaje literatury.Rozczytywałem się namiętnie w Montaigne'u i w Rousseau, lecz zawsze doznaję smakowitegowstrząsu nerwowego, kiedy czytam ten oto osąd Pascalao Montaigne'u, owo walnięcie szpicrutą w twarz, wyjątkowo bezczelne: Cóż za głupi pomysł, aby namalować samegosiebie!".Spodobało mi się również, aż do przesady, całkowiteprzeciwieństwo literatury wyznania, jakim jest literatura wyobrazni.Moje dytyramby o Lovecrafcie są być może w niektórych miejscach przesadzone.Nie ma znaczenia, biorę odpowiedzialność na siebie.A potem polubiłem, ponad wszystko, i w końcu uznalcm za swą własną, ową drogę pośredniq, drogę powieściopisarzy klasycznych.Powieściopisarzy, którzy tworzą postaci,używając własnego życia, lub życia innych, nieważne, alboteż zmyślają, co wychodzi na to samo.Powieściopisarzy,owych wybitnych wszystkożerców.Tak czy inaczej, odrobina literatury wyznania, to mogłobybyć niezłe.Nie mam o tym pojęcia, nigdy tak naprawdę tegonie spróbowałem, a w każdym razie bardzo rzadko.Myślę, żePan też nic o tym nie wie.Często zle rozumiemy swe własnepowołanie (zadziwiające jest pomyśleć na przykład, że Sartrezdawał się nadawać większą wagę swym dziełom z filozofiiteoretycznej niż Mdłościom czy Słowom).Czy to do Pana przemawia?16 lutego 2008Minął już prawie tydzień, drogi Michelu, a mnie nie udałosię Panu odpowiedzieć.A w tygodniu dzień spędzony nad moim Notatnikiem.A także dzień zebrania, które zorganizowaliśmy z Philippe'em Valem, Laurentem Joffrinem i Caroline Fourestw sprawie Ayaan Hirsi Ali18, owej świetlistej młodej kobiety,skazanej w Holandii na śmierć za to, że ośmieliła się wypowiedzieć o islamie słowa w rodzaju tych, jakie siedem czyosiem lat temu zawiodły Pana do sądu (nie zgadzam się zewspomnianymi wyżej słowami; osobiście wcale nie uważam,że islam jest ze swej istoty wrogi demokracji, prawom człowieka [ Pobierz całość w formacie PDF ]