[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wiedz to, Gaynorze Przeklęty  krzyczała  że czeka cię los najgorszyz możliwych.Nim wieczór zapadnie, ziszczą się najgorsze twoje lęki.Tyle mogęci obiecać!163 Odpowiedzią Gaynora był śmiech, ale jakoś niezbyt szczery, bardziej przypo-minający grozbę. %7ładna kara mi nie straszna, pani.Nie wiedziałaś tego jeszcze? Skoro od-mówiono mi dobrodziejstwa śmierci, zwykłem sam jej szukać, miliony innychdobierając sobie do towarzystwa.Każdy zgon, który dzieje się za mą przyczyną,jest mi na chwilę ukojeniem.Ty też umrzesz zamiast mnie.Wszyscy tak umrze-cie.Za mnie. Zaczął przemawiać słodko, niczym burdelowy kochanek, a każdejego słowo pieściło plecy umykającej niczym rozpusta ucieleśniona. Za mnie,pani.Zająwszy miejsce w szeregu, dziewczyna spojrzała spokojnie na hełm Gayno-ra, osnuty płomieniami i dymem jego męki. Nikt z nas nie umrze, książę  powiedziała. A już na pewno nie zaciebie! Surogaty moje!  roześmiał się znów Gaynor. Ofiary! No dalej, szu-kajcie sobie śmierci! No już! Nie rozumiecie, że jestem waszym dobroczyńcą?Jednak cała szóstka sięgnęła już mieczy i z Elrykiem i Różą wysforowanyminieco przed resztę, ruszyła stępa przez lśniącą i dzwieczącą puszczę.Ich wierz-chowce sprowadzone przez siostry z odległej epoki, gdzie hodowano te specjalnąrasę koni bojowych, unosiły wysoko kopyta w oczekiwaniu na czas ataku.Srebrnauprząż podzwaniała o kryształowe gałęzie, wielkie łby rzucały się niecierpliwie,nozdrza rozdymały w oczekiwaniu na odór krwi, a ślepia toczyły po okolicy wy-patrując wroga.Rumaki czuły, że walka jest blisko, a tak je właśnie wyszkolono,by ożywiały się w pełni dopiero w gęstwie bitewnej.Zadowolony, że przyszło mu dosiadać tak wspaniałego ogiera, Elryk dobrzerozumiał, że można z utęsknieniem wypatrywać wojny.Znał radość, którą nio-sła, upraszczając wszelkie odczuwanie, wyostrzając zmysły.Cokolwiek działo sięwcześniej, podczas bitwy zawsze nagle nabierało sensu, a myśl o śmierci odcho-dziła w cień.Książę dobrze wiedział, jak złudną jest odmiana i nie po raz pierwszyzastanowił się, jakie to fatum skazuje go na wieczne poszukiwanie narkotyczne-go niemal transu walki.Może, jak te konie, w tym jednym celu pojawił się naświecie? Nie cierpiał tego stanu, ale uzależnienie było silniejsze, i gdy pierwszekreatury Chaosu były już blisko, szał bitewny ogarnął go bez reszty.Patrzący na to wszystko z balkonu powyżej Wheldrake ujrzał sześciu jezdz-ców zderzających się z armią Chaosu i zdało mu się, że niekształtna ciżba pochło-nie śmiałków w marszu.Czy sama masa bestii Chaosu nie była aż nadto wystar-czającą, by mimochodem zgnieść napastników?Nagle szarżujący jezdzcy znalezli się w samym środku kręgu roziskrzonegoblasku.Wheldrake dojrzał sześć jego zródeł.Pierwsze rozpoznał łatwo po mrocz-nej radiacji, to był Zwiastun Burzy.Dwa lśniły jedynie światłem odbitym od me-164 talowych kling, ale pozostałe trzy jaśniały, jeden kremową bielą, jeden szarościągranitu, a ostatni starym złotem.Na wpół oślepiony rozszczepianym przez krysz-tały światłem poeta stracił na chwilę całe towarzystwo z oczu, a gdy znów jeujrzał, nie mógł oprzeć się zdumieniu!Cztery na wpół gadzie bestie rzucały się pomiędzy kryształami w konwulsjachagonii, miażdżąc przy tym palankiny na grzbietach.Pokazał się też i Gaynor, metalowa, wściekła wyraznie postać biegnąca z po-wrotem ku głównym siłom w poszukiwaniu nowego wierzchowca.Czarnożołtymiecz migotał mu w dłoni, jakby istniejąc nieustannie w dwóch różnych wymia-rach.Wheldrake domyślił się, że trzy siostry nie były jedynymi adeptkami pieśnirunicznej, skoro Książę Przeklęty także potrafił wyposażyć się w nowy miecz.Niemniej bestie Chaosu padały nieustannie przed cienkimi, lśniącymi żądła-mi pustoszącymi ich szeregi równie pewnie, jak kosiarz postępujący przez polejęczmienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl