[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Ośmielasz się grozić mi w moim własnym zamku?– Ja ci nie grożę, panie, i dobrze o tym wiesz.Jeśli ktoś tu wypowiedział jakieś groźby, to tylko ty pod adresem mojej małżonki.Wygląda na to, że znaleźliśmy się w impasie.Kasai zabębnił głośniej, a kiedy wszyscy zwrócili na niego oczy, zaczął mówić śpiewnie:– Niebezpieczeństwo z Północy rośnie w siłę, gdy my słabniemy.Niech ci, którzy powinni być sprzymierzeńcami, nie zwracają się przeciw sobie.Dojdźcie do porozumienia i wypijcie czarę przyjaźni.Musicie zrozumieć, że wasz spór zakończył się, zanim jeszcze zaczął się na dobre.Potem umilkł.Wydawało się, że zasnął.Snolli również milczał w zadumie.– Dobosz Duchów nigdy nie miał fałszywych wizji – rzekł w końcu.– Mówił o niebezpieczeństwie z Północy.To prawda jeśli staniemy się wrogami, nic nie zyskamy.Może nigdy nie połączy nas prawdziwa przyjaźń, ale postąpię tak, jak powiedział Kasai.Proszę tylko, aby Rohan wrócił do mnie i do jego ludu.Chłopiec odezwał się po raz pierwszy:– Chcę zostać z Jesionną, bo była dla mnie dobra.Zastępowała mi matkę, kiedy nie miałem innej.– Zdanie takiego dzieciaka jak ty nic nie znaczy – odparł Snolli.– Ja nie zamierzam cię rozpieszczać.– Nie proszę, aby mnie rozpieszczano.Ale jeśli spróbujesz zmusić mnie do pozostania w Nowym Voldzie, ucieknę.– To komplikuje sprawę.– Snolli zwrócił się do Dobosza Duchów, który obudził się z transu.– Co na to powiesz?– Pozwól mi omówić to z Gaurinem.Tylko on jeden tutaj zdaje się trzeźwo myśleć.Oczywiście oprócz mnie.Ty jesteś zbyt rozgniewany, a Jesionna to tylko kobieta.Snolli skinął głową, a Kasai z Gaurinem wyszli do ustronnej komnaty.Lathrom podszedł bliżej do Jesionny.Nie zwracał na siebie uwagi, ale widać było, że zamierza strzec swojej pani.Pochwycił jej spojrzenie i skinął głową.Jesionna zrozumiała, że przeniósł na nią i na Gaurina dawną lojalność wobec Oberna.Po zaskakująco krótkim czasie Dobosz Duchów i Gaurin wrócili do Wielkiej Sali.Kasai powiadomił przywódcę Morskich Wędrowców o decyzji, jaką podjęli.– Rohan będzie spędzał ciepłą część roku z ludem jego ojca – rzekł.– W tym czasie pozna nasze zwyczaje i, jeśli zechcesz, wyruszy z nami na morze.Na zimę, kiedy i tak nic nie ma do roboty, wróci do Jesionny.Snolli nie zapytał, czy taki układ odpowiada Jesionnie lub Rohanowi.– Załatwione – powiedział, splunął na dłoń i podał ją Jesionnie.Kiedy uścisnęli sobie ręce, przestał się nią interesować.Zrozumiała, że nigdy nie łączyło ich cieplejsze uczucie i z pewnością już nie połączy.Uściskała Rohana i zapewniła go, że ostatnio lata są krótkie i szybko mijają.Zaraz potem wraz z towarzyszami opuściła Nowy Vold, mając nadzieję, że nigdy nie będzie musiała tam wrócić.Początkowo Jesionną obawiała się, że takie zmiany źle wpłyną na wychowanie i charakter chłopca.Wydawało się jednak, że Rohan dobrze się rozwija.Dziwnym trafem odziedziczył po przodkach bardziej skomplikowaną naturę niż przeciętny Morski Wędrowiec i czerpał strawę duchową zarówno od Jesionny, jak i od swego dziadka.Może to był jeden z sekretów jego uroku osobistego.Mijały miesiące i Dębowy Gród zaczął wracać do poprzedniego stanu.Gaurin sprowadził piękne meble do części mieszkalnej i solidne sprzęty do koszar.Zlecił też tkaczkom i – hafciarkom, aby wykonały gobeliny i draperie na ściany, nie tylko dlatego że dostarczały dodatkowego ciepła, lecz także dla upiększenia swojej siedziby.Nie zaniedbywał też ziemi.Jako kasztelan miał obowiązek dbać o to, żeby jego poddanym dobrze się wiodło.Rozkazał, żeby rolnicy wznieśli osłony nad polami na wzór Morskich Wędrowców.To okazało się skuteczne, zwłaszcza że ktoś wpadł na pomysł zastąpienia ciężkiej tkaniny natłuszczonym papierem.Chociaż znacznie mniej trwały, papier taki zdawał się gromadzić jeszcze więcej ciepła.W rezultacie plony, choć niezbyt obfite, wystarczyły, a nawet można było zrobić niewielki zapas na ciężkie czasy.Nikt nie mógłby powiedzieć, że życie w Dębowym Grodzie było łatwe, ale pod rządami Gaurina stało się przynajmniej dość wygodne.Pewnego chłodnego poranka Jesionna obudziła się, wstała z łoża, włożyła ciepłą szatę i wyjrzała na zewnątrz.Zaczynał padać pierwszy w tym roku śnieg.Niedługo sztuczne rozlewisko, osłonięte, o stojących wodach, zamarznie na tyle, że dzieci i dorośli będą korzystać ze ślizgawki.Prędko wskoczyła do łoża i wsunęła się zadowolona do ciepłej pościeli.Nie miała jeszcze ochoty wstawać; pragnęła, aby Gaurin był tu z nią.Potem przypomniała sobie, dlaczego obudziła się wcześniej, niż zamierzała.Tego dnia Rohan wracał z Nowego Voldu, a Gaurin właśnie wyruszył na polowanie.Dziecko zapłakało w skrzydle zamku, gdzie mieścił się pokój dziecinny.To mała Hegrin się obudziła.Musi teraz zjeść śniadanie, a bywało, że nie pozwalała się karmić swojej niańce, Beacie.Dziewczynkę już dawno odstawiono od piersi i karmiono kleikiem, ale znowu ząbkowała i dlatego marudziła.Jesionna musiała zatem wstać z łoża, czy tego chciała, czy nie.Zarządzanie takim wielkim zamkiem nie pozwalało na leniuchowanie, mimo wydatnej pomocy Ayfare.Gdy Jesionna ubrała się i dotarła do pokoju dziecinnego, Hegrin z zadowoleniem tuliła miękką zabawkę, a Beata karmiła ją kleikiem.Niańka podniosła wzrok, kiedy Jesionna stanęła w drzwiach.– Podgrzałam go trochę, pani – powiedziała z uśmiechem – i dodałam cukru.Wydaje się, że tak jej bardziej smakuje.Malutka dziewczynka wgryzła się w łyżkę.Jesionna usłyszała zgrzyt pierwszych ząbków o metal.Usiadła przy Hegrin.– Chcesz kawałeczek chleba, kochanie? – zapytała, podając dziecku przylepkę.Hegrin natychmiast porzuciła łyżkę i zabrała się do twardego przysmaku.Posłała matce taki szeroki i szczęśliwy uśmiech, że w Jesionnie serce stopniało.Jakaż ona była podobna do Gaurina, z tymi włosami barwy miodu i niebieskozielonymi oczami!– Będzie zawracała w głowach młodzieńcom, kiedy dorośnie – powiedziała Beata.– Czy nie byłoby dobrze, gdyby pewnego dnia ona i Peres.– Nie wolno nam nawet o tym myśleć – ucięła Jesionna.Wzięła dziewczynkę na kolana i połaskotała ją pod bródką, żeby tylko usłyszeć jej śmiech.– Pozycja naszego małego króla jest o wiele wyższa od naszej.To tak jakbyśmy żyli w innych światach.– Wiem, pani, ale.nasz mały król urodził się w cztery miesiące po śmierci swego ojca, a wkrótce potem przyszła na świat Hegrin.A skoro ty, pani, i królowa Rannore jesteście takimi dobrymi przyjaciółkami.trudno o tym nie myśleć.– Nieważne, kto jest czyją przyjaciółką.Wszyscy wiedzą, kto naprawdę rządzi Rendelem.Nie jestem pewna, czy Królowa Wdowa Ysa ucieszyłaby się, gdyby córka bagiennej księżniczki, jak nazywa mnie za plecami, poślubiła jej ukochanego wnuka.– Moja maleńka Hegrin jest dość dobra dla każdego króla, prawda, kochanie? – Beata uśmiechnęła się do dziecka.Zadowolona, że Hegrin jest zdrowa, szczęśliwa i dobrze nakarmiona, Jesionna oddała ją niańce.– Czeka mnie trudny dzień.Rohan dzisiaj wraca.Wykąp Hegrin, uczesz ją starannie i ubierz w najlepszy strój.Będzie chciał ją zobaczyć.– To miło, że traktuje ją jak swoją siostrzyczkę.Tak, pani, będzie czysta i roześmiana.jeśli nie wpadnie do słoika po dżemie.Obie kobiety roześmiały się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl