[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lika? Och, ona jest zadowolona i dostatecznie szczęśliwa.I spojrzał w stronę drzwi prowadzących do drugiej izby.Martha otworzyła je bez pukania, bo urzędnicy Biura Przydzia­łów nie musieli tego robić.Lika siedziała w niezdarnie skleconym fotelu bujanym, kołysząc się miarowo.Była starą kobietą, na jej twa­rzy malowała się obojętność.Martha usłyszała czyjś oddech za sobą i odwróciła się błyska­wicznie.Z zaskoczeniem ujrzała nachylonego ku niej Cyryla.Na chwilę zlękła się przemocy.Szybko jednak zdała sobie sprawę, iż Cyryl po prostu patrzy smutno na swoją żonę.- Wie pani, że Lika miała swoją rodzinę.A teraz trudno jej znieść rozłąkę z mężem, dziećmi i wnukami.Jest w takim stanie od pierw­szego tygodnia tutaj.Nigdy nie pozwala mi podejść do siebie.Widzi pani, ona mnie nienawidzi.Smutek w jego głosie okazał się zaraźliwy.Martha poczuła litość.- To skandal! - powiedziała.- Cholerny skandal! Dlatego uży­ję moich dyskrecjonalnych uprawnień, Cyrylu, i nie zabiję cię.Po­zwolę ci żyć pod warunkiem, iż przyrzekniesz, że już nigdy nikomu się nie poskarżysz.Teraz, kiedy naprawdę źle ci się powodzi, nie wolno pozbawić cię życia za to, iż to sobie uświadomiłeś.Martha była wyjątkowo dobrą administratorką.Lecz Cyryl nie okazał jej wdzięczności.- Nie zabije mnie pani? - spytał.- Och, pani administrator, czy nie można przywrócić dawnego stanu? Pozwól mi znowu znaleźć się w kopalni.Niech Lika wróci do swojej rodziny.Tego, co mam teraz, pragnąłem wtedy, gdy byłem dwudziestolatkiem.Obecnie zbliżam się do sześćdziesiątki i wszystko jest nie tak.Znowu niewdzięczność! Co ja muszę znosić! Martha zmrużyła oczy, poczerwieniała z wściekłości (wyjątkowo dobrze okazywała to uczucie i dlatego rezerwowała je na specjalne okazje) i wrzasnęła:- Wybaczę ci tę uwagę, ale tylko tę jedną! Cyryl pochylił głowę.- Przykro mi.- Testy, na podstawie których posłano cię do kopalni, okazały się błędne! Natomiast te właściwe, są absolutnie, całkowicie, zupeł­nie prawidłowe i nigdzie się stąd nie ruszysz! Nie ma na świecie ta­kiego prawa, które pozwoliłoby ci to zmienić!I tak rzeczywiście było.Albo prawie tak.W głębokiej ciszy, jaka zapadła po słowach Marthy, z fotela w sypialni dobiegł kobiecy głos:- Więc wszystko ma zostać tak jak teraz? - spytała Lika.- Będziesz musiała tu pozostać aż do śmierci Cyryla - odparła Martha.- Takie jest prawo.Ty i on otrzymaliście wszystko, o co kie­dykolwiek prosiliście.Niewdzięcznicy!Martha chciała odejść, zauważyła jednak, że Lika spojrzała bła­galnie na Cyryla.Cyryl powoli skinął głową, potem odwrócił się i po­derżnął sobie gardło piłą.Krew trysnęła strumieniem.Martha my­ślała, że to nigdy się nie skończy.Ale się skończyło.Zabrano ciało Cyryla i pozbyto się go, a potem przywrócono porządek: Lika wróciła do swojej rodziny, zaś prawdziwy cieśla otrzymał chatę z ciemnoczerwonymi plamami na podłodze.Martha uznała, że takie rozwiązanie jest najlepsze.Nikt nie mógł być szczęśliwy, aż do śmierci Cyryla.Powinnam go zabić na samym początku, zamiast kierować się głupią litością, pomyślała.Podejrzewała jednak, że Cyryl wolałby raczej umrzeć w taki sposób, w jaki się zabił, brzydką, krwawą i bardzo bolesną śmiercią, niż zginąć od zastrzyku zrobionego przez obcych ludzi w plastiko­wej celi w stolicy.Nigdy ich nie zrozumiem.Ludzka myśl jest im tak obca jak małpom, psom czy kotom, dodała w duchu.I Martha wróciła do swojego biurka i podwójnie sprawdzała wszystko na wypadek, gdyby znalazła inny błąd, który mogłaby na­prawić.Taka jest historia Mas".Kiedy Hector skończył opowiadać, Hektory poruszyły się nie­swojo, rozgniewane, zaniepokojone i trochę przestraszone.- Przecież to nie ma sensu -powiedziały do siebie.- Wszystko było na opak.- Ale właśnie tak się rzeczy mają - odparł Hector swoim jaź­niom.- Inaczej niż ze mną.Ja postępuję prawidłowo, jak zawsze, i będę tak postępował.Ale Władcy i Masy stale zachowują się dziw­nie, bez przerwy widząc w przyszłości to, czego nikt inny nie może dostrzec.Dlatego starają się nie dopuścić do wydarzeń, które i tak nigdy by nie miały miejsca.Któż może ich zrozumieć?- Więc kto ich stworzył? - zapytały Hectory.- Dlaczego zostali źle stworzeni, nie tak jak my?- Ponieważ Twórcy są równie tajemniczy i nieodgadnieni jak Władcy i Masy.Później opowiem wam ich historię.- Oni odlecieli - szepnęły te Hectory, które właśnie wtargnę­ły.- Odlecieli.Nadal jesteśmy bezpieczne.- Lecz Hector był lepiej od nich poinformowany, a zatem wiedzę tę dzieliły z nim pozostałe Hectory.AGNES 5- Sama się zaprosiłaś do mojej sypialni, Agnes.To dla Ciebie nietypowe.- Zaakceptowałam pańskie zaproszenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl