Pokrewne
- Strona Główna
- Paul Sorensen Moving Los Angeles, Short Term Policy Options for Improving Transportationť (2008)
- Paul McDonald The Star System, Hollywood's Production of Popular Identities (2000)
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Mc Auley Paul J Czterysta miliardow gwiazd (SCA
- Card Orson Scott Kalejdoskop
- John Toland Bogowie wojny t.2
- [2]Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- Auel Jean M Rzeka powrotu (SCAN dal 948)
- brantome Żywoty pań swowolnych (2)
- Nana Zola E
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pozycb.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale żeby go zmusić do posÅ‚uszeÅ„stwa, ho-ho! Krzyż paÅ„ski z tym uparciuchem. Gdzie on jest?Pan Mazet zagwizdaÅ‚ przerazliwie.Natychmiast z pobliskichzaroÅ›li wynurzyÅ‚y siÄ™ dÅ‚ugie uszy i pÅ‚omienne Å›lepia.TutuÅ› spo-dziewaÅ‚ siÄ™ go, a jednak cofnÄ…Å‚ siÄ™ mimo woli. Czy pan myÅ›li, że mogÄ™ na niego wsiąść?Pan Mazet odÅ‚ożyÅ‚ sekator, żeby wyÅ›miać siÄ™ bez przeszkód. Nigdy nie próbowaÅ‚em, kochasiu! Na to jestem za stary.MogÄ™ ciÄ™ tylko zapewnić, że nawet cowboy nie wytrzymaÅ‚by najego grzbiecie dÅ‚użej niż dziesięć sekund! A jednak muszÄ™ spróbować mruknÄ…Å‚ przez zÄ™by TutuÅ› za-ciskajÄ…c pięści. To moja ostatnia nadzieja. ZaÅ‚ożę mu na wszelki wypadek uzdÄ™ powiedziaÅ‚ pan Ma-zet tÅ‚umiÄ…c Å›miech. Potem jakoÅ› sobie poradzisz.Mów doniego Å‚agodnie, z uÅ›miechem: może trafisz na jego dobry hu-mor.Jeszcze dziÅ› nie ryczaÅ‚, to oznacza, że wstaÅ‚ z dobrej nogi.TÅ‚oczek otworzyÅ‚ na caÅ‚Ä… szerokość swojÄ… strasznÄ… paszczÄ™kÄ™ iz minÄ… wyrażajÄ…cÄ… gÅ‚Ä™bokie obrzydzenie zamknÄ…Å‚ jÄ… na wÄ™dzi-dle.Zazwyczaj ta ceremonia zapowiadaÅ‚a jakÄ…Å› nudnÄ… wyprawÄ™na targ do Bandol albo Saint-Cyr.Pan Mazet poklepaÅ‚ go Å‚a-godnie po grzbiecie i puÅ›ciÅ‚ wolno.TutuÅ›, zielony ze strachu,powoli przechadzaÅ‚ siÄ™ z boku, z rÄ™koma zaÅ‚ożonymi za plecy.PostÄ…piÅ‚ parÄ™ chwiejnych kroków w stronÄ™ okropnego oÅ›liska.TÅ‚oczek mu siÄ™ przyglÄ…daÅ‚ wstrzymujÄ…c oddech, z uszami nasztorc. Kochany TÅ‚oczku zaczÄ…Å‚ przemawiać TutuÅ› jesteÅ› naj-piÄ™kniejszym osÅ‚em, jakiego kiedykolwiek widziaÅ‚em, jesteÅ›rzadkim osÅ‚em.co mówiÄ™! Jedynym w swoim rodzaju!TÅ‚oczek okazaÅ‚ grzeczne zdziwienie i w odpowiedzi na te kom-plementy dwukrotnie zastrzygÅ‚ uszami, co oznaczaÅ‚o umiarko-wanÄ… sympatiÄ™.CzekaÅ‚ na dalszy ciÄ…g. TÅ‚oczku! przemawiaÅ‚ dalej, lekko drżącym gÅ‚osem, TutuÅ›. CoÅ› mi mówi, że jesteÅ›my stworzeni dla siebie.Ca byÅ› powie-dziaÅ‚ na maÅ‚y spacerek do Cadière?Uszy znów siÄ™ poruszyÅ‚y.TÅ‚oczek dzieliÅ‚ zwierzÄ™ta stojÄ…ce pio-nowo na dwie kategorie: maÅ‚ych i dużych.Nie obawiaÅ‚ siÄ™ wca-le tych drugich, którzy wykazywali pewne wzglÄ™dy dla oÅ›lejbraci, ale nie miaÅ‚ za grosz zaufania do pierwszych.JednakchÅ‚opiec a miÅ‚ym gÅ‚osie stanowiÅ‚ wyjÄ…tek od reguÅ‚y, a w piÄ™k-nym Å›wietle poranka wyraznie byÅ‚a widać, że ma niezwyklesympatycznÄ… twarz.TutuÅ› zdecydowaÅ‚ siÄ™ postÄ…pić dalsze dwa kroki w stronÄ™ nie-bezpiecznej paszczÄ™ki. TÅ‚oczku powiedziaÅ‚ jeszcze czulej. Ja nigdy nie podnio-sÅ‚em na ciebie kija, a moje wymyÅ›lania byÅ‚y bez znaczenia.Czynie zechciaÅ‚byÅ› spróbować odrobiny Å‚akoci?Powolutku otworzyÅ‚ przed nozdrzami zwierzaka dÅ‚oÅ„ peÅ‚nÄ…kostek cukru.TÅ‚oczek zatrzepotaÅ‚ przyjaznie uszami, obwÄ…chaÅ‚sześć kostek i chapnÄ…Å‚ je w oka mgnieniu.To siÄ™ robiÅ‚o intere-sujÄ…ce.TutuÅ› nabraÅ‚ wiÄ™kszej odwagi: przed wyjÅ›ciem z domuopróżniÅ‚ wszystkie cukierniczki i ten zapasik mógÅ‚ go zaprowa-dzić dość daleko na drodze ukÅ‚adów. TÅ‚oczku, drogi TÅ‚oczkul przemówiÅ‚ dotykajÄ…c dÅ‚oniÄ…uzdy. Osiem kilometrów pieszo to nic strasznego, ale wo-laÅ‚bym je odbyć na twoim grzbiecie.Co ty na to?TÅ‚oczek odrzuciÅ‚ lewe ucho do przodu, prawe do tyÅ‚u, co ozna-czaÅ‚o u niego szczyt wahania.TutuÅ› podaÅ‚ mu nastÄ™pnÄ… porcjÄ™cukru.Uszy stanęły pionowo.MizdrzÄ…c siÄ™ bez przerwy, TutuÅ›pociÄ…gnÄ…Å‚ upartego osÅ‚a po stoku wzgórza.StojÄ…cy na skraju winnicy pan Mazet patrzyÅ‚ na tÄ™ scenÄ™, jakurzeczony, nie odważajÄ…c siÄ™ otworzyć ust, żeby nie zdenerwo-wać bydlÄ™cia.ZobaczyÅ‚ z przerażeniem, że chÅ‚opiec zbiega pozboczu, podnosi lewÄ… nogÄ™ i Å‚agodnie zakÅ‚ada jÄ… na grzbiet mu-stanga.Ten, objadÅ‚szy siÄ™ cukru, chrzÄ…kaÅ‚, sapaÅ‚ i oblizywaÅ‚pysk.PozwoliÅ‚ siÄ™ dosiąść.TutuÅ› wziÄ…Å‚ wodze w obie rÄ™ce. Jeżeli jestem dla ciebie za ciężki, TÅ‚oczku, to powiedz mi odrazu i nie ruszymy ani kroku dalej! Ale muszÄ™ ci wyznać, żedroga do Cadière należy do najprzyjemniejszych.Co takiego?OczywiÅ›cie, mam jeszcze dwadzieÅ›cia pięć kostek cukru w lewejkieszeni, a w domu jest ich ze dwie tony.A teraz, gdybyÅ› ze-chciaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Ale żeby go zmusić do posÅ‚uszeÅ„stwa, ho-ho! Krzyż paÅ„ski z tym uparciuchem. Gdzie on jest?Pan Mazet zagwizdaÅ‚ przerazliwie.Natychmiast z pobliskichzaroÅ›li wynurzyÅ‚y siÄ™ dÅ‚ugie uszy i pÅ‚omienne Å›lepia.TutuÅ› spo-dziewaÅ‚ siÄ™ go, a jednak cofnÄ…Å‚ siÄ™ mimo woli. Czy pan myÅ›li, że mogÄ™ na niego wsiąść?Pan Mazet odÅ‚ożyÅ‚ sekator, żeby wyÅ›miać siÄ™ bez przeszkód. Nigdy nie próbowaÅ‚em, kochasiu! Na to jestem za stary.MogÄ™ ciÄ™ tylko zapewnić, że nawet cowboy nie wytrzymaÅ‚by najego grzbiecie dÅ‚użej niż dziesięć sekund! A jednak muszÄ™ spróbować mruknÄ…Å‚ przez zÄ™by TutuÅ› za-ciskajÄ…c pięści. To moja ostatnia nadzieja. ZaÅ‚ożę mu na wszelki wypadek uzdÄ™ powiedziaÅ‚ pan Ma-zet tÅ‚umiÄ…c Å›miech. Potem jakoÅ› sobie poradzisz.Mów doniego Å‚agodnie, z uÅ›miechem: może trafisz na jego dobry hu-mor.Jeszcze dziÅ› nie ryczaÅ‚, to oznacza, że wstaÅ‚ z dobrej nogi.TÅ‚oczek otworzyÅ‚ na caÅ‚Ä… szerokość swojÄ… strasznÄ… paszczÄ™kÄ™ iz minÄ… wyrażajÄ…cÄ… gÅ‚Ä™bokie obrzydzenie zamknÄ…Å‚ jÄ… na wÄ™dzi-dle.Zazwyczaj ta ceremonia zapowiadaÅ‚a jakÄ…Å› nudnÄ… wyprawÄ™na targ do Bandol albo Saint-Cyr.Pan Mazet poklepaÅ‚ go Å‚a-godnie po grzbiecie i puÅ›ciÅ‚ wolno.TutuÅ›, zielony ze strachu,powoli przechadzaÅ‚ siÄ™ z boku, z rÄ™koma zaÅ‚ożonymi za plecy.PostÄ…piÅ‚ parÄ™ chwiejnych kroków w stronÄ™ okropnego oÅ›liska.TÅ‚oczek mu siÄ™ przyglÄ…daÅ‚ wstrzymujÄ…c oddech, z uszami nasztorc. Kochany TÅ‚oczku zaczÄ…Å‚ przemawiać TutuÅ› jesteÅ› naj-piÄ™kniejszym osÅ‚em, jakiego kiedykolwiek widziaÅ‚em, jesteÅ›rzadkim osÅ‚em.co mówiÄ™! Jedynym w swoim rodzaju!TÅ‚oczek okazaÅ‚ grzeczne zdziwienie i w odpowiedzi na te kom-plementy dwukrotnie zastrzygÅ‚ uszami, co oznaczaÅ‚o umiarko-wanÄ… sympatiÄ™.CzekaÅ‚ na dalszy ciÄ…g. TÅ‚oczku! przemawiaÅ‚ dalej, lekko drżącym gÅ‚osem, TutuÅ›. CoÅ› mi mówi, że jesteÅ›my stworzeni dla siebie.Ca byÅ› powie-dziaÅ‚ na maÅ‚y spacerek do Cadière?Uszy znów siÄ™ poruszyÅ‚y.TÅ‚oczek dzieliÅ‚ zwierzÄ™ta stojÄ…ce pio-nowo na dwie kategorie: maÅ‚ych i dużych.Nie obawiaÅ‚ siÄ™ wca-le tych drugich, którzy wykazywali pewne wzglÄ™dy dla oÅ›lejbraci, ale nie miaÅ‚ za grosz zaufania do pierwszych.JednakchÅ‚opiec a miÅ‚ym gÅ‚osie stanowiÅ‚ wyjÄ…tek od reguÅ‚y, a w piÄ™k-nym Å›wietle poranka wyraznie byÅ‚a widać, że ma niezwyklesympatycznÄ… twarz.TutuÅ› zdecydowaÅ‚ siÄ™ postÄ…pić dalsze dwa kroki w stronÄ™ nie-bezpiecznej paszczÄ™ki. TÅ‚oczku powiedziaÅ‚ jeszcze czulej. Ja nigdy nie podnio-sÅ‚em na ciebie kija, a moje wymyÅ›lania byÅ‚y bez znaczenia.Czynie zechciaÅ‚byÅ› spróbować odrobiny Å‚akoci?Powolutku otworzyÅ‚ przed nozdrzami zwierzaka dÅ‚oÅ„ peÅ‚nÄ…kostek cukru.TÅ‚oczek zatrzepotaÅ‚ przyjaznie uszami, obwÄ…chaÅ‚sześć kostek i chapnÄ…Å‚ je w oka mgnieniu.To siÄ™ robiÅ‚o intere-sujÄ…ce.TutuÅ› nabraÅ‚ wiÄ™kszej odwagi: przed wyjÅ›ciem z domuopróżniÅ‚ wszystkie cukierniczki i ten zapasik mógÅ‚ go zaprowa-dzić dość daleko na drodze ukÅ‚adów. TÅ‚oczku, drogi TÅ‚oczkul przemówiÅ‚ dotykajÄ…c dÅ‚oniÄ…uzdy. Osiem kilometrów pieszo to nic strasznego, ale wo-laÅ‚bym je odbyć na twoim grzbiecie.Co ty na to?TÅ‚oczek odrzuciÅ‚ lewe ucho do przodu, prawe do tyÅ‚u, co ozna-czaÅ‚o u niego szczyt wahania.TutuÅ› podaÅ‚ mu nastÄ™pnÄ… porcjÄ™cukru.Uszy stanęły pionowo.MizdrzÄ…c siÄ™ bez przerwy, TutuÅ›pociÄ…gnÄ…Å‚ upartego osÅ‚a po stoku wzgórza.StojÄ…cy na skraju winnicy pan Mazet patrzyÅ‚ na tÄ™ scenÄ™, jakurzeczony, nie odważajÄ…c siÄ™ otworzyć ust, żeby nie zdenerwo-wać bydlÄ™cia.ZobaczyÅ‚ z przerażeniem, że chÅ‚opiec zbiega pozboczu, podnosi lewÄ… nogÄ™ i Å‚agodnie zakÅ‚ada jÄ… na grzbiet mu-stanga.Ten, objadÅ‚szy siÄ™ cukru, chrzÄ…kaÅ‚, sapaÅ‚ i oblizywaÅ‚pysk.PozwoliÅ‚ siÄ™ dosiąść.TutuÅ› wziÄ…Å‚ wodze w obie rÄ™ce. Jeżeli jestem dla ciebie za ciężki, TÅ‚oczku, to powiedz mi odrazu i nie ruszymy ani kroku dalej! Ale muszÄ™ ci wyznać, żedroga do Cadière należy do najprzyjemniejszych.Co takiego?OczywiÅ›cie, mam jeszcze dwadzieÅ›cia pięć kostek cukru w lewejkieszeni, a w domu jest ich ze dwie tony.A teraz, gdybyÅ› ze-chciaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]