Pokrewne
- Strona Główna
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Brust Steven Vald Taltos 02 Yendi
- Brust Steven Vlad Taltos 10 Dzur
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Brust Steven Vald Taltos 03 Teckla
- Brust Steven Vald Taltos 01 Jhereg
- Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- Clavell James Ucieczka (2)
- Ruda Aleksandra OdnaleÂźć swą drogę
- Feist Raymond E & Wurst Janny Imperium 02 Sługa Imperium
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Zdaje się, że zamordowano go w domu, gdzie się zatrzymał.Nic więcej nie wiem.Wino w kubku się z wolna zatrzymało, polewka z prosa w mym brzuchu stwardniała nagle na kamień, a w ustach poczułem smak popiołu.ROZDZIAł VIIMinęło kilka dni, zanim znalazłem czas, by napisać do Metona.Opisałem mu wydarzenia minionego miesiąca: jak Cycero pokonał Celiusza w procesie Bestii pomimo kalamburu z „winnym palcem” (doskonała anegdota do opowiedzenia w obozowym namiocie!), przygodę Pompejusza w drodze na proces Milona i obsceniczną przyśpiewkę o Klodiuszu i Klodii.Ponieważ tyle mu opowiadałem o wizycie Diona i Tryoniona, czułem się w obowiązku wspomnieć o smutnym losie filozofa.Chcę po prostu, aby wiedział, mówiłem sobie, stawiając słowo za słowem.W miarę postępu opowiadania zacząłem sobie zdawać sprawę, że to właśnie dla niego zasiadłem do tego listu.Śmierć Diona z ręki mordercy sprawiła, że czułem się winny, opisywanie zaś ponurych faktów Metonowi, choć bolesne, dawało pewną ulgę memu sumieniu.Jakby przelanie wydarzenia na papier mogło zmniejszyć jego okropność.Jeśli chodzi o korespondencję, to nie jestem Metonem; moja proza nie wzbudziłaby podziwu wielkiego Cezara.Pozwolę sobie jednak zacytować fragment owego listu, napisanego ostatniego dnia lutego.Pamiętasz pewnie, synu, moje opowiadanie o wizycie Diona, filozofa, którego kiedyś poznałem w Aleksandrii, i małego galla imieniem Trygonion.Śmieszyły cię ich idiotyczne przebrania – Dion włożył szatę kobiecą, a eunuch togę, usiłując udawać Rzymianina.Ciąg dalszy, obawiam się, już nie jest śmieszny.To, czego Dion się obawiał, stało się.Tej samej nocy, kiedy ja szykowałem się do podróży do Ciebie, Diona brutalnie zamordowano w domu jego gospodarza, Tytusa Koponiusza.Dowiedziałem się o jego śmierci od Bethesdy na drugi dzień po powrocie do Rzymu.Nie znała szczegółów.Dion od początku wzbudzał w niej antypatię, a wiesz, jaka ona jest: od tej chwili mógłby dla niej nie istnieć.Nawet jej apetyt na plotki nie spowodował, by się zainteresowała tym morderstwem.Musiałem się sam dowiedzieć szczegółów, rzucając delikatne pytania we właściwe uszy.Nie było to trudne, choć zajęło mi trochę czasu.Już wcześniej próbowano zlikwidować Diona, o czym on sam mi opowiedział.Wyglądało na to, że któryś z niewolników jego gospodarza, Lucjusza Lukcejusza, został zmuszony (niewątpliwie przez agentów króla Ptolemeusza) do zatrucia jego pożywienia, ale zamiast Diona zginął ostatni z pozostałych mu sług, który kosztował potraw przed swym panem.Filozof uciekł wtedy z domu Lukcejusza do Koponiusza.Stamtąd też przybył do mnie, by prosić o pomoc.Gdybym tylko zaoferował mu nocleg u siebie! Ale wówczas zabójcy mogliby dokonać swego krwawego czynu w naszym domu.Myślę o Bethesdzie, a zwłaszcza o Dianie, i drżę na samą myśl o tym.Kiedy próba otrucia spełzła na niczym, prześladowcy Diona uciekli się do mniej subtelnych metod.Po opuszczeniu mego domu Dion wrócił do Koponiusza najszybciej jak mógł.Zapadła już noc i bał się iść ulicami, nawet w przebraniu i pod eskortą Belbona.Trygonion – jak meldował mi Belbo – doszedł z nimi aż pod dom Koponiusza, po czym udał się w swoją stronę; zapewne wrócił do domu gallów, który też mieści się na Palatynie, przy świątyni Kybele.Nikt nie wie wiele o tym człowieku i nikt nie potrafił mi wyjaśnić jego związków z Dionem.To, co napiszę teraz, to wieści z drugiej ręki, a czasami z trzeciej, czyli po prostu plotki, ale myślę, że są wiarygodne.Znalazłszy się u Koponiusza, Dion zamknął się w swojej izbie, odmawiając posiłku.Najadł się już do syta u nas, no i bał się trucizny.Domownicy wcześnie się tam udają na spoczynek i wkrótce po zmroku wszyscy byli w łóżkach, z wyjątkiem niewolnika, który miał trzymać nocną straż u drzwi.W którejś chwili (przed północą, jeśli wierzyć niewolnikowi) z tyłu domu, gdzie był pokój Diona, dobiegł jakiś hałas.Odźwierny poszedł zobaczyć, co się dzieje.Drzwi Diona były zamknięte.Niewolnik zawołał go po imieniu i zastukał do drzwi.W końcu walił w nie tak głośno, że aż obudził gospodarza, który nadszedł zaalarmowany.Po jakimś czasie zdecydowano się wyważyć drzwi.Dion leżał na łóżku z otwartymi oczami i ustami, z licznymi ranami w piersi.Zakłuto go nożami podczas snu.Okno jego pokoju wychodzi na niewielki dziedziniec.Okiennice były otwarte, a zasuwę wyłamano od zewnątrz.Zabójca – albo zabójcy – najwyraźniej przeskoczyli mur i zakradłszy się przez taras, włamali się do pokoju gościnnego, zabili śpiącego i umknęli przez nikogo nie zauważeni.Taki był nieszczęsny koniec szlachetnego życia.To, że Dion przewidział swój los i spędził swe ostatnie dni z dala od domu, drżąc o swe życie, rzuca jeszcze bardziej ponury cień na całą sprawę.Nie daje mi spokoju, że zwrócił się do mnie o pomoc zaledwie kilka godzin przed śmiercią.Czy mogłem zapobiec morderstwu? Prawie na pewno nie, powtarzam sobie, albowiem ludzie, którzy jej pragnęli, dysponowali środkami znacznie przewyższającymi moje możliwości ochrony.A mimo to wydaje się okrutnym żartem ze strony bogów, że po tylu latach znów postawili go na mej drodze, a potem tak gwałtownie go zabrali.Widziałem w życiu wiele zbrodni i cierpienia, ale nigdy nie mogę na nie patrzeć obojętnie ani łatwiej ich znosić.Coraz trudniej mi tylko to zrozumieć.Teraz więc wszyscy członkowie poselstwa przybyłego jesienią z Aleksandrii albo nie żyją, albo uciekli z powrotem do Egiptu bądź w inny sposób zniknęli z horyzontu.Ci nieliczni, którzy jeszcze są w Rzymie, albo przysięgli Ptolemeuszowi lojalność, albo zostali przekupieni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.– Zdaje się, że zamordowano go w domu, gdzie się zatrzymał.Nic więcej nie wiem.Wino w kubku się z wolna zatrzymało, polewka z prosa w mym brzuchu stwardniała nagle na kamień, a w ustach poczułem smak popiołu.ROZDZIAł VIIMinęło kilka dni, zanim znalazłem czas, by napisać do Metona.Opisałem mu wydarzenia minionego miesiąca: jak Cycero pokonał Celiusza w procesie Bestii pomimo kalamburu z „winnym palcem” (doskonała anegdota do opowiedzenia w obozowym namiocie!), przygodę Pompejusza w drodze na proces Milona i obsceniczną przyśpiewkę o Klodiuszu i Klodii.Ponieważ tyle mu opowiadałem o wizycie Diona i Tryoniona, czułem się w obowiązku wspomnieć o smutnym losie filozofa.Chcę po prostu, aby wiedział, mówiłem sobie, stawiając słowo za słowem.W miarę postępu opowiadania zacząłem sobie zdawać sprawę, że to właśnie dla niego zasiadłem do tego listu.Śmierć Diona z ręki mordercy sprawiła, że czułem się winny, opisywanie zaś ponurych faktów Metonowi, choć bolesne, dawało pewną ulgę memu sumieniu.Jakby przelanie wydarzenia na papier mogło zmniejszyć jego okropność.Jeśli chodzi o korespondencję, to nie jestem Metonem; moja proza nie wzbudziłaby podziwu wielkiego Cezara.Pozwolę sobie jednak zacytować fragment owego listu, napisanego ostatniego dnia lutego.Pamiętasz pewnie, synu, moje opowiadanie o wizycie Diona, filozofa, którego kiedyś poznałem w Aleksandrii, i małego galla imieniem Trygonion.Śmieszyły cię ich idiotyczne przebrania – Dion włożył szatę kobiecą, a eunuch togę, usiłując udawać Rzymianina.Ciąg dalszy, obawiam się, już nie jest śmieszny.To, czego Dion się obawiał, stało się.Tej samej nocy, kiedy ja szykowałem się do podróży do Ciebie, Diona brutalnie zamordowano w domu jego gospodarza, Tytusa Koponiusza.Dowiedziałem się o jego śmierci od Bethesdy na drugi dzień po powrocie do Rzymu.Nie znała szczegółów.Dion od początku wzbudzał w niej antypatię, a wiesz, jaka ona jest: od tej chwili mógłby dla niej nie istnieć.Nawet jej apetyt na plotki nie spowodował, by się zainteresowała tym morderstwem.Musiałem się sam dowiedzieć szczegółów, rzucając delikatne pytania we właściwe uszy.Nie było to trudne, choć zajęło mi trochę czasu.Już wcześniej próbowano zlikwidować Diona, o czym on sam mi opowiedział.Wyglądało na to, że któryś z niewolników jego gospodarza, Lucjusza Lukcejusza, został zmuszony (niewątpliwie przez agentów króla Ptolemeusza) do zatrucia jego pożywienia, ale zamiast Diona zginął ostatni z pozostałych mu sług, który kosztował potraw przed swym panem.Filozof uciekł wtedy z domu Lukcejusza do Koponiusza.Stamtąd też przybył do mnie, by prosić o pomoc.Gdybym tylko zaoferował mu nocleg u siebie! Ale wówczas zabójcy mogliby dokonać swego krwawego czynu w naszym domu.Myślę o Bethesdzie, a zwłaszcza o Dianie, i drżę na samą myśl o tym.Kiedy próba otrucia spełzła na niczym, prześladowcy Diona uciekli się do mniej subtelnych metod.Po opuszczeniu mego domu Dion wrócił do Koponiusza najszybciej jak mógł.Zapadła już noc i bał się iść ulicami, nawet w przebraniu i pod eskortą Belbona.Trygonion – jak meldował mi Belbo – doszedł z nimi aż pod dom Koponiusza, po czym udał się w swoją stronę; zapewne wrócił do domu gallów, który też mieści się na Palatynie, przy świątyni Kybele.Nikt nie wie wiele o tym człowieku i nikt nie potrafił mi wyjaśnić jego związków z Dionem.To, co napiszę teraz, to wieści z drugiej ręki, a czasami z trzeciej, czyli po prostu plotki, ale myślę, że są wiarygodne.Znalazłszy się u Koponiusza, Dion zamknął się w swojej izbie, odmawiając posiłku.Najadł się już do syta u nas, no i bał się trucizny.Domownicy wcześnie się tam udają na spoczynek i wkrótce po zmroku wszyscy byli w łóżkach, z wyjątkiem niewolnika, który miał trzymać nocną straż u drzwi.W którejś chwili (przed północą, jeśli wierzyć niewolnikowi) z tyłu domu, gdzie był pokój Diona, dobiegł jakiś hałas.Odźwierny poszedł zobaczyć, co się dzieje.Drzwi Diona były zamknięte.Niewolnik zawołał go po imieniu i zastukał do drzwi.W końcu walił w nie tak głośno, że aż obudził gospodarza, który nadszedł zaalarmowany.Po jakimś czasie zdecydowano się wyważyć drzwi.Dion leżał na łóżku z otwartymi oczami i ustami, z licznymi ranami w piersi.Zakłuto go nożami podczas snu.Okno jego pokoju wychodzi na niewielki dziedziniec.Okiennice były otwarte, a zasuwę wyłamano od zewnątrz.Zabójca – albo zabójcy – najwyraźniej przeskoczyli mur i zakradłszy się przez taras, włamali się do pokoju gościnnego, zabili śpiącego i umknęli przez nikogo nie zauważeni.Taki był nieszczęsny koniec szlachetnego życia.To, że Dion przewidział swój los i spędził swe ostatnie dni z dala od domu, drżąc o swe życie, rzuca jeszcze bardziej ponury cień na całą sprawę.Nie daje mi spokoju, że zwrócił się do mnie o pomoc zaledwie kilka godzin przed śmiercią.Czy mogłem zapobiec morderstwu? Prawie na pewno nie, powtarzam sobie, albowiem ludzie, którzy jej pragnęli, dysponowali środkami znacznie przewyższającymi moje możliwości ochrony.A mimo to wydaje się okrutnym żartem ze strony bogów, że po tylu latach znów postawili go na mej drodze, a potem tak gwałtownie go zabrali.Widziałem w życiu wiele zbrodni i cierpienia, ale nigdy nie mogę na nie patrzeć obojętnie ani łatwiej ich znosić.Coraz trudniej mi tylko to zrozumieć.Teraz więc wszyscy członkowie poselstwa przybyłego jesienią z Aleksandrii albo nie żyją, albo uciekli z powrotem do Egiptu bądź w inny sposób zniknęli z horyzontu.Ci nieliczni, którzy jeszcze są w Rzymie, albo przysięgli Ptolemeuszowi lojalność, albo zostali przekupieni [ Pobierz całość w formacie PDF ]